Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fiona.b

trudne życie po bulimii

Polecane posty

Gość fiona.b

cierpiałam na bulimię przez ponad półtora roku. nie wiem, czy to się nie powtórzy, ale bardzo bym tego nie chciała. codzienne wizyty w toalecie po każdym obiadku, kolacji. tylko po śniadaniu odpuszczałam. schudłam sporo, ale osiągnęłam wymarzoną wagę, z którą czułam się dobrze i fizycznie i psychicznie. na szczęście nie dopadły mnie żadne efekty uboczne bulimii (typu wypadanie włosów, zawroty głowy, czy jakieś inne zaburzenia), z wyjątkiem ceny jaką muszę zapłacić teraz. kiedy wreszcie powiedziałam sobie: koniec z tym, bo to kosztuje mnie zbyt dużo czasu i energii, z czasem coraz mniej pozwalałam sobie na zwracanie jedzenia (dodam, że zjadałam głównie słodycze, których się natychmiast pozbywałam). teraz, już nie chcę tego robić. jem normalnie, jeżeli można to nazwać normalnym jedzeniem! Codziennie mam niepohamowany apetyt na różne rzeczy. zaczęłam jeść śniadanie, jak tylko wstaję z łóżka (wcześniej dawałam sobie jakieś 3-4 godziny, żeby mój żołądek zdążył się obudzić), skutkuje to bólem żołądka i męczącym biciem serca. codziennie też mam narkotyczną wręcz potrzebę sięgania po słodycze. szarlotka czy sernik to codzienność. nie chcę już tego zwracać. ale godziny popołudniowe z poczuciem pełnego żołądka to prawdziwa męczarnia psychiczna. zastanawiam się, jak to wszystko wyhamować. zdaję sobie sprawę, że mój organizm chce nadrobić to 'oszustwo' jakim go karmiłam, ale kilogramy niestety lecą w górę w zastraszającym tempie. odkąd zdecydowałam, że już ani razu nie zwrócę tego co zjadłam, przytyłam 8 kilo! oczywiście, zdarzało się, że kibelek zwyciężał, ale to pewnie tylko pogorszyło sprawę... teraz już nie wiem. moja obecna teoria jest taka, że jak sobie pojem przez jakiś czas normalnie (czyli wczesne śniadanie, obiad i kolacja), to wracając do nawyków sprzed bulimii -czyli późne śniadanie i wczesny obiad, a potem już tylko czerwona herbata to w końcu uda mi się schudnąć, unormować swoją wagę i przede wszystkim te desperackie zapędy na żarcie. I TERAZ MAM TAKIE PYTANIE DO WAS, ODNOŚNIE DIETY. CZY DOBRYM ROZWIĄZANIEM BYŁO BY ZJADAĆ CODZIENNIE NP. GRAHAMKĘ Z SEREM BIAŁYM NA ŚNIADANIE (ŻEBY NIE WYMYŚLAĆ CODZIENNIE CZEGOŚ INNEGO, BO TO TYLKO ROZBUDZA MOJĄ JEDZENIOWĄ WYOBRAŹNIĘ), A NA TZW.OBIAD JAKIEŚ LEKKIE KANAPKI ALBO SAŁATKA? PO TAKIM JEDZONKU CHYBA NIE MIAŁABYM NAPADU NA SŁODKIE ANI NIE ODCZUWAŁABYM GŁODU WIECZOREM? DODAM, ŻE NIGDY NIE JADAŁAM ŻADNYCH MAKARONÓW, RYŻÓW, ANI BIAŁEGO PIECZYWA (TYLKO GRAHAM). NAJCZĘŚCIEJ JADAM WŁAŚNIE KANAPKI. MOJĄ ZGUBĄ SĄ PEWNIE SZARLOTKI, CHUDE Z POZORU SERNIKI, ORZECHY I LODY CHOCIAŻ JADAM JE W MAŁYCH ILOŚCIACH. BARDZO PROSZĘ WAS O OPINIE, PORADY. MOŻE KTÓRAŚ Z WAS MA LUB MIAŁA PODOBNY PROBLEM? BĘDĘ WDZIĘCZNA ZA ODZEW.POZDRAWIAM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiona.b
ojjj, nikt nie pomoże? szkoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gem_ma
wiesz, mnie się wydaje, że powinnaś trochę konkretniej na obiad jeść. może mięsko jakieś..może zupę. albo podziel sobie - na obiad - drugie danie, a na kolację - zupkę. ciepły posiłek sprawi, że wieczorem nie będziesz podjadała, bo żołądek będzie pełny. i zamiast wczesnego śniadanka - machnij sobie herbatke, a śniadanie - po herbacie. i pomidora jakiegoś dodaj do bułki albo sałatę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieckodrogie
Idz do lekarza. Jesli nie rozwiazesz najpierw swoich problemow zywieniowych to nici z chudniecia!bedzie tylko gorzej! Chorowalam na bulimie bedac nastolatka, wyjscie z tego stanu zajelo mi jakies 3 lata! I to tylko tyle ze wzgledu na pomoc i wsparcie bliskich mi osob, bo sama bym nie dala rady. Z 57kg skoczylam do 78w ciagu pol roku, wygladam jak beczka, codziennie napady obzarstwa, nie potrafilam sobie odmowic jedzenia a potem kolejny dzien jadlam tylko miske budyniu bo czulam sie okropnie przez to ze tyle zjadlam. Rozregulowalam sobie metabolizm, tylam i tylam mimo ze przestalam tak duzo jesc i staram sie prowadzic normalny tryb zycia. Dopiero po latach udalo mi sie wrocic do normalnych nawykow zywieniowych, Waga unormowala sie i waze 68kg, co przy moim wzroscie jest w normie. Szukaj pomocy a nie nowych diet! Doprowadzisz sie do tego stanu ze nie bedziesz potrafila myslec o niczym innym a tylko o jedzeniu, bedziesz sie izolowac od ludzi, przyjaciol, rodziny, nie bedziesz potrafila stworzyc normalnego zwiazku! Wiem z wlasnego doswiadczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiona.b
nie wiem, co tu pomoże lekarz, wydaje mi się, że z bulimią trzeba samemu sobie poradzić, to siedzi w głowie. już od jakiegoś czasu mam spokój, więc może być chyba tylko lepiej.co do diety, to właśnie ja nie szukam jakichś wymyślnych i desperackich diet, tyko marzę o tym, żeby w końcu mi się udało siłą woli odżywiać lekko i wartościowo. wiesz,myślę, że to nie tylko bulimia rozwaliła mi życie. od momentu kiedy postanowiłam wyjść z tej strasznej choroby, wiele podziało się w moim życiu. a to straciłam ukochaną pracę, a to przestało mi się układać z mężem, popadliśmy w długi po pas, i jeszcze wiele mogłabym wyliczać. zaczęłam jeść ze stresu, dla pocieszenia i chyba też 'na zapas' na wypadek, gdybym miała długo szukać pracy...to wszystko pogrążało mnie jeszcze bardziej, do tego doszły kompleksy związane z figurą, brak kontaktu z ukochanym i ogólnie deprecha. Kiedy w końcu znalazłam pracę, myślałam, że moje problemy się skończą. Ale niestety, obecna praca nie daje mi satysfakcji, toteż jedzenie stało się chyba moim pocieszeniem a jednocześnie udręką. Próbuję się w tym wszystkim jakoś odnaleźć, chociaż łatwo nie jest. Nie chcę konsultować swoich problemów z lekarzem, ponieważ nawet nie wiedziałabym od czego zacząć, żeby wszystko to połapał. A poza tym, ja zawsze miałam swoje określone zasady co do odżywiania i stylu życia których twardo się trzymałam. Gdzieś to po drodze zagubiłam, poniekąd pewnie przez tą cholerną bulimię. Chciałabym to odzyskać. Myślę, że kontakt z Wami, kobietami o podobnych problemach i różnych innych, będzie dla mnie lepszym rozwiązaniem niż zalecenia jakiegoś przemądrzałego dietetyka,czy psychoterapeuty. Dlatego tu jestem. I czekam na Wasze wsparcie. Pozdrawiam ciepło wszystkie forumowiczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klodiaaaaaaaa
ojej wydaje mi sie ze jak zaczniesz to i skonczysz choc ciezko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotek na płotek
Mogę Ci doradzić mój sposób: zazywam Colon Slim- ale tylko ten nie Colon C a ni Light. To jest taki naturalny "glut', który pęcznieje w żołądku. Biorę to rano ok 7- 8 i później koło południa, albo rano podwójną dawkę a później już nie. Dzięki temu nie mam żadnych napadów głodu. Jem normalnie: śniadanie i obiad- kolacji nigdy nie jadłam. Biorę też tran i witaminy. Schudłam i trzymam wagę- 48 kg (155 cm wzrostu żeby nie było, że anoreksja czy coś) Jak mam ochotę na słodkie to jem- ale wystarcza mi 1 mały kawałek ciasta i naprawdę nie chce mi się już więcej. To mój sposób- żarcie nie rządzi moim życiem, mam w porządku figurę i w końcu jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adon11
Witam. fiona współczuje ci bo sama wiem co to znaczy, ....jestem juz "starą babą"mam wspaniałą 4 letnia córcie kochanego meza i wspaniała prace ajednak cisgle myśle o jedzeniu i odchudzaniu....i to przez to ciągłe dążenie do doskonałaosci wpadłam w bulimie(chodz tak naprawdę nigdy sie do tego nie przyznam )...z tym ze moja bulimia trwa juz jakies 10 lat napady bywaja 2 razy w miesiacu, bywaja miesiące kiedy nie ma napadów, po każdy obieuje sobie że to koniec...najgorsze jest to ze boje przyszłosci ....nie chce juz tak chce cieszyc się zyciem....i nie miec kompulsów i nie tyć!(chodz to wcale nie jest najwazniejsze)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiona.b
dzięki za wsparcie dziewczyny!szkoda, że tak późno wpadłam na pomysł, żeby zwierzyć się Wam na forum, nie wiedziałam, że to tak podnosi na duchu i motywuje. koteknapłotek- dziękuję, wypróbuję ten colon, może i na mnie podziała. oby... adon11- widzę, że nie jestem sama z takim problemem.ja też ciągle żyję w strachu, że to powróci. byle zmartwienie, czy kłótnia z ukochanym potrafi mi poszargać nerwy, wtedy jest najgorzej, ale ciągle walczę. ty też się nie poddawaj! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekna płotek
To działa, że tak powiem "mechanicznie"- mam po prostu coś w brzuchu- czyli tego gluta :-p i dlatego już mój organizm nie woła by się napchać. W ogóle po tylu latach wiem, że silna wola nie ma tu nic do rzeczy. Cos mamy nie tak pod sufitem :-D i trzeba sobie radzić. Jedna rzecz- trzeba duuuużo przy tym glucie pić. Trzymam za Ciebie kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fiona, ja mam na to sposób, lekarz bariatra mi go podał jeść 5 razy dziennie co 3 godziny i do każdego posiłku, do trzech głównych, zawsze dodać trochę węglowodanów w postaci 1 chrupka Wasa lub pół skibki ciemnego pieczywa, nie jeść słodyczy utrzymasz poziom cukru w ryzach i nie powinnaś mieć apatytu na słodycze i niepohamowanego głodu po słodyczach następuje silny spadek cukru we krwi ponad dolny limit i stąd ta chęć na dalsze jedzenie słodyczy spróbuj tego sposobu, a wierzę, że dasz radę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety, ale z bulimia chyba
juz sie nie pozegnasz... tez bylam bulimiczka... to chyba juz najwieksze dno... mialam anoreksje, ale bulimia to najwieksza meczarnia... kazdy wekszy posilek, albo "napad" zwracalam, moja twarz byla cala opuchnieta od ciaglego wymiotowania... zreszta nie tylko twarz skonczylam z tym ponad 4 lata temu, zaczelam normalnie jesc, duzo pomoglo towarzysto innych osob, obserwowalam co oni jedza, kiedy i ile, bo sama zapomnialam co to znaczy normalnie jesc... przez 4 lata uczylam sie tego, zeby jesc tylko kiedy jestem glodna. udalo sie, ale caly czs czuje na sobie ta presje, czuje wyrzuty sumienia kiedy zjem z duzo. wiem, ze to juz zawsze bedzie ze mna, ze bede sie zastanawiac nad kazdym posilkiem, podswiadomie liczyc kalorie... codziennie cwicze, zamiast autobusu wybieram spcer, jem co chce, i o ktorej godzinie chce (to co, ze jest godz 23... naucz sie sluchac wlasnego orgaznizmu, jesli jestes glodna, zjedz cos chociazby banana), jem slodycze praktycznie codzinennie, mimo to udaje mi sie utrzymac figure ktora jest godna pozazdroszczenia. moja rada jest taka: - nigdy nie jedz sama - nakladaj sobie takie same porcje jakie jadza inni (jezeli jesz z mezem, to oczywiste jest to, ze potzebujesz mniej kalorii niz mezczyzna takze nkladaj sobie troche mniej) - uprawiaj sport, wybierz cos co lubisz, ja np robie duzo cwiczen gimnastycznych, rozciagajacych itp. uspokajaja, relaksuja miesnie. staraj sie cwiczyc regularnie po 20 min - i ostatnie najwazniejsze...NIE PODDAWAJ SIE! NAPRADE WARTO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiodorka27
"niestety ale z bulimia chyba"- bardzo dobre rady podała:) Jestem również byłą bulimiczką .Nie praktykuje wymiotowania od ok 3 lat. Pomógł mi dobry związek i wielka chęć wyjścia z tego. To bardzo ważne ,żeby wsłuchiwac się w swój organizm.Jeść ,kiedy się jest głodym a nie kiedy jest sie wzburzonym ,smutnym ,radosnym. Cieszyć się uczuciami i je przeżywac ,choc nie wszstkie są dobre . Nie zajadać ich. Jeśli chodzi o moj sposob wychodzenia z tego ,to pierwsze ,co sobie powiedziałam -żadnej diety ,jesz normalnie! Wszelkie mega restrykcje prowadzą do kompulsów a te z kolei do wylądowania w toalecie. Nie powiem ,że bylo łatwo . Też przytyłam i to bardzo duzo ,bo 12ście kg. To był skutek wychodzenia z bulimii i normowania pożywienia ale tak ,jak i u ciebie autorko ,organizm domagal się wszstkiego za lata napadów . Teraz ,po trzech latach nie ma juz ślady po tych 12stu kg .Wagę utrzymuję caly czas stałą-60kg przy wzroście 1.73. Wierzę Auroko ,że uda Ci się wyjść z tego bagna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiona.b
wiecie dziewczyny, macie rację, wszystko to co opisujecie, wlaśnie tak się u mnie dzieje, też staram się uczyć od innych, nie wsłuchiwać się w siebie, bo wiem, że to nic dobrego mi nie przyniesie. problem jest natomiast z tym, że mój facet w zasadzie je mniej ode mnie! zazdroszczę mu tego, że wystarczy mu odrobina a czasem to w ogóle potrafi zapomnieć o jedzeniu. kiedy się poznaliśmy, bardzo szybko przejęłam od niego te nawyki, to właśnie dzięki nim pozbyłam się nadwagi. niestety, po drodze wszystko zniszczyla ta bulimia. zachciało mi się być idealną dla swojego faceta... teraz to on święci tryumfy, swoją modelową sylwetką i dystyngowanym podejściem do jedzenia, a ja jak na niego patrzę, to jeszcze bardziej mam ochotę zajeść stresa... totalne dno, jak to napisała jedna z Was. ale dzięki, że tu jesteście. jako że jestem jak widać, skłonna do uzależnień, chyba się uzależnię od tego forum, przynajmniej motywuje i podnosi na duchu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety, ale z bulimia chyba
moze tylko wydaje Ci sie, ze Twoj facet malo je? musial by isc w druga skrajnosc i sie glodzic. wydaje mi sie, ze glowne posilki powinnasc jesc razem z nim, a jezeli jestes glodna w miedzy czasie to przegryz owoc, albo zjedz jogurt. bedzie dobrze:) jezeli masz szanse to spaceruj jak najwiecej zapomnisz o podjadaniu, napadach, a jak wrocisz to bedziesz wypoczeta, dotleniona i...zbyt zmeczona zeby sie napchac i zwymiotowac, poza tym bedziesz w dobrym nastroju przez reszte dnia:) tak to dziala na mnie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiona.b
do 'niestety, ale z bulimią chyba': no właśnie z moim facetem to jest tak, że to nie to, że on się głodzi, on po prostu nie myśli o jedzeniu (jak ja mu tego zazdroszczę). nie wygląda jak patyk, jest po prostu szczupły, ma sportową sylwetkę, więc skóra na nim nie wisi, raczej ładnie wyrzeźbione mięśnie ma wszędzie, aż miło popatrzeć. ale nie o moim facecie. zastanawia mnie tylko to, że jemu tak naprawdę wystarczy jeden posiłek na dzień(!) i nie ważne czy jest to śniadanie, czy późna kolacja (zależy kiedy jest głodny) i wcale nie tyje, a powiem więcej,-chudnie. i chyba zaczynam się wkręcać w to, tak jak wtedy kiedy go poznałam- tyle różnych rzeczy do zrobienia, wspólne zainteresowania, czytanie książek, rowery,itp, mało się myślało o jedzeniu - i można powiedzieć, że to dzięki niemu wtedy schudłam. teraz, z perspektywy czasu, widzę, że on ma taki styl życia, a ja żyłam tzw. "chemią miłości". oczywiście nadal go kocham i rzecz jasna chcę być dla niego atrakcyjna. on w życiu by mi nie powiedział "kochanie, zrób coś z sobą, bo się zaniedbałaś", czy coś w tym stylu, ale słyszę czasem bardzo delikatne słowa, które w mojej interpretacji oznaczają, że mam sama spojrzeć do lustra i się nad sobą zastanowić. No więc,zastanawiam się. Piszesz, "jedz posiłki wspólnie z partnerem". A wiesz, że może to jest sposób? Poranna kawa, potem coś treściwego i popołudniu już tylko sjesta. W końcu raz mi już pomogło. Oczywiście, mój rozsądek mi nie pozwala na coś takiego, ale z drugiej strony, tak sobie myślę: mam od dziecka bardzo leniwe jelita (niedowład) więc muszę się bardzo starać, żeby się wypróżnić. zwykle na to pomagałoby mi dużo herbaty zielonej z rana, potem kawa i dopiero później śniadanie. zanim to śniadanie mi się strawi, na zegarku będzie godzina 16. Z reguły nie przepadam za uczuciem pełnego żołądka o tej godzinie, więc zostaje przekąsić coś naprawdę lekkiego, albo, jeśli dopadnie mnie głód, wypić z ukochanym drinka (jak to on ma w nawyku)- ponoć sam alkohol bez jedzenia nie tuczy. nie wiem, on mnie chyba w kompleksy wpędza:) ale sama się sobie dziwię, że nie potrafię tak jak on. w końcu "z kim przystajesz, takim się stajesz"... przepraszam, za ten przydługi post, ale chciałam Wam troszeczkę nakreślić, jak to ze mną jest 'od kuchni'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość //niedobrze//
czytam, Kochane, i czytam... część jest zbieżna z moimi odczuciami.. heh- najdziwniejsze jest to, ze osoby z natury szczupłe (vide- 'nasi' męzczyzni) potrafia NIE MYŚLEC O JEDZENIU.. nie jest ono jedyna nagrodą, obsesją... po prostu jest// albo go nie ma.. kiedy wazylam 47 kg (1.60) ((NIE WIEM, CZEMU TAK SCHUDŁAM... WOLAŁABYM NIGDY NIE BYC TAKA CHUDA, NIE MIEC TEGO PUNKTU ODNEISIENIA), tez potrafilam nie myśleć... potem się zaczeło.. odrobine przytyłam..i wiedziałam,ze nie zaakceptuje siebie.. i tak trwa ten koszmar.. pogrązam sie coraz bardziej dobrze wyglądam.. ale mam dość tej sieczki w głowie O NICZYM INNYM NIE POTRAFIĘ MYŚLĘC! a jak zaczne jesć, to zatracam się w tym kompletnie.. więcej, więcej,. 3cia czekolada... masakra- gdzie jest punkt, w którym możesz sie odbic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość //niedobrze//
czytam, Kochane, i czytam... część jest zbieżna z moimi odczuciami.. heh- najdziwniejsze jest to, ze osoby z natury szczupłe (vide- 'nasi' męzczyzni) potrafia NIE MYŚLEC O JEDZENIU.. nie jest ono jedyna nagrodą, obsesją... po prostu jest// albo go nie ma.. kiedy wazylam 47 kg (1.60) ((NIE WIEM, CZEMU TAK SCHUDŁAM... WOLAŁABYM NIGDY NIE BYC TAKA CHUDA, NIE MIEC TEGO PUNKTU ODNEISIENIA), tez potrafilam nie myśleć... potem się zaczeło.. odrobine przytyłam..i wiedziałam,ze nie zaakceptuje siebie.. i tak trwa ten koszmar.. pogrązam sie coraz bardziej dobrze wyglądam.. ale mam dość tej sieczki w głowie O NICZYM INNYM NIE POTRAFIĘ MYŚLĘC! a jak zaczne jesć, to zatracam się w tym kompletnie.. więcej, więcej,. 3cia czekolada... masakra- gdzie jest punkt, w którym możesz sie odbic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajuzniedamradyy
mam 17 lat jestem straszliwi niesmiala i mam wielkie kompleksy na swoim punkcie (nie tylko figury), od okolo roku wymiotuje ale nie mam tak ze napycham sie zarciem tylko wymiotuje nawet po normalnym zwyklym obiedzie. mam tez slabosc do slodyczy i gdy zjem choc batonika od razu prowokuje wymioty.. pomozcie, co mam robic???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość //niedobrze//
chyba faktycznie powinnaś (albo większość z nas powinna) skorzystac z profesjonalnej porady.. w końcu- to jednostka chorobowa jak każda inna.. nie może, do cholery, być tak, że latamy w kosmos, a nie jesteśmy w stanie sprostac demonom w głowie... tylko- gdzie szukac porady? (warszawa i okolice- jak dla mnie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×