Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość baby baby 11

niezdecydowanie co do związku, po kilku miesiach stażu...

Polecane posty

Gość baby baby 11

jesteśmy razem od 9 miesięcy, znamy się 1,5 roku. ostatnio dopadły mnie problemy rodzinne. wypłakiwałam mu się w rękaw, pocieszał mnie, rozmawiał. wczoraj się nie widzieliśmy, dopiero dzisiaj. cieszyłam się na to spotkanie. ale jakoś siedząc z nim na ławce w parku poczułam, że w większości to on mnie przybija... zaczał narzekać na swoją pracę, problemy zdrowotne. potem zaczał pytać jak w domu. trochę się wygadałam, ale to spotkanie zasmuciło i zmuliło mnie jeszcze bardziej. miałam wrażenie, że coś się we mnie wypaliło... nie potrafi mnie już uszczęsliwić - i też to już zauważył. spotkania z nim, weekendy stają się rutyną, ciągle mi czegoś brakuje. już się nie cieszę na nie... jadąc do niego albo czekając na niego czuje jakbym wykonywała zwykły obowiązek. już nie ma we mnie tego zniecierpliwienia, euforii... nie potrafię docenić, to, że mam takiego faceta. nie pije, nie pali, jest zdolny, umie słuchać, wyrozumiały, cierpliwy, kochany. zaczyna mi wadzić, że jest mało rozrywkowy, trochę nieśmiały, flegmatyczny i leniwy... zaczynam się zastanawiać, czemu nie chciałam spotkać się z kimś kto koniecznie chciał ze mną być, mnie bliżej poznać, gdy z moim obecnym miałam kryzys... brakuje mi tych pieprzonych podlotów serca, jakbym zupełnie nie widziała czego chcę od związku, czego chcę od niego, jakby dochodziło do mnie, że nie chcę mieć TAKIEGO partnera, ze nie chcę niczego poważnego... gdzie dotąd byłam pewna, że go kocham... czyżby uczucia ze mnie wyparowały? nie rozumiem co się dzieje...? ja mam 19 on 23. co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
ciągle myślę o innych. po prostu nie rozumiem co się dzieje. jeszcze przed wczoraj byłam pewna, że go kocham, a dziś mi jest obojętny... czuję się tak jakbym była sama. jakby to był koniec związku... czy przyczyną może być pojawiająca się depresja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
powiedzcie mi cośna ten temat... prosze... czy tez mieliście takie fanaberie? czy to przejściowe? co zrobić by tego nie zniszczyć...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
liczyłam, ze chce sie ze mna spotkać by gdzieś mnie zabrać by poprawić mi humor, na pizze czy do kina, a on wybrał park. nie jest źle tylko ta cisza i te rozmowy naprawdę mnie pogrązyły... głupio mi to mówić, ale... nudze się... wiem ze moglam sama zaproponowac to kino czy pizze... nie wiem co sie ze mna dzieje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo związek to nie tylko
poprawianie humoru. Czasem trzeba się razem posmucić, przejść razem kłopoty Euforia, motylki - z czasem to rpzechodzi i wtedy zaczyna się prawdziwa praca nad związkiem. Wtedy zaczynasz myśleć i widzisz jakiego masz faceta - skoro on ma problemy też chwilowe to trudno oczekiwać, że będzie myślał wyłącznie o poprawianiu Tobie humoru. Oboje jesteście ludźmi, obojgu z Was będą się zdarzać kryzysy. Grunt to wspierać się wzajemnie - raz on Ciebie, raz ty jego. A i tak będą dni że oboje nie będziecie mieli siły. Najważniejsze to docenić siebie i przetrwać nie tylko dobre chwile, ale i złe... Kiedy mija zakochanie, pojawia sie miejsce na miłość: taką właśnie spokojną, przyjacielską Wyrozumiałą Skoro sama piszesz, ze on jest dobrym człowiekiem, to walcz o Was. I ta walka to niekoniecznie wypady do kina, dyskoteki. To czasem zrozumienie dla czyjegoś narzekania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo związek to nie tylko
i tez jest dobrze czasem po prostu pomilczeć w parku myślec o swoich sprawach, ale wiedziec, żę obok jest ktoś bliski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam podobnie... jestem w związku 11 msc i też wszystko zaczyna mi być obojętne... Wole spędzić czas sama, niż z nim, by mieć chwile spokoju dla siebie... Nie mam nawet ochoty się przytulić ani nic... Jak dłużej go nie widzę to tęsknię, ale to już chyba kwestia przyzwyczajenia... Mi też brakuje właśnie takich motylków w brzuchu, napięcia przed spotkaniem... Tego już nie ma... Ktoś napisał, że to zakochanie, a potem przychodzi czas na wyrozumiałą miłośc... Może to i prawda... Ale mi czegoś wciąż brakuje... Przecież miłość powinna nas uskrzydlać, sprawiać radość, a nie być powodem przygnębienia... Bo między nami nie ma już chyba żadnych granic... On nie patrzy już nawet na to, jak się odnosi w stosunku do mnie, często chamskie odzywki, ja też jestem nie lepsza... W dodatku ciągle wypomina mi błędy, mówi, że on się stara a ja nic nie robie... Wiem, że mnie bardzo kocha, wiele razy mi to udowodnił, ale właśnie... Czasem nasuwają mi się myśli, czy z mojej strony też jest jakieś uczucie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
po 4 miesiącach bycia razem stwierdziłam, że go nie kocham. To przykre, ale kombinowałam za jego plecami,szukałam kogoś (on o niczym nie wie, to poniekąd zdrada :( ), nawet prowokowałam głupie sytuacje, byleby tylko ze mną zerwał - za co teraz gorzko płacę... aż w końcu coś mnie obudziło - zaczełam sie zastanawiać co ja robię... przecież to moja miłość. i tak było do niedawna. paanterra - masz rację, miłość powinna uskrzydać, chodzi mi o taką radość, jaką mam gdy spotkam się w szkole ze znajomymi - z nim rzadko to jest... wiadomo, że są problemy i powinnimśmy razem przez nie przechodzić, ale czuje ze cos sie psuje. też często się boję, że to już tylko przywiązanie, w końcu zanim byliśmy razem to się przyjaźniliśmy. sama jego obecność powinna poprawiać mi humor. tak się zastanawiam, czy nie czasem powodem mojego toku myślenia są ostatnie nasze kłótnie - w których on stawiał mi ostre warunki, ja płakałam, prosiłam o kompromis i tak cały tydzień kłóciliśmy się przez gg... już powoli odpuszczałam temu związkowi,wiedziałam, ze sie posypie, potem dosżły problemy rodzinne które całkowicie mnie przygniotły... :( nie rozumiem co sie ze mną dzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
ito nie jest tak,że nie rozumiem jego narzekania... bo słuchałam go, starałam się rozmawiać, ale mówie ze sama jego obecność powinna mnie uszczęśliwić a tak nie jest :( ciagle mysle o byłych, o innych... :( źle się dzieje! ma do mnie pretensje, ze moj humor jest jaki jest, ze powinnam ciagle czyms sie zajomowacby nie myslec, ze nie moge sie poddac... ale jest tak cholernie ciezko... i to juz nie tylko w mojej rodzinie, ale boje sie ze z nim... :( miłość to nie tylko szczęście ale i kajdany, płacz, cierpienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
wiecie, mogłabym poprosić o przerwe, ale kiedyś już była taka sytuacja - on sie nie zgodzi, bedzie kazał wybierać... wtedy zerwałam. a on usunał moj numer, chciał zapomnieć. ale po kilku dniach napisałam do niego bo nie wytrzymałam - i tak jestesmy razem do dzisiaj... powiedział mi,właścwie mowil juz to kilkakrotnie, ze on nie szuka już przygód, dlatego związał sie ze mna, ze wie, ze chce być ze mną na zawsze. nie jest to osoba, ktora juz chce założyć rodzine, ale chce stabilizacji, chce związku na stałe... nigdy nie spędziliśmy wieczoru przy świecach. zastanawiam sie nad ta opcją...moze to jakos by nam pomogło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W moim przypadku też szybko pojawiły się wątpliwości, po paru msc... Ale no myślałam, że to minie, bo czasem było naprawdę dobrze... Ale już od jakiegoś czasu tylko kłótnie, obiecywanie sobie, że się poprawimy... I w dodatku jego zazdrość... Ciągle jakieś podejrzenia, brak zaufania... To mnie już męczy... czasami mam wrażenie, że jestem z nim już tylko dlatego, że nie potrafię się do końca od niego uwolnić... Nie potrafię skończyć z nim definitywnie, bo wiem, że i tak zadzwoni, przyjedzie, niby będzie, że już ze sobą nie jesteśmy, a potem znowu to samo, pare dni lepszych i powrót do normalności czyli kłótnie itp... Chciałabym czasami, żeby znalazł sobie kogoś innego, kogpś, kto byłby lepszy dla niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość franka sinatra
mialam tak samo. rozstalam sie z nim. nie zaluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
mój czasami bywa agresywny, nie wyzywa mnie, ale krzyczy. stawia mi warunki, ktore mnie dobijają, mimo ze mowilam mu, że one mnie niszcza... dalej robi to samo. a przecież najmocniej trzymają luźne więzy. mimo to moge mowic o nim wiele dobrego, jest kilka dominujących cech ktore czasami mnie denerwują... tylko sie boje ze taki stan znowu bedzie mi sie dlugo utrzymywal. ja nie chce z nim zerwac, nie tylko dlatego ze bez niego bym sie nie pozbierala, czy dlatego, ze ja dla niego jestem calym swiatem, ale poniekad dlatego ze boje sie samotności, że wierze, ze to chwilowe ze go kocham... tylko zbyt duzo mnie przytłacza cos musze zmienic w naszym zwiazku, wprowadzic cos nowego, cos odnowic... chociaż chciałabym tak jak ty, by pojawił sie ktoś kto mógłby mi go zastąpić, ktoś to byłby lepszy od niego... ale miedzy wami widze, ze nie jest najlepiej. powinnas przemyśleć to wszystko czy na pewno chcesz z nim być.przecież możesz być silna, definitywnie zakończyć kontakt i dojść do siebie by potem zakochać się na nowo. bo przecież rozstanie to nie porażka, ale odkrywanie samego siebie, ulepszanie. po to by ta miłość bardziej dojrzalsza mogła się narodzić na nowo w kim innym... niestety ale nie kocha się w życiu tylko raz... albo po prostu walcz. tak jak i ja chcę to zrobić. staraj się, pogadaj, coś wprowadz do waszego związku... coś trzeba zrobić.. ech :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
franka sinatra - dziś wiesz co to było? dlaczego tak sie stało? ile byliście razem? jakie byly wasze relacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chyba nie mam ochoty już walczyć... Przez niego straciłam kontakt z innymi ludźmi, tak jakby trochę starał się mnie izolować i ograniczać tylko do swoich znajomych... Rozumiem, że moglibyśmy mieć wspólnych znajomych, ale raz w kłótni powiedział mi, żebym się wynosiła z ogniska, bo nikt mnie tam nie chce... Nieźle się wtedy poczułam, zrobiło mi się okropnie przykro... Na początku za bardzo mu uległam, więc pewnie to wszystko przez to... teraz zaczęłam stawiać swoje warunki, naprawiłam kontakt z dawnymi przyjaciółmi... Męczy mnie to już naprawdę... Wolałabym, żeby się skończyło... A Ty może rzeczywiście powinnaś spróbować walczyć, skoro mówisz, że wiesz, że to tylko chwilowe, że do tego dochodzą również inne problemy itp... Tylko wiesz, czasem to jest takie oszukiwanie siebie... Że mi się wydaje, że to wszystko przez kłótnie, że będzie lepiej itp... Ja tak miałam, a teraz jakbym przejrzała na oczy... Ale wiesz, wcześniej próbowałam walczyć, teraz wiem, że to nie ma sensu... Ale Ty, jeżeli dla Ciebie nadal jest to ważne, to nie poddawaj się... Spróbój coś polepszyć, a może będzie lepiej... Spróbować zawsze można... Tylko, żeby Twój partner także się starał, a nie stawiał Ci tylko jakieś warunki, Ty też masz prawo stawiać mu swoje, a niekoniecznie podporządkowywać się zupełnie do niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
no to musisz odizolować się całkowicie, daj sobie żyć. facet powinien być podporą, zrozumieniem, kimś kto doradzi, a nie osobą która ciągle upokarza. chcę walczyć,ale nie wiem na ile sie uda, na ile bedzie to miało sens... w związku ważna jest rozmowa, nam jej w pewnym momencie zabrakło i wtedy zbyt dużo sie posypało, teraz sa efekty. jak tak będzie dalej to nie wiem,czy dalej bede chciała nas walczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sprubójcie poświęcić więcej czasu na spokojną rozmowe, skoro jej u was brakuje... Sczera rozmowa jest bardzo ważna. faktycznie powinnam się odizolować, ale to jest trudne... Uciekam spać. Życzę Ci, żeby się wszystko dobrze się ułożyło :) papa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
otocz sie swoimiznajomymi. nie daj sie zwariowac. musisz byc stanowcza. Tobie też tego życze :) papa jakby co to odzywaj sie tutaj, co jakis czas zajrzę tutaj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ranyranyrany
nic dziwnego, ze jest tyle zdrad i rozwodow, skoro ludzie tylko wymagaja :O swiat by oglupial gdyby zawsze, wszyscy mieli motylki w brzuchach :O milosc jest pomimo wszystko a nie za cos :O wczoraj kochalyscie, a dzisiaj jest wam nudno- to znaczy, ze juz nie kochacie? :O kazdy ma wzloty i upadki, ale nie nalezy od razu zakladac rozstania...dzien, tydzien- w takim tepie milosc sie nie konczy, na to potrzebne sa lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...ktos tam...
ja mam podobna sytuacje, tylko ze w moim przypadku to moj chlopak chyba czuje podobnie jak ty, tylko ze u nas nie ma klotni oststnio, i jest wszytsko dobrze, tylko zaczynam powoli myslec ze jego uczucie wyparowalo chyba, hmm nie wiem co robic, staram sie nie byc nachalna, nie pisze, tylko odp jak on napisze i odbieram jak on dzwoni, ale nie nalegam i nie robie pretensji, jestem mila i staram sie go wspierac w jego problemach w domu, o naszych powaznych sprawach dot zwiazku staram sie nie rozmawiac z nim, bo zauwazylam ze to przynosi odwrotny skutek zawsze... nie wiem czy to dobry sposob takie przeczekanie, wiem ze jesli uczucie wyparowalo to nie ma na to sposobu i ze bede musiala sie z tym pogodzic i zaakceptowac rozstanie, ale on mi mowi ze mnie kocha i ze nie chce sie rozstawac... czemu to wszsytko jest takie skomplokowane....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby baby 11
nie powinnaś się poddawać. zaproponuj jakiś wyjazd, wypad, jakis romantyczny wieczor zakonczony miłym akcentem ;) to powinno pomoc. takie dawanie mu wolnej reki upewnia go ze zrobi dobrze, gdy cie zostawi bo przeciez ty reagujesz tylko wtedy gdy on sie odezwie... mozna swobody ale bez przesady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeeeeeeeeeeeeeetamm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olindarka
Ech, ciężka sytuacja, ale tak jak ktoś tutaj mądrze zauważył, związek nie jest tylko pasmem szczęśliwych chwil. Czasem zdarzają się gorsze momenty i sztuką jest wspólne wyjście z nich. Ja kiedyś miałam parę takich sytuacji o których piszesz, jednak z drugiej strony- to facet nie był pewien własnych uczuć, nie wiedział czy chce się zaangażować, a ja tylko czekałam na jego decyzję. Strasznie mnie to męczyło, bo ja wciąż czułam do nich (miałam dwie takie sytuacji, oczywiście nie jednocześnie) wiele, jednak nic z tego nie wychodziło. Raz od razu się rozstaliśmy, a za drugim razem facet poprosił o przerwę. Zgodziłam się, po miesiącu wróciliśmy do siebie, ale na niedługo. Od tego czasu unikam takich facetów. Ja już szukam partnera na stałe i oczekuję od niego, że on też od początku będzie zdecydowany czy szuka dłuższego związku czy tylko przelotnej znajomości. Nawet zalogowałam się na internetowym biurze matrymonialnym (mydwoje.pl), gdzie są ludzie tacy jak ja, czyli szukają czegoś więcej, poważnych związków. I to mi odpowiada. Tak więc moja rada, jako osoby, która była na miejscu Twojego chłopaka, jest taka: zdecyduj sama czego chcesz i po prostu mu to powiedz. Nie ciągnij go za nos, bo nic dobrego z tego nie będzie. Tylko go mocniej zranisz. Rozumiem, że sama nie jesteś zdecydowana, ale podejmij w końcu decyzję. "Wóz albo przewóz". Powodzenia!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejny przypadek
czyzby temat upadl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda:/
No właśnie? A szkoda, bo ciekawie się rozwijał:) Ja też niestety szukam kogoś na stałe, a jakiego faceta nie spotkam, okazuje się niedojrzałym dzieckiem, które boi się wszelkich zobowiązań. A co to za biuro, Olindarka? To jest coś takiego jak normalne biura matrymonialne? O co w tym chodzi? Możesz napisać coś więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olindarka
Hmm, trochę jak biuro matrymonialne, tylko internetowe. Bardziej to chyba przypomina jednak popularne portale randkowe, czyli zakładasz tam konto, płacisz abonament i na podstawie kryteriów możesz sobie szukać odpowiednich osób. Tylko jest to bardziej zaawansowane niż te portale randkowe. Przede wszystkim weryfikacja osób jest tam znacznie dokładniejsza. Bo jeśli chcesz otrzymać certyfikat wiarygodnego profilu, to musisz przesłać skan dowodu osobistego i administratorzy dokładnie go weryfikują. Poza tym znajdziesz tam tylko takie osoby, które szukają poważnego związku, a nie zabawy. Więc to też odróżnia ten serwis od innych portali. Najlepiej to wejdź sobie na ich stronę i zobacz:) Na wstępie musisz wypełnić dość długi test osobowości, ale warto, bo później na jego podstawie dopasują Cię do innych osób. Jakbyś miała jakieś pytania to pisz, będę tutaj co jakiś czas zaglądać. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda:/
Dzięki wielkie! Brzmi interesująco jak dla mnie A tak szczerze, to z iloma facetami już się spotkałaś z tego portalu? To nie jest trochę tak, że brzmi ładnie, a w praktyce się nie sprawdza? Bo jest za mało osób albo ludzie jednak wolą kontaktować się wirtualnie? Takie mam obawy... Aha, jeszcze jedno, jak to jest z opłatami? Bo nie znalazłam tego na ich stronie, a to też dość ważna sprawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olindarka
Hej! Szczerze, to spotkałam się z 3 facetami, więc niby niewiele, jednak tutaj nie jest tak, że w tygodniu spotykasz się z 6 różnymi facetami. Jeśli już się spotkasz, to sporo o sobie wiecie i mniej więcej jesteście w stanie określić, czy pasujecie do siebie czy nie. Z pierwszymi dwoma nie udało się, gdyż na żywo byli trochę bardziej nieśmiali, jakoś nie kleiła nam się rozmowa i stwierdziliśmy, że nie ma co się oszukiwać i sztucznie utrzymywać znajomości. Do tej pory sobie mailujemy, ale tak po "kumpelsku". Z tym trzecim coś może być:) Już 4 spotkanie będzie w ten weekend (wiem, dopiero początek), jednak dobrze nam się spędza wspólnie czas:) A ludzi jest sporo i nie zauważyłam, żeby ktoś unikał spotkań. Więc tym się nie masz co martwić. Cennik jest na stronie, tutaj masz linka: http://www.mydwoje.pl/Nasze-uslugi-i-cennik. Są tam różne opcje płatności, ale najbardziej korzystna to chyba abonament za 3 miesiące za 95 zł. Najwygodniej Ci będzie tam wejść i sprawdzić, tak mi się wydaje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda:/
Dzięki Olindarka! Spotkania z 3 facetami to faktycznie niezbyt wiele, ale w sumie chyba nie ilość się liczy a jakość:) No nie wiem, trochę te opłaty mnie odstraszają, ale może warto trochę zainwestować w przyszłość:p Jeszcze trochę poszperałam ogólnie o różnych portalach i faktycznie o mydwoje są całkiem ok opinie, więc pewnie coś w tym jest:) No nic, tak czy siak dziękuję Ci za odpowiedź! I oczywiście życzę powodzenia z tym facetem!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia_81
No i jak tam dziewczyny układają się Wasze związki? Coś sobie poukładałyście? Jak tutaj jeszcze zajrzyjcie, to dajcie znać co i jak, ok.?:) Jestem ciekawa czy wszystko dobrze poszło A co do poznawania osób przez internet jednak sceptycznie podchodzę, jakoś bałabym się, że nie wiem kto jest po drugiej stronie monitora. Ale jak macie na tyle odwagi, to gratuluję i życzę powodzenia!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×