Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aniabra

do osob ktore nie potrafia byc asertywne

Polecane posty

Gość aniabra

Mam pytanie do osob ktore nie potrafia byc asertywne, nie potrafia mowic czego chca i oczekuja on innych, nie potrafia powiedziec ze cos im sie nie podoba, nie pasuje. Za wszelka cene unikaja konfliktow. Kumuluja w sobie zle emocje. Az w koncu cos w nich peka, przebiera sie miarka i wybuchaja (nieadekwatnie do sytuacji), wyrzucaja z siebie prenesje o wszystko za rzeczy mniej lub bardziej wazne, za rzczy aktualne i przedawnione. Wpadaja wrecz w furie. Co czuja takie osoby po tego typy wybuchu? Czy sa zadowolone z siebie i czuja ulge. Czy wrecz odwrotnie, zaczynaja sobie zdawac sprawe z tego ze przegiely, zaczynaja zalowac i jest im glupio?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
a moze chociaz znacie takie osoby i wiecie jak one sie zachowuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieasertywna
Ja naleze do tych ludzi, ktorzy, jesli cos im bardziej doskwiera, to komunikuja to drugiej osobie. A juz od reakcji tej osoby zalezy jak potoczy sie dyskusja i czy obroci sie w awanture czy w konstruktywna dyskusje. Ja rzadko sie czepiam, mowie dopiero jesli jakas sprawa mnie naprawde niepokoi i czuje ze to rzutuje na moje samopoczucie oraz na samopoczucie drugiej osoby. Zawsze tez zaczynam spokojnie, nie z wyrzutem. Niestety czesto konczy sie to tak, ze moj facet sie od razu denerwuje, i szybko to przeradza sie w bardzo nieprzyjemna sytuacje. Padaja rozne slowa, wyciaga sie czasem juz dawno zapomniane sprawy. I czesto, po jakims czasie, zaczynam sie obwiniac, ze moze przesadzilam, ze moze nie trzeba bylo sie wogole odzywac a wtedy nie doszloby do takiego kwasu. Ale juz nauczylam sobie z tym radzic. Przypominam sobie wtedy, jak bardzo zle bylo mi z pewnymi sprawami, i gdybym teraz poczula sie tak samo zle, to zareagowalabym identycznie, bo co to za radosc z zycia i ze zwiazku jesli ciagle sie z czyms gnieciesz w glowie.W rozwiazaniu problemu bierze udzial takze ta druga osoba, i wiem, ze gdybym trafila na innego faceta, ktory zamiast od razu sie na mnie rzucac, wysluchal spokojnie o tym co mnie martwi, zastanowil sie na tym, oraz rozumial to, ze jestesmy dla siebie od tego, zeby sobie pomagac a nie sprawiac przykrosci, to wogole nie mialabym potem takich problemow. W koncu jesli jest nam zle, to mamy prawo sprobowac to zmienic. Zycjemy tylko raz, i mamy prawo o to zycie i o siebie dbac. Trzeba tylko trafic na osobe, ktora to zrozumie, uszanuje i takze chce dbac o nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
zastanawiam sie , bo moj narzeczony jest wlasnie takim typem osoby....niby cierpliwy, znosi wszystko, daje soba pomiatac, chlopiec do bicia...ja sama nie wiem czym mu robie przykrosc czym nie, czego on poytrzebuje (bo nic nie mowi) nic mu nie przeszkadza... az nagle jak sie uzbiera to wybucha...raz na rok ...wypomina mi wszystko co zrobilam w ciagu roku, fzreczy male i duze, nie mam sie nawet jak bronic. kazda z tych rzeczy to gkupota, ale jesli zbierze sie je do kupy to faktcyznie nie fajnie... on wpadl w furie powiedzial ze jestem potworem i zerwal ....a ja nie wiem nawet ze cos sie stalo...2 tyg wczesniej twierdzil ze wszystko jest super i mnie bardzo kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
Moj narzeczony byl nieaserywny do wszystkich. Jak mi zdarzylo sie kiedys poklocic z kims na ulicy to on tylko stal i patrzyl. I nic nie powiedzial. Twierdzil ze nie zdazyl bo ja juz wszystko powiedzialam. Czy znacie takich ludzi? Spokojnych uleglych do bolu? Co sie dzieje gdy w koncu wybuchaja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pimpa
znam takich ludzi paru, wzbudzaja moja pogarde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
ewa...czyli taka osoba po wybuchu zdaje sobie sprawe z tego ze przegiela? i wtydzi sie tego? czy zaluje. czy unika tej osoby ktrorej wygarnela wszystko? czy raczej z czasem dazy do zlagodzenia sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grf
moze on mysli ze to jest normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcdefg1234567
Mam wrażenie, że masz coś na sumieniu i chcesz się pocieszyć myślą, że być mozę on czuje się gorzej z tym, co powiedział. Jako osoba często mało asertywna oraz znajoma kilku osób podobnych do mnie mogę Ci odpowiedzieć, że najprawdopodobniej: NIE, nie czuje się winny. Czuje ulge i radość, że wreszcie zrobił krok w kierunku obrony przed osobą, która próbowała nasrać mu na głowę. A jak kłócisz się z ludźmi na ulicy to mu się nie dziwię, że nie ma ochoty wchodzić z Tobą w konflikty. To, że ktoś woli ustępować w mało istotnych sprawach (szczególnie osobom, ktore mają jakąś wewnętrzną potrzebę stawiania zawsze na swoim i podkreślania swojego terytorium na każdym kroku) nie świadczy o braku godności czy odwagi. Częściej może to świadczyć o pragnieniu życia w zgodzie, lęku przed zrobieniem komuś przykrości itd. Dla takiej osoby nie jest poniżające ustąpić, zrobić coś za kogoś, odpowiadać na prośby itd. ale tylko do momentu, kiedy nie są wyraźnie i ohydnie wykorzystywane i kiedy okazuje się im minimum szacunku. Dlatego lepiej czasem spróbować się domyślić, zapytać, upewnić się 2 razy, zamiast widzieć tylko czubek własnego nosa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santa Esmeralda
Tez mysle, ze teraz jest raczej w euforii, niz przygnebiony... Na pewno jest z siebie dumny, choc bardzo wyczerpany. Celnie to ujela osoba wyzej, ze pewnie on uznal, ze to pierwszy krok, zeby sie w koncu zaczac bronic przed pomiataniem ze strony innych ludzi... Daj mu spokoj, niech sie wyciszy i spokojnie dojdzie do siebie... Nie wierze, zeby kiedykolwiek chcial do ciebie wrocic, ale mysle, ze to bardzo dobrze, ze sie rozstaliscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem taką osobą, jako facet. Z tym, że nigdy nie wybucham. Jeżeli ktoś nie ma do mnie szacunku chociaż ja do tej osoby szacunek mam. Myśli, że może mówić mi przykre rzeczy lub traktować mnie w jakiś sposób przez długi czas to się myli. Jeżeli mam tego dość to po prostu zrywam znajomość. Każdy wie jak się zachowuje, nie trzeba nikogo uświadamiać o jego złych cechach charakteru bo każdy jest świadomy tego, że mówi coś złego lub robi coś złego. Ciągłe wytykanie ludziom jakiś pierdół jest niedorzeczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
no tak, ale wy naprawde uwazacie, ze w zwiazku nie wolno mowic o tym co sie czuje, ze potrzebuje sie czegos? to jest chore. co, lepiej jest milczec i cierpiec w imie spokoju? czlowiek powinien sie zmieniac, pracowac nad soba, a nie wychodzic z zalozenia "nic nie chce ze soba robic, mam to w d". To jest normalne? Przeciez to nie ejst tak, ze ja latalam za nim i wyzywalam go czy od rana do wieczora gnebilam. Kilka razy powiedzialam ze cos mi nie pasuje, w dobrej wierze. Jak ja robie cos nie tak, to moi bliscy rozmawiaja ze mna o tym. Jak sie glupio ubiore, czy powiem cos dziwnego. I po to sa. Kto ma mi powiedziec ze sie, np, spocilam io powinnam uzyc dezodorantu? nikt? lepiej zeby wszyscy w milczeniu mnie omijali? Co to jest za zwiazek w stylu "jestem jaki jestem jak ci sie nie podoba to spadaj". kurcze zeby jeszcze tak zostalo powiedziane to bym to przyjela z szqacunkiem. I pewnie zaakceptowala jakies wady. Ale co zrobic z osoba ktora nic nie mowi. Ktora wyglada jakby nie myslala i nie czula. Czemu ja sie musze domyslac co ona chce a czego nie. Nie prosciej normalnie rozmawiac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kultura nakazuje milczenie. To o czym piszesz to sprawa bardzo indywidualna. To czy ktoś jest bardziej lub mniej wylewny to żadna wada jak dla mnie. Tacy ludzie po prostu są. Jedynie rozmową można to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
no wlasnie, a jak ktos nie chce rozmawiac?! niczego tak nie pragnelam od niego, tylko zeby usiadl i poweidzial "sluchaj te i te slowa sprawily mi przykrosc, nie zgadzam sie z tym, zgadzam sie, czy masz pomysl zeby to zmienic" albo chociaz "jak ci sie nie podoba to narazie" nie wiem czy to jest fair udawac ze wszystko jest pieknie, nie dawac zadnych znakow, mpowic ze sie kocha ze bedzie pieknie a potem nagle zerwac i wyrztygac wszystko (rzeczy nieatktualne ze z dziesieciokrotna sila) tak zebym juz nic nie mogla z tym zrobic, zebym nie mogla wytlumaczyc, naparwic bledow. czy to jest fair?! ja mowilam mu wszystko na biezaco co mi w nim nie pasowalo, nie mialam zadnych skrytych uraz czy asow w rekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość azraella
mówiłaś czy wymagałaś niemożliwego? a może miałaś pretensje że on się wcześniej nie domyślił? i to właśnie jest dla faceta nie możliwe,tacy są i nic tego nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santa Esmeralda
Ale czego ty załujesz? spędziłas lata z facetem, ktory ci nie pasowal... zalozylas (bo to chyba ty) topic o tym, jak zmieniac cudze wady... tam jakas dziewczyna napisala o spoconym chlopaku, widzisz, ze to sie da jednak tak zalatwic, zeby chlopak byl zadowolony. Twoj partner ci nie odpowiadal, ciagle probowalas go zmienic. Czy kochalas go i szanowalas, czy raczej traktowalas jak material na kogos, kogo mozna kochac, jak sie go ulepi w kogos fajniejszego (patrzac z twojej pespektywy), niz jest obecnie? moim zdaniem chlopak nie umial tego wytrzymac. Pisalam ci o moim dawnym zwiazku. To bylo chore. "Kocham cie kochanie, jestes cudowna... ale nienawidze tych blyszczykow, przestan uzywac tych blyszczykow!", "Nie pozwole, zebys poszla tak ubrana do klubu! zdejmij te kolczyki! Jestes ze mna, po co chcesz wabic innych facetow, nie kochasz mnie!", "Uwielbiam, kiedy sie uczysz, jestes taka madra... ale sie napalilem na ciebie... odloz natychmiast te ksiazki, chce sie z toba kochac..." I tak dalej, i tak dalej... zanim sie zorientowalam, z fajnej, lubianej przez wszystkich laski, stalam sie jakims paskudnym, potarganym, nieumalowanym czupiradlem i w dodatku zaczelam miec klopoty na studiach... Bo on tak mocno mnie kochal, ze mnie zwyczajnie zniszczyl. Oczywiscie pial z zachwytu: ze teraz jestem naturalna, ze wreszcie wyluzowalam w kwestii nauki i tak dalej, ale generalnie chodzilo mu o to, ze przerobil mnie na kogos, kto mu bardziej odpowiadal. A ja mialam swoje zdanie i swoj wlasny mozg, czego on nie szanowal! I wydaje mi sie, ze ty postepowalas tak samo... Twoj chlopak mial jakis poglad na zycie, a ty go zmienialas i zmienialas i zmienialas, rzecz jasna - dla jego dobra, no i w koncu on poczul, ze jeszcze chwila, a stanie sie kims zupelnie innym, niz chcial byc przez cale zycie... A przeciez mial prawo do wlasnych potrzeb, nawet, jezeli ty uwazalas, ze sa glupie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santa Esmeralda
Poszukaj sobie po prostu kogos, kto cie od razu zachwyci i sprobuj go przede wszystkim szanowac i akceptowac wiekszosc jego wad... Jak ty bys sie czula, gdybys ciagle musiala sie czuc przez kogos glupia i gorsza, kompletnie nierozumna, ktora sama nie wie, co jest dla niej dobre? Nie umialabys tak zyc, zareczam ci... I tez bys w koncu zerwala z hukiem, gdyby ktos cie juz kompletnie przyparl do muru! Ludzie nie maja obowiazku byc dokladnie takimi, jak ty chcesz! Pocwicz troche wyrozumialosc, Aniu! Nie przezyjesz zycia za druga osobe, ona jest odrebnym bytem, ktora ma prawo do swoich decyzji i pogladow, ktore czasem moga ci sie wcale nie podobac! Ale na tym polega zwiazek - czasem nalezy isc na kompromis i zaakceptowac cos, co nam w drugim czlowieku nie pasuje! bo on nie ma obowiazku zawsze, cale zycie tanczyc tak, jak druga strona zagra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
to po co klamal ze jest szczesliwy tyle lat? czy to bylo w porzadku? czemu nie mowil ze nie chce tego sdluchac ja nie musialam go zmieniac na sile, chcialam poznac jego zdanie w roznych tematach. napisalam ze wystarczyloby zeby wyrazil swoje zdanie, powiedzial taki jestem i tyle....i koniec skad ja mialam wiedziec jaki jest i czego chce skoro nic nie mowil to nie wygladalo tak ze ja mu mowilam "rob tak i tak", on mowil "nie" a ja dalej swoje. on nic nie mowil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulki
no ale ja uwazam, ze nad zwiazkiem i soba nalezy pracowac uczyc sie od drugiej osoby, dawac i brac szukac kompromisow, rozmawiac przede wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
co jeszcze mnie wkurzalo to to, ze on mi zawsze przytakiwal, i czego bym nie robila wszystko bylo cudowne....coraz bardziej sie wkurzalam.... zapuszczalam sie, izolowalam od znajomych a jemu wsszytsko pasowalo. zero zdania w zadnym temacie. wszystko mu pasuej. seks wszystko jedno jaki. wieczor wszysko jedno co. to jest norma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santa Esmeralda
A czy Ci to w ogole nie dalo do myslenia? to, ze on nic nie mowi? wiedzialas, ze ma klopt z wyrazaniem swojego zdania, pisalas juz wczesniej dosc pogardliwie o tym, ze on nie ma zadnych pogladow, to czego ty wymagalas? cudow? chlopak byl delikatniejszy niz ty, na pewno bardziej zahamowany i zamiast zadbac o to, zeby mogl sie poczuc przy tobie bezpiecznie, zeby poczul, ze moze sie przed toba otworzyc,wyrazic, to, co czuje, to ty ciagle go krytykowalas! I jeszcze mialas pretensje, ze nie jest tak samo hej do przodu, jak ty! A przeciez wiedzialas, ze jest innym typem! I co? Zamiast zadbac o niego po ludzku (albo przestac go gnoic i poszukac idealu), to gnoilas go, najpierw mowilas, ze jest beznadziejny, bo cos tam, a potem jeszcze mialas zal do niego, ze sie przed toba nie broni! no i ze sie nie rozwija, czytaj = nie ulega ci we wszystkim... Im wiecej twoich wypowiedzi czytam, tym bardziej widze, ze faktycznie jestes kompletna egocentryczka, ktora widzi tylko czubek wlasnego nosa, niszczy ludzi i jeszcze ma zal do nich, ze sie jej daja niszczyc bez slowa protestu! Czy ty widzisz, jaka jestes?? Robisz komus krzywde, jeszcze mu wmawiasz, ze to dla jego dobra i ponadto oczekujesz wdziecznosci za swoje bezwzgledne zachowanie... Masz zal, ze "zostalas oszukana", bo chlopak cie kochal na tyle mocno, ze bardzo dlugo robil po prostu wszystko, zeby ci wierzyc, ufac, zeby wmawiac sobie, ze ty faktycznie na pewno wiesz lepiej od niego i masz racje, i ze tak ja ty chcesz, bedzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
nie, nie wiedzialam ze on to przezywa, ze jest mu przykro, ze w ogole tego slucha skad mialam wiedziec skoro nic nie mowil skad mam wiedziec ze nie mowi bo sie boi? a moze ma to gdzies? a moze tego chce? skad mam wiedziec skoro ktos nie wyraza emocji wrecz odwrotnie, mowi mi ze jest szczesliwy i mnie kocha skad mam wiedziec jaki kto jest skoro ktos wszystko ukrywa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santa Esmeralda
To powiedz mi, na czym ten zwiazek polegal? A moze to ty masz klopot z emocjami, skoro nie umiesz rozpoznac, czy ktos sie boi, czy jest smutny, czy zwyczajnie ma cie w dupie? to ma byc milosc, skoro ty nie masz pojecia, co czuje twoj chlopak, nie wiesz, co ma w sercu i nie umiesz do niego dotrzec? obwiniasz go tylko, ze ci nie podal uczuc na tacy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
osoba ktora nie mowi o tym co czuje, co mysli, czego chce, czego nie chce.... prowokuje to, zeby inni sprawdzali gdzie lezy granica to jest normalne. kto jest kozlem ofiarnym w szkole? kogo w pracy wykorzystuja? to jest wszedzie. tacy ludzie sami sie prosza o to, zeby konczyc w takim stanie. nikt nie bedzie zgadywal cale zycie co siedzi im w glowie. a oni poki nie naucza radzic sobie z otoczeniem beda zyli w napieciu i kumulowali negatywne emocje, i sami sie tym wykanczali. i nie, to nie inni ich wykanczaja, swiat jest jaki jest, trzeba po prostiu nauczyc sie dbac o siebie i swoj interes. a milczenie i ucieczka to nie jest dobra opcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
nie obwiniam go, jestem zla, ze mowil mi ze jest wszystko dobrze, ze jest bardzo szczesliwy a nie byl:| po czym mam poznac ze jest mi zle? skoro ani nie mowi, ani nie pokasuje tego swoim zachowaniem? skad mam to wiedziec? kazdy jest inny, to ze jemu cos nie pasuje nie oznacza ze komus innemu bedzie przeszkadzalo. kazdy powinien okreslic swoje granice. tak zeby inni wiedzieli czego pragnie, czego potrzebuje, czego nie chce. nikt nie chcial mu zrobic krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santa Esmeralda
To tym bardziej nie wiem, o co ci teraz chodzi. Skoro twoj facet byl takim kozlem i tak bardzo nim gardzilas, to po co chcialas byc jego zona? Zeby tez moc sie nad nim tak pastwic? A teraz jestes wkurzona, ze ofiara ci uciekla? czy o co chodzi? Moze raczej powinnas sie cieszyc, ze w koncu wyrazil to, co czuje: czuje, ze kocha potwora. Przemysl to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
na wlasne zyczenie rozumiem ze w zwiazkach sa dwa wyjscia, albo siedze cicho i znosze w pokorze to co mi nie pasuje (sama sie w srodku frustrujac i pewnie w koncu wybuchajac) albo skreslam kogos bo nie jest moim idealem z takim podejsciem na pewno "daleko" sie zajdzie zawsze mi sie wydawalo ze w zwiazku chodzi o to, zeby rozwijac sie nawzajem, dawac i brac, byc szczerym i pracowac nad tym, zeby drugiej osobie bylo z nami dobrze. to malo realne znalezc kogos kto sam bedzie wiedzial co ma robic i jak bez slowa. w lozku moze to samo? jak mi cos nie pasuje to lepiej milczec i nie zaczynac tematu? bo moze sie obrazi? lepiej zaciskac zeby i sie meczyc w imie spokoju? a moze lepiej od razu go rzucic? zamiast po prostu pogadac i powiedziec co jest nietak?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santa Esmeralda
O co ci teraz chodzi? Nie, zycie nie jest bialo czarne i nie ma tylko dwoch wyjsc - albo cierpie w milczeniu, albo spadaj. Ale zycie we dwoje polega przede wszystkim na szacunku. Skoro jestem z kims, to baza mojej milosci do niego musi byc szacunek. Szanuje twoje poglady, to, ze nosisz takie, a nie inne ciuchy, ze masz takich krewnych, znajomych, tak lubisz spedzac czas wolny - i tak dalej. Jesli twoje zachowanie rani mnie, to moge starac sie zmienic ciebie albo "cudem wytrzymac". Druga opcja jest dobra tylko na krotka mete, na dluzej nie da rady. Ale zauwaz Aniu, ze napisalam: zachowanie, ktore mnie rani. Czy ciebie ranilo to, ze chlopak lubił mówić gwarą? czy to wyrządzało ci krzywdę, czy było tylko "obciachem", którego się wstydziłaś? byłas nie fair, Aniu, bo zwiazalas sie z kims, kogo koniecznie chcialas zmienic na kogos, kim tak naprawde nie byl... Nie mialas do tego zadnego prawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabra
mowil gwara jeden dzien, na codzien mowil normalnie , jakby od poczatku mowil gwara i byl to jego normalny jezyk to bym to albo zaakceptowala albo w to nie wchodzila przyklad z dezodorantem byl moj moj chlopak nie uzywal dezodorantu, bylo to dla niego cos dziwego, i co, zle ze mu poradzilam zeby uzywal? kto mial mu to powiedziec? a moze mial chodzic smierdzacy zeby wszyscy ludzie sie od niego odsuwali czy obgadywali? albo ja mialam unikac kontaktu z nim? to bylo lepsze? co go tu skrzywdzilo?! chcialam mu zrobic przykrosc czy dokuczac? nie wydaje mi sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santa Esmeralda
W temacie o zmianach mowilas, ze gwara cie wkurzala... A jakas panna napisala, ze chlopak smierdzial potem, chyba pilkarz, kupily mu z mama sztyft i mydlo, powiedzialy, ze to zapach Zidana, a dziewczyna jeszcze dodala, ze zyczy sobie, zeby dla wszystkich tym Zidanem pachnial, a potem tylko dla niej, bo ona ten zapach jego potu uwielbia, ale to feromony i to nie jest dla wszystkich... Czy jakos tak... I ze chlopak pozniej juz regularnie sie myl. Widzisz, ze mozna fajnie zalatwic taki klopot. Pisalas, ze on nie ma pogladow. Caly czas tu teraz piszesz o tym, jaki jest beznadziejny. Probuje zrozumiec, o co ci tak naprawde chodzi - bo tobie nie jest smutno, nie czujesz rozpaczy po jego odejsciu, nie zalujesz, nie placzesz, tylko sie wsciekasz i szukasz na forum potwierdzenia u obcych ludzi, ze to bylo jakies bydle, koziol ofiarny sam sobie winien... Nie kochalas go, to dla mnie jest jasne jak slonce. Wiec co to bylo Aniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×