Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość agunia0515

"połączona krew"

Polecane posty

Gość agunia0515

a ja mam taki kłopot. będąc młoda zabawiłam się ze swoim chłopakiem w więzy krwi, tzn ukłuliśmy się opuszki palców i "połączyliśmy" je by nasza krew się zmieszała. to było ok 10 lat temu. dziś jestem żoną tego chłopaka (Adam). całe nasze wspólne życie to kłótnie, w niczym się nie zgadzamy, kompletnie do siebie nie pasujemy,mamy inne cele i wartości ale nie możemy się rozejść. wiele razy próbowałam ale nie potrafię. męczę się w tym związku, nic nam nie wychodzi. boję się że przez zabawę sprzed lat straciłam "prawdziwą miłość"(Jarek) bo ktoś taki był obok mnie ale go nie dostrzegałam. o dziwo nasze losy co jakiś czas się splatają co najdziwniejsze za każdym razem dochodzi do dziwnych zdarzeń gdy po latach przez przypadek mamy się spotkać to nawet na prostej i pustej drodze nie możemy się znaleźć (taka sytuacja miała miejsce). nie wiem co to- czy to ja czy też może przez tę zabawę sprzed lat jest jak jest.wiem że mój tekst jest dość chaotyczny ale nie potrafię inaczej tego opisać.a to tylko namiastka tego co przeżyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość halama12345
moze idz do wrozki ? albo jakies ezotryka sie spytaj. opowiedz jeszcze o tym dziwnych zdarzeniach z jarkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agunia0515
co do jarka to wiem że chłopak ur 23.04 1981 i że ma spieprzony horoskop urodzeniowy... może od początku... poznałam go w pracy, byliśmy jak dwie połówki jabłuszka.idealnie do siebie pasowaliśmy. ale pamiętam że zauważyłam go dopiero gdy byłam już z adamem. gdy jarek miał mi powiedzieć co czuje do mnie okazało się że jestem w ciąży i że wychodzę za mąż...odpuścił no ale jeszcze przez jakiś czas pracowałam wiec nasz kontakt sie zaciśnił i każde gdzieś tam po cichu zaczęło rozumieć że coś jest między nami ale żadne głośno tego nie powiedziało... czas mijał. jarek został zaproszony na ślub ale w przeddzień miał wypadek w pracy i nie mógł przyjść ja z kolei przymierzając suknię ślubną usłyszałam od mamy (która nie znała Jarka) że wychodzę nie za tego co trzeba... po ślubie nie wróciłam do pracy kontakt sie urwał... po pół roku zaczął mi się śnić, że go szukam. przez 6 dni mi się tak śnił na 7 dzień znów mi się przyśnił tyle że z obrączką na ręce... zadzwoniłam do znajomej ona dała mu mój nr... czekałam gdy po 2 tyg przyszedł sms wiedziałam że to on nawet nie patrząc w tel... tak go wyczuwałam zaczęliśmy pisać, potem chcięliśmy się spotkać ale zawsze coś stawało na drodze. a to praca jego a to u mnie egz. gdy w końcu uzgodniliśmy termin -miał wypadek (nic poważnego ale nie dotarł na spotkanie) potem poszedł do wojska...kontakt sie urwał na 2 lata... znów zaczął mi sie śnić ale nie pamiętam jak i co... znów zdobyłam kontakt od starej znajomej i napisałam do niego... okazało się że jest w szpitalu wojskowym...obok mojej szkoły(uczyłam się wieczorowo dla pracujących)... najpierw pomyliłam budynki, potem chcąc mu zrobić niespodziankę pobiegłam do niego po schodach gdy on zjechał do mnie windą i tak się szukaliśmy po tym szpitalu przez 15 min... rozmawiać nie mógł bo miał wycięte migdały... to pisaliśmy w zeszycie do siebie siedząc na przeciw siebie... krótko potem nie pamiętam co sie stało ale na krótki czas znów straciliśmy kontakt... ale po jakimś czasie znów się znaleźliśmy... umówiliśmy się na przystanku niedaleko mej szkoły... gdy ja dojeżdżałam autobusem on stwierdził że musi prze parkować samochód no i mnie minął. ja wysiadłam a skoro go nie było poszłam do szkoły, w połowie drogi rozładował mi się tel, droga prosta, krótka, wcześnie rano, sobota ok7i nigdzie go nie widziałam mimo że tam był bo musiał mnie mijać gdy prze parkowywał-on mnie też nie widział. no i poszłam. będąc w szkole latałam po znajomych prosząc o pożyczenie tel-nikt nie mógł bo zawsze coś... ale udało się i zadzwoniłam i krok po kroku się spotkaliśmy... było jeszcze kilka historii ale pisałabym do jutra... po raz ostatni widziałam go z4 lata temu gdy wyznaliśmy sobie po raz pierwszy ze coś do siebie czujemy (znając się już tyle lat)... w zeszłym roku wychaczyłam go na naszej klasie- napisałam... jest w Irlandii, sam, pracuje, jest nieszczęśliwy, nie radzi sobie z życiem ale trwa... mamy kontakt z małą półroczną przerwą do dziś...ale żeby trafić na siebie na gg to też musi sporo czasem minąć... co najważniejsze staramy się nie wracać do przeszłości, nie mówimy nic o tym co między nami było... staramy się być dla siebie po prostu jak przyjaciele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×