Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niebieska chmurka

Ciągle mam pretensje i jestem zła...

Polecane posty

On nie dotrzymuje obietnic. Zawsze musze polegać na siebie i o wszystkim myśleć, a gdy w jednej sprawie w 100% mu zaufałam i poległam na jego pomocy zawiódł mnie i mam dużo problemów w związku z tym. Tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Chcąc nie chcąc muszę o wszystkim myśleć i wszystko planować... Jestem zła na niego i zaczęłam go obwiniać o wszystko... I to nie tylko takie gadanie, czuje że on jest beznadziejnie nieporadny... Noszę spodnie w tym związku, to takie beznadziejne... Chciałabym o tym z nim pogadać ale nie wiem jak miałoby się coś zmienić... Jesteśmy teraz w innych miejscach i spotkamy się za tydzień. A ja nie potrafię się na niczym skupić, czuje złość ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chmurka. Miałam to samo. Zero oparcia, zero decyzyjnosci, zero pomysłów. Zerwałam zaręczyny, odeszłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mertoro
Ni8e rozumiem, dlaczego jesteś w tym związku, skoro nie jesteś szczęśliwa. Czyżby strach przed samotnością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to daj mu szansę się wykazać. naucz go podejmowania WSPÓLNIE decyzji. Nic nie musisz,po prostu tak masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie próbował się zmienić? Jak długo zwlekałaś z odejściem? Nie żałujesz? Wiesz, mój facet jest naprawdę kochany ale ja mam serdecznie noszenia spodni w związku, brakuje mi stanowczości w nim. Zabija mnie od środka takie zachowanie. Mu pasuje że ja "rządzę", a ja wolałabym żeby GDY MÓWI ŻE COŚ ZROBI NA 100%, to żebym później musiała tego robić sama, za niego albo mu pomagać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mertoro - jestem z nim, bo gdy mnie przytula wszystkie zmartwienia znikają i nie potrafie się na niego złościć, a teraz jestem z dala od niego i analizuje wszystko... Tak bardzo kocham go, ale nie mogę kierować całym naszym związkiem (może on tego nie widzi??), po pierwsze to nie jest zdrowe a po drugie ogarnia mnie frustracja że gdy (weźmy najzwyklejszą rzecz pod słońcem) jestem chora on obiecuje że zrobi mi rosół a ja uprzedzam że się nie mam siły na gotowanie (jakby co). A w końcu co robie? Sama sobie gotuje rosół z gorączką i innymi atrakcjami, bo on NIE MÓGŁ go sam zrobić i miałam mu pomóc... Mam powoli tego serdecznie dosyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to po co prosisz o coś czego nie potrafi ugotować nie mogłaś powiedzieć -zjadłabym rosół ,zrób taki jak potrafisz,w razie czego zadzwoń do swojej mamy /ciotki wujka niech cię nakierują --dasz radę ,wierzę w to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie potraficie ze sobą rozmawiać. no ok,powiedziałaś nie pomoge,ale wstałaś i zrobiłaś nieszczęsny rosół. Powinnaś się mniej przejmowac bzdurkami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nie ważne, we mnie jest problem. Przekroczyłam jakąś granicę i czuje tylko bezsensowną złość. Czuje że dziś wszystko byłoby dobrym powodem żeby się na niego zezłościć, jest we mnie po prostu jakaś fala agresji i nie wiem co z nią zrobić. I to ie wina mojego faceta, każdy ma jakieś problemy w związku. Ale ja nigdy nie miałam czegoś takiego jak dziś, własnie to zobaczyłam. Dziś złość i żal przyćmiewa wszystko co dobre. Ja.. nie wiem czemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na pewno wiesz co cię dziś zdenerwowało/zasmuciło? poszukaj w myślach. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od lutego do listopada zwlekałam... Mówiłam, prosiłam, tłumaczyłam, rozmawiałam, miał się zmienić... I nic... W końcu zaczęłam do niego mieć po prostu obrzydzenie, bo mnie TAK wkurzał straszliwie, tym że NIC nie robi, NIC nie umie zrobić, NIC nie zaplanuje, NIC nie zaproponuje, zero kontaktu z nim, nic nie dochodziło, nic nie pomagało... Miałam już w październiku zerwać, i w dniu w którym to miało nastąpić wchodzę do mieszkania, a ten zabeczany bo pracę stracił... To odczekałam miesiąc żeby nie wyjść na materialistyczną pipę... Na początku listopada powiedziałam że koniec, że mam dość, że wysiadłam psychicznie, do 15 się wyprowadził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona --to przeszłość,rozdział zamknięty,nie wspominaj nie analizuj. Było ,minęło. Teraz jest teraz,jesteś w innym związku o który musisz dbać. Glowa do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może się mylę, ale czy nie czujesz złości dlatego, że nie potrafisz się z nim komunikować a tym samym przekazać to co Cię "gryzie"? Trzymasz to w sobie, a agresja narasta. Trzeba dać jej ujść w jakiś sensowny sposób. Sami dała fajną wskazówkę o daniu mu szansy, żeby się wykazał. Może narzuciłaś taki model, że to Ty podejmujesz decyzje a on się przez stał bierny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona nikt
Niestety ----jest takie powiedzenie że w związku wygrywa ten który pierwszy powie że coś nie umie-druga strona musi przejąć na siebie wszystkie obowiązki .Fatalna przyszłość --nie wróże nic dobrego z takiego układu -kiedyś powiesz dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze jedna rada dla autorki --jazdy ma gorsze dni,odczuwa emocje-żal ,złość ,frustracje,ale .....wyżywanie się na kimś bliskim to nie jest dobre wyjście,zniszczy związek. --najpierw pomyśl dlaczego tak się czujesz,czy rzeczywiście on ''zawalił'' potem z nim rozmwawiaj ---bez ataków i zarzutów. i powinno być ok ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×