Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

SMUTASEK88:(((

MOJEJ KOLEZANCE ZMARLO DZIECKO:( JAK JEJ POMOC?

Polecane posty

Zmarł mi ktoś bardzo bliski ale i tak lamętem tego nie cofnę. Każdy umrze jeden wczesniej inny póxniej i trzeba się z tym liczyć. Więc pewne rzeczy trzeba przyjąc na klatę a nie sie mazać. Najgorsze jest jak emocje biorą góre nad racjonalnym mysleniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Pewne rzeczy trzeba przyjąć na klatę"- ty się kur.a zastanów co piszesz. Zmarło DZIECKO-i ten twoj tekst ,ze każdy musi umrzec,ale dziecko miało całe zycie przed sobą !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milimetrowa - to po prostu jedyne co pozostaje to wpółczuć:( nie trzeba co radzić w takim razie, bo faktycznie samemu nei jest się w takiej sytuacji......przykre, naprawdę bardzo przykre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam sie z nim o tyle że naprawde zamiast siedziec i rozpaczać trzeba sie wziąć w garść. Faktycznie może gdyby sobie sprawili nowe to może by przestali myślec o tragedii i zaczęli by się weselić z nowa pociechą. Dzieci umierają to sie zdarza a w ostatnich czasach coraaz częściej. Miałam praktyki w hospicjum dla malych dzieci i sie napatrzyłam i wiem że to nic nadzyczajnego - niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na klatę to ja mogę przyjąć że mi z facetami nie wychodzi (a i tak nawet z tym mi ciężko). W przypadku gdy umiera ktoś kogo kochasz całym sercem nie można mówić takich rzeczy chociażby właśnie przez pamięć i szacunek dla tej osoby. Czas leczy rany.....ale to czas a nie żeby otrząsnąć się zaraz i przyjąć na klatę. Może tak robią ludzie, którzy do życia podchodzą w taki bardzo swawolny i małoodpowiedzialny sposób. Zresztą wątpię żeby ktokolwiek był w stanie. Przykre to co piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak możesz pisać,że śmierć dziecka czy nieuleczalna choroba to coś normalnego,zwyczajnego ? Nie rozumiem Twojego podejścia, może dlatego,że sama jestem matką i nie wyobrażam sobie,że coś mogłoby się stać moim córeczkom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybacz ale każdy ma inna wrażliwość. Na mnie mało rzeczy działa. Kiedyś na stacji PKP widziałem jak koles wpadł pod pociąg i mu nogi ucięło. 99% osób na peronie zaczęło piszczeć, wrzeszczec latać we wszystkich kierunkach i nic z tego nie wynikało . . . Na ok 40 osób tylko ja i jeszcze jeden koles wyjęliśmy telefony i zadzwoniliśmy po pomoc. Reszta miotała sie jak głupki i nic konkretnego z tego nie wynikało. Myślę, że gdyby mi zmarlo dziecko to bylo by mi bardzo przykro ale świat by mi sie nie zawalił. W myśl wiary katolickiej skończyły sie jego cierpienie i trałiło tam gdzie mu lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z Tobą w tym,że jeżli dziecko jest chore i miałoby cierpieć,to nie idzie do nieba . (też jestem katoliczką ) Alr tak jak Ty napisałeś,że byloby Ci przykro,że zmarło Ci dziecko,ale świat by Ci sie nie zawalił,to po prostu szok . Mi jakby dziecko zmarło ( chociaż nie wyobrażam sobie ) to właśnie zawalił by mi sie świat !! Ale z biegiem czasu starałabym sie go jakoś "odbudować " i ja starałabym się jeszcze o dziecko .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeśli na Ciebie nie działa śmierć dziecka-to masz chyba serce z kamienia,albo w ogóle go nie masz !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to że zachowałeś zimną krew i zadzwoniłeś gdzie trzeba to akurat ok....ale nie mów 'przykro' gdy umrze dziecko albo ktoś bliski....przykro to mi było gdy mi kanarek umarł Nie znasz jeszcze życia dobrze kpiarz i może dlatego tak piszesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś mi się w głowie nie mieściło że takie niewinne kruszynki moga odchodzić. Ale po trzech latach w hospicjum patrze na to inaczej. praktycznie codziennie jakies dzicko umierało i codziennie przychodzilo kolejne nieuleczalnie chore. Śmierć o której piszesz to tragedia dla rodziny, dla mnie kolejny numerek w statystyce. Przykre ale prawdziwe. Dlatego dla mnie to normalny aspekt życia, z którym wiekszośc z was nie ma styczności i go nie pijmuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nigdy nie mozna pogodzic sie ze smiercia swojego dziecka, bol zmaleje po latach ale nie po miesiacu i nie kazdy potrafi sie z tym pogodzic do konca... moja kolezanke zabil prad w jej urodziny... miala wtedy 13lat a ja 14.. od tej tragedii minelo 8lat a ja codziennie widze jej matke ktora nawet w lato nosi czarne zalobne ubrania i conajmniej raz w tyg jezdzi na grob... myslisz ze pogodzila sie ze smiercia??? bo ja nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A poza tym jeśli piszesz,że pomogłeś tam na tej stacji czy gdzies to dobrze,ale tutaj nie było już ratunku . Rodzice nie mogli nic zrobic,żeby uratować swoje dziecko ! Nic po prostu nic. I właśnie ta bezsilność jest najgorsza,patrzysz na cierpienie,chorobę swojego dziecka i wiesz,ze nic nie mozesz zrobić . !!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi jakby dziecko zmarło ( chociaż nie wyobrażam sobie ) to właśnie zawalił by mi sie świat !! Ale z biegiem czasu starałabym sie go jakoś "odbudować " i ja starałabym się jeszcze o dziecko . i mi o nic innego nie chodzi. Jedynie z tą różnicą że ten okres od zawalenia do odbudowania należy możliwie jaknajbardziej zminimalizować. Bo zamulanie nic nie da poza tym że bedziesz w coraz gorszej formie a wydarzeń nie cofniesz. Gdyby łzy pomagały to bym płakał razem z Toba ale nie pomoga . . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale Ty dziecko traktujesz jak zepsutą zabawkę . Zmarło-trudno-kupię/zrobie sobie drugą . Piszesz,żeby ten czas zminimalizować,ok to co juz miesiac po śmierci,robić sobie nowe dziecko a nie "zamulać "? Nie rozumiem Ciebie. Nie rozumiem Twojego podejścia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo jeszcze jeden przyklad mojej szefowej. jej corka 6 lat temu w wieku 15lat takze zmarla na bialaczke (ma jeszcze malego synka) co nie znaczy ze pogodzila sie ze smiercia. w jej urodziny, w dzien smierci i dzien matki placze calymi dniami... a gdy jakas pracownica zajdzie w ciaze to mowi "gdyby moja Ewunia zyla to byc moze tez bylabym babcia" wiecie jak ciezko sie tego sluchalo? cos sciskalo w sercu. a teraz po smierci Damianka moje serce rozpadlo sie na kawalki, choc nie jestem matka i zdale sobie sprawe ze matka dziecka cierpi 1000razy bardziej niz ktokolwiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale kpiarz,czy Ty rozumiesz,że na śmierć dziecka nie da się przygotować ? Nawet jak wiesz,że jest chore,to na śmierć dziecka,bliskiej osoby nie da się przygotować . Smutasek-to samo mówi Ania - Dzień Matki dzisiaj,ale to nie moje dziecko przyjdzie do mnie tylko ja do niego :( . Serce ściska,tak mocno,ze nie można tego opisać . A co musi czuć matka ? No właśnie ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest właśnie ból który trwa już do końca życia i tak reaguje człowiek który traci tak bliską osobę.....nawet jeśli jest nowe dziecko czy nowy mąż itp to ból nadal trwa, to jest własnie ludzkie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kpiarz-dam Ci przykład,prosty żebyś dokładnie zrozumiał o co mi chodzi . Wyobraź sobie wielki dół np. taki : http://www.fakt.pl/Huragan-zrobil-dziure-w-ziemi-a-do-niej-wpadl-dom,artykuly,73538,1.html Dół będzie obrazował ból po stracie dziecka . Jest wielki prawda ? A teraz rodzi się maleńkie dziecko i co zapełni ten dół/bol ? Może dość dziwny przykład,ale za to dość mam nadzieję zrozumiały !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kpiarz dzieci nie ma i nie rozumie problemu i bolu matki ogolnie rodzicow po smierci dziecka. maz kolezanki choc facet silny emocjonajnie plakal jak dziecko.. a co bylo na pogrzebie:( tego nie da sie opisac....:( przeciez on mial tylko 3latka:( zmarl 2tyg przed swoimi urodzinami:( a tak sie cieszyl bo czekal na prezenty... nie doczekal;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie kpiarz nie rozumie . Boże,dlaczego takie maleństwa muszą umierać ? Pomimo tego,że jestem katoliczką,czasem myślę,że Boga nie ma :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie zrozumie matki co stracila swoje ukochane dziecko ( do puki sama tego nie doswiadczy ) I tylko czas leczy rany i to bardzo dlugi czas .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karo*
Bardzo przykre :( Szczerze współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasku bardzo współczuję
Twojej przyjaciółce, to niewyobrażalna tragedia:( zauważyliście, ze coraz częściej słyszy się o dzieciach chorych na białaczkę?:O dlaczego nie udało się go uratować? choroba aż tak postępowała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak sie cieszyl bo czekal na prezenty... nie doczekal;( niesprawiedliwe to wszystko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem dlaczego:( zmarl po pol roku walki z choroba:( moze za pozno wykryli? gdyby wtedy podczas zabawy nie stracil przytomnosci.... to pewnie jeszcze pozniej by wykryli.. my mielismy nadzieje ze wyzdrowieje, ze bedzie dobrze, codziennie sie o to modlilam plakalam, widzialam jak ona cierpi a wszyscy byli bezsilni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasku współczuje
kurde, dlaczego przyjaciółka nie robiła małemu regularnie morfologii...trzeba, wtedy mozna szybko wykryć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×