Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dziunia34

Czy mąż się nade mną znęca psychicznie?

Polecane posty

Kasiula, no wiec jak ponizanie jest karalne to jaka ma zastosowac kare wobec siebie Dziunia? Przeciez mowienie i zastraszanie ze sie odejdzie to tez ponizanie i znecania? Czy moze w ta strone problem nie dziala?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Tak, to prawda. Z mojej strony to tez była forma znęcania się na mężu. Fakt. Zastraszanie nie jest dobrą metodą. Biję się w pierś, ze nie umiałam inaczej pewnych spraw załatwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Wolałam milczeć, przymykac oczy czasem na zbyt swawolne zachowania męża, a w gniewie mu rzucic przykre słowa. Nie znaczy to, że on był potulny jak baranek. W kłotnie różnie to bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Przykro mi, naprawdę przykro, że to tak się porobiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym przestala straszyc moja przyjaciolka tak robi.. doprowadzila do tego ze maz nie ma zadnego do niej szacunku bo wie ze i tak nic nie zrobic latwo radzic komus kto nie jest w takiej sytuacji, ale ja bym chyba odeszla od takiego faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Coralick czuję się winna. Ale są sprawy, na które i teraz nie pozwolę. Co to niby jest..? Wrzaski na dzieci. Permanentne. Furią dzieci się nie wychowa. Choc sama nie jestem święta, ale dzieci boją się taty... Wyzywanie. Z byle przyczyny. Szarpanie. NIE. RODZINA TAK NIE MOZE FUNKCJONOWAĆ. nie strachem buduje się szacunek. Często to mówiłam mężowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wina nigdy nie lezy po jednej stronie. Prawda jest taka, ze kiedy sie czlowiek czuje osaczony to robi czasami rozne glupoty. Ale to wcale nie usprawiedliwia naszego postepowania. Tutaj nie znajdziesz odpowiedzi na to co powinnas zrobic, jak sie zachowac lub co powiedziec. Nie piszesz wszystkiego, nie znamy Twojego meza ani relacji was laczacych (lub nie laczacych) wiec nie rozwiazemy za Ciebie problemu i ie zniknie jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki. Ja bym sie nie rozpisywala na kafe, tylko wyciagnela meza na sile w jakies ustronne miejsce i zapytala co z nami. Co moge zrobic dla Ciebie, zeby sprobowac ratowac zwiazek? Czy jeszcze tego chcesz? Czy mozesz sprobowac mi przebaczyc za to wszystko co zrobilam zlego? Jesli nadal bedziesz dolewac oliwy do ognia teksatami w stylu, czy tobie by bylo milo jak bym tak sie zachowala to juz mozesz spakowac walizki. Bez znaczenia swoje czy jego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
I ... wszechogarniająca krytyka. Ja jeszcze pal licho. Ale nie pozwolę krzywdzić dzieci. One dopiero sie uczą życia. Nie może jeden z drugim słyszeć wyzwiska na swoj temat, bo.... no właśnie czemu...??? Bo tatus jest drinknięty i się zdenerwował...?? Temu????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Ech... wiem, kafe problemu nie usune, nie nauczy mnie rozwiązywać problemów. To może tylko reakcja by wyrzucić to z siebie. A jeśli chodzi o rozmowy... uwierz mi - nie ma takiej opcji - MAŻ NIE CHCE ZE MNĄ ROZMAWIAĆ. Chce być ze mną, ale tylko na takich warunkach jak chce. Mąz wiele tygodni potrafi nie powiedzieć do mnie ANI JEDNEGO słowa. Ja sie produkuję. Ale..nie umiem.. Nie umiem .. dotrzeć do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiec skoro nie masz nawet ochoty sprobowacz nim porozmawiac to daj sobie spokoj. Wez, spakoj sie i dowidzenia. I nie pisz, ze probowalals gadac. Bo pewno i tak, tylko ze zalezy jak to robilas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
W głębi duszy wierze, że to dobry facet. Czasem jest dla dzieci miły, bawi się z nimi. Czesto krytykuje, bo chce je uodpornić. Ja je czasem rozpieszczam. Jesteśmy w martwym punkcje. Mąż nie chce rozmów. Mówi, że niczego nie wnoszą. Nie chce mnie zostawić. Taki układ mam wrażenie mu pasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Nie chce, żeby odeszła. Taki martwy punkt. A ja całymi dniami jestem sama. Z dziećmi. Ech.... i po co te żale... Tak już jest, że w życiu bywa raz lepiej, raz gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Sama z problemami... ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annka ka
Dziunia ,rozumiem cię, mam to samo,od pół roku nie rozmawiamy ze soba, jeśli już to awantura ,wyzwiska. Czuje się coraz bardziej taką jak on mówi, czuje że mnie niszczy, a ja już nie mam siły na walke. Próbowałam po dobroci,złości.Oddaliliśmy się już całkowicie. O rozmowie nie ma szans, po prostu wychodzi , albo robi głośniej tv, jak mu wyłącze to robi się awantura, wyzywa mnie. Wychodzi gdzie chce i kiedy chce, ja nie mam jak. Wczoraj miałam iśc do koleżanki na imieniny, wiedział o tym ,wyszedł wcześniej, ja musiałam zostać z dziećmi. Jestem u kresu wytrzymałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Ostatnio nasze dziecko trafiło do szpitala. Podejrzenie choroby, która może mieć powazne następstwa. Ból, płacz.. i strach. Ciężko. .. Poszłam do lekarza w przychodni na kolejną wizytę. On mi.. natychmiast do szpitala. Potem czekanie, urwałam się z pracy. Potem usporawidliwianie się. Ale to akurat pikuś.. Strach. O dziecko. W między czasie ktoś pyta o dziecko. Ja płacz. Słowa przez gardło nie przechodza. Trwało to raptem z trzy, cztery godziny. Przyszłam do domu, musialam się uspokoić. Powiedziałam mężowi. I pojechałam do szpitala. Cały dzień nic nie jadłam. Byłam zmęczona. Przyszłam wieczorem. Mąż miał okropne pretensje, że od razu do niego nie zadzwoniłam (choć nie odzywał się do mnie już jakieś kilkanascie dni). Nie widział we mnie matki, kobiety... cosik swita mi, że nie chce się kłócić, jestem zmęczona. dziecko chyba bedzie kilka tygodni w szpitalu. I podobno cosik tam jeszcze... Uslyszalam krzyki w stylu : z taką piz.. nie da się rozmawiac.. I gdzie miał oczy, że taką piz.. wziął sobie za żonę... Ale, na miłość boską, co ja takiego zrobiłam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Nie, nie rozumiem... i nigdy tego nie zrozumiem... kiedy jakieś tam zasady sa ważniejsze niż czlowiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokodylica
To ja Ci wytłumaczę: on ubrał białe rękawiczki i w nich niszczy Cię. Gdyby na mnie mąż powiedział "peezda", to natychmiast usłyszałby: "zamknij mordę skurwielu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Droga annko ka takie sytuacje są trudne do wytrzymania... My kobiety mamy to do siebie, że czasem nie umiemy postawić rozsądnych granic w zachowaniu, czasem czujemy się słabe.. Mamy dzieci, chcemy dla nich dobrze. I nie rozumiemy , czemu ktos nas krzywdzi. I czemu same krzywdzimy. Mechanizmy obronne?? Autodestrukcja?? Ech, czemu tak się dzieje, że czasem nie umiemy się dogadać, choćbyśmy chciały... Trzymaj się dzielnie. Są sprawy, które nie jesteśmy w stanie przeskoczyć... Wtedy możemy tylko zmienić swoje nastawienie na otaczająca nas rzeczywistość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Sytuacja z dzieckiem była dla mnie bardzo ciężka. Matka to przeżywa... Na szczęście choroba sie cofła... Miał szczęście... jest na obserwacji... A ja już wiem, co dziecku jest... Ulga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już nie byle jaka
Jak on z kolegami na piwko, to Ty ubierz się i wyjdź do koleżanki. Dzieci? Są teściowie, nie skrzywdzą ich. Nie siedź w domu sama ani chwili. A w ogóle, to: musisz z nim być? Może poradnia rodzinna, ale czy to coś pomoże? Nie dawaj się. Ja za późno podjęłam taktykę, o której piszę. Żałuję, że tak późno. Jaką? Taką, że jak jego coś nie obchodzi, to mnie też. Nie jestem podczłowiekiem, a on nie jest moim władcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Też tak zrobiłam...Robiłam... Ale chm... Więcej było awantur, niż to warte. a jak to na dzieci sie odbijało... Płakały, prosiły, zebyśmy się nie kłócili.. teraz przynajmniej jest pozorny spokój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
ech. ciężko czasem...a jaką wtedy byłabym wyrodną matką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytająca mamusia
nie chcę Ci źle doradzić, bo to Twoje życie, ale napiszę jak ja bym postąpiła będąc w Twojej sytuacji. Odeszłabym. Udusiłabym sie w takim związku, mam inny charakter, ja potrzebuje wsparcia emocjonalnego drugiej osoby i mam szacunek do siebie. Nikt inny mnie nie uszanuje jeśli ja sama nie będę miała szacunku do swojej osoby. A Ty pozwalasz żeby Cie wyzywał. Po jakims czasie człowiek na prawdę staje się tym jak inni go nazywają. Ja bym sobie na to nie pozwoliła. Następna sprawa - dzieci. Jaki wzorzec im prezentujecie? Tatuś popija, wyzywa mamę, krytykuje je ciągle. Będą miały zakodowane, że kobiety się nie szanuje, dziewczynka nie będzie miała szacunku do siebie i pozwoli na to swojemu przyszłemu partnerowi. To toksyczny związek. Spakowałabym siebie i dzieci i wyjechałabym do swojej mamy. A jeśli nie ma matki (babci) to zorganizowałabym sobie lokum u dalszej rodziny albo po prostu cos wynajęła. I alimenty na dzieci. Wydaje mi się też, że Twój mąż nie chce tego związku, ale nie chce na siebie brac odpowiedzialności za zakończenie go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Tak, najbardziej mi szkoda dzieci. Bo widzę jakie podejście do zycia nabywają... A niepotrzebnie. Są to mądre, kochane i dobre dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
A na dodatek teraz znów dziecko coś niedoleczone kuleje na zdrowiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
A to naprawde nei jest zly facet... Tylko pogubiony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa

Troll. Baba niby pracuje ale nie chce jej się zrobić prawa jazdy i kupić samochodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×