Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Na życiowym zakręcie.....

Jak znaleźć w sobie siłę, żeby odejść od męża?

Polecane posty

Gość takasobiejedna...
Przykro mi autorko, nie wróże nic dobrego. 3 tygodniowe maleństwo w domu,a ty sama. Mąż powinien być wpatrzony jak w obrazek w dziecko, pomagać tobie na każdym kroku. Wiadomo ,że jesteś w połogu ,dochodzisz do siebie. Nie łam sobie teraz tym głowy, masz mame ,poradź się jej,poproś o pomoc abyś nie wpadła w depresje. Jesli nie znajdziesz siły aby go wywalić ,olewaj go , nie czekaj na niego z obiadem, nie pierz jego ciuchów, nie sprzątaj po nim. Masz dość pracy przy dziecku. Zajmij się dzieckiem i sobą. Może troche pusta rada, ale wiem że skutkuje. Zostaw małe z mamą, idź do fryzjera, kup sobie ciuch, poczuj się kobietą ,a nie chodzącą mleczarnią(podejrzewam ,że karmisz). Jak urodziłam dziecko, też miałam watpliwości choć mąż był przy mnie,ale nie było to tak jak sobie wyobrażałam. Winiłam jego ,dopiero koleżanka mi uświadomiła ,że się czepiam ,że nie dziwi mnie ,że tak się czuje bo jak ja wyglądam. Postawiła mnie przed lustrem i pokazała zdjęcie z przed porodu. Przeżyłam szok,myślałam ,że dbam o siebie jak dawniej .Zobaczyłam w lustrze babe ,która ma byle jak włosy spięte spinką, niby jakiś makijaż był,ale oczy podkrążone, rozciągnięty dres po ciąży,który wisiał na dupie. Plama na bluzce,której nie widziałam wcześniej. Na drugi dzień poszłam do fryzjera, kupiłam sobie kilka ciuszków,poczułam się lepiej, mąż to zauważył i docenił, widziałam ten błysk pożądania.Jesteśmy już wiele lat razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja moze sprobuje dodac Ci sil. Ale trzeba troche zainwestowac. -Odswiez swoje kontakty z kolezankami! -Wychodz z domu jak najczesciej. -Umawiaj sie z kolezankami na spacery , do kawiarenek pod parasolki. (rozmawiajcie o tym problemie- niech Cie kolezanki buntuja przeciwko nim:) - Wybierz sie do fryzjera i kup fajne ciuchy. -Wychoc z domu przed przyjsciem meza! Nie czeakj na niego. Niech zobaczy, ze Ty tez zyjesz i masz swoje plany. A co do fryzjera- to takie dziwne, ale zawsze jak sie jest na zakrecie , to fryzura pomaga- ale trzeba ja radykalnie zmienic! To samo z butami! Szpilki pomagaja! Jestes wyzsza, kobieca i to dziala! Zawsze choc z glowa do gory i w slobecznych okularach! DASZ RADE! SZKODA ZYCIA NA FRAJERA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na życiowym zakręcie.....
Witam. Zacznę może od tego, że mąż do tej pory nie wrócił... mam kilka pytan - Dziecko chcieliśmy oboje i tak się złożyło, że zaraz po ślubie zaszłam w ciąże. Mąż był za granicą bo tam pracował a ja wróciłam do Polski bo nie wytrzymywałam już tam, wolałam być tu. Przez rok był to związek na odległość ale ja często jeździłam do Niego i on przyjezdzał do Polski. Nawet nie zlicze ile razy wybaczałam te wszystkie jego wybryki, picie, nie wracanie do domu. W grudniu kiedy mąż wrócił na stałe do Polski, moim warunkiem było leczenie ale poszedł raz i na tym się skończyło... Gdy zauważyłam ten problem od razu chciałam coś z tym zrobić ale jak to się mówi do tanga trzeba dwojga... Może faktycznie wybiorę się do fryzjera ale jeśli chodzi o wyjścia z koleżankami to niestety ale nie dam rady bo nie mogę zostawiać ciągle małego mamie po opiekę, ona też ma swoje życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na życiowym zakręcie.....
On doskonale wie, że nie ma wstępu po alkoholu do domu jeszcze teraz, gdy jest dziecko i być może dlatego nie wrócił ale nie jest to dla mnie usprawiedliwienie... Za każdym razem kiedy coś dzieje się źle on chce uciekać do mamusi... prawda taka, że mimo że jest dorosłym człowiekiem nie odciął jeszcze pępowiny od mamy... a jego matka ehhh szkoda gadać. Jak mały się urodził przysłała pieniądze, ja byłam w szpitalu więc powiedziałam, żeby przesłała je na moją mame i ona pójdzie je odebrać ale oczywiście synek przekonał ją, żeby tak nie robiła i wysłała na Niego i co? wszystko co przysłała on przepił... Wiem, że nie mogę tak żyć... chciałam mu pomóc ale on nie chce tej pomocy... więc ile można się starać i robić wszystko, żeby było dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na życiowym zakręcie.....
Po tym jak nie było go przy porodzie, jak miał Nas gdzieś jak byłam w szpitalu i po tym jak nie odebrał Nas ze szpitala, powiedziałam że to ostatni raz i że następnym pakuję mu rzeczy i się żegnamy... Jak widać nic sobie z tego nie zrobił... Może to właśnie ten moment kiedy powinnam być konsekwentna tylko jak ? Boje się, że przyjdzie a ja znów ulegnę... a tak bardzo tego nie chce. Wiem, ze poradze sobie sama, że będzie cięzko ale dam rade ale tak samo boje się, że nawet jak weźmie rzeczy i wtedy na pewno pojedzie do Niemiec do mamy to będzie dzwonił i znów prosił o wybaczenie... Mamy syna i jak by nie patrzeć łączy Nas to już na zawsze... a wolałabym nie mieć z Nim w ogóle kontaktu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Spokojnie, na pewno uda Ci się od niego odejść, widać po Twoich wypowiedziach że jesteś bardzo silna. Tylko może odczekać jeszcze trochę, bo mały jest jeszcze malutki, po prostu staraj się skupić tylko na dziecku. I nie wierz w to, że on się zmieni, znam takiego, będę chwile poprawy i znów, niestety tacy się nie zmieniają...być może przejdzie mu po 50 :D, jak już nie będzie miał siły na picie i hulanki. Z czasem pewnie jeszcze dojdą jego zdrady, bo przy takim życiu o to łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Strasznie to przykre, no ale masz tak na prawdę 2 dzieci, mąż-dziecko i mały...więc i tak nie masz w nim wsparcia, pomocy, tylko Cię stresuje, więc po co w to brnąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na życiowym zakręcie.....
Doskonale wiem o tym, że on mnie tylko stresuje, że mam same problemy przez Niego i że straciłam tak naprawdę chęć do życia ale nie potrafię odejść, zawsze wracam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Myślę że w końcu uda Ci odejść, po prostu jeszcze wierzysz w to, że może być dobrze, ale myślę, że przyjdzie czas, że się przełamiesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na życiowym zakręcie.....
Coś w tym jest, że ciągle wierzę, że będzie dobrze... Mam takie jak by dwa taki myślenia... jeden - wiem, że on się nie zmieni a drugi to właśnie gdzieś w głębi serca wierzę, że może jednak... Chore to chyba trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Chyba nie chore, tylko skoro był inny wcześniej, to wierzysz, że może znów tak być, to jakby nie było Twój mąż, jak byś go od razy wywaliła po pierwszym ekscesie i nie dała mu szansy, to też nie byłoby właściwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Umawiaj sie z kolezankami, a dziecko mozesz zawsze brac z soba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wassmin
Moja rada jest taka bys jak najszybciej zakonczyla ten zwiazek bo to nic dobrego nie wrozy.Dziecko jest jeszcze malutkie i nie rozumie pozniej bedzie jeszcze trudniej bo zacznie rozumiec i bedziesz patrzyla aby synka nie skrzywdzic a to jest najwieksza glupota.Jestes mloda osoba i powinnas sie teraz cieszyc z zycia z bycia matka a nie zastanawiac sie czy maz wroci do domu czy nie i czy bedzie trzezwy czy pijany. Czytajac twoj post myslalam ze czytam o sobie z ta roznica ze ja trwam juz w tym zwiazku 12 lat i tez patrzylam na dzieci a teraz tego zaluje bo nic a nic sie nie zmienilo choc tak bardzo obiecywal zmiane. Nie przeciagaj tego bo szkoda twojego czasu a jak widac on ma swietna zabawe i zawsze pewny dom do zjedzenia dobrego obiadku,uprania brudnych ubran i przespania sie gdy jest juz zmeczony wypadami z kumplami.Zmien to!!!! ile mozna to znosic.Nie pisz ze nie masz sily bo ja masz tylko musisz zaczac byc konsekwentna.Jesli mowisz A to ma byc A.Mysle ze dasz rade i wszystko sie ulozy.Aha i pamietaj nie ty jedna bedziesz samotna mama (w grunie rzeczy i tak nia jestes)bo tatusia nigdy nie ma.Ale lepiej bys sama niz z takim mezusiem.Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Sprawa jest niestety dużo poważniejsza, niż to że np. tylko nie pomaga przy dziecku,a oprócz tego jest ok. Dlatego rady w stylu wyjdź z domu do koleżanek...to niestety nic nie dadzą, pewnie nawet tego nie zauważy i ma to gdzieś, skoro jego nie ma całymi dniami i nocami w domu, tzn. to go nie zmieni, tylko tyle że Ty może poczujesz się lepiej wśród ludzi. Poza tym z tak małym dzieckiem, to nie można sobie jeszcze pozwolić na dłuższe wyjście. Z drugiej strony piszesz, że znałaś go 7 lat przed ślubem i był zupełnie inny? Nie nie pokoi Cię, co się nagle stało, że zmienił się o 360 stopni? Udawał bardzo dobrze przez 7 lat, czy Ty nie zauważałaś, nie chciałaś zauważać pewnych sytuacji , jego zachowania? Może Ty też się zmieniałaś dużo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idz do poradni Al-anon
To dla rodzin osob uzaleznionych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na życiowym zakręcie.....
Heh i jeszcze nie wrócił... już nie wiem czy płakac czy śmiać się. Ale tym razem postaram się być stanowcza... NIECH ZABIERA SWOJE RZECZY I ZNIKA Z NASZEGO ŻYCIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś też miałam podobnie
To ile już go nie ma w domu? Bardzo Ci współczuję, ile on ma lat? Zajmij się dzieckiem i go olej, nie wart Twoich łez. Takie sytuacje się na dziecku odbijają, Twój niepokój mały czuje, szkoda go. A temu "debilowi" wystaw walizki za drzwi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to alkoholik przede wszystkim
Te jego niepowroty do domu i chlanie to są zwyczajne ciągi alkoholowe. Do tego dochodzi niedojrzałość i egoizm. Ja bym krótko w doopę kopnęła (co to znaczy "nie potrafię"? :O ). Nie ma tu czego zbierać po prostu. Jak na początku małżeństwa i ojcostwa facet odprawia takie szopki, to o czym tu mówić? Źle wybrałaś, trudno - zdarza się. Teraz pilnuj, byś nie zmarnowała reszty życia. W jego ułożenie z tym facetem nie wierzę (realizm życiowy nie pozwala na wiarę w cudowną odmianę alkoholika i piotrusia pana). A nawet jeśli zmiana jest możliwa to on musi mieć KOPA i motywację do tego. A jaką ma mieć motywację, jak Ty wybaczasz i "nie potrafisz"? :O To po co on ma się zmieniać? I naprawdę uświadom sobie, że on ma problem alkoholowy i to nie zniknie tak samo z siebie i nie wystarczą tu obietnice, nawet gdyby ona chciał je spełnić. Więc radykalne środki i albo facet się ocknie albo nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na życiowym zakręcie.....
Witam. Dziś kolejny dzień jak nie wrócił heh.... wiem, że w końcu przyjdzie bo nawet nie ma ze sobą dokumentów i ile może chodzić nie ogolony i w tych samych ciuchach.... Wiem z jakim kolegą ciągle jest i wydaje mi się, że on myśli że napisze zeby przyszedł ale nie tym razem... Dziś trzeci dzień radzę sobie sama z maluszkiem i wiem, że dam rade zostać z Nim sama bez Niego... Chociaż nie powiem bo jest mi przykro ale cóż takie jest życie dokonałam złego wyboru i teraz za to płacę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wassmin
Kobieto cale zycie przed toba nie martw sie dasz rade.Nie ty jedna zostajesz sama z dzieckiem.Zakoncz to jak najszybciej bo po co przeciagac cos czego nie ma.Ja wiem ze to przykre ale taka jest prawda twoj maz woli spedzac czas z kolesiami przy butelce niz z rodzina.To jest odpowiedni moment na zakonczenie tego i wyrzucenie intruza z wlasnego i dziecka zycia bo szkoda czasu a musisz pamietac ze alkoholik zawsze bedzie alkoholikiem.Tak wiec zycze ci podjecia odpowiedniej decyzji i zycia w spokoju bo to tak nie wiele a wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siłe znalezc musisz SAMA
zrobie odwrotnie niz zawsze najpierw napisze a potem prezczytam posty które juz napisały dziewczyny... otóz sama sie tu udzielałam jakiś czas temu- jak ty szukałam porady... ale widzisz nawet jak czytajac odpowiedzi wiedzialm ze musze odejsctzn po 1 sze wiedzialam ze musze odejsc a to co pisaly dziewczyn to potwierdzalo- to nie bylo tak hop siup potrzebowalam czasu na dijrzewanie do tej decyzji i wreszcie ostateczna wyprowadzke( bo wczesniej bylo ich okołlo pieciu kazda sie konczyła góra po tygodniu powrotem) w twojej hisorii widze wiele podobienst do mojej- mój całą ciąże gadał ze bedzie moim adwokatem w szpitalu , bedzie sie wykłócał jak bedzie portrzeba, bedzie ze mna , a spier*** po 5 minutach w szpitalu, a na izbe mimo skurczy jak go prosiłam zeby wszedł, tzn chodzi o moment jak przyjechalismy i stalismy pod drzwiami gdzie sie wchodzi w 1szej kolejnosci ajk ma sie rodzic:) to mnie wysłał... oj niewazne... jak o tym mysle to kurwcia mnie strzela ze cos mnie naiwdzilo ze tego nie widzialam, do szpitala tez nie przyjechal bo mial kaca po pępkowym... bylam w szpialu tylko dwa dni a w tym czasie był raz,,, moze godzine moze dwie... niby jak przyjechalam do domu opiekowal sie małym i na.. niby tak..oj dlugo by pisac..ogolnie tez byl debilem kretynem idiota alkoholikiem po pijaku(tylko) wyciagal reke.. za maklo miejsca zeby to wszytsk opisac ogolnie-m jak i ty wiedzialam ze zwiazek z nim nie ma przyszlosci... w koncu odeszłam definitywnie. piewrsze 4-5 miesiecy mnei nachodzil bałgal prosil płakał itd w koncu znalazł jakas tam laske od wtedy jest lepiej-0 mam wiecej spokoju... nadal nie mam lekkko... wie ze dzeicko to moj punkt zapalny i to wykorzytsuje etz nie mam czasu i miejsca pisac o tym ale ogolnie mija rok jak odeszląm i wiem ze to zajebista decyzja mimo ze ma minusy, bo sie od niegio nie uwolniłam,. ale jakby tkwiła w tym toksycznym zwiakzu by bylo sto razy gorzej a tak chiociaz odzylam zyje nornalnie sama--ale lepsze to wiec wiem ze i tak zrobisz to ajk do tego dojrzejesz(albo nie) ale radze dobrze- uciekaj od niego daleko takie typy sie nie zminiaja n igdy, i zaufaj mi - nawet jak cvzasem jest on :" do rany przyłóż" i tak dobrze wiesz ze to nie to... mój tez mial chwile momenty okresy ze było sper ale co z tego? szkoda zycia na takich debiili... wiem ze opdchodzac to nei koniec moich problemów bo jak mówie użeram sie z nim do dzis ale wiem ze to lepsze niz tkwoc z takim gówn**/ w związku i marnowac zycie...tylko jedno zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężki los mężatek
witam idealnie rozumiem temat i mam ten sam problem jesteśmy 2letnim małżeństwem ze sobą 5lat lecz 4 lata to koszmar dla mnie ale i tak dałam się namówić na ślub, bo zaszłam w ciążę, tyle, że jego rodzinka się problemu pozbyła a moja problem nabyła!!! koledzy jeszcze raz koledzy, burdy, awantury pijackie znikanie na jakieś dni beż śladu odbieranie z policji pobicia stróżów prawa to tylko kropla w całym oceanie tego co mój gagatek potrafi. W domu owszem nie raz jest spoko pomoże ale od ślubu czyli od dwóch lat usiadł na dupie i nic zero. dziecko oczywiście wszystko ja bo jak on to mówi pracuje ciężko, owszem jeśli by pracował pełny wymiar godzin to super a on chodzi nie chodzi i tak w kółko. jestem osobą upartą i uparłam się że go ogarnę nie powiem dużo mi się udało zdziałać usiadł na dupie, tylko ile tak można siedzieć z telefonem i każdy krok kontrolować każdy telefon do niego ( oczywiście z ukrycia) i działać żeby nie poszedł zeby nie wypił żeby pieniędzy nie zabrał i tak w kółko. Nigdy nie ma jego winy on chodzi się napić bo ja krzyczę że jest brudasem że nie umie nawet z dzieckiem posiedzieć bo zaraz krzyczy na małego i w ogóle, niby małe powody ale strasznie uciążliwe, ale on nie widzi gdy ciągle kogoś obgaduje ciągle ubliża ciągle marudzi jak mu tu żle u nas choć nic nie musi robić, praktycznie leży do góry hu*em a wszystko ma pod nos podstawione, mamusia pieniądze da więc synuś kłamie jak z nut ze tu każdy go obraża. wczoraj był grill w domu faj nie miła atmosfera a po grillu gdy niunia upasłam on się wymknął wrócił pijany zaczął robić burdy wszystkich wyzwał pakował się że już się wynosi, no to mówię na razie i poszedł. dziś dzwonił że nic się przecież nie stało ale do domu wróci kiedy będzie miał ochotę. tyle że ja już tej ochoty nie mam ale jeszcze mi wmawiają żeby poczekać dla dziecka tylko że ja czuję że jak teraz go nie wywalę to już nigdy nie będę miała siły na to.... ciężki los.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od pijaka się odchodzi,nie czeka się na cud bo on nie nastapi. Im szybciej to zrobicie tym lepiej dla was i waszych dzieci,bo z każdym tygodniem popadniecie we współuzaleznienie czyli wy trzeźwe będziecie chore przez pijaństwo waszych mężów aż wreszcie popadniecie w obłęd. Poczytajcie ten topik polecam!!! http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3217663&start=0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja uważam, ze Ty sie nie zmianilas jedynie dojrzalas po urodzeniu dziecka, a facet pozostal dzieckiem... I jest z nim cos nie tak nie z Toba bo znika na 2 dni to nie jest normalne,kto wie co on robi przez ten czas, I jak wytlumaczysz dziecku jego znikniecia jak bedzie starsze? Pijak z nigo I tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×