Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość siinnnaaa

śmierć czy rozstanie, co gorsze

Polecane posty

Gość siinnnaaa

Moja znajoma twierdzi, ze lepiej jesli mąż umrze niż jesli odejdzie z inną, mniejsza trauma /twierdzi tak, bo mąż ja zostawił/ zastanawiam sie jak Wy sądzicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śmierć to jest coś z czym człowiek musi się pogodzić. Rozstanie.. zawsze jest na dzieje że to się da odkręcić, a więc uważam że rozstanie z kochaną osobą jest gorsze od jej śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siinnnaaa
jakoś nie dokońca jestem przekonana przeżyłam kiedyś rozstanie z chłopakiem/po długoletnim związku/, po dwóch latach doszłam do siebie, natomiast po smierci bliskich osób w rodzinie nadal pozostaje cierń w sercu, ze tak niefortunnie się wyrażę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ ja nie zamierzam nikogo do tego przekonywać. To kwestia uczuć. Jestem z domu dziecka, więc nie było i nie będzie mi dane przezywać śmierci rodziców. Najbliższa mi osoba (była żona) zdradzała mnie i odeszła ode mnie. Dopóki żyje będę miał nadzieję że będzie potrafiła wrócić.. chciała, ale zrobiła to w taki sposób że mnie tylko wkurwiła, więc wziąłem z nią rozwód. Jak by, no nie wiem zginęła w wypadku samochodowym, bolało by to oczywiste, ale z tym musiałbym się pogodzić, z rozstaniem nijak nie potrafię. Więc to nie jest kwestia przekonań tylko tego co się czuje. Jestem gotów na nowy związek, ale gdzieś w głowie siedzi szuflada z jej imieniem. To nie pozwala mi normalnie funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powinienes w koncu zamknac te szuflade na cztery spusty, klucz wyrzucic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale uczucia to nie jest coś nad czym człowiek od tak potrafi nad tym zapanować. Wyrzucić klucz.. ja tam bym chciał wywalić całą szufladę, ale mamy razem syna, zawsze gdy będę go widział przypomni mi jego matkę. Pewno potrzebuję po prostu więcej czasu żeby stać się na nią obojętny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z punktu widzenia ekonomicznego, śmierć jest lepsza, tylko nie samobójcza, bo dupsko.....dzieci dostaną rentę rodzinną, bez problemu. Rozstanie,różne bywa, sądź się z wiarołomcą, niech bestia zdycha....cytat z filmu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jeny jeny
Jestem gotów na nowy związek, ale gdzieś w głowie siedzi szuflada z jej imieniem. To nie pozwala mi normalnie funkcjonować. ----- drugim zdaniem zaprzeczasz pierwszemu :) gdy umiera kochana osoba, nie robi to z własnego wyboru (no chyba że chodzi o samobójstwo), z tym faktem po czasie się pogodzimy, taka kolej rzeczy - nie mamy też na to wpływu gdy odchodzi - do kogoś innego czy dlatego, że z nami nie widzi swojej przyszłości... to jej wybór, jej wolna wola, i kochajac, przyznajemy jej do tego prawo - tak samo, jak przyznalibyśmy sobie - prawo decydować o własnym życiu boli? tak ale życzyłabym by była szczęśliwa dlatego, że kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiruriru321
albo isc na dobra terapie Myrev

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiruriru321
tez uwazam, ze lepsza smierc niz odejscie z innym. ale to myslenie jest takie egoistyczne. potrafimy sie pogodzic lepiej z tym, ze ktos odchodzi na zawsze, ze druga osobe spotyka cos najgorszego. a gorzej nam sie pogodzic z tym, ze ta druga osoba bedzie teraz szczesliwa, bo dostajemy po dupie osobiscie,. bo czujemy sie gorsi. a w pierwszym przypadku nigdy tymi gorszymi, porzuconymi nie zostaniemy. tak mysle ze o to chodzi wiec to takie egoistyczne bo myslimy tylko o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale życzyłabym by była szczęśliwa dlatego, że kocham } No właśnie, życzyć jej źle nie potrafię. :) Terapia... sam nie wiem. Myślałem o tym i na myśleniu się kończy. :P {drugim zdaniem zaprzeczasz pierwszemu} Nie jest to takie oczywiste, dla mnie. Nowy związek w oczywisty sposób pozwoliłby zamknąć tak naprawdę ten rozdział życia. {gdy odchodzi - do kogoś innego czy dlatego, że z nami nie widzi swojej przyszłości... } No okej to po jaką cholerę chciała wracać, gdyby tego nie zrobiła pewno (nie wiem tego bo stało się inaczej) już by był zamknięty etap. A tak mam świadomość że nie musiało tak być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę, że pani z pierwszego postu ma rację, śmierć jest lepsza, daje pewność, że wiarołomcy, już sie w życiu nie spotka, nawet przypadkowo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę, że pani z pierwszego postu ma rację, śmierć jest lepsza, daje pewność, że wiarołomcy, już sie w życiu nie spotka, nawet przypadkowo...} Właśnie, gorsze jest to że będziemy się musieli spotkać, np jeśli syn wpadnie na pomysł i zechce wziąć ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jeny jeny
Nowy związek w oczywisty sposób pozwoliłby zamknąć tak naprawdę ten rozdział życia. ----- nie nowy związek będzie zagrożony Twoimi projekcjami :( terapia jest dobrą rzeczą, o ile wiesz co chcesz w sobie naprawić w sobie - bo na innych nie masz wpływu co do reszty pytań - odpowiedzi nie znam, bo Twojej byłej i okoliczności jej życia po odejściu od Ciebie nie znam, więc, trudno mi powiedzieć co mogło nią kierować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagrożenie jest zawsze, jakieś tam. Mam kolegę w bardzo podobnej sytuacji jak moja i widzę że nowy związek jego wyleczył. Może i mnie pomoże? Czym się kierowała.. odchodząc.. zdradzała mnie więc skoro nie potrafiła tego przerwać poprosiłem ją o wyprowadzkę. Czemu mnie zdradzała, akurat straciłem pracę, wpadłem w coś w rodzaju depresji, więc ona zaczęła się bawić. Opuściła mnie w momencie gdy najbardziej potrzebowałem wsparcia bliskiej mi osoby. Cóż.. stało się. Czemu chciała wrócić.. ? Bezmyślność.. egoizm. Ponoć z nikim nie było jej tak dobrze w seksie jak ze mną. Ale ona w zasadzie zrobiła mi łaskę że chce powrotu. Choćby przepraszam, by rozwiązało tą sytuację. A chuj z tym. Było mam nadzieję że minęło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bonita100
UWAŻAM,ze lepiej byc wdówką niz rozwodką, wdowa wie ,że jej mąż odszedł ,ale nie zostawil ją dla innej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowapasja
widze tu skrajny egoizm a nuie miłośc jesli chodzi o śmierc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jeny jeny
Zagrożenie jest zawsze, jakieś tam. Mam kolegę w bardzo podobnej sytuacji jak moja i widzę że nowy związek jego wyleczył. Może i mnie pomoże? ------ aha, Goździkowej te tabletki pomogły, to i mi pomogą :) a powiedz mi, czy Twój kolega wybaczył zdradę, pogodził się z sytuacją, wyparł żal i nic oprócz obojętności nie czuł już w stosunku do byłej zanim wszedł w następny związek? wydaje mi się, że Twoja sytuacja jest jednak inna, chociażby dlatego, że doświadczyłeś podwójnego odtrącenia... zresztą, to wątek chyba nie zupełnie w tym temacie tiruriru321 potrafimy sie pogodzic lepiej z tym, ..., ze druga osobe spotyka cos najgorszego.gorzej nam sie pogodzic z tym, ze ta druga osoba bedzie teraz szczesliwa, bo dostajemy po dupie osobiscie,. bo czujemy sie gorsi. a w pierwszym przypadku nigdy tymi gorszymi, porzuconymi nie zostaniemy. ----- egoistyczne podejście, fakt :) przecież śmierć zabiera na zawsze, nieodwracalnie, nie ma szans na naprawę, ewentualności, na nic! - i to dla mnie jest najstraszniejsze innej rzeczy w tym podejściu nie rozumiem: dlaczego czujesz się gorsza po odejściu kochanej osoby? odejście znaczy tylko to, że nasza miłość nie jest tej osobie potrzebna- tyle dokonuje wyboru i decyduje tak a nie inaczej czy w związku z tym przestajesz być sobą? stałaś się raptem jakaś inna tylko dlatego, że ktoś inny coś zrobił?? ty to nadal jesteś ty, bez względu na czyny czy słowa innych to on potrzebował czegoś innego, co wcale nie znaczy, że ty nie moglas mu tego dac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdrada, a po niej rostanie, powoduje przerwanie , jak ja to nazywam takiej srebnej nici łączącej dwoje ludzi..... powrót jest już niemożliwy....śmierć , sprawa nieodwracalna i ostateczna.....rozstanie, po kazusie byłego premiera Marcinkiewicza, chyba śmierć, jest mniej bolesna, dla zainteresowanej osoby.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jeny jeny
zdrada, a po niej rostanie, powoduje przerwanie , jak ja to nazywam takiej srebnej nici łączącej dwoje ludzi..... powrót jest już niemożliwy.. ----- często jest możliwy, niektórzy potrafią wybaczyć zdradę i dać szansę na naprawę jedną i są takie związki, które po zdradzie funkcjonują nawet lepiej, niż przed, tak jakby zdrada uświadomiła obojgu co tracą i dlaczego prawie to stracili ale w przypadku Myrevina np. bardziej chodzi nie o fizyczny aspekt zdrady, tylko o zdradę-odtrącenie całkowite, bo niewyobrażalnym jest opuszczenie osoby kochanej, potrzebującej pomocy, odtrącenie jej, nieudzielenie podstawowej pomocy, jakiej udzieliłbyś koleżance czy znajomej, gdybyś widział, że znajduje się w depresji i sama sobie z tym problemem nie poradzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×