Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

FatCat

minusy porodu rodzinnego - wasze doświadczenia

Polecane posty

Gość tez o tym słyszałam
tu wypowiedz dziewczyny której matka pracowała na porodówce "Moja matka wiele lat pracowała na porodówce i na położniczym i gdy zaczęły być modne porody rodzinne to faceci, ależ owszem brali w nich udział, ale albo mdleli w trakcie, albo wymiotowali, albo wychodzili, bo "oni nie mogą dłużej na to patrzeć". Raz na ruski rok jakiś został do końca, ale dziecka nie chciał wziąć na ręce przed umyciem - widać nie takie ono pieknę, albo za mało mistycyzmu. Może jakby się spił, albo nawąchał czegoś przed porodem to by wpadł w bardziej mistyczny nastrój."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie upewniam
coraz bardziej ,ze nie chce rodzinnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ze mną była moja najlepsza
przyjaciółka, co prawda miał być mąż ale wyszło innaczej, tez na samo parcie wygoniłam ją z sali bo nie chciałam żeby straciła ochote na dziecko, ale co z tego jak ja wygoniłam jak i tak podglądała, i mowi że widziała wszytsko, jak zadałam jej pytanie czemu patrzyłam to ona do m nie a co miałam robić jak drzwie były otwarte, co prawda jak mąż przyjechał i ją zmienił ponoć była blada jak ściana, ale dalej chce mieć dzieci itd, wsumie ciesze się że to ona była ze mną i powiedziałam jej że przy jej pordzie tez mogę być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przy pierwszym porodzie był ze mną mąż... pamietam ze był rownie przerażony jak i ja... ale byl od poczatku do konca.. ja tego chcialam i on... najbardziej jego obecnosc przydala mi sie podczas parcia, bez niego nie dałabym rady... za kilka dni będe znowu rodzić i on też deklaruje swoją obecność - jesli zdazy, bo najpierw jego mama bedzie musiala dojechac do córki.... poród nie obrzydził mu seksu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statystycznie za porodem
statystycznie wiecej za porodem rodzinnym sa kobiety , które nie rodziły , a pózniej te które pierwszy poród miały rodzinny i decydują na drugi taki sam Są oczywiscie wyjatki , kiedy kobiety nie chca juz drugiego rodzinngo Kobiety , które rodziły pierwszy raz same uwazają ,ze obecnosc mezczyzny nie jest taka potrzebna i czesciej decydują się rodzic ponownie same

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zgodzę się
Ja rodziłam z mężem pierwsze dziecko i miałam co do tego pomysłu duże obawy. Teraz juz obojee wiemy że przy drugim dziecku chcemy przeżywać to razem. A z tym seksem to mit!!!!!!!! Po porodzie w ogóle ma się mniej ochoty i siły na seks. Wynika to ze zmęczenia i burzy hormnoów. Potem wsystko wraca do normy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam gadanie
Tam, gdzie ja rodziłam (taka mała prywatna klinika) praktycznie wszystkie babki rodziły z mężami. Jakoś nie widziałam, zeby któryś wyszedł, zemdlał czy zwymiotował:) Niektórzy byli bardziej bladzi ale wszyscy podążali za dzidzisiem do ważenia, mierzenia, umyci z ucieszoną gębuchą:) Jeśli związek jest mocny, oparty na czymś więcej niż seks- jeśli ludzie po prostu się kochają to wspólny poród jest wydarzeniem mega cementującym!!! I sorry, ale NIE WIERZE, że męzczyzni mówią coś innego przy piwie! Mój nawet widział jak łepek wychodzi i jakoś go to nie obrzydziło. Na BOga, przecież wychodzi DZIECKO, wasze dziecko- człowiek! Bardziej jest strach, czy wszystko będzie dobrze niż zastanawianie się jak tam aktualnie wyglada Twoje naciągniete krocze!!! Więc autorko! Jesli ufasz mężowi bierz go ze sobą. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z powyzszym
w 100% !! :) :) :) :) wydarzenie mega ważne i cementujące związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do takie tam gadanie
święta racja...my już kiedyś rozmawiałyśmy o tym na topiku o porodzie rodzinnym...podpisuję się pod Twoimi słowami...nic dodać nic ująć:) fatcat- jeśli z mężem/partnerem macie trwały,mocny,uczciwy związek, w którym na pierwszym planie jest miłości, nie wstydzicie się i siebie i możecie sobie ufać, wszystko powiedzieć, a Twoj mąż nie jest cipa:) to bierz go...to nieprawda, że faceci przeszkadzają na porodówce- wiesz, że 95% kobiet, które rodziły same tak gada? a nawet faceta przy nich nie było, więc skąd mogą wiedzieć? mogą przypuszczać, ale się mylą...tak uważam ja! matka, która 2 razy rodziła z mężem! jak niby ma przeszkadzać? włazić na Ciebie, kręcić się, przeszkadzać w odbieraniu porodu? no jak?! położna od razu by przegoniła jakby facet był upierdliwy i krzątał się pod nogami. a jeśli uważałby, że nie da rady, że to dla niego za trudny widok to sam by wyszedł i nie mdlał...ja mojego męża spytałam czy chce obejrzeć poród (mam na dvd sn i cc od początku do końca- oczywiście reżyser wybrał krótkie porody:) ), żeby wiedział na co się decyduje...obejrzał i jeszcze bardziej chciał tam ze mną być i mi pomóc, bo czuł, że to jego obowiązek..."zmajstrował" dzieci, więc chciał być przy ich narodzinach, a nie jak to powiedział kobita ma się tylko męczyć...wolał być przy mnie niż siedzieć w pracy i obgryzać paznokcie...i nie był wcale upierdliwy, podawał wodę, pomagał chodzić, ćwiczyć na piłce, masował plecy, rozśmieszał, zagadywał, trzymał za rękę gdy parłam i dopingował, ja mówiłam, że nie mogę, ale patrzyłam na niego, on do mnie mówił, kazał próbować i się skupić, mówił, że zaraz będzie po wszystkim, że to dla naszej córki i jakoś nabrałam sił, on mnie bardzo mobilizował, wiesz chciałam mu udowodnić, że jestem twarda babka:) przeciął pępowinę, płakał ze wzruszenia, owszem stał za mną i trzymał za rękę, ale podglądał jak dziecko wychodzi, wcale go to nie obrzydziło, ba był tym zafascynowany, bo to w końcu jego dziecko:) krzyczał widać główkę,widać, a lekarz i położna się śmieli, że taki podniecony:) nie mdlał, nie rzygał, wcale nie czuł do mnie obrzydzenia, dobierał się do mnie już po 4tygodniach:p od porodu, ale musieliśmy sie wstrzymać jeszcze 2tyg, seks jest super, taki jak był, bo zawsze umieliśmy się sobą porządnie zająć:p nie opowiada po kolegach, że to coś okropnego, wręcz przeciwnie zachęca, dużo jego znajomych rodziło z żonami i narzeczonymi, jest człowiekiem szczerym, powiedziałby mi najbardziej gorzką prawdę i wiem, że poród mu mnie nie obrzydził, wręcz zbliżyło to nas do siebie, bo wie jakie to dla kobiety poświęcenie i ból, nie zdawał sobie z tego sprawy...mam nadzieję, że moja historia pomoże Ci w dokonaniu wyboru...ps. do tych co piszą, że faceci inaczej myśli, a żonki się zachwalają na forum to uwierzcie, że jak znacie swojego mężczyznę widzicie jego zachowanie,reakcje,widzicie, że coś jest nie tak, no chyba, że żyjecie w jakichś zakłamanych związkach...mój bynajmniej napisałby to samo co ja, że nie żałuje niczego, z resztą wszystkim dookoła tak mówi, nie ma żadnej krwi na ścianach i podłodze, nie ma jakichś okropnych widoków, wielkich zrobionych przez rodzącą kup:) hehehe, śmiać mi się chce, bo jak kobitka popuści to jest tego troszkę, położna mi opowiadała, bo się ciągle bałam, że popuszczę i nic takiego się nie stało, nie miałam lewatywy, a przed samym porodem odwiedziłam kibelek 6razy, bo organizm wiedział co go czeka...the end, bo się trochę rozpisałam:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×