Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bardzo bardzo nieszczęśliwa

Moja pseudoprzyjaciółka!

Polecane posty

Gość bardzo bardzo nieszczęśliwa

Wiecie co? Ryczeć mi się chce! Miałam przyjaciółkę. Jak mi się wydawało... najbliższą. Bardzo się przyjaźniłyśmy. To ja otworzyłam jej oczy na zdrady jej męża. Wspierałam ją w czasie rozwodu i walki o alimenty. Nie pozwoliłam jej popaść w depresję. Zabierałam ją praktycznie wszędzie. Jechaliśmy z mężem na wczasy - Ona jechała z nami. Szliśmy na imprezę - ciągnęłam ją z nami, byle nie siedziała w domu i nie popadała w depresję. I tak wszędzie - na kawę, do fryzjera, do kina... Robiłam wszystko, by ją podtrzymać na duchu i dać jej poczucie, że nie jest sama. To ja znalazłam jej faceta. Najpierw go wysondowałam. Przeprowadziłam małe śledztwo czy to dobry człowiek. Później od początku do końca nagrałam ich romans. Zaplanowałam specjalny wspólny wyjazd, by mieli okazję się poznać. Wmanewrowywałam ich w różne romantyczne "wypady" sam na sam na tym wyjeździe... i udało się. Zakochali się w sobie. Szalałam ze szczęścia. Razem z nią. Oni są razem rok. Moje małżeństwo jest na ostatniej prostej. Jestem w rozpaczy. A Ona? Ona nawet o tym nie wiem... Bo ma to gdzieś. Ma gdzieś mnie. Kiedy była sama, siedziała u mnie codziennie. Teraz nasz kontakt ograniczył się do 2 telefonów w miesiącu. Jak czegoś chce... Dziś powiedziałam mężowi, że to koniec. Że chcę, by się wyprowadził. Siedzę i ryczę. Napisałam do niej esa, że przydałaby mi się bratnia dusza bo źle u mnie. Dostałam odp. "a co tam się stało? nie wpadnę bo pracuję a później jedziemy z Pawłem na zakupy. możesz mi przekazać przez Pawła tą płytę co pożyczałaś?" Wszystkiego mi się odechciało. Tak się zachowuje najlepsza przyjaciółka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też miałem takich przyjaciół. W sumie to jest to bolesne, ale nie ma co się tym tak przejmować. Na tym świecie jedyną pewną osobą na którą możesz zawsze liczyć jesteś Ty sama. Chociaż ja nigdy nikogo nie zostawiłem jak potrzebował ktoś pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, tak się nie zachowuje. Też dawałam się wykorzystywać - do czasu, jak wyszło że za moimi plecami mnie obgaduje, i najchętniej wbiłaby mi nóż w plecy. Od tego czasu - nie mam przyjaciółek. Mam znajomą - dobrą - ale nie nazwę jej przyjaciółką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy chyba trafia na takich przyjaciół :o Niektórzy ludzie nigdy się nie zmieniają. Do mojej obecnie byłej przyjaciółki wiele miałam do zarzucenia, ale czego się nie wybacza w imię przyjaźni. Po latach okazało się, że przyjaźń była jednostronna. Świeżo po ślubie jej mąż wyzwał mnie od najgorszych, użył siły, żebym go wysłuchała, zaczął mnie straszyć... Jej o tym nie mówiłam, dowiedziała się sama po czasie, ale mąż powiedział, że zmyślam tylko po to, żeby ich rozdzielić. A ona mu uwierzyła... Po kilku tygodniach okazało się, ze jednak nie kłamałam i temat rozmów wrócił. To wtedy dowiedziałam się, że skoro tak się zachował to miał powód :o Cała jej rodzina się na mnie wypięła, bo nagadała im tyle bzdur, że głowa boli. Miarka się przebrała... Dla niej nic się nie stało i ma pretensje, że nie odpisuję na smsy i że nie pytam wystarczająco często o stan zdrowia (jest w ciąży)... Niestety czasami po prostu ufamy ludziom, którzy nie są tego warci. Jedyną radą jest wyciągać wnioski na przyszłość. A prawdziwych przyjaciół ma się naprawdę niewielu. Nic nie zrobisz z faktem, że niektórzy ludzie są takimi egoistami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo bardzo nieszczęśliwa
A co On Ci tak USILNIE chciał przekazać, że potrzebował uciec się do fizycznej przemocy??? I za co Cię wyzwał? Wiesz... mnie boli, że ja kosztem swojego sypiącego się małżeństwa ciągałam ją wszędzie z nami. Zamiast jechać sama z mężem - umacniać nasz związek - to jak głupia ciągnęłam ją z nami... na wczasy, na wspólne wyjście do kina, na imprezę... szła z nami "na trzeciego". Mój mąż podśmiewał się (z widocznym dla mnie rozgoryczeniem), że ma teraz dwie żony bo kiedy nie przyjdzie do domu to Ona jest u nas... kiedy gdzieś nie wychodzimy czy nie wyjeżdżamy to we trójkę... A teraz? Ona, która jeździła z nami na wczasy za granicę, nad Bałtyk, na wypady weekendowe w Polskę... no wszędzie... Ona jeździ na każdy weekend z facetem na Mazury... On ma tam dom letniskowy... nad samym jeziorem... Nie zaprosili nas ANI RAZU! Po prostu zminimalizowała naszą przyjaźń co zera. Teraz Ona jest szczęśliwa i już nie jestem jej potrzebna. Bo po co ma sobie zawracać głowę moimi problemami?? Mąż przyjechał z pracy. Nie chce się poddać. Chce byśmy dali sobie jeszcze jedną szansę. Mówi, że nie wyobraża sobie beze mnie życia. Że przetrwamy ten kryzys. Ja chcę z kimś porozmawiać. Poradzić się. I nie mam z kim bo moja najlepsza przyjaciółka ma dziś w planach... zakupy... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niemasensu
wg mnie to zwykla szmata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arenarena
Daj sobie z nia spokoj, to jakas egoistyczna idiotka. U niej caly czas sielanki nie bedzie, jak pojawia sie problemy to pierwsza do Ciebie przyleci. A Ty mam nadzieje ze bedziesz wiedziala jak sie wowczas zachowac. A z mezem postaraj sie dogadac, przypomnij sobie jak go kochasz, przetrwacie kryzys, on w to wierzy, kolej na Ciebie. powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KOBIETA PO PRZEJŚCIACH.....45
wiesz mogę dać Ci jedną radę, porozmawiaj z mężem i wyjedź na 2 tygonie, ale na pewno na ponad tydzień ja tak zrobiłam, emocje opadły całkiem inaczej wszystko pojmuję też nie chciałam wyjeżdzać, ale o tym zadecydował mąż i miał rację.. życzę powodzenia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyzwał mnie, bo kryłam ją z jej romansem przed ślubem. Co prawda on miał miejsce chyba 2 lata wcześniej, ale był. Poza tym mężulek podobno o nim wiedział, ale że był pijany to wszyscy go usprawiedliwiają :o Zaraz po tym zajściu miałam ochotę skonfrontować ich wypowiedzi - ona prosiła mnie dzień przed ślubem, żebym zawiozła ją do tego kochanka, bo chciała się z im ostatni raz zobaczyć, czego oczywiście jej odmówiłam. A on na miesiąc przed ślubem żalił mi się, że jeżeli okaże się, że ona jednak nie może mieć dzieci (bo były takie podejrzenia), to chyba zrezygnuje ze ślubu, bo on chce mieć dziecko przede wszystkim... :O Podejrzewam, że oboje by się wyparli, kłamiąc sobie prosto w oczy :) A mężowi daj jeszcze jedną szansę. Nie pozwól, żeby przez byłą przyjaciółkę rozpadło się Twoje małżeństwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Livre__
Piszę z pozycji osoby ,która niezbyt wierzy w prawdziwą,OBOPÓLNĄ przyjaźń pomiędzy kobietami. I napiszę Ci tylko tyle: -powalcz o swój związek,a najlepszą przyjaciólkę znajdź w sobie samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko mam aktualnie podobnie z moja "przyjaciolka" a najgorsze jest to ze o maly wlos nie roztslam sie przez niz chlopakiem, on jej nie lubil od poczatku a ja mu nie wierzylam w to co mowil, teraz kazdy jej gowniany problem jest roztrzasany do wagi swiatowej a moje smiem powiedziec wieksze sa dla niej psim gownem rzecza nie warta zawracania jej pieknej glowy... nie ufam baba ona byla ostatnia ktorej zaufalam, wole facetow.... autorko mozesz sie tutaj wygadac i juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Livre__
"Dogadzanie " w przyjaźni chyba także powinno mieć rozsądne rozmiary. Nadmierne spoufalanie się,rzadko kiedy wychodzi na dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Przyjaciel to ten,ktory przychodzi,gdy inni wychodza" " i chyba dlatego tak wiele kobiet "przyjaźni" sie ze swoimi ex ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Livre__
"Przyjaciel to ten,ktory przychodzi,gdy inni wychodza" -piękne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Livre__
przyjaciel = biorca+dawca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość r00chacz, pijak, kłamca
Dlatego trzeba siedzieć na Internecie przy kompie i przeglądać kafeterię. Zauważam już od dawna, że na portalu nasza-klasa siedzą ludzie, którzy przyjaciół prawdziwych nie mają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to podwójny cios, krytys w związku i zawód na przyjaciółce, jak można Cię pocieszyć? Też się zawodziłam, zwłaszcza na kumpleach, bardzo to przeżywałam i dziś nie pozwalam sobie na przyjaźń, zbliżenie się do mnie, nie pozawalam też sobie na związek. Wiem, że to źle, bo ludzie są różni, ale jestem bardzo wrażliwa i bardzo boję się ewentualnego odrzucenia, zawodu, roczarowania. Taka uraza. Mam nadzieję, że Ty nie bedziesz tak wrogo nastawiona do wszelkich bliższych relacji, samotność nie jest dobra. Z mężem może nie jest tak beznadziejnie? Może trzeba się zastanowić nad przyczynami i zawalczyć jeszcze raz, np.zapisać się na terapię małżeńską. Jeśli mołość nie wygasła, myślę, że warto.A prz, mimo, że są na to małe szanse, może zrozumie swój błąd i się 'nawróci', prawdopodobnie teraz jest w stanie silnego zakochania/zauroczenia i świata poza tym facetem nie widzi. Wiem, że to jej nie usprawiedliwia, ale może chociaż trochę tłumaczy. Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo bardzo nieszczęśliwa
U mnie z mężem zaczęło się psuć jak stanęliśmy przed moralnym wyborem, kiedy dowiedzieliśmy się o zdradach męża koleżanki. Jej mąż był dobrym kolegą mojego... i byliśmy w kropce... co zrobić. Uznaliśmy, że jedyną słuszną rzeczą będzie otworzyć jej oczy. W całej sprawę stanęliśmy po jej stronie... choć jej męża znaliśmy wcześniej. No i przez 1,5 roku póki Ona nie stanęła na nogi psychicznie i fizycznie to robiliśmy jej za podpory. Jak pisałam siedziała u nas codziennie. Telefon dzwonił całą dobę - bo miała załamania. Wszędzie z nami jeździła. Wszystko z nami robiła. Uczestniczyła w naszym życiu jak pełnoprawny członek rodziny. Chodziłam z nią nawet do psychologa bo była w proszku po rozwodzie. No i ta jej ciągła obecność w naszym życiu, zaciążyła na relacji między mną i mężem. On nigdy nic do niej nie miał. Ale po roku oglądania jej dzień w dzień i życia pod ciągłym znakiem jej załamania, jej tragedii, jej niemożności pozbierania się... zaczął się buntować. A ja głupia, choć miałam podobne odczucia, czułam się w moralnym obowiązku tkwić przy niej, ciągnąć za uszy do góry jak miała słabsze dni i znikała pod powierzchnią deprechy... nawet kosztem pożycia z mężem. Miałam nadzieję, że lada dzień to się skończy. I dlatego nagrałam jej tego faceta. I rzeczywiście poskutkowało. Ale wtedy dotarło do mnie, że przez te 1,5 roku przestałam umieć z mężem rozmawiać. Kłótnie były coraz częściej. A ja byłam z nimi sama bo moja "przyjaciółka" skalała po obłoczkach zakochania w różowych okularach... Do tego doszły poważne problemy finansowe... a to raczej nie wprawiało ani mnie ani męża w sielskie nastroje. Doszło do tego, że kłócimy się codziennie. Każda, nawet najbardziej błaha rzecz potrafi doprowadzić do dzikiej awantury. Ja się wykańczam psychicznie, On też. Mam wrażenie, że samym istnieniem działamy sobie na nerwy. Nie ma u nas zdrady, pijaństwa, przemocy. Jest za to kompletny brak porozumienia. Nie wiem jak to rozwiązać. Kocham go nad życie... ale potrafimy się pokłócić nawet o to GDZIE jechać, żeby odbudować nasze relacje. To jest chora sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że trzeba spróbować 'wrócić' do okresu sprzed tych zawirowań z przyjaciółką. Przypomnieć sobie jak najdokładniej jak wtedy wyglądało Wasze życie, rozmowy, zachowanie wobec siebie. Ale wspólnie, mam nadzieję, że jemu też na tym zależy. To wymaga wisiłku, jak wszystko, gdy chcemy uzyskać dobre efekty i trzeba zacząć to robić jak najszybciej, póki jest jeszcze uczucie. I gratuluję Ci, musisz być bardzo dobrą osobą, gotową do poświęcej, skoro tak dzielnie pomagałaś tej kobiecie. Teraz spróbujcie włożyć tyle energii w odbudowę związku, nadzór od czasu do czasu psychologa/terapeuty rodzinnego też by mógł się przydać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta po przejsciach
po tym co napisałaś mówię Ci kochana wyjedż na urlop na 2 tygodnie, teraz niczego nie naprawisz, musisz pozbyc się emocji i odpocząć od mężą zaufaj mi, ja to przechodziałam i jak bardzo zdziwiona byłam swoją reakcją po tygodniu samotnośći, emocje wychodziły ze mną prawie je czułam, my mieliśmy do siebie wiele agresji po wyjeżdzie, odpoczynku psychicznym zaczeliśmy rozmawiać, co możemy zrobić dla nas i jest dobrze:0 wyjedż bo tylko marnujesz czas...a tak szybciej wszystko się ułoży jedż do rodziny, do siostry, rodzicow...jedz, zmień otoczenie każdy psycholog Ci to powie ze po 2 tygodniach odczówasz spokój, odpoczynek.. powodzenia i nie kis sie w tym związku, odpocznijcie a potem rozmowa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka-różowa
Przykro że tak się musiałaś rozczarować, widocznie to nie była prawdziwa przyjaciółka. Jeszcze może będziesz miała okazję się odwdzięczyć jak ona będzie miała problemy z facetem i przybiegnie do Ciebie a Ty już będziesz miała nowych przyjaciół ale takich na których można naprawdę polegać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ją facet rzuci to znowu przyleci z podkulonym ogonem... smaciwo jedne... Znam takie przyjaciółki za 5 groszy... Też się o tym przekonałam na własnej skórze... niestety, teraz nie potrafię nikomu zaufać, potrzeba wiele czasu bym się przed kimś otworzyła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był już kiedyś podobny temat. Nie wierzę w żadne przyjaźnie. Tak naprawdę każdemu zalezy tylko na sobie, każdy jest egoistą. I może liczyć tylko na siebie. Ze mną niedawno moja 'najlepsza przyjaciółka' zerwała kontakt bo uwaga uwaga : ma dosc, ze wszyscy faceci lecą na mnie, a jej nikt nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego ja nie mam przyjaciół, owszem mogą być znajomi z pracy lub innych miejsc, ale to wszystko, a Ty autorko sama sobie winna jesteś, co do męża to też bo powinnaś jemu o tym powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×