Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ewusia22

Moj chlopak planuje wakacje nie pytajac sie co ja o tym mysle

Polecane posty

Gość 12345654321
no chwilunia ale ja zamieszkalam z narzeczonym dopieor po slubie nie zylismy razem w zwyczajnym znaczeniu a jakos nie mial problemu z takimi rzeczami czesto pytal czy potrzebuje na cos pieniadze typu ksiazki ubrania jedzenie leki dla kota itp odmawialam ale wiedzialam ze w razie czego moge na niego liczyc caly czas kibicowal mi w dokonczeniu studiow i nawet nie chcial slyszec zebym znowu wrocila do pracy powiedzial ze na prace mam czas jak sie wyyksztalce i na tym wedlug niego polegal tez zwiazek dzisiaj on mi pomaga a jutra ja jemu bo takie mam wyksztalcenie ze zaniedlugo bede zarabiac wiecje od niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345654321
no chwilunia ja uwazam ze w zwiakzu nie ma wydzielania pieniedzy ale oczywiscie jesli oboje pracuja to powinni poczywac sie do wpsolnych wydatkow z tym ze kazdy wedlug mozliwosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no chwilunia
ale narzeczony to ktos inny niz chlopak. Bez wzgledu na to gdzie mieszka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o_kruszynka - myślę identycznie i też tak mam w związku. Nawet jeśli narzeczony był jeszcze chłopakiem zawsze razem rozwiązywaliśmy kwestie finansowe. Raz ja miałam kasę i płaciłam raz on, zarówno za rzeczy drogie jak i zwykłe lody. Nigdy sie o to nie kłóciliśmy, u nas jakoś to przeszło naturalnie. Gdy planowaliśmy wakacje to zawsze rozmawialiśmy ile mamy kasy, jak ją wydać, czy nas stać na pojechanie nad morze czy raczej zostajemy na miejscu. I jest tak do tej pory. Zazwyczaj też ja planuję wyjazdy, ale zawsze proponuję i albo oboje chcemy gdzieś jechać, albo idziemy na kompromis :-) W związku to chyba naturalne, żeby obydwojgu pasowało i urlop był urlopem a nie mordęgą i stresem czy mi wystarczy kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annna87
U mnie jest tak, że razem ustalamy wakacje i to z najmniejszymi szczegółami, chociaż nachodzi mnie czasem ochota, by mój facet sam się wszystkim zajął, zamiast pytać wciąż- czy to i tamto mi pasuje. Kwestia kasy na wakacjach- jest równy podział, taki jak zaproponował Tobie Twój chłopak. Jedno na paliwo, drugie na domek, jedno na jedzenie, drugie na pozostałe przyjemności. Dzieje się to jednak ogólnikowo i nie trzymamy się sztywno tego... A już na pewno nie rozliczamy z kaski. Co do reszty "stawiania", nie ma u nas reguły, ale też istotne jest to, że jesteśmy razem prawie 5 lat. Także inaczej się już traktujemy i cieszy mnie, że mój partner się zgadza, bym postawiła mu kino, czy kolację. Właściwie kwestia pieniędzy i fundowania jest nam OBOJĘTNA i nie przywiązujemy do niej wagi. To prawie jak wspólna kieszeń, mimo, że nie mieszkamy jeszcze razem. U nas nigdy nie było rozliczania i jedno drugiemu kupuje tak- jakby kupowało sobie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Annna87 - dokładnie tak jak u mnie. I pomimo, ze to już 6 lat razem, wspólne mieszkanie itp. to jednak zawsze decyzje były dyskutowane. I nieważne czego dotyczyły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wyobrazam sobie zeby moj luby sam za nas o czyms decydowal wszystkie decyzjie typu nowy mebel nowy samochod czy wakacje sa przedyskutowane :) jesli on mowi ze macie jechac tu i tu to cos tu nie tak a co bedzie jesli sie kiedys pobierzecie ? tez bedzie rozdzielal ze on je za swoje Ty za swoje i macie w lodowce oddzielne polki ? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×