Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chyba nie pora

dzeci bombardują

Polecane posty

Gość chyba nie pora

No właśnie, jakoś nie mogę ogarnąć tego tematu. Jakiś czas temu miałam instynkt macierzyński, dość silny, ale na chceniu się tylko skończyło. Nawet nie myślałam wtedy racjonalnie, ot strasznie chciało mi się dziecka. Ale dojrzałam, wiedziałam, że to nie może być to sobie ot taka zachcianka, bo dziecko jest na całe życie, a nie tylko fajna przytulanka. Dziś też jak zobaczę małą dzidzię to się rozkleję, jaka ona słodka, ale na tym koniec. Ja i mój mąż na razie nie chcemy mieć dzieci. Mam 27 lat i każdy dookoła nas wciąż zadaje nam pytanie "kiedy????" Na szczęście moja rodzina nie porusza tego tematu, ale tak to każdy. Najgorzej jest w pracy, czasami mam chęć ucieć, ostatnio padł tekst, że muszę zaciążyć by iść na urlop to wtedy nikt nie będzie zagrozony zwolnieniem ( trochę cieżkie dni w firmie i padł tekst ze strony szefostwa,że jak coś to będą zwalniać) W ciągu ostatnich 4 dni musieliśmy z mężem odpierać ataki chyba z 6 stron. Najpierw w pracy, potem odwiedzili nas znajomi i pytanie czy w końcu planujemy. Potem na weselu 3 czy 4 pary! Aż w końcu sobie uświadomiłam, że nie lubię dzieci. Przeraziło mnie to strasznie. Ale fakty to potwierdzają. Lubiłam się popatrzeć na dzieci w rodzinie, najlepiej jak śpią. Nie znosiłam się nimi zajmować, prowadzać za rączki czy bawić. Bujać w wózku. Na zapach pampersa mnie podbijało. I to tego czystego. dziś się to nie zmieniło. W ciągu 6 lat ani razu nie zajęłam się dzieckiem brata, nie chce mi się z nim kopać piłki, nie chce mi się za nim biegać. wolę obiad ugotać a niech babcia się nim zajmuje. Nie znoszę czytać mu na głos bajek, opowiadać, odpowiadać na pytania. chcę uciec jak najdalej. W sobotę na ślubie irytowało mnie dziecko z tyłu które bleszczało matce na kolanach a ta nie mogła go uciszyć, po co w ogóle je zabierała ja nie rozumie najprosztego zdania" cicho bo w dupę dostaniesz" ? potem roczne dziecko znajomych zabrane na wesele, które od samego początku się rozwyło, bo za głośno, musieli je odwieść. Potem wysłuchowanie tejże znajomej o karmieniu różnymi papkami, o pobudkach o 5 rano. niedobrze robiło mi się na samą myśl. Na drugi dzień cieszyłam się, że głos takiego berbecia mnie nie zbudziła, po południu poruszyliśmy temat dziecka z mężem. On miał jeszcze jeden argument, a co będzie jak się urodzi chore? tak jak jego siostra, która całe życie spędza w ośrodku? Czuję się strasznie zagubiona, musiałam to wszystko napisać bo nie mam z kim na ten temat pogadać. Gubię się w swoich myślach, wiem że nie jestem dojrzała, gotowa na dziecko. Z drugiej strony czas goni, gdzieś w głębi serca nawet bym chciała, z zazdrością patrzę na brzuszki. Ale tylko tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsss
napisze ci tylko jedno: dziecko wlasne dziecko to najpiekniejszy cud swiata i nigdy nie bedziesz do konca szczesliwa jesli nie zostaniesz mama, bo to ze teraz kochasz jest niczym w porownaniu do milosci jaka obdarza sie wlasne dziecko ktore 9 miesiecy nosilo sie pod serce .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×