Gość aaala Napisano Czerwiec 15, 2010 witam was wszystkich czytających moj watek... szukałam podobnych tematow na tym forum ale nic nie rzucilo mi sie w oczy. moze za malo sie staralam... ale przejde do mojej historii... Wszytsko zaczęło się półtora roku temu. On miał dziewczynę - byli w dość poważnym związku(3lata), ja tez spotykałam się z kims ale nie bylo to nic zobowiazujacego. Studiujemy razem. Spodobalam mu sie i pod pretekstem pomocy, notatek z zajec itp zaczelismy sie kontaktowac - pierwszy kontakt (dziecinnie - nk) pozniej gg, nr telefonu. Rozmawialismy coraz czesciej. pisalismy sms do pozna w nocy, z dnia na dzien zblizalismy sie do siebie coraz bardziej. opowiadal mi o swojej kobiecie - nie ukladalo im sie za dobrze. ale ona bardzo go kochala. nie chcialam rozbijac niczyjego zwiazku. duzo razy mu o tym mowilam. po pol roku on rozstał się ze swoja kobieta- zaczelismy sie spotykac. nie dzialo sie to szybko - oboje bylismy zdania ze lepiej niczego nie przyspieszac. i tak niedlugo zbliza sie rok kiedy bedziemy razem. a ja?.... zaczynam miec pewne watpliwosci? co tak naprawde do niego czuje. jest przystojny, roznica weku bardzo odpowiednia on 24 ja 21. ma wspaniala mame, i rodzenstwo. dla mnie jest czuly, opiekunczy, duzo sobie pomagamy nawzajem. docenia mnie. bardzo mu sie podobam, powtarza mi ciagle jaka jestem piekna, jedyna i ze jestem najwspanialszym co mu sie w zyciu przytrafilo. zabiera mnie na obiady do restauracji, czesto chodzimy do kina. robi prezenty-niespodziewanie. kupuje kwiaty. koleznki zazdroszcza mi porownujac go do swoich facetow. przejde troche do negatywnych cech jego charakteru. cos co wykancza mnie calkowicie to to ze jest tak strasznie o mnie zazdrosny. o wszytsko i wszystkich. nie moge miec zadnych kolegow. kazdy osobnik plci meskiej jest dla niego podejrzanym typem jesli tylko ze mna utrzymuje kontakt. jest to strasznie meczace tym bardziej ze nie raz juz o to sie klocilismy. jestem osoba bardzo towarzyska a od kiedy jestem z nim czuje ze jakas czesc mnie umarla. na uczelni nie rozmawiam z zadnym swoim koega choc na poczatku studiow mialam ich mnostwo. wszytsko sie zmienilo. ostatnio zezloscil sie na mnie i mial pewne wyrzuty ze zalozylam sobie konto na facebooku i o niczym mu nie powiedzialam. mial pretensje ze utrzymuje kontakt mailowy z kolega - obcokrajowcem. co ja przez to przezylam... ciagle pretensje, wyrzuty,. czasem wydaje mi sie ze chcialby zamknac mnie w klatce i zatrzymac tylko dla siebie. chcialby weidziec wszytsko co robie gdzie bylam. kiedys bedac w miescie z siostra nie powiedzialam ze poszlam na solarium w zamian za to znow byla klotnia i kolejne zarzuty. jego byla kobieta byla calkowicie mu oddana - moze to dlatego. ja tak nie potrafie. czuje sie przyloczona. ubezwlasnowolniona. czasem zastanawiam sie czy nie lepiej byloby mi zyc samej... bez niczyich pretensji... bez problemow. a z drugiej strony nie jestem tego taka pewna. wiem ze zapewnilby mi dostatnia przyszlosc- jest bardzo zaradny.jest typem faceta ktory bezwzglednie uwaza siebie za zywiciela rodziny a jednoczsnie nauczony dostatniego zycia. pracuje uczy sie. po pracy dorabia. a jednak zawsze ma dla mnie czas. a ja? czesto nie mam ochoty sie z nim spotkac - wymyslam glupie preteksty zeby nie przyjezdzal. czesto mnie denerwuje- faktem jest ze jego niektore odzywki sa nie na miejscu - niby nic takiego ale zaczyna mnie to coraz czsciej denerwowac, irytowac. np. popsuty mam glosnik w tel i nic nie slysze mowilam mu zeby nie dzwonil bo tylko sie denerwuje kiey ciagle musze powtarzac "co"? a on na to ze jak nie slysze to musze sobie umyc uszy... kolejnym "problemem" jest jego wzrost. jest nieco nizszy odemnie. roznica ok 1-2 cm. przy moim wzroscie ok 1.80. moze wymyslam ale przeszkadza mi to. i to nie coraz mniej a odwrotnie. kurcze. beznadziejne to wszytsko. zastanawiam sie tak juz kilka dobrych dni - co zrobic. ciagnac to dalej choc tak naprawde nie wiem czy tego chce? czy zakonczyc wszytsko - choc z zerwaniem kontaktu czy podbnymi rzeczami nie ma mowy - studiujemy razem mamy wspolnych znajomych na studiach. pozatym bardzo lubie z nim wychodzic. na imprezy spotykac sie ze znajomymi (jego znajomymi - gdyz ja swoich jako takich nie posiadam - moze wlansie przez ten zwiazek). pozatym duzo sobie pomagamy. wiem ze on nie chce utrzymywac kontaktow z bylymi - uwaza to za zakonczenie definitywne. nie wyobrazam sobie "nas" przechodzacych obok siebie na uczelni bez nawet "glupiego "czesc""... jestem beznadziejna. co robic? jak to wsyztsko rozwiazac? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach