Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Trochę smutno...

Trapi mnie wszystko co najgorsze, nie będę miał dziewczyny...

Polecane posty

Gość Trochę smutno...

Jestem zamknięty w sobie i żyję we własnym świecie bo ten codzienny nie daje mi za dużo radości. Sądzę, że mam fobię społeczną, co prawda nie potwierdzoną, ale czytając o niej większość objawów się zgadza. Nie wiem czy to jest powiązaną z fobią czy może wchodzi w jej skład, ale wykazuję też cechy osobowości unikającej. Do tego jestem nieśmiały, mam niską samoocenę, brak pewności siebie. Po prostu boję się ludzi :( Dużo mnie kosztuje, żeby nie dać tego po sobie poznać. Staram się to wszystko maskować w niezależność, tajemniczość, obojętność. Mam też coś z narcyza, ale nie tego, który kocha siebie i lubi zwracać uwagę. Jestem tym drugim rodzajem, który za bardzo skupia się na sobie i na tym jak inni go oceniają. Każdy dzień jest dla mnie stresem. Najbardziej stresuję się jak mam coś załatwić na uczelni. Co innego jeśli to polega na pójściu, załatwieniu i wyjściu stamtąd. Najgorzej jak w tym samym celu pojawiają się tam ludzie z mojego roku i trzeba czekać... Na zajęciach się nigdy nie zgłaszam. Mam kilku dobrych znajomych, większość koleżanki :/ Większość też sprawia wrażenie przyjaznych, zadowolonych, a ja się odcinam i chcę być jak najdalej. Pewnie poprzez te moje ułomności nabieram wrogości do ludzi. Chyba staram się usprawiedliwić wmawiając sobie, że ludzie są głupi i nie mówią nic ciekawego. Każde wyjście jest zmaganiem ze swoim ciałem: z plączącymi się nogami, z łzawiącymi oczami. Moja przebojowość zależy od stanu w jakim jestem danego dnia. Raz jestem nie do zdarcia, jestem ciągle dowcipny, umiem rozmawiać. Innego jestem całkowicie spięty, gburowaty i popełniam gafy. Najwięcej takich gaf popełniam przy ludziach, o których wiem, że są bardzo pewni siebie. Nie lubię imprez. Czuję się na nich okropnie. Ciągle uciekam od takich okazji. Dziwne jest to, że unikam jak mogę, a w domu snuję marzenia, że jestem wśród ludzi szczęśliwy. Śniło mi się nawet, że we śnie na uczelni byłem wygadany, z całą pewnością siebie rozmawiałem z jakimś profesorem. A naprawdę gdyby jakiś mnie o coś zapytał to palnąłbym jakąś głupotę, wyszedłbym na kompletnego idiotę, który nie umie się wysłowić. Niestety z nerwów nie potrafię skupić myśli i za bardzo myślę o tym co chcę powiedzieć zamiast mówić. Zresztą na tym polega dużo trapiących mnie rzeczy. Zamiast ją robić to o niej myślę. To tak jak uświadomisz sobie, że serce ci bije i im bardziej o tym myślisz tym głośniej je słyszysz. Kiedy jestem tak sam ze sobą... podobam się sobie. Widzę w sobie przystojnego chłopaka, inteligentnego, mającego zainteresowania, który ma swoje zdanie. Niestety przy zetknięciu z innymi ludźmi ginę. O dziewczynie nawet nie myślę. Nawet jeśli zdarzyły się jedna, dwie mną bardziej zainteresowane to robiłem wszystko żeby je zniechęcić. Przy swoich ułomnościach nie umiem inaczej. Ciężko mi z samym sobą, a co dopiero z dziewczyną. I tak zresztą w moim stanie nie potrafiłbym żadnej poderwać. Wstydzę się też swojej seksualności... Stres sprawił, że nie mam potrzeb szczególnych. To co mnie trapi jest silniejsze od popędu. Żyję, ale właściwie nie wiem czy ja sobie robię nadzieje, że jeszcze będzie dobrze czy co... Jestem w połowie 5-letnich studiów. Nie wyobrażam sobie później pracy. Poważnego życia. Życia z kimś, posiadanie dzieci. To chyba nie dla mnie. Jestem zbyt zakompleksionym człowiekiem żeby dać komuś radość z siebie. Pozdrawiam wszystkich, mimo, że na co dzień gardzę ludźmi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonim123567
hehe prawie jak o mnie z tym że ja jestem trochę bardziej do przodu spotykam się z dziewczynami ,ale w ostatnim kulminacyjnym momencie potrafię zjebać akcję nawet jak laska mi się sama wystawia na srebrnej tacy to ja zrobię tak ,że ją jakoś zrażę do siebie ,a robię to podświadomie bo tak naprawdę tego nie chce. Niesamowicie mnie drażni to że nie potrafię postępować prawidłowo z ludźmi pomimo że wiem jak postępować tylko jakoś specjalnie robię źle. Też mam widocznie jakieś lęki przed blizkością ,a cholernie tego potrzebuję ..z roku na rok coraz bardziej ,a w tym roku z miesiąca na miesiąc :( ...a najlepsze jest to że jak ktoś taki zapuka do mych drzwi to ja najpierw ją wpuszczę ,a potem wyrzucę :( ...z jakąś durną nadzieją że sama wróci jeszcze raz...nie wiem może mój mózg sie tak broni że jak moje marzenia o byciu razem z dziewczyną się spełnia to on nie bĘdzię miał o czym marzyć ? Pojebane to jest......ALE JA WALCZĘ KURWA DALEJ I SIĘ NIE PODAJE :) WIĘC TY TEŻ ZACISKAJ POŚLADY I WALCZ JAK MĘŻCZYZNA ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chłopaki, nie tylko wy tak macie. Na co dzien mam dużo kontaktow z ludzmi -sluzbowo. Czasem nawet takie kontakty slużbowe sa dla mnie koszmarem, prywatne tym bardziej. Mam znajomych, ale jakos z nikim sie nie zaprzyjazniam, bo zwyczajnie nie mam do nich zaufania- bez powodu wlasciwie. Nie mowie juz o nowo poznanych ludziach. Tez walcze z tym, ostatnio czytam duzo poradnikow, ktore podnosza samoocene, i szczerze mowiac pomagaja. Codziennie inaczej patrze na swiat, na ludzi, wiecej sie usmiecham, choc jeszcze zdarza mi sie spuscic glowe, zeby uniknac kontaktu wzrokowego z kimkolwiek. Czytajcie, pracujcie nad soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrób coś z tym
Wiesz kafe to zły adres na tak poważne problemy. Pomyśl jednak o psychologu jeśli to rzeczywiście fobia. Co do bycia z kimś to fajnie TYM KIMŚ się po prostu ucieszyć, a nie myśleć Ja daję... Ja odbieram...Ja mogę...Ja nie mogę... Inny związek nie jest dojrzały. ("Jestem zbyt zakompleksionym człowiekiem żeby dać komuś radość z siebie." Ludzie nie chcą radości z Ciebie. Chcą ONI SAMI czuć się ważni.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochę smutno...
Ja nie patrzę nikomu w oczy :x Strasznie krępujące... Względem dziewczyn wiadomo, ale względem swojej płci czuję się z tym głupio. Jakoś tak... pedalsko patrzeć innemu chłopakowi w oczy :D Teraz już kończy się rok akademicki, a zaraz wrócę do swojej miejscowości, gdzie raczej nie ma psychologa. Kiedyś, jak byłem w gimnazjum, poszedłem z mamą do jakiegoś ośrodka. Gdy zobaczyłem szaro bure ściany wprost z PRLU-u chciałem jak najszybciej stamtąd wyjść, bo od samego otoczenia można było się zdołować ;) Cały czas obiecuję sobie, że będzie lepiej, ale cały czas uciekam od życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie robi różnicę
Ja też tak mam coś takiego co na pierwszy rzut oka wygląda na fobię społeczną. Ja mam tak od urodzenia, a przynajmniej od wczesnych lat że nie lubię ludzi. Nie widzę sensu gadać z każdym i zadawać się z każdym, a najbardziej wkurwiają mnie ludzie którzy się na siłę próbują ze mną zakumplować. Dziewczyny też nie mam. W zasadzie chodzę wkurwiony i nie mam ochoty na dziewczyny przez problemy życiowe które mnie przygniatają. Ja najpierw muszę przetrwać w tym świecie gdzie pieniądz to być albo nie być :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie robi różnicę
Jakoś tak... pedalsko patrzeć innemu chłopakowi w oczy Hehe, właśnie :D A jeszcze głupiej być uważanym za pedała będąc w 100% hetero :/ :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonim123567
ja się nauczyłem patrzeć w oczy tak miło i ciepło na laski i co z tego kurwa jak potem przychodzi co do czego ,a ja dupa do tyłu ...a potem cierpię że znowu zjebałem i że znowu jestem sam...niby jestem facetem ,a wewnątrz czasem się czuje jak rozhisteryzowana nastolatka która nie wie czego chce :( ,a swoje lata już mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie robi różnicę
gall anonim123567, u mnie jest odwrotnie. Jestem za dobry w podrywaniu :D, a ludzi i tak nie lubię, z większością i tak nie mam o czym gadać i w ogóle nie moja bajka :/ :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Teraz już kończy się rok akademicki, a zaraz wrócę do swojej miejscowości, gdzie raczej nie ma psychologa. Kiedyś, jak byłem w gimnazjum, poszedłem z mamą do jakiegoś ośrodka. Gdy zobaczyłem szaro bure ściany wprost z PRLU-u chciałem jak najszybciej stamtąd wyjść, bo od samego otoczenia można było się zdołować " Też miałam przyjemnosc majac kilkanascie lat byc zaprowadzona do psychologa. Tez zle to wspominam, bo to mama widziala jakis problem, ktorego, ja czulam ze nie mam. Moze miala racje, nie wiem. Wiem, zedzis mam problem. Jesli nie mas zmozliwosci isc do psychologa, polecam Ci internetowa poradnie, o ktorej wczesniej pisalam -http://tnij.org/porady-psychologiczne-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochę smutno...
Nie mam kasy na to :( Wolę sobie jakąś książkę kupić... Najchętniej zmieniłbym otoczenie, bo tutaj jestem już spalony :( Ludzie mnie znają, mają wyrobioną ocenę... Ale z kolei jak szedłem na studia miało być inaczej, a wcześniej jak szedłem do liceum. Za każdym razem wizualizowałem sobie jak to będzie, a było jak zawsze. Jedynie w gimnazjum miałem zgraną paczkę kolegów. Po gimnazjum się rozpadło i od tej pory cienko... Nie umiem znaleźć sobie kolegów :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie robi różnicę
"Za każdym razem wizualizowałem sobie jak to będzie, a było jak zawsze. " Żyłeś za dużo marzeniami, ale na początku to jest dobre, bo marzenia dodają siły "Jedynie w gimnazjum miałem zgraną paczkę kolegów. Po gimnazjum się rozpadło i od tej pory cienko... Nie umiem znaleźć sobie kolegów :/" Znajdź sobie pracę, to nie będziesz miał czadu na kolegów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To kup sobie książkę, przeczytaj, zobaczysz, ze to pomoze. Tylko daj sobie czas, pracuj nad soba. Tak jak Ci pisalam wczesniej, mi takie ksiazki pomagaja. Zmiana na lepsze jest, ale wiem, ze to nie koniec pracy nad soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochę smutno...
Czytałem różne takie i faktycznie na chwile pomagają, dostaje się siły, ale to zaraz ucieka. Wiem, że wszystko siedzi w mojej głowie i tylko ode mnie zależy. Trzeba zmienić tylko myślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie robi różnicę
Ja akurat nie uważam żebym miał fobię społeczną ale coś co tylko na nią wygląda. Mam za dużo problemów w życiu, zjebany charakter i to wygląda z boku na niby taką fobię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tymi marzeniami to tak jest, ze czasem czlowiek sie rozczaruje, ale nie mozna sie poddawac. Marzenia pchna Cie w strone ich realizacji. "Potęga podswiadomości" tez jest doba ksiazka dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie robi różnicę
"Wiem, że wszystko siedzi w mojej głowie i tylko ode mnie zależy." Jeszcze się w życiu nie raz przekonasz że nie wszystko zależy od Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochę smutno...
Czytałem chyba ją... Chodzi o to, że ode mnie zależy jaki będę, od mojego myślenia. To co mam w głowie należy tylko do mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie robi różnicę
"Marzenia pchna Cie w strone ich realizacji." Masz rację, marzenia dodają siły, ale czasami człowiek chce za dużo i wszystko kończy się źle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Czytałem różne takie i faktycznie na chwile pomagają, dostaje się siły, ale to zaraz ucieka. Wiem, że wszystko siedzi w mojej głowie i tylko ode mnie zależy. Trzeba zmienić tylko myślenie." Znam to, to jest tzw. efekt jojo. Ale jak Cie dopada dolek, siegnij po kolejna ksiazke. ja mialam ostatnio tak, ze czytalam ksiazke, po ksiazce. Troche sie od takich poradnikow uzależnilam :) Ale jak dotad jestem w "dobrym stanie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochę smutno...
Ja muszę powiedzieć, że też na własne życzenie się 'dołuję'. Bo to nie jest klasyczny dół, depresja, tylko niechęć do świata. Szukam jakby ideologii do tego. Już sam nie wiem czy najpierw miałem takie krytyczne spojrzenie na świat czy wykształcił mi się on przez te problemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie robi różnicę
"Trapi mnie wszystko co najgorsze, nie będę miał dziewczyny..." Szczerze przyznam że jestem na 100% że znowu będę miał fajną dziewczynę, ale teraz mam poważniejsze problemy i nie mam czasu na przyjemności :( Życie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meetmehalfway
Ukrywam smutek, uśmiecham się. Niech wszyscy myślą że jest ok....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy się boi lub bał. Życie wymaga wysiłku. Nikt za ciebie tego nie zrobi. Im więcej prób (w tym równiez porażek), tym mniejszy stres przy natępnej próbie i tym wieksza szansa na powodzenie. Uwiezrz, że i ja to mam. Samoograniczające myśli. Beznadzieja. Udaje mi sie czasem z nimi wygrać. Mózg się przyzwyczaja do odpowiednich procesów: wygranych z pesymizmem. Umysł trzeba trenować. Codziennie zrób jedną rzecz, która cię przeraża. Dla sportu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonim123567
prawie robi różnicę z podrywaniem też nie mam jakiś tam problemów tylko problemy mam potem jak już przychodzi co do czego i trzeba przejść w relacjach krok dalej czy to związek czy to seks to ja wtedy cofam dupę bo się boje nie wiadomo czego mimo że widzę że laska jest chętna ja to uznaję za swoje małe zwycięstwo bo uważam ją za "wyrwaną" tylko co z tego jak obydwoje nic z tego nie mamy tylko zmarnowany czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonim123567
krokodylka ma rację .. ja jeszcze 3 lata temu się bałem dziewczyn teraz jest nieco dalej i wiem że w końcu uda mi się od początku do końca coś w tej materii zdziałać. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie robi różnicę
gall anonim123567 U mnie w tym temacie jest taka swoboda że sam się sobie dziwię 8-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skądś to znam. Problemy i znow to co w zyciu powinno sie liczyc, odklada sie na pozniej. Czasami boje sie, ze problemy beda trwaly wiecznie, a na ulozenie zycia, rodziny czasu juz nie bedzie. Ale sie nie poddaje. Walcze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochę smutno...
Tak, masz rację. Najlepiej chyba jak najwięcej wychodzić z domu. Wszystko jedno gdzie i po co. Może wtedy coś się odblokuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×