czy jestem zaborczą matką?

Dzieki to moze chora umyslowo nie jestem dodam tez ze nie mam problemu tego wobec innych ciotek raczej przedewszystkim wobez tesciowej z ktora musze mieszkac a nie znosze jej i wzajemnie w makym domku i szlak mnie trafia gdy maly sie do niej cieszy wiem ze dla jego dobra musze z tym walczyc. Tylko czy to jest moja zaborczosc wobec dziecka czy niechec do tesciowej. Jak idzie do dziadka to niemam takiego problemu niestety mieszkamy z nimi i innego wyjscia nie mamy :( tylko zeby jemu nie robic kzywdy ta zloscia do niej kurde ciezko zastanawiam sie czy nie pojsc do psychologa

u mnie trocheinaczej, bo tesciowa do naszej "klatki" (male 2-pok. mieszk.) jezdzic nie bedzie, za to chce by jezdzzic do niej i t najlepiej, byjezdzil tylko maz z dzieckiem, ja jestem na doczepke. Moje dziecko nie lubi tam jezdzic, bo nie ma co robic-mala wiocha zabita dechami. Ma 2 kuzynow, szwagierka mieszka w tym samym domu, ale jeden ma juz 13 lat i nie interesuje go zabawa z 6-latka, a drugi ma niecale 3 lata i , psoci, wyrywa zabawki i mala wg tesciowej ma mu ustepowac,bo 'on maly i nie rozumie". JA tez bylam na wychowawczym dopoki dziecko nie skonczylo 2 lat, a jakos nie wyroslo na lekliwe i aspoleczne a wrecz przeciwnie.

Tez tak mysle tym bardziej ze staramy sie dziecko wszedzie brac***praktycznie co weekend gdzies jedziemy do znajomych itp widze ze wszystkie tesciowe sa kochane ineczej, szczesliwe co maja je jak najdalej od siebie.

Tym bardziej ze ma on kontakt z innymi dziecmi i wprost az do nich lg nie