Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Witajcie. Pisałam, pisałam i były trudności z wysłaniem. To mój piąty dzień po W-O. Wszystko byłoby OK ale wczoraj wieczorem spróbowałam flaków. Niezbyt przyprawione były, na samej wodzie, bez rosołu i mięsa. 2 łyżki a potem pół nocy spać nie mogłam bo czułam jak mnie bolały jelita. A ja naiwna myślałam, że nic mi nie będzie od tej ciupinki. M@da, fajnie ma Twój synek. Wyhasa się na świeżym powietrzu i zaprocentuje to w zdrowiu i zapale do nauki. Też polikwidowałam wszelkie firany, zasłony i dywany. Tylko kotuś nam się przypałętał jesienią i został, bo syn strasznie prosił o jakieś zwierzątko. Skoro już trafiło do nas, to jest. Najgorzej syna (17 lat i 3 mies.) uczulają pyłki drzew, traw, zbóż, a najbardziej żyto. Za tydzień będzie szczepiony. 3 dawki raz w tygodniu. Ostatni dzwonek. W listopadzie spadł śnieg i nie można było dojechać do Karpacza, ja ciągle byłam chora, mąż musiałby brać całodzienny urlop. Zobaczymy, jak to zadziała. Dzisiaj do zupy jarzynowej z przewaga brokułów dodałam ugotowany filet rybny (razem z wywarem w którym się gotował). Wyszła pyszna zupa rybna. Doprawiłam ostrą papryką i pieprzem. Gdyby nie ten śnieg i mróz za oknem myślałabym, że jestem nad morzem. :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zobaczę czy się zaczerniłam. Musiałam przemianować się na Laskarka, bo nie pamiętam jakim hasłem zabezpieczyłam Laskarę. Problem polegał chyba na nieodhaczeniu kratki o znajomości regulaminu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No! Wreście!!! Ja jednak jestem gapa. M@da! Dziś kupiłam szpinak i zrobiłam suróweczkę: szpinak (ta mała odmiana) + po garści kiełków lucerny i rzodkiewki + kawałek pomidora, papryki, cukinii. Polałam to sosikiem z oleju lnianego z sokiem z cytryny, czosnkiem i odrobiną musztardy oraz dodatkiem wody (chyba zamiast cytryny powinien być ocet jabłkowy?). Pyszności! Byłam zaskoczona chrupkością i wyrazistym smakiem tego szpinaku. Dzięki za odkrycie tego jedzonka. Był to dodatek do resztki niedzielnego kurczaka. A na kolację zjadłam z kolei resztę wczorajszej zupy ogórkowej (oczywiście na wodzie - z uduszonymi wcześniej na odrobinie oleju warzywami). Musiałam pozżerać sama wszystkie resztki, bo po niedzielnym szaleństwie z pieczonym kurczakiem (a okazało się, że w sobotę zostały połknięte też szprotki z puszki!) mojemu chłopakowi tak strzeliło wczoraj ciśnienie, że było niewesoło. Dziś ciśnienie się stabilizuje, a mąż baaaardzo pości. Jednak był już odzwyczajony od soli, ostrych przypraw i tłuszczu. Lekarz dziś mówił, że taki wyskok jedzeniowy może skutkować nawet 2-3-dniowym wyskokiem ciśnienia. Herbatko! Flaki? w piątym dniu? dobrze, że tego nie słyszą dziewczyny z tamtego forum. Chyba słusznie doznałaś tej reprymendy od swoich kiszeczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laskaro, żebym chociaż pojadła tych flaków. Jeno spróbowałam ze 2 mizerne łyżki ugotowanych, ledwo przyprawionych, bez rosołu, na samej wodzie. Zupełnie postnych ...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O! Laskara się zaczerniła i "zdrobniła", fajnie. Wiesz, ja to nic nie chciałam mówić, ale zwróciłam uwagę na bliskość w czasie takich dwóch potraw: pieczony kurczak i rolada wołowa. Białko zwierzęce podnosi ciśnienie i lepiej go unikać, tym bardziej, że pochłaniamy dużo białka zwierzęcego w postaci masła, mleka, jogurtu, kefiru, śmietany, twarogów, serów, co tam kto lubi - to już jest dużo do przerobienia, a do tego jeszcze kawał rolady, a za dzień czy dwa pieczony kurczak. Najbardziej tłusta ryba nie zrobi takiego spustoszenia w organizmie. Dlatego namawiam bardzo do jedzenia ryb i tłuszczów roślinnych zimnotłoczonych, kwasów tłuszczowych omega3. Mąż musi też uważać na sól, dobrze by było rozejrzeć się za solą niskosodową i w ogóle czytać etykiety( szczególnie na wodach butelkowanych), jaka jest zawartość sodu w produkcie, sód w nadmiarze w diecie jest niebezpieczny, chorobcia, ja też przesadzam z soleniem, chociaż po w-o nie miałam takiej potrzeby, to jednak dosmaczałam sobie i znów się uzależniłam. Super, że spasował Ci szpinak, mi też smakuje, najbardziej w zestawie z cieniutkimi plasterkami awokado, pestkami dyni i vinegretem. Bardzo też lubię roszponkę i rukolę. Awokado weszło już do mojego menu codziennego, zawsze mam w słoiczku pastę, a na oknie sobie jakieś dojrzewa. Robię też pastę z soczewicy (gotuje się bardzo szybko), mieszam ze smażoną cebulką, pieczarkami, drobno krojonymi pomidorami suszonymi. Kupiłam sobie słoiczek czarnego kawioru, będę popijała go szampanem:D (żart), znam tylko w wersji na jajku, może ktoś ma pomysł na kawior w potrawie. Herbatko, przemilczę te flaczki. Ciekawe gdzie nad morzem podają taką pyszną zupę rybną, że masz takie skojarzenia, jak jest takie miejsce, to jadę tam w ciemno:) Idę powiesić pranie, a jak wrócę, to podam przepis na rozgrzewającą zupę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem. Jednym uchem i okiem lukam na "Detektywa Monka", gra w tym odcinku Pacuła, drugim na klawiaturę, żebym zeza nie dostała czasem:D Zimowa zupa: 3-4 marchewki, korzeń pietruszki, kawałek selera, cebula, imbir 3-4cm, oliwa (olej), gałka muszkatołowa, sól kamienna, sos sojowy, kurkuma, sok z cytryny (starłam tylko trochę skórki), ocet balsamiczny ( nie dodałam), lubczyk, ząbek czosnku, liść laurowy. Na łyżce oliwy przesmażyć cebulkę, czosnek, imbir drobno pokrojone (uważać, żeby czosnek się nie przypalił, dodać pokrojone warzywa, podsmażyć, zalać wrzatkiem, ok. 3 cm nad powierzchnią warzyw, gotować bulion warzywny do miękkości warzyw z lubczykiem, liściem laurowym. Można dodać trochę wege jarzynki lub przyprawy lubczykowej do rosołu (ja tak zrobiłam, zeby bulion był esencjonalny). Przyprawić solą, gałką muszkatołową (starłam ok. pół), dodać kurkumy (płaska łyżeczka u mnie), sosu sojowego opcjonalnie i parę kropel cytryny (starłam trochę skórki). Wyjąć liść laurowy i jak są gałązki lubczyku czy pietruszki, zmiksować zupę na krem, lubię taki o niezbyt tęgiej konsystencji. Podawać z kleksem śmietany lub jogurtu posypaną zieloną pietruszką lub koperkiem, u mnie były listeczki świeżego tymianku. Do tego smaku trzeba się przyzwyczaić, dla mnie jest pyszna i bardzo rozgrzewająca. Pieprzu nie dodałam, bo imbir jest b. ostry. Miłych snów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też oglądałem Monka, jest rewelacyjny :) Nie wiedziałem, że to Pacuła - myślałem, że to aktorka podobna do niej, bo przecież Joanna Pacuła, to młoda laska:) Zapomniałem, że sam też się postarzałem niestety:):):) Kurcze, obiecałem wczoraj przepis na proso, a po Monku juz nie włączyłem komputera i tak to zostało, że niesłowny jestem, ale co się odwlecze... m@da. zupa ciekawa i na te mrozy wydaje sie byc idealna. Muszę koniecznie wypróbować. Dzięki za ciepłe słowa - mądrą miałaś Babcię Honoratę:), a swoją drogą ciekawi mnie, co Cię skłoniło do takich wniosków, że zdałem egzamin - moja wypowiedź była ...no taka trochę niekompletna, bo pod wpływem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michał, może wypowiedź była niekompletna, ale rozczulająca:). Porządny z ciebie facet. Słuchajcie, skoro już pochwaliłam się tu, że mam dziecko poza domem, to pójdę za ciosem i się do czegoś przyznam. Mam chyba syndrom nadopiekuńczej matki:(. Nie mogę sobie miejsca znaleźć jak nie ma przy mnie moich "kurczaków". Powstrzymuję się przed dzwonieniem, mam zakaz(mogłabym trzy razy dziennie). Mąż mnie ochrzanił wczoraj, że chłopak chwali się dokonaniami na stoku, a ja go pytam, czy rano kupę zrobił. Mam nadzieję, ze mi przejdzie, w końcu mały ma już prawie 13 lat. To się wyżaliłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da. :):):) nadopiekuńcza...hmm.. no może troszkę:). Kupa bardzo ważna sprawa tyle tylko, że trzeba wypytać jakoś tak "między wierszami", ale ja chyba uczę księdza pacieża, Ty jesteś tak mądra, że na 100% to wiesz, tylko Ci sie tak z miłości wymsknęło do Syna:) Super, że jest aktywny fizycznie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M@da, takie pytanie?!! do gimnazjalisty lub prawie gimnazjalisty ... ;) Gdyby był w szpitalu, to co innego. Nie dziwie się, że nie kazał do siebie dzwonić. Dzisiaj siódmy dzień wychodzenia z diety. Całkiem nieźle, ale rano strasznie bolała mnie głowa aż do mdłości. 2,5 roku tak nie miałam. Teraz mnie tylko ćmi. Ugotowałam w całości niewielką kapustę włoską. Z wody. Nie wyobrażałam sobie, że będzie taka pyszna. To moja trzecia próba z tą kapustą. Dwie poprzednie wyleżały się w lodówce, a potem wyniosłam sarenkom, które odwiedzają mój ogród. Dzisiaj dodam do szpinaku biały ser, a do kolacji jogurt naturalny przyprawiony czosnkiem i oregano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Proszę bardzo, oto przepis na proso z blachy... Proso z blachy Składniki: ok. 110 g prosa / 2 osoby, 1 litr rosołu warzywnego (1 kostka), 2 duże cebule, 2 3 duże ząbki czosnku (drobna kostka),zeszklić na oleju 2 3 listki laurowe, curry, sól ziołowa, pieprz, jajko, 1 ser camembert kostka 1x1 cm, świeża bazylia, natka pietruszki. Wykonanie: Proso gotować w wywarze warzywnym na małym ogniu z posiekaną cebulą, czosnkiem, solą i pieprzem oraz liśćmi laurowymi przez około 40 minut. Po przestygnięciu dodać jajko i curry - wymieszać. Następnie wyłożyć na wysmarowaną cienko masłem blachę (tą z piekarnika) lub naczynie żaroodporne (w zależności od ilości prosa), kostkami camemberta posypać. Posmarować przygotowanym sosem: kubka kwaśnej śmietany, kubka jogurtu bałkańskiego (gęsty), 2 łyżeczki przecieru pomidorowego, sól ziołowa, świeżo posiekane przyprawy (natka, bazylia) Piec w piekarniku w średniej temperaturze przez 15 minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra, zmyliście mi głowę, biorę to na klatę:D W temacie na obronę swoją tylko powiem, że my to mamy tak rodzinnie, że na wyjazdach coś się blokuje i jest problem z zaparciami, a jak jeszcze warunki są coś nie tak, to już w ogóle aut. Dzisiaj Tesco ma dzień dobroci dla ciułacza, daje awokado za 1,50, ananasy po 2 zł, łososia norweskiego świeżego w dobrej cenie- mam gazetkę przed sobą i chyba się wybiorę. Michał, próbuję sobie wizualizować to danie, na pewno spróbuję, bo nigdy nie jadlam prosa. A ta porcja co podajesz, to mieści się w dużym żaroodpornym naczyniu?, czy raczej na blachę? A jak się upiecze, to czy trzyma się kupy? (zaś ta kupa, sorry:D) i czy to zgarnąć na półmisek potem. Znaczy, chodzi mi o to czy to jest placek do krojenia, czy taka rozsypanka (coś się zakałapućkałam :D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie zajrzał, no trudno:( Mam nadzieję Laskaro, że u Ciebie wszystko w porządku i ciśnienie męża się ustabilizowało. Wczoraj (jak mówiłam wcześniej) bylam w Tesco i kupiłam parę rzeczy po dwa, bo to taka promocja była, że dwa w cenie jednego lub drugi za pół ceny. Skusiłam się na ser o nazwie capresi (też dwa). Nazwa zainspirowała mnie, by go wykorzystać do takiej znanej włoskiej sałatki Capresi, oczywiście spaskudzonej przeze mnie, bo w oryginale jest mozzarella, ale co tam. Sałatka była super. Tak jedząc obejrzalam sobie opakowanie tego serka: bardzo ładne, plasterki oddzielone bibułką, żeby się nie sklejały, cieniutkie, sama rozkosz położyć na chlebku. Zachwyt trwał do czasu, gdy na odwrocie poczytałam skład. Oj dawno nie czytałam tylu E-coś tam. Tak więc był to mój pierwszy i ostatni mariaż z tym serem, a w smaku niezły, szkoda. Dziwne tylko, że 5 platerków na krzyż tyle kosztuje, za to pół roku w lodówce może mieszkać;). Skoro wywołałam temat sałatki, to podam przepis zbliżony do oryginału: pomidorki koktajlowe 250-300g ok.200g małych kulek mozzarelli garść rukoli listki bazylii suszone oregano oliwa z oliwek lub dobry olej (wiadomo, że dam rzepakowy lub lniany) ocet balsamiczny (niekoniecznie) sól, pieprz Pomidorki i ser przekroić na połówki, dodać rukolę, bazylię, posypać oregano, polać oliwą i doprawić - sycąca sałatka, np. na II śniadanie. Herbatko, Ty to w bajce mieszkasz chyba - sarenki w ogrodzie, pewnie las za płotem i dużo świeżego powietrza, och! Jeszcze tylko coś o soli napiszę. Kupiłam z Kotani sól morską z ziolami jakiś czas temu, tam jest o ile pamiętam bazylia, rozmaryn, tymianek, czosnek, oregano - bardzo dobra, w szklanym naczynku. Teraz sama sobie robię mieszanki soli kamiennej, szarej z ziołami (tzn. dwa dni temu zrobiłam pierwszy raz, ale mam pomysły na inne smaki już), tłukę w moździerzu nie mielę, bo nie jest wtedy taka miałka i przesypuję do "dwojaczka", jest cały czas w zasięgu ręki. Daję po łyżce soli i każdego zioła suszonego, mam nadzieję, że ograniczam w ten sposób spożycie soli, a bardzo wzbogacam smak potraw. Swieże dzwonko łososia posypalam tą mieszanką i obsmażyłam na małej patelni na łyżce oliwy z dwóch stron tylko tyle, żeby się pozamykały pory, podlałam wodą i podusiłam ok. 5 min pod przykryciem, aż do wygotowania się wody- ryba była bardzo soczysta i smaczna, a przyrządzanie trwalo niecałe 10 min.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem, jestem. Z chłopakiem OK (choć teraz z kolei spada mu czasem tak ciśnienie, że ma dylemat które tabletki brać, a których nie brać, a konsultacja kardio dopiero 8 marca). Aby nie było zbyt nudno - od wtorku mam w szpitalu sąsiadkę (samotna, syn w Norwegii, a jego żona ma termin porodu na... koniec lutego) na neurochirurgii, więc popołudniami latam do odległego szpitala. Po śmierci jej męża 2 lata temu, żyjemy jak w rodzinie, więc biegam i wspieram. Dziś śniadanie wg M. Błaszczyszyn - owoce i woda z cytryną. Na obiad ryż brązowy z jarzynami (groszek i kukurydza, niestety, z puszki!), w jarzynach uduszone kiełki z soi. Pychota. Znów, M@da, podajesz przepisy, które powodują ślinotok. Dzwonko łososia dzikiego zrobię sobie jutro chyba. Może do szpinaku - mam ten rozdrobniony w zamrażarce. Oj! kocurek mi się ładuje na kolana i nie daje pisać. Też oczami wyobraźni widzę Herbatkę pląsającą wśród sarenek i dokarmiającą je wg dr Dąbrowskiej. Na Dolnym Śląsku, to chyba jakieś karkonoskie, kaczawskie lub izerskie leśne czteronóżki. Smacznego obJadku! Ja już PO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj M@da :) Pisałam wczoraj, niestety źle pisałam hasło i po ptokach. Strona nie chciała się cofnąć, tylko ciągle jakaś nachalna reklama wyskakiwała. 2 razy pisałam.. :( Jutro ostatni dzień wychodzenia z diety. Jem bardzo ostrożnie. Dodałam do tej pory: chleb pełnoziarnisty, kasze, olej lniany, orzechy i ziarnka słonecznika, jajko, jogurt, pomarańcze, ser biały i pasztet sojowy. Wczoraj wykombinowałam pyszną sałatkę ze szpinaku, mixu sałat, rzodkiewki, szczypioru, orzechów, pomarańczy. Polałam sosem z soku z cytryny z olejem lnianym, solą, pieprzem, oregano i zmiażdżonym czosnkiem. Na wierzch pokruszyłam bardzo grubo biały ser (od gospodyni). Dzisiaj na śniadanie powtórkę zrobiłam, tylko zamiast sera pokroiłam jajko na półmiękko. Na obiad piekę łososia z ostatniej wyprawy nad morze :) w ubiegłym roku. Kiedyś kupiłam tego dzikiego w dzwonkach (chyba w Kauflandzie) i bardzo się rozczarowałam. Niby data do spożycia była jeszcze bardzo odległa, ale ryba miała smak, jakby przeleżała w tej folii ze sto lat. Nawet kocica nie chciała jeść, obwąchała, najeżyła się i zwiała. U mnie w ogóle o świeże lub nieglazurowane (bez centymetrowej warstwy lodu) ryby bardzo trudno.:( Na kolację powtórzę surówkę z zieleniny. A jutro na wyjeździe chyba będę o swoim. Tez jestem ciekawa konsystencji tego pieczonego prosa. Na mój gust, to sporo płynu tam jest i mam obawy, czy ziarna to wszystko wypiją. Ale niech tam, zrobię w następnym tygodniu w zastępstwie prosa z pęczaku, bo te dodatki zapowiadają, że tak, czy siak wyjdzie przepyszne danie. Ilość płynu sama sobie dostosuję jakby co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatka Zielona ja mam taki patent na moje wypocin - kopiuję całość tekstu przed wysłaniem i może mi nie chcieć wysłać, a ja i tak tekst mam zachowany i jak kilka razy cofnę stronę to w którymś momencie jest już ok. i moge wkleić:) Co do prosa, to no nie wiem jak powiedzieć no nie jest to sypkie danie,ale nie jest to też zupa. Macie rację że może trzeba pokombinować z wodą, ale na tych kilka razy moich prób, to ilość wody jest zawsze taka sama, a konsystencja różna. Kurcze, tak piszecie o łososiu, a ja już chyba nie bedę jadł, bo wystarczy odrobina "za dużo" i jakoś tak mi się robi...no nie wiem jak to ująć, ale takl miękko, niedobrze. Wole śmierdziela dorsza zjeść i tego mogę dużo zjeść, więc nie będę na siłę jadł, a tani łosoś nie jest. mam smakę na surówke z tym szpinakiem, te relacje z sałatą - szok!! Rozumiem m@da. , że robisz różne surówki ze szpinakiem świeżym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaa Michale, też często tak robię, że kopiuję ale jednocześnie pracując na komputerze i pisząc w kliku miejscach, nie da się kopiować wszystkiego naraz, więc czasem coś niestety przepada w cyberprzestrzeni :( Zjadłam obiadek wg zasad diety rozdzielnej. Nie było ziemniaków, tylko ryba i surówki. Gdy rozmroziłam filet nawet wody nie było, a w tych kupnych w sklepie rybolcach to cała miska wody, jeszcze wyduszać w ręcznik trzeba. Szkoda, że tak daleko od morza mieszkam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wynalazłam tego dzikiego łososia w Biedronce, ale niech go yyy weźmie, cuchnął jak kocia kuweta, a tak sie cieszyłam, ze rarytas kupiłam:(, ale ten świeży z Tesco był rewelacyjny (19.90 za kg). Laskara, Bóg Ci wynagrodzi Twoją dobroć:), może sąsiadka w dalekiej przyszłości zapisze Ci mieszkanie w spadku, jakby syn na stałę w tej Norwegii został:D Laskara pisze o groszku, a mi zostało tak z pół puszki groszku, trochę poleżał w lodówce i nie miałam na niego pomysłu i coś wymyśliłam (pewnie nie jestem oryginalna i wszyscy to znają): groszek konserwowy zmiksować z ząbkiem czosnku, łyżką oleju (dałam lniany), odrobiną soku z limonki lub cytryny, do smaku sól i już. Nie powala na kolana jak moje ukochane awokado w paście do chleba, ale świetny kolejny zamiennik masła. Jadłam chleb z tą pastą, paskami czerwonej papryki i kiełkami brokuła. Synka mam już w domu, przemoczony, poobijany, ale szczęśliwy i...z podbitym okiem. Tłumaczył, że kapciem w zabawie oberwał (?), ale z rozbrajającym uśmiechem rzucił: "Nie martw się Mamuś, już ten kapeć mocno pożałował"- i jak się tu nie martwić? Zobaczymy co o "kapciu" ma trener do powiedzenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Puk! Puk! Puk! Jest tam kto? Co to za zastój? Ludzkość czeka na informacje co jadacie PO diecie w/o! Ja zrobiłam sobie smarowidło do chleba z pieczarek przysmażonych z cebulką i soją (to chyba pod dr Dąbrowską). Trzeci dzień to zasuwam z pieczywem ciemnym (na to kładę pomidorka z cebulką i ogórkiem kiszonym), a że powstało trochę za dużo, to wczoraj zrobiła sobie z tego też kotleciki panierowane w sezamie. Rozpadały się trochę, ale z surówką zielono-czerwoną (szpinak świeży, rukola, kiełki, rzeżucha, pomidor i papryka czerwona z cytryna i oliwą z oliwek) smakowały wybornie. Dziś mąż zjadł na obiad ryż z jogurtem z truskawkami, a ja dobiorę się do tego skrytykowanego przez Was biedronkowego dzikiego łososia. Zobaczę czy mój też będzie "zalatywał". To wywalę go z zamrażarki. W niedzielę miałam rodzinkę na obiedzie - ugotowałam ogórkową i zrobiła pierogi z kapustą i grzybami. A że upiekłam tez babkę piaskową dla gości, to zjadając resztki spowodowałam zastój w wadze, a nawet tendencję wzrostową. Piękne słońce kolejny dzień, ale trochę mroźno u nas na północy Słoneczka Wesołego!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż ... zajadam zdrowo ale dzisiaj mniej zdrowo. Zaganiana byłam i bardzo zestresowana, więc zajadałam stres. Nic niezdrowego nie było ale zapychałam się macą, potem suchą bułką, potem bułką z pasztetem sojowym. Dopiero herbata z róży i z miodem przerwała jedzeniowy amok. Wszystko naturalne, nie jakaś perfumowana różą herbata, tylko czeska "szipkowa" z dwiema łyżeczkami wielokwiatowego miodku ukoiła moje nerwy. Jutro stresu cd. Zabiorę herbatę do pracy. Miodu nie wezmę, a może ...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! U mnie też mroźno, szczególnie nad ranem, aż się z domu nie chce wychodzić. Wczoraj biegałam za tym prosem i nie znalazlam, został mi jeszcze sklep ze zdrową żywnością i rynek, ale to dopiero w sobotę- się uparłam na tą potrawę Michała. Za to znalazłam fajną piekarnię, gdzie robią żytni na zakwasie 0,8kg w dobrej cenie i co najważniejsze po dwóch dniach się nie kruszy, można kroić kromeczki jak listeczki. Cały czas produkuję kiełki i dosypuję gdzie się da, ale zastanawiam się czy warto, bo paczuszka z lichą ilością ziarenek kosztuje 2 zł, a w sklepach jest coraz więcej kiełków, pojemniczek 300ml u mnie kosztuje 2.50, tyle tylko, że sklepowe są mocniej wyrośnięte, a i dzieciom lepiej smakuje coś w domu wyhodowane- muszę to przemyśleć. Laskaro, jak Twój mąż lubi ryż na słodko, to pewnie będzie mu smakował ryż z jabłkami. Teraz przypomniałaś mi o tej potrawie: zapiekany ryż z jabłkami, jogurtem i cynamonem. A ja mam taki pomysł (tylko go jeszcze nie zrealizowałam): kupiłam papier ryżowy i mam zamiar nadziać go choćby kapustą z grzybami (jak tradycyjne pierogi) lub jakoś inaczej, może warzywa jak w tradycyjnych sajgonkach i zamiast smażyć na tłuszczu, upiekę je w piekarniku. Kupiłam też sos słodko-kwaśny do sajgonek (sajgonków):), ale zrobię też barszczyk czerwony, będzie jak kto woli, mam nadzieję, ze mi się uda, ale to w sobotę, bo w tygodniu nie wyrobię się, chyba że na kolację:) Napisz Herbatko czy udało Ci sie utrzymać wagę po poście, czy przybrałaś. U mnie tendencja zwyżkowa:(, chociaż nie jadłam słodyczy w lutym. Miałam od wczoraj być na przypominajce, ale po drodze jest tłusty czwartek i urodziny mamy, więc zacznę od poniedziałku (dlatego tak się spieszę z tym prosem). To do następnego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry Dziewczyny, wpadłam w poprzednim poście, pogadałam, pogadałam, a zapomniałam powiedzieć najwazniejszego: Herbatko, trzymaj się dzielnie, świetnie, że umiesz odreagować, herbata z róży jest pewnie wyborna. Ty to pewnie czasem robisz zakupy w Czechach, nie? Stres, zajadanie stresu - skąd ja to znam? Na pierwszej stronie w kalendarzu, obok hasła: "jestem asertywna, nie dam się wykorzystywać" mam drugie: "nie żryj tyle!!!" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da. niezłe teksty walisz:), ale co prawda, to prawda - ludzie się przejadają i stąd choroby, kłopoty, pierwsza częś tekstu też niezła:). My od niedzieli chyba zaczynamy w-o. Ciężko zacząć, ale później już idzie:). Bardzo mnie ciekawi jak Ci/Wam będzie smakowało proso, przyznam, że nie wiem czy można gdzieś poza sklepami ze zdrową żywnością je kupić, my kupujemy tylko w takim sklepie. Jutro tłusty czwartek i Żona umówiła się z Teściową, że będzie sie kształcić w sztuce robienia przeeeeeeeeepysznych pączków, ale niestety zmarła nasza Koleżanka z pracy i jutro jest pogrzeb (39 lat, nowotwór, 3 m-ce i po Dziewczynie), nauka musi poczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was. Bardzo miło się Was czyta.Zaglądam tu często, ale z tym pisaniem u mnie kiepsko. M@da proso to inaczej kasza jaglana dostepna w większosci marketów, co prawda w "Realu" nie spotkałam. Ja jadam ja często. Dobrze ją przepłukać przed gotowaniem, bo wtedy traci swoją goryczkę. Ostatnio po ugotowaniu dodałam słonecznik, sezam, siemię lniane oraz pokrojone suszone morele i rodzynki.Zabrałam w pudełeczku do pracy tam dodalam jogurt naturalny i było...pyszne śniadanko . Co do wagi to staram się ja utrzymywać. Robię sibie dwa razy w tygodniu dni głodówkowe tak jak zaleca dieta WO. U mie to skutkuje. Pozatym staram się jeść zdrowo. Chleb piekę sama, staram się jeśc rozdzielnie z dużą ilością warzyw. Ostatnio mój mąż kupił mi do pieczenia chleba zamiast mąki pszenicę orkiszową.Nie dała się zmielić w zwykłym młynki więc postanowiłam ugotować jak na kutię. Bardzo mi smakowała. Jadłam ją na cieplo z surówką jako drugie danie. Myślę, że dzisiaj też sobie to zrobię. Jestem w pracy więc kończę bo mnie szef pogoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musiałam zmienić stopkę. U mnie 65 kg i trzymam. W lecie chcę zrobić przypominajkę i jeszcze rrzucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No masz, to ja przecież mam kaszę jaglaną w szafce, nawet wiem, ze robi się ją z prosa (gotowałam ją w przeziębieniach, ale u mnie nikt nie lubi), myślałam, ze to chodzi o jakieś ziarna prosa takie nieoczyszczone, jak to jest Michał?, to mam użyć kaszy jaglanej? Tak w ogóle to witaj Sonii, fajnie że się odzywasz, a jak tam Twoje zdrowie, jest poprawa? Nawet jeśli w-o nie przynosi oczekiwanych rezultatów, to na pewno zmienia mocno nawyki żywieniowe - to w tej diecie lubię, sama też zupełnie zmieniłam nawyki przez ten ostatni rok i bardzo się z tego cieszę. Soni, z takim ziarnem pszenicy to chyba do młyna trzeba iść, żeby zmielili:D, nie jadłam gotowanej pszenicy orkiszowej, ale trzeba będzie spróbować. Dzisiaj rzuciłam na patelnię dorsza, zeby go trochę obsmażyć, a on mi się skubany rozpadł na kawałki, nie wiem dlaczego, nie miał żadnych oznak nieświeżości (?) Moja pyszna sałatka owocowa za to zrekompensowała mi nieudany obiad. Granat, mango i papaja, nie wspomnę już o ananasie, to owoce nad którymi warto się pochylić, szczególnie, że nie mamy teraz możliwości z korzystania z naszych pysznych i świeżych owoców sezonowych. Jak tylko wywącham promocję na te owoce, od razu je kupuję (niestety normalnie papaja i granat to chyba najdroższe z owoców egzotycznych, które wartałoby włączyć do diety). Już wczesniej mówiłam, że marchewka jest takim specyficznym warzywem, które zbiera z gleby największy syf, więc postanowiłam ją trochę ograniczyć, nie zupełnie, ale znacznie. Zależy mi jednak na betakarotenie, więc zamiennie chrupię suszone morele (moczę je wcześniej w wodzie kilka godzin, suszę, do pojemniczka i zajadam zamiast marchewek) - to też jest bogate żródło betakarotenu, jak i wszystkie pomarańczowe owoce, a niedościgła w tej kwestii jest właśnie papaja, nazywa się ją nawet "owocem aniołów". Dużo bym dała, żeby mieć częsty dostęp do tego owocu. Jedzona sama jest nieco mdła, choć słodka, ale z ananasem lub innym wyrazistym owocem bardzo zyskuje. Trzeba jednak taką sałatkę owocową zjeść od razu, bo papaja ma silne enzymy i powoduje rozmiękanie innych owoców. świetnie pomaga trawić białko, więc jest doskonałym dodatkiem do mięsnych potraw. Poczytałam sobie o papai, pierwszy raz jadłam i jestem pod dużym wrażeniem - włączam ją do mojej listy superproduktów. Polecam bardzo chłopakom :), nie powiem dlaczego, poszukajcie sobie w sieci:D A granat to też cudowny owoc, staram się kupić chociaż raz w tygodniu. On ma naturalny estrogen, więc byłby rewelacyjnym zamiennikiem hormonalnej terapii zastępczej, gdyby go jadać regularnie w czasie menopauzy:) No to się zaś rozpisałam, ale o jagodach nie zacznę, chociaż mam dziką ochotę, pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"No to się zaś rozpisałam" m@da....Ty z centralnej Polski jesteś, ale chyba już przesiąknięta jesteś gwarą śląską:):):). Co do prosa, to mam torebkę przed nosem i .....firma:biofuturo, naszw: Proso łuskane (kasza jaglana) bio. Potrawa "Proso z blachy" to oryginalny przepis od mojego Brata. Przed rozpoczęciem mojej "produkcji" cotygodniowej pokazywałem Bratu w kamerze czy o takie proso chodzi (Brat nie mieszka w Polsce od wielu lat) - powiedział,ze to to. Jednak chyba Go jednak zapytam, bo coś mi nie pasuje, On nie kupuje łuskanych rzeczy. W każdym razie ja robie potrawę z tego łuskanego. Granat... jadłem chyba raz lub dwa i dla mnie był taki .....no trudny do jedzenia:), same takie malutkie kuleczki, ale jak mówisz że dobry to Ci wierze, bo za bardzo podobna do mnie jesteś (o różnych sprawach mówię:) i spróbuję za jakiś czas. Co do papaii to zupełnie nie znam tematu, za to bardzo polubiłem od niedawna mango, na początku mi trochę trupem zajeżdzało:), ale teraz mi bardzo odpowiada ten specyficzny smak, tyle tylko, ze trzeba trafić na dobre mango i dać mu dojrzeć w domu, bo takie prosto ze sklepu to nie nadaje sie do jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A toś mnie złapal "za słówko" Michał. Masz rację, przesiąknęłam już trochę. Pracując tu z ciekawymi ludźmi, świadomie lub nie "zapożyczam" pewne powiedzonka. Może wykorzystasz mój sposób jedzenia granata(u) (ach te końcówki): kroję go w poprzek na pół jak cytrynę, a potem jeszcze na pół każdą połówkę, "wywlekam" na lewo i zębami zgarniam ziarenka, odsłaniam taką błonkę i są następne ziarenka. Wielki owoc dzielę na te cztery części i całą rodzinką mamy zajęcie na kilka minut. Te niby twarde ziarena są w rezultacie łatwe do pogryzienia i mają mnóstwo soku. Jeśli ziarenka prosa są małe i żółtawe, to kasza jaglana, więc zrobię Twoją potrawę jeszcze w tym tygodniu. To na tyle, no to szlus, idę na kreple:D;);)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×