Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Gość Laskara
M@da!@ Dziewczyno! Ty się przekwalifikowałaś na rolniczkę!!! To prawdziwy ZAGON hodowli zieleniny. Podziwiam. Czekam na zdjęcie, kiedy to już wyjdzie z ziemi i łodyżki odchylą się główkami w stronę słońca. No i kiedy da się odróżnić tych 77 gatunków roślin! Dobrze, że są tabliczki. Ja dziś na śniadanie jadłam jajecznicę z surówką, a na obiad grzyby duszone ze słoiczka (z jesiennych zbiorów) z ziemniakami. Ziemniaki (2 sztuki) jadłam dziś pierwszy raz od ponad miesiąca. Oczywiście słodycze wykluczyłam z naszego jadłospisu od nowego roku. Mąż zjada po kosteczce gorzkiej czekolady (tłumaczy, że ... magnez). No i ja dziś szukając czegoś w zamrażarce znalazłam resztkę pysznych lodów czekoladowych - i .... je zjadłam, aby nie kusiły następnym razem... Za to poza grapefruitem już dziś nic nie będę jadła. Też kupiłam łososia dzikiego mrożonego w swojej biedronce. Ugotowany na parze był bez smaku, więc dodałam do zupy jarzynowej. Nabrał smaku. Następne 2 dzwonka uduszę z jarzynami. Zupy robię w ten sposób, że na patelni na łyżce oleju duszę wszystkie warzywa - zaczynając od cebulki, pora, potem pokrojone w słupki: marchewka, pietruszka, seler, ziemniaki. Na końcu różyczki kalafiora czy brokuła i pokrojonego w kostkę pomidora bez skórki. Jak trzeba, to podlewam odrobiną wody. Jak to wszystko się poddusi, to zalewam wodą i gotuję do miękkości oraz doprawiam ziołami, jarzynką wegetariańską i solą. My lubimy zupy zabielane, więc dodaję łyżkę jogurtu i posypuję koperkiem/natką pietruszki. Pychota. Zjadłabym wreszcie ze 2 kromki chleba, ale tyk z bladym pomidorem i kiełkami, to nie bardzo. Mam ochotę na chleb z wędliną, ale powstrzymam się. Kiełki już są zjadliwe - jemy już lucernę i rzeżuchę, marnie wschodzi gryka i słonecznik. Doczytałam się, że mężowi muszę wyhodować kiełki ze zbóż. Muszę dokupić. Starczy tego dobrego. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
Chciałam jeszcze dodać, że od wyjścia z 10-dniówki - przypominajki w dniu 21 stycznia - zrzuciłam kolejne 3 kilogramy! Dyscyplina więc żarciowa (+ trochę kłopotów rodzinnych!), pilnowanie rozdzielności potraw - jest skuteczne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ Laskaro! Nie tłum w sobie pragnień :D, zrób sobie przyjemność i zróbże tę kanapkę z wędliną. Swietnie się nadaje do tego polędwica łososiowa, krotoszyńska lub jakaś inna dobra wędlina surowa, wędzona - szynka parmeńska lub westwalska (czy jakoś tam). Zasady niełączenia zachowasz, bo surowa-wędzona wędlina jest neutralna jak i wędzone ryby - smacznego. Jutro jadę po świeże ryby, będę robiła makrelę w galarecie, mam nadzieję, ze nie zadławię się ościami:) Moja dzisiejsza kanapka, może zasmakuje Babci Misi: Kromka żytniego na zakwasie posmarowana naturalnym twarożkiem, na to cienkie plasterki awokado, kilka kropel cytryny, sól, pieprz i rzeżucha. inna propozycja: kromka posmarowana masłem orzechowym, na to plasterki banana i kiełki lucerny lub rzodkiewki, lub brokuła. Jak spojrzałam na trzeźwo na to zdjęcie na zakurzonej szafie, to pomyślałam, że można to wziąć za domową produkcję "marychy" - mam nadzieję, że "służby" nie zrobią mi nalotu na chatę :D :) ;) Widzisz Laskaro, można być ogrodnikiem na 1 metrze kwadratowym? - można! Roślinki już mają tydzień i z centymetr wysokości. Trzeba je będzie zdjąć z szafy i dać im trochę słońca, żeby się wzmocniły, potem przepikuję do skrzynek, a od wiosny będę hartować w ciepłe dni, aż w końcu zostawię na tarasie i latem będę się cieszyć ziołowym ogrodkiem wyhodowanym na szafie - taki jest plan, a następna fotorelacja już wkrótce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
Jeśli chodzi o rybę w galarecie: - kilka dni temu, kiedy kupowaliśmy świeże ryby na rynku - mężowi zamarzyła się ryba w galarecie - wziął małe okonki (chyba po 6 zł/kg), na nich gotował długo wywar, potem dodał kawałki tołpygi - i to właśnie tołpygę zalał galaretą. Niestety, trzeba było dodać trochę żelatyny. Ale było świetne jedzonko!!! A kanapeczki rzeczywiście pomysłowe. Dzięki, że przypomniałaś mi o tych wędlinach neutralnych - natychmiast jutro zaspokoję zachciankę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Pojutrze będę już u Was pełnoprawnie :):) chociaż bardzo dobrze mi na diecie W-O. Już na tę okoliczność piekę chlebek, kasza gryczana poprzebierana też czeka. Jestem niezmiernie zadowolona, że ciśnienie jest niemal idealne i to bez leków. W talii też nieco mniej :)) Tylko jeszcze nie mam kiełkownicy i nasionka czekają :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laskaro, otworzyło mi się na Twoim poprzednim wpisie o zupach, tak smakowicie mi się zrobiło, ze dzisiaj też sobie taką zrobię. To znaczy, że podsmażasz z warzywami pomidory i masz pomidorową? Na tych dzisiejszych gugułach to ciężko będzie, więc dodam z puszki. Też robię zupy zaciągane jogurtem, raz zrobiłam dzieciom ze śmietaną i krzywiły się, co znaczy przyzwyczajenie. Wstyd się przyznać, ale u mnie pomidorowa to najlepiej smakuje z koncentratem z Pudliszek, ale wywar jest jak najbardziej warzywny (i co z tego, jak warzywa usuwam, bo dzieci lubią czystą ;( ). Jednak mam też parę zup absolutnie pożywnych i zdrowych, które lubią moje dzieci: brokułowa, dyniowa, groszkowa według Michała, z soczewicy, krupnik i jeszcze coś by się znalazło. Kapustne i wielowarzywne to raczej tylko dla siebie gotuję, a ogórkową, szczawiową, cytrynową, to jedzą tylko czyste z ryżem lub kluskami. Druga odsłona mojej uprawy: http://i56.tinypic.com/24n1wr6.jpg Coś nie wyszedł rozmaryn i mięta, ale to dopiero tydzień-dam mu jeszcze fory. Zdjęłam z szafy wczoraj wieczorem i przeniosłam na zachodni parapet, cdn. Niestety nie było makreli w galarecie, bo nie było makreli w sklepie, były sardynki wielkości szprotek za 21zł - zgroza. Kupiłam wielki płat halibuta, był pyszny! Wpadłam do domu, zdążyłam go tylko wymyć, trochę oskrobać, natrzeć solą, czosnkiem, cytryną i świeżym tymiankiem, obłożyłam plastrami cebuli i na pół godziny do piekarnika, do tego furmanka sałaty z winegretem - to lubię. Nawet dzieci się skusiły, chociaż były już po obiedzie. Mam zamówienie na niedzielny obiad: halibut, młode ziemniaczki z koperkiem, sałata - tak zażyczyły sobie moje dzieciaki, ja sobie odpuszczę te ziemniaczki i je zjem na kolację. Laskaro, a co zrobiłaś z okonkami? Nie rozgotowały się? To już zanim zrobiłaś galaretę, była pewnie pyszna zupa rybna na sposób śródziemnomorski :D Miłego dnia życzę wszystkim 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
No, Herbatko! To my jutro: -1. wskakujemy w strój galowy; -2. wiącha kwiatów w jednej łapie; -3. mandolina w drugiej; -4. z pieśnią na ustach witać Cię będziemy OFICJALNIE na tym forum. Choć, jak zdążyłam Ciebie poznać, to i tak z doskoku będziesz matkować tamtym dziewczynom. No a wagę masz chyba wzorcową! Do tego oby już na dobre zdróweczko wróciło do Ciebie!!! M@dzia! Co do zupy jarzynowej: Ja teraz pół pomidora (o tej porze roku prawie sztucznego) - pamiętaj, że gotuję tylko na 2 talerze - dodaję pod koniec duszenia tylko dla koloru tej mieszanki warzywnej. Kawałek czerwonej papryki też. Oczywiście w sezonie dodatek większej ilości jakiegoś warzywa zdecyduje o nazewnictwie zupy. Te podduszone warzywa na oleju mają potem w zupie jednak lepszy, moim zdaniem, smak. A i zupa wydaje się pożywniejsza. Co do galarety rybnej: Ryby, to domena mojego męża. Te okonki były wygotowywane długo, aby uzyskać esencjonalny wywar na galaretę. Potem były wyłowione, ogryzione i, po odrzuceniu propozycji jedzeniowej przez kota Pirata, wyrzucone. Mniam. halibut, nie mogę gadać, bo mi ślina po brodzie spływa... Ha! Twój zagonek, widzę, nabiera kolorów. Popatrz - lepiej wschodzi od strony aniołka! Nie masz jeszcze ze dwóch? Ustawiłabyś w łysych miejscach i wkrótce byłby las. Monika Juda pisze: "Według dra Hay'a restrykcyjnie zalicza się surowe mięso i surowe ryby do grupy neutralnej, zaś ugotowane ryby i mięso każdego gatunku do grupy białkowej. Pogląd ten uważany jest dzisiaj za zbyt nowatorski i zarówno mięso, jak i ryby zalicza się GENERALNIE do grupy białkowe." (Zdrowa dieta rozdzielna, s.25). Ja jednak ufam Hay'owi i Tobie, M@da, kupiłam opakowanie szynki szwarcwaldzkiej, czarną chrupiącą bułeczkę i wczoraj zrobiłam sobie ucztę! Również starczyło mi dziś na kanapkę na "po basenie". Wczoraj w ogóle było u nas żarciowe szaleństwo, bo ... zrobiliśmy sobie ... zrazy zawijane. Ja je zjadłam z surówką wielowarzywną, a mąż z kaszą pęczak i sałatą. 2 dni wcześniej mąż zajrzał mi przez ramię jak czytałam Wysokie Obcasy i zobaczył zdjęcia z kolejnych etapów "zawijania" zrazów. "Mówisz - masz!" - kupiłam 2 plastry wołowiny extra, plasterki boczku, słoninkę, ogórka kiszonego, marchewkę, cebulkę... Mój poznaniak sam dokonał tego dzieła! I jak z Waszymi śliniankami? Dogodziliśmy sobie. Może dlatego dziś od rana 2 godziny basenu mignęły nie wiadomo kiedy. Już nie będę się znęcała nad wygłodniałymi ew. czytelnikami. Do zobaczenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monikę Juda mam od niedawna, a całą swoją wiedzę o diecie rozdzielnej mam z książek Ursuli Summ. Tą dietą zajmuje się od 1979 roku i wciąż są wznowienia jej książek, więc też chyba opiera swoją teorię na jakiś badaniach, doświadczeniach. Pisze: Grupa neutralna: -surowe lub wędzone wędliny, np. wędzonka, surowa szynka, salami, kiełbasa debreczyńska -surowe mięso, np. tatar (należy jednak unikać) -surowe, marynowane lub wędzone ryby, np. wedzony łosoś, wędzona makrela, matiasy i śledzie "Bismarck" Szkoda, że panie nie są zgodne, ale nie będziemy z tego powodu cierpieć, prawda? Summ w ogóle nie jest jakoś tak restrykcyjna i dopuszcza też kanapki z wędliną, ale nie więcej niż 3 gramy, bo wychodzi z założenia, że nie jest tak do końca możliwy rozdział, bo wiele produktów posiada i białko i węglowodany, a chodzi o proporcje w jednym posiłku - mi pasuje jej podejście. Laskaro, to mialaś ślonsko rolade, a gdzie modro kapusta? No tak, ale poznaniak to pewnie co innego mioł na myśli. Tego basenu to Ci zazdroszczę. A ja podaję przepis na szybką przekąskę, albo danie jak kto woli: jednakowej wielkości pieczarki, wyciąć z nich ogonki i pokroić drobno, pokroić też cebulę i przesmażyć z ogonkami na oliwie. Połączyć z tartym żółtym serem, wymieszać i nadziać pieczarki, posypać z wierzchu jeszcze tartym serem i zapiekać ok.15 min w piekarniku na blasze wyłożonej papierem. Do tego moja niezawodna sałatka ze szpinaku z awokado, kiełkami i pestkami dyni, bardzo malownicze danie. Można na wierzchu każdej pieczarki położyć po plasterku mozzareli i posypać tartą papryką czerwoną, albo pokruszyć ser pleśniowy- według uznania. Niestety aniołek u mnie tylko jeden i jest rezydentem na tym stole, a zagonek poszedł na parapet:D, może słońce dopieści roślinki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jestem, jestem, jestem!!! :):):) Wiecie co robiłam cały poranek? Szatkowałam i kisiłam kapustę a właściwie to dwie ogromne kapuchy. Cały kamienny garnek mi wyszedł. Będzie zdrowe jedzenie :) Dzisiaj dokładam do postnego jedzonka czerstwy chlebek. Bardzo smakowite danie: zupa jarzynowa b/ziemniaków + chleb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co to? Nikt nie wita dzielnej Herbatki? Gdzie Laskara z mandoliną? Ode mnie masz kwiaty 🌻 za dzielność i wytrwałość. W przerwie zajrzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:):):):):) Dzięki za kwiaty, mandolinę też słyszę z oddali ;) Aż sama się dziwię, jak w ciągu tych dziesięciu dni przestawiło się moje myślenie na temat jedzenia. Teraz planuję jedzonko z wielka rozwagą i bardzo dietetycznie. Dzisiaj cd chlebowego dodatku. Zastanawiam się nad dodaniem odrobiny oleju lnianego. Jakie mocne i błyszczące pazurki mi po nim urosły :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
Jak to gdzie Laskara? Toż miałam łapy zajęte gadżetami witalnymi, a do tego z pieśnią na ustach... Dlatego Herbatka z oddali słyszała brzdęko-śpiew. Witaj, Herbatko! Fajnie, że jesteś. Ja z kolei dziś na 1-dniowej przypominajce. Co do hodowli kiełków, to mogę dokonać samooceny: sukcesy mam tylko w rzeżusze (?) i lucernie. Natomiast klęskę poniosłam na niwie gryki i dyni. Chyba w kuch ni mam za zimno. Przeniosłam produkcję do łazienki. Dokupiłam rzodkiewkę i soję. Nastawiłam. Ściągnęłam częściowo tę Ursulę Summ - rzeczywiście trochę rozbieżności jest w porównaniu z Judą. A kiedy ja mam jeść moje ukochane grapefruity? Polubiłam je na pierwszej diecie ED. Zazwyczaj jem je wieczorem ok. 20. A tu chyba doczytałam, że Summ coś pisze o zakwaszaniu... Jednak wolę książki w wersji książkowej. Wczoraj jedliśmy makrelę duszoną w jarzynach. Pierwszy raz jadłam makrelę niewędzoną. Bardzo smaczna! Była zaskoczona. I niewiele ości. Pieczarki spisałam - jutro zaserwuję - już kupione czekają w lodówce. Zielonogroszkową zupę a'la Michał też spisałam i w następnej kolejności - może na niedzielę upitraszę. M@da, a skąd bierzesz teraz świeży szpinak? Herbatko! Już trochę minęło od mojej 10-dniówki, a z jedzeniem trzymam się - żołądek zdyscyplinowałam i jem z głową. Trochę mnie wkurzają te rozbieżności jeśli chodzi o rozdzielność produktów, ale ogólne zasady staram się stosować. I mam wrażenie, że efekty zdrotne są jak na w/o ED. Dokrop dzisiaj oleju lnianego, myślę, że możesz. Dobrego Dzionka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ufff, porządkowałam spiżarnię. Mysz mi nawyrabiała ... zeżarła kaszę gryczaną niepaloną. Ale zła jestem. Dziwiłam się, że kicia tam ciągle zagląda. Miała powód. Laskaro, świeży szpinak widziałam w Biedronce obok mixu sałat weekendowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Laskaro, wraca Ci humor i znów odczuwam ten "wiatr" czytając ostatnie Twoje posty, znaczy, że wszystko wraca do normy, mąż ma się lepiej, jak pisał klasyk: " a po nocy nadchodzi dzień, a po burzy spokój". Szpinak biorę z Hiszpanii:), w paczkach 250gram w prawie każdym hiper, super, mega markecie. Raz kupiłam taki baby, rzeczywiście takie malutkie listeczki i bez długich ogonków. Zachęcam Was do zamienienia zwykłej sałaty na szpinak, rukolę, roszponkę, jarmuż, im ciemniejsze liście, tym wartościowsze zielsko. Napiszę później z jednej książki porównanie wartości odżywczych szpinaku z sałatą , różnica kolosalna na rzecz szpinaku, rzecz jasna:) Tak to jest Herbatko, jak rozpuści się zbytnio kota:) Wiem coś o tym, bo moja kotka latem znosi nam żywe myszy do domu, my szalejemy (razem z psem), żeby to złapać, a ona zadowolona, wyciągnięta na fotelu obserwuje nasze rozpaczliwe polowania i mam wrażenie, że jest dumna z siebie, ze dostarcza nam takiej fajnej rozrywki. Ale Twój to chyba miał ochotę na tę mysz, tylko mu drzwi zawadzały, co? Laskaro i właśnie makrelę wymienia się jako tę jedną z najwartościowszych jeśli chodzi o omega3, a u mnie zawsze była w sklepie i teraz jej nie ma :(, sardynki też są dobre. Herbatko, to mi zabiłaś ćwieka, to mówisz, że można teraz kisić kapustę? Zawsze myślałam, że późnym latem/jesienią, a inaczej się nie udaje, to ja też zakiszę. Powiedz mi jeszcze kochana, bo kupuję kaszę gryczaną w sklepie i ona jest prażona, znaczy lepiej kupić nieprażoną? Właściwie to i tak ją prażę na patelni, potem zalewam wodą i gotuję - jak to z tym jest? Jeszcze wam powiem na koniec, jak się zalatwilam wczoraj. Wczoraj przyszedł do nas pan, który wyprał nam wszystkie tapicerowane meble, czyli cały wypoczynek i dywan, był tak miły, że jeszcze uprał siedziska krzeseł. Na koniec rzucił hasło, że dobrze by było ze dwa dni to posuszyć i wtedy dotarło do mnie: NA CZYM BĘDZIEMY SIEDZIEĆ. No zostały łóżka, fotele od biurek dzieci, można jeszcze wynieść z piwnicy meble ogrodowe. Na razie jemy jak jaskiniowcy, każdy ze swoją michą we własnym kącie, to na tyle, pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha ha ha, uśmiałam się M@da z tych Twoich porządków. Ale pomyśl, jutro zasiądziesz na czystych kanapach, jak panisko :):) Mój kot, a właściwie kicia jest chyba miejskiego chowu (znaleziona jesienią w ogródku) bo lubi wysiadywać na fotelach (szczególnie u męża przed komputerem) oraz wyskakiwać na parapety i wyglądać na świat przez okna. Co prawda myszki umie łapać ale w celach zabawowych, znosi do domu aby pobawić się w korytarzu. Kaszę nieprażoną kupuję na targu u straganiarzy albo u gospodarzy. Taka kasza ma jasny, czasem lekko zielonkawy odcień, szybciej się gotuje i ma więcej mikroelementów. Ma o 50% więcej składników niż palona. Chyba też można ją znaleźć w zdrowej żywności http://www.zdrowazywnosc.com.pl/index.php?products=product&prod_id=1141 Co do kapusty, to już nie raz kisiłam w nietypowych porach, np: w grudniu lub marcu. Wychodziła bardzo dobra. Lubię taką niedokiszoną "młodą" więc do Wielkanocy wystarczy chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
Wczesnym latem ubiegłego roku miałam niebywały najazd myszy. Jak nigdy. Były WSZĘDZIE! Byłam wykończona psychicznie. Mąż po kawałku zrywał podłogi (dom przedwojenny!) i uszczelniał. Nastawiał łapki - dogadzaliśmy im, stosowaliśmy indywidualizację pokarmową - od wędzonek po różne sery. Kiedy złapaliśmy 15-tą łakomczuszkę - postanowiłam podejść do sprawy metodycznie. Wiem wszystko o walce z myszami z internetu. Zdecydowałam się na trutki mumifikujące. Kochane! Okazało się, że tak im zasmakowało, że nie mogłam nadążyć z dosypywaniem tej "karmy". Jakby zwoływały wszystkie przyjaciółki na wyżerkę do nas. Poszły 2 opakowania. Załatwiły mi kanapy w tzw. salonie, szuflady z bielizną itp. Wreszcie po kolejnej kłótni z mężem, których świadkiem była sąsiadka, kupiła nam na rocznicę ślubną ... kociaka ze schroniska. I dosłownie z dnia na dzień skończyły się problemy myszowe. Sąsiadka mówi, że specjalnie wybierała takiego koteczka, który był najaktywniejszy z tych sierotek-bidulek. Kochamy go całymi serduchami i powoli staje się przewodnikiem naszego stada (osobnikiem Alfa!). Ale zamykamy się w nocy w sypialni i przestał się dokopywać do nas. Za dużo napisałam, ale przypomniałyście mi moje traumatyczne przeżycia z lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O rany Laskaro, z tymi myszami, to jak thriller nie przymierzając :D, ale mądrą masz sąsiadkę- gdzie mieszka kot, tam myszy nie ma, chyba że sam przywlecze. Zastanawiam się, dlaczego nie udały Ci się kiełki, ale trzeba zaczynać chyba od tych łatwych, rzodkiewka, brokuł. Nie widziałam nawet ziaren gryki ani dyni na kiełki . Nie rezygnuj jednak, mam nadzieję, że pszenica się uda, bo rzodkiewka na pewno, soja też szybko rośnie. Mi smakują te drobne kiełki, bardzo fajne są czerwonej kapusty, mają ładny kolor. Jak się zetnie nożyczkami górną część rzeżuchy, to wypuści listki jeszcze raz, rzeżuchę uprawiam na ligninie na talerzyku. A namaczasz parę godzin kiełki przed włożeniem do kiełkownicy? Też zastanawiałam się nad jedzeniem owoców wieczorem, lubię np, zjeść jabłko na kolację, szczególnie jak jem późno obiad. Gdzieś też czytałam, że owoce jedzone wieczorem podnoszą nagle cukier we krwi i powoduje to większą ochotę na słodkie i niewłaściwe wieczorem właśnie dania. Generalnie to owoce jem na śniadanie w dużych ilościach i jeszcze tuż przed końcem pracy, jak ściska już w żołądku, a do obiadu daleko- czasem suszone morele, daktyle, śliwki, rodzynki (mam je wymieszane w pudełeczku z pestkami dyni, słonecznika, orzechami). Dodam teraz porównanie szpinaku z sałatą lodową. Składniki odżywcze będą w mg/100g, pierwsza kolumna to będzie szpinak, druga sałata lodowa: magnez 54 5 wapń 170 19 potas 500 160 wit,c 26 3 żelazo 2,1 0,4 karoten 3535 50 wit. E 1,71 0,57 żródło: The Composition of Foods/McCance ...i wszystko jasne. Miłego wieczoru i spokojnej niedzieli wszystkim życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psia kość, taka była ładna tabelka i wszystko mi do lewa ścieśniło, ale można między cyferkami dostrzec przerwę. Dodam jeszcze, że sałata i marchewka to warzywa, które najwięcej przejmują z gleby trujących związków, dlatego szukam dla nich alternatywy, nie rezygnuję całkiem, ale mocno ograniczam. Polecam kapustę pekińską z serca, ponieważ to mądre dalekowschodnie warzywo ma taką właściwość, że nabiera wartości odżywczych w czasie długiego leżakowania. Ci Chinczycy to wiedzą, co dobre, zimują tę kapustę każdą jakoś tam opakowaną i jedzą całą zimę, a ta zamiast marnieć robi się z każdym dniem wartościowsza:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
"Tabelka" jest czytelna i wymowna. Dobrze, że napisałaś o kapuście pekińskiej. Kiedyś miałam ją zawsze w lodówce, a od jakiegoś czasu przestawiłam się na sałatę lodową. Wrócę więc do pekińskiej. Coś nie mogę trafić na ten szpinak. Muszę połazić po marketach. Jest takie przenikliwe zimno (mimo tylko 3 stopni mrozu u nas na północy), że po rannym marszobiegu nie chce się wychodzić z chałupy. Jeśli już, to raczej w stronę drzew i jak najdalej od samochodów. Też zauważyłam, że te drobne ziarenka na kiełki są chętniejsze do wzrostu. Wszystko, poza rzeżuchą namaczałam. Te małe 4-5 h, a soję 12 h. Gryka - te szczątkowe kiełki, które jednak wyszły - są nawet smaczne. Natomiast próbowałam kiełki słonecznika - tylko kilka pestek puściło korzonki - są okropnie gorzkie. Wywalam tę zbuntowaną plantację. Za to kolejny słoik z lucerną i rzodkiewka - gonią! Soja też zaczyna wypuszczać. Kiełki soi trzeba przed jedzeniem poddusić. Tak piszą. A to się je łącznie z tym pierwotnym ziarnem, czy odrywa i zjada same nowopowstałe korzonki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie:) mam pytanie gdzie mogę poczytać o zasadach tej diety? i czy jest sens stosowania np.przez dwa tygodnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny:) przeczytałem wszystko, czytam zawsze wszystko co piszecie. Wszystko chcę zmienić i duzo zmieniam, ale chyba za bardzo zudzielam się towarzysko a co za tym idzie %-owo.. kurde wypity jestem. Piszecie ze nie tyjecie, bo wszystko pod kontrolą .. mam pewne przemyślenie, ze ..... jak sie nie po pierwsze primo nie przejada, a po drugie primo nie wpierdziela z przesadą a wlaściewie nie nie je sie prawie wcale słodyczy, to sie nie tyje... na a do tego przede wszystkim je się prawidłowo jak my jemy :) dobra Dziewczyny idę, bo lufę mam jak okręt..szkoda że nie znam Waszych imion, takie miłe jesteście:) skąd jesteście laskara z Poznania, m@da. ze ŚląSKA?, A Babcia Misia i Herbatka Zielona skąd? ide już aaaaaaaaaaaa ja jestem z Bydgoszczy cześć dam Wam przepis na ostatnio ulubione danie proso z blachy tylko że to nie jest zgodne z niełączeniem, ale może komuś zasmakujeZ:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
Alicyo1077! Chyba chodzi Ci o dietę warzywno-owocową dr E. Dąbrowskiej. Jeśli nie masz książeczek, to wystarczy wejść na POCZĄTKOWE forum na kafeterii na temat tej diety. Link znajdziesz na pierwszej stronie forum, gdzie też poprosiłaś o wsparcie (Dieta warzywno-owocowa - CD). Oczywiście warto przejść 2-tygodniową dietę - oczyścisz organizm i zgubisz 2-3 kg. W skrócie: jesz warzywa - poza strączkowymi i ziemniakami; jesz owoce - tylko 3: jabłka, cytryny i grapefruity; nie używasz: oliwy i żadnego innego tłuszczu, nabiału. Pijesz wodę z cytryną i świeże soki warzywne i z dozwolonych owoców, herbatki, wodę. Jesz warzywa surowe, gotowane i duszone (na wodzie!). Szczegóły na tamtym forum, bo my tutaj szukamy sposobów na zachowanie osiągnięć zdrowotno-wagowych PO diecie w/o dr ED. Witaj, Michale! Słuchaj, to miały być wyskoki sporadyczne, a Ty chyba nam się rozbisurmaniłeś! Wracaj na dobrą drogę i pogadaj czasem z nami. Proso rzeczywiście widziałam w sklepie ze zdrową żywnością, więc z chęcią dowiem się co z tym fantem zrobić. Nie, nie jestem z Poznania, tylko mam męża poznaniaka, ja Dolnoślązaczka, a wspólne gniazdo uwiliśmy na Pomorzu Zachodnim. A my dzisiaj ... upiekliśmy sobie kurczaka!!! A co! Jestem właśnie obżarta jak bąk, a i nie ruszam się za bardzo, bo trochę szwankuje mi kolano. Życzę słonecznego popołudnia niedzielnego. U nas pięknie słońce zazielenia moje kiełki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Laskaro! No masz rację, rozbisurmanił się nam Michał, a M@da chyba wybrała się na narty ;) Ja też jestem Dolnoślązaczką Michale, a w Twoich okolicach mam rodzinę. Dzisiaj już mój 4 dzień wychodzenia z diety. Dodałam olej lniany do surówki już wczoraj na kolację i wszystko jest OK. To był odpowiedni moment. Dzisiaj dorzuciłam orzechy włoskie. Jutro dodam jajko na półmiękko. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie wszystkich! Michałku, mam nadzieję, ze głowa w niedziele zbytnio nie "puchła", nie widzę tego obiecanego przepisu na jadło z blachy, a może klawiatura za głośno stukała i nie można było nic napisać? :);) Zgadłeś Sherlock-u, mieszkam na Śląsku, ale Ślązaczką nie jestem, chociaż bardzo podoba mi się gwara i zwyczaje śląskie i taka zaradność rdzennych śląskich kobiet. Właściwie jestem w takim "rozkroku" między śląskością a góralszczyzną - oba te środowiska mnie fascynują, a pochodzę z centralnej Polski (Łódź). Na narty tym razem się nie wybrałam, w niedzielę szykowałam na obóz narciarski mojego syna (znowu laba w szkole). W sklepie wykupił chyba wszystkie słodycze, a do mnie rzucił krótko: "Mamuś, ja to przecież wszystko spalę". Przy okazji kupiłam makrele świeże w Auchand, Laskaro, podpowiedz jak dusiłaś swoje ryby, bo mi się już przejadły pieczone, a z jednej zrobię tą galaretę, na którą miałam taką ochotę. Na dzisiaj też planuję zupę marchwiowo - imbirową, mam przepis, ale muszę najpierw sama wypróbować, jak będzie ok, to zamieszczę. Tak zmarzłam dzisiaj, bo o 7 odwoziłam syna na zbiórkę, a na dworze było chyba -12stopni. Autokar z dziećmi pojechał, a ja z innymi mamusiami oczywiście jeszcze dobrych parę minut klachałyśmy na mrozie. Od rana wypiłam już 4 zielone herbaty, zeby się rozgrzać i nic. Mam nadzieję, że moja superdieta chroni mnie przed infekcją. Na pewno nie chroni mnie przed wzrostem wagi (kanapeczki), więc 1 marca zaczynam tygodniówkę w-o - postanowione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
Czy ja żeby się zaczernić, muszę koniecznie założyć pocztę w tlenie? Pytają mnie o komunikator i chcą, aby to było konto w tlenie. Albo ja jestem mało gramotna w tym komunikowaniu się z komputrem... Jak duszę rybę? Na patelni na 2 łyżkach oleju duszę, czyli smażę pod przykryciem i jak trzeba, to podlewam odrobiną wody: cebulkę, paprykę, pora, cukinię itp. Jak to jest prawie miękkie, to wkładam kawałki ryby, jak trzeba, to podlewam wodą, przykrywam i po 10 minutach gotowe. Z makrelą był tego rodzaju problem natury estetycznej, że skórka utworzyła takie czarne farfocle - może udałoby się ją jakoś w jakimś momencie usunąć. W każdym razie ta część od strony ogona - prawie bez drobnych ości. Potem umyć szybko naczynie (patelnię, garnek), aby zapaszek rybny nie pozostał dośmiertnie. Od plotkowania na mrozie żadnej kobiecie nigdy nie rzuciło się na gardło. Chyba, że obgadywałyście nauczycielki... Chociaż jeśli nie przy dzieciach, to można, a nawet trzeba. Tylko należało wytypować jedną odważną, która wnioski z rodzicielskiej debaty przedstawi na najbliższym zebraniu. Synkowi życzę, aby miał po czym śmigać na nartach, bo u nas odległość między płatkami śniegu wynosi około 30 cm. A jeśli nie jest morsem, to i nóg w Odrze nie pomoczy, bo przymarzną. Do końca ściągnęłam U. Summ - rzeczywiście jej przepisy są możliwe do realizacji, bo produkty dostępne raczej. Trochę podrukuję, aby mieć na "podorędziu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Postudiowałam sobie wczoraj i dzisiaj o diecie rozdzielnej i o odczulaniu (syn ma uciążliwą alergię na pyłki i zastanawiam się czy odczulać). Nawet podoba mi się bardzo ta dieta, ale gdyby nie trzeba było tam jeść mięsa z kurczaka... tylko jakieś inne. Na pewnej stronie natknęłam się na informacje, że można mięso wołowe. Co o tym sądzicie? Minął mi 4 ty dzień wychodzenia z diety. Jest ok :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
Herbatko! W diecie niełączenia nie zaleca się spożywać z mięs tylko wieprzowiny, wędlin i surowego mięsa. Pamiętaj, aby teraz nie rozciągnąć znów żołądka po w/o. Ja teraz nigdy nie chodzę głodna, jem na co mam ochotę, tylko pamiętam o rozdzielaniu. A waga powoli spada dalej. Zauważyłam, że po 3 cienkich kromeczkach chleba, kiedy przerwę dalsze jedzenie - po chwili czuję sytość. Jem od ostatniej 10-dniówki w/o zdecydowanie mniej. I ten stan staram się utrzymać, a właśnie minął miesiąc od końca diety w/o. Dobrej Nocki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, głupio mi strasznie, przepraszam. Od Żony swoje dostałem, że po pijaku siadam do komputera i jeszcze do Ludzi piszę, przykro mi, m@da. głowa bolała, kac gigant:) Co do prosa, to raczej nie jest to potrawa zgodna z zasadami niełączenia, jednak jest smaczna i bardzo sycąca. Moja Żona, odkąd ją zrobiłem miesiąc temu po raz pierwszy życzy sobie, żebym w każdą niedzielę robił to na obiad. Dam przepis jak będę w domu, ponieważ korzystam jeszcze z pomocy w postaci przepisu zapisanego na kartce, powoli utrwala się w głowie, ale nie chcę czegoś pokręcić. Miłego dnia Dziewczyny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laskara oczywiście nie musisz mieć poczty na tlenie. Ja mam na wirtualnej polsce i jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weż przestań Michał, a cóż takiego się stało?, nie ma sprawy. Moja śp. babcia Honorata zawsze mi mówiła, ze jeśli chcę poznać człowieka, to trzeba mu dać wódki i wtedy wychodzi z niego prawdziwa natura - gdyby Cię pod tym kątem przetestować, to zdaleś śpiewająco:D. Laskaro, rzeczywiście skóra makreli jest cieniutka. Wczoraj włożylam do pieca, bo jak zwykle nie było czasu na przygotowania i pilnowanie patelni, ale rybka tym razem całą noc poleżała w marynacie i smak dużo lepszy niż tak na żywca nacierana i pieczona. Każdy dostał po rybce, mąż i córka jeszcze po ziemniaczku z koperkiem i surówka z kiszonej kapusty- pycha. Masz rację, plotkarek nie ima się chrypka, nawet na mrozie. My to się tak z paroma mamami zawsze zagadamy i na koniec solennie sobie obiecujemy, że umówimy się na kawę..., kiedyś tam. Laskaro, nie musisz nic zakładać i nie musisz wpisywać maila, tylko nick i hasło, o ile pamiętam możesz opuścić rubrykę z mailem, albo wpisz byle co i tak nikt ci nie przyśle powitania:D. Dzięki za życzenia dla mojego syna, chyba się sprawdziło, bo mówi, że warunki idealne, nawet słońce się pokazuje, ale tak w ogóle to bardzo zajęty i nie ma czasu pogadać z mamusią:( Herbatko, ja np. w lutym jem z mięs tylko ryby, cycka kurzego może plaster zjadłam, możesz być nawet wegetarianką na tej diecie, byle nie jadać np. jajecznicy z chlebem, czyli nie łączyć białek i węgli. Oj, to współczuję Herbatko alergii u dziecka, moje dzieci miały na roztocze, w domu nie mam dywanów i firanek, zasłonek, ale już wyrosły z tego, przynajmniej nie było od kilku lat żadnych ataków, a z czasem zaczęłam rozkładać chodniczki, dywaniki tu i tam. Nie wiem czy teraz jest pora na odczulanie "pyłkowców", ale ja bym odcczulała, jeśli to daje komfort normalnego funkcjonowania. Kupiłam takie bure (razowe) kokardki i dzisiaj będą na obiad łazanki z kapustą i pieczarkami i barszczyk czerwony. Tą notatkę piszę od ósmej rano, coś dopisuję i wracam do pracy, a mam dzisiaj taki za..., że co chwilę wkurzona odchodzę od biurka i zapomniałam wysłać. Zrobiłam wczoraj zupę marchwiowo-imbirową i zasmakowała mi, ale nie od pierwszej łyzki, przy trzeciej łyżce już była ok., a po ostatniej zrobiłam sobie dokładkę, na kolację też zjadłam miseczkę. To są raczej smaki indyjskie:imbir, kurkuma, gałka muszkatołowa i coś taj jeszcze, bardzo ostra i rozgrzewająca, podobna trochę do dyniowej, przepis podam z domu, pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×