Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bardzozagubiona

Śmierć?

Polecane posty

Gość bardzozagubiona

Cześć wszystkim. Sama nie wiem, dlaczego to tutaj piszę. Może dlatego, że nie mam komu tego powiedzieć... Kilka lat temu mnie zgwałcono, do tej pory o tym myślę. Wprawdzie zaczęłam współżycie (w końcu). Po wielu próbach uciekania, płaczu i okropnego bólu udało mi się z nowym chłopakiem. Podczas kochania się mam lęki co jakiś czas, boję się, że zrobi mi krzywdę (to na prawdę dobry facet, nie chodzi o to, że boję się jego osoby). Sytuacja sprzed kilku lat co kilka dni mi się śni. Od roku miewam inne lęki. Boję się zostać sama w domu, wydaje mi się, że kogoś zaraz usłyszę w drugim pokoju. Czasem TV sam się załącza (tata mówi, że przepięcia), a to mnie tylko dobija. Od długiego czasu boję się też położyć w wannie, że zasłabnę i się utopię (nie mam żadnych złych wspomnień z wodą, łazienką, wanną ani z niczym podobnym). W ogóle boję się wyjść z domu gdzieś blisko lub daleko, sama bądź z kimś - bo ciągle wydaje mi się, że kręci mi się w głowie i że zasłabnę gdzieś na ulicy i narobię sobie i innym problemów. Na rodzicach nie mogę polegać, krzyczą za wszystko (są ułożonymi ludźmi, nie ma tu żadnej jako takiej patologii, oni po prostu mnie nienawidzą odkąd się urodziłam), jak próbuję z nimi porozmawiać dlaczego za wszystko tak tata krzyczy tylko na mnie, że dlaczego go denerwuje każde moje pytanie, gest itd to mówią, że co za bzdury mówię. Ale to nie tylko ja widzę to jak mój tata na mnie reaguje... Krzyczy za to, że krzywo buty są ułożone, krzyczy nawet za to jak się go zapytam 'o której wyjeżdżamy? chciałabym wiedzieć żeby wiedzieć kiedy się ubrać'. Wtedy od razu awantura, że skąd od ma to wiedzieć, że głupio pytam. I tak jest od dziecka... Tutaj nie mogę się nawet odezwać. Za dwa dni dostane wyniki z matur. Wiem, że dobrze mi poszła. Zresztą nie miałam nigdy większych problemów z nauką (a tylko bym spróbowała mieć, rodzice chyba by krzyczeli na mnie miesiącami). Zdawałam rozsz matmę i rozsz angielski. A tak bardzo boję się iść po wyniki... Że rodzicom się nie spodoba to, że tylko 80% z maty, że to mało itd... Że znowu będą mnie obrażać, że jestem głupia, że źle ta maturę napisałam, że jestem beznadziejna... Porównują mnie do brata, który jest na medycynie. W LO zawsze miał pasek, rozsz matury prawie 100% i chcą żebym ja taka była i nigdy nie cieszą się z moich osiągnięć. Jeszcze chciałam dodać, że mam znajomych, ale nie lubię się od ok.2 lat spotykać z ludźmi. Od 3 miesięcy mam nowego chłopaka (ze wcześniejszym byłam 2,5 roku, rozstaliśmy się, bo mnie uderzył i z kilku jeszcze powodów, a teraz wyjechał do nowej dziewczyny i ta wiadomość tylko pogorszyła mój stan...) i wszystko zaczęło być lepsze, ale wspomnienia mnie przerastają, te lęki przed wyjściem z domu, zasłabnięciem na ulicy. Nie wiem co się ze mną dzieje, jest coraz gorzej. Znajomi, obcy i chłopak mówią, że jestem ładną dziewczyną (jestem fotomodelką), ale nie potrafię w to wierzyć. Może dlatego, że moi rodzice za wszelką cenę starają się mnie krytykować za to jak wyglądam. A ubieram się normalnie, nie wyzywająco, sportowo-elegancko. Zwyczajnie. Nie przesadzam z makijażem, rzęsy i lekko lynerem, błyszczyk. Mam długie zadbane włosy i noszę je zazwyczaj prosto rozpuszczone lub spięte w kucyk. Nic nadzwyczajnego, czy wyróżniającego się w tłumie. A rodzice zawsze znajdą coś żeby mi 'dowalić'... Jest jeszcze dużo spraw, ale trudno wszystkie wymienić. Ostatnio dobija mnie nawet fakt, że trudno mi znaleźć pokój 1osobowy w centrum Katowic do 420zł z mediami. Płakałam już nawet przez to. Coraz częściej wydaje mi się, że na prawdę jestem beznadziejna. To wszystko i inne rzeczy tak bardzo mnie dobijają, że wybucham płaczem ogólnie, już nawet nie z powodu jakiejś konkretnej rzeczy. Cały czas od roku myślę o śmierci. I tak bardzo się boję, że przyjdzie taki moment, że nie powstrzymam się przed tym... Mój chłopak wie o tym co się kiedyś stało, wie że mam depresję, że mam myśli samobójcze. Ale kiedy ostatnio powiedziałam mu, że tak bardzo chcę nie żyć, powiedział mi 'Rodzice, praca, studia, pieniądze, każdy ma takie problemy. Przeraża mnie to, że wszystko widzisz w ciemnych barwach'. Zaczęłam żałować, że mu to powiedziałam - co też mu powiedziałam. Odpowiedział 'widocznie nie mamy o czym rozmawiać'. Rozłączyłam się. Zostawił mnie w takim momencie... Nie zerwał, ale zostawił mnie tak z tym. Tak bardzo mnie to dobiło, że staram się coś pisać, robić żeby nie skoczyć z okna. Powiedzcie błagam co mam robić. Nie chcę iść do psychologa, nie pójdę tam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz nerwice
lękową i to się leczy, musisz isc do neurologa jak nie chcesz do psychiatry a psychoterapia jest koniecznoscia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×