Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość i co dalej?

dlaczego nie chce mieszkać ze mną?

Polecane posty

Macie ślub kościelny? Teściowa jest osobą wierzącą? Bo moim znajomym w takiej sytuacji pomógł... ksiądz. Któremu młoda żona się wyżaliła, a on poszedł do teściowej z pytaniem, dlaczego rozdziela to, co Bóg połączył i blablabla. Babce się głupio zrobiło i ustąpiła. Tylko, że oni mieszkali w dość małym miasteczku i wiecie - tam wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko ;) Zależało jej chyba na opinii sąsiadów. Ale co Ci szkodzi spróbować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQ
z Toba cos tez jest nie tak skoro mąż nie chce z Tob ą mieszkać. Może jesteś zbyt nerwowa i awanturnicza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co dalej?
tak, mamy ślub kościelny. Mąż uważa, że słowa teściowej nie mają dla niego żadnego znaczenia, jemu chodzi najbardziej o to, że ma tam warsztat i nie będzie przyjeżdżał do domu tylko na noc. Mieszkałam tam zaraz po ślubie, jak remontowaliśmy dom, ale żle się tam czułam. Tutaj jest moje miejsce... Poza tym moi rodzice tak bardzo nam pomogli, żebyśmy żyli lepiej, nie usłyszeli nawet "dziękuję " bo mąż stwierdził, że to nie dla nas było robione, bo on tu nie będzie mieszkał. Rodzina nigdy mnie nie zawiodła, kiedy męża nie obchodziło za co będę żyć, tylko na nich mogłam liczyć, a teraz mam zrobić im coś takiego? Skąd wiem, czy za dwa lata znów nie zacznie mnie tak traktować za cokolwiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co dalej?
bywam nerwowa, ale nie robię awantur z byle powodu. Staram się być dobrą żoną, naprawdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może to niegłupie, abyś i Ty poszła do księdza. Jeśli mąż i teściowa nie odpuszczą, zapytaj go, czy Twój przypadek kwalifikuje się do unieważnienia małżeństwa. A nuż tak. Wówczas mogłabyś z kimś innym zacząć życie po skończeniu tej całej farsy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka z 20 letnim stażem
A co to znaczy, ze Twoja rodzina bardzo Wam pomogła ? Że mozesz na nich liczyc ? Mieszkaja obok Ciebie ? Codziennie sa u ciebie z wizyta ? Sprecyzuj. Może twój mąz tak samo odbiera pomoc Twojej rodziny, ajka Ty teściową ? Piszesz ,ze mąz uważa,ze Twoja rodzina miesza Ci w głowie.. Ja mysle,że to troche juz zachowanie ambicjonalne ze strony Twojego męza.. Ty słuchasz swojej rodziny , a jego nie i nie ! Odległośc 3 km to wymówka ! Che pokazać ,że jego rodzina tzn.mama jest równie dobra jak Twoja.No i dla faceta kwestia własności lokum w którym mieszka i inwestuje jest bardzo istotna. Jeżeli jeszcze Twoja rodzina ma cos w tej kwestii do powiedzenia to nic dziwnego,że Twój mąz woli mieszkać "u siebie ", tam czuje sie bezbieczny, bo jego mama to..mama , a Twoi rodzice to niestety wrogowie! Mysle , żepowinniscie spróbować 3 wyjścia: zamieszkać dalej od jednej jaki drugiej rodziny ! Wynając coś, gdzie rzadna rodzina nie bedzie miała na Was wpływu.. i spróbować zyc sami,bez Waszych rodzin. Spróbować stworzyć swoja własna rodzine :) Wiem , że to trudne,ale do wykonania uwierz mi :) Jak sie chce to nic nie stoi na przeszkodzie:) Osobiście wynajmowałam mieszkanie z moim mężem, mama 20 km ode mnie, tesciowa 120 :) i udało sie!:) Tylko czy Wy chcecie byc razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co dalej?
Rodzice mieszkają 10 km stąd, a teściowa 5. Zawsze mogę liczyc na moją rodzinę, bo kiedy mąż nie dał mi pieniędzy na życie jak jechałam do szkoły, tylko oni mi pomogli, takich sytuacji było naprawdę dużo... Poza tym włożyli dużo pieniędzy w ten dom, chcieli żebyśmy mieszkali lepiej, wygodniej, mój ojciec jest chory a wylewał tu siódme poty, natomiast mój mąż nawet nie podziękował... Teściowa mówi tylko, żebyśmy sobie remont u niej zrobili (oczywiście za pieniądze męża) a tamto nam nie zginie... Łatwo powiedzieć, skoro nic ją to nie obchodzi... Wszyscy pokładali we mnie tyle nadziei... Nawet jeśli wynajmiemy jakieś mieszkanie, mąż będzie jeżdził do pracy do siebie, więc sytuacja właściwie ta sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka z 20 letnim stażem
Cóz..mysle,że jestes silnie związana ze swoja rodzina, tak jak Twój mąz ze swoja matką.. czy on jest jedynakiem ? Trzecie wyjście jakie zaproponowałam to kompromis.. nie bedziecie nic zawdzieńczać ani Twojej , ani męża rodzinie.( w kwestii "dania " młodym mieszkania ) Rodzice maja to do siebie , że mysla ze jak cos daja to maja prawo sie wtracac i "pomagać ", zgodzisz sie ? Jest to dla osób silnie związanch z rodzicami tak naturalne,ze tego nie zauważaja.. To juz nie jest kwestia gdzie mieszkać, tylko "kto postawi na swoim',czy kto rządzi..Rodzice wspóldecydują zWami w tej decyzji.Próbuja przeciagnąc na którąś strone.. to powinna byc tylko Wasza decyzja. Jesli nie potraficie sie teraz dogadac , to co bedzie dalej ? Co bedzie jesli któras z babc stwierdzi,ze wnuczek powinien miec imie po dziadku? Jeśli spróbujecie pomieszkac sami ,bez rodzinek i ich opinii, bedziecie wiedziec jak to jest byc naprawde rodziną,bo teraz jestescie jeszcze dziecmi Waszych rodziców. Tkwienie w obecnej sytacji jest bez sensu, jeśli sie nie odpepnicie radykalnie zawsze w waszym związku bedzie osoba trzecia..albo teściowa,albo opinia Twojej rodziny. Cóż moja sytuacja była troszke inna,ale nie wyobrażam sobie radzenia sie w kazdej kwestii rodziny, brania jej opinii pod uwage w sprawach mojego małuzenstwa czy układania swojego zycia "pod rodzine " by jej nie urazić. Rodzina teraz to Ty i Twój mąż,a kazda rodzina powinna mieszkać SAMA fizycznie i duchowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co dalej?
zgadzam się z Tobą w 100%, moja rodzina ma swoje zdanie, męża swoje, tylko że to ja nie chcę tam mieszkać... Nie lubię tego miejsca, ludzi mieszkających obok, wszystko mnie tam drażni a na dodatek miałabym siedzieć w domu z teściową... Powiedziała mi ostatnio, że niczym się tam nie interesuję i ona musi po moim mężu sprzątać, że nie będzie mu gotować i że myślała, że na starość nie będzie musiała już pracować... Nie dociera do niej że w moim domu obiad na męża czeka, sprzątam, piorę i gotuję tam, gdzie mieszkam. Chce żebym była jej służącą? Dodam, że nie pracuje nigdzie, jedyne co robi to siedzi w domu... Mąż ma dwie siostry...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniec jest tuz tuz
Witam autorke tego postu, kolezanko napisz mi jak sie zakonczyl twoj problem? poniewaz jestem w bardzo podobnej sytuacji, tyle ze u mnie maz juz nawet niechce sie widziec i wogole sie narobilo, otoz jestemy rok po slubie i ja mieszkalam z tesciowa w jednej miejscowosci a maz z tesciem w drugiej miejscowowsci i cala klotnia poszlo o to ze nie mieszka maz ze mna a co gorsza nawet nie chce, jestemsmy na etapie budowy domu i sie wszystko sypie maz wykrzykuje tylko rozwod i nic wiecj, wiem ze jest to rozsadne wyjscie, gdzyz maz ma oparcie w sowjej rodzinie ja dla męza zrezygnowalam ze swojej i nie rozmawiam z nia, zostalam sama. Dodam gdzyz to rodzina meza nas tak ustawila zebysmy mieszkali oddzielnie bo zaoszczedzimy na budowe a maz wcale nie musi byc z zona. Ja z tym od poczatku sie nie zgadzalam maz twierdzil ze bedzie dojezdzal niestety zdazalo sie to bardzo sporadycznie i to przyjezdzal tylko o 23 a wyjezdzal o 5 rano tak ze z nim ani porozmawiac ani sie przytulic o zblizeniu nie wspomnie.. i teraz od 2 miesiecy nie rozmawiamy meza nie interesuje moja osoba, do wszystkich mowi o rozwodzie, a ja tego niechce gdyz go kocham.. co robic???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weldek
A teraz wyobrazcie sobie inna sytuację. Tylko tym razem to zona nie chce mieszkac z mezem. Otóz jestem 3 lata po slubie. Jeszcze przed slubem wyjechalismy do pracy do Hiszpanii bylismy tam 2 lata. Spoko praca, warunki super- no i piekny kraj. No ale zonie bylo tam zle. Najpierw wrocilem ja. Ona mial umowe o 2 miesiace dluzsza wiec chciala ja zakonczyc. Znalazlem prace w Bydgoszczy. Ona jest spod Poznania, moj dom rodzinny 90 km od Poznania. No i po ustaleniach z nia zaczalem tam prace. Moje perspektywy w pracy byly dobre. A w przyszlosci bardzo dobre. Po powrocie z Hiszpanii zona wrocila do tesciow, a ja jezdzilem do niej weekndowo. Bo wg. niej ta moja praca miala byc na chwile. Niestety, po jakims czasie dostalem awans i znaczaca podwyzke. Niestety- bo to bylo zonie nie na reke. I tak jest juz ponad 2 lata ;( ona mieszka u tesciow, mnie odwiedza czasami, ja jeszcze jak głupi na weekendy. a przeprowadzic sie do mnie nie chce, mimo ze od powrotu- nie ma tam pracy. Jak twierdzyi nie bedzie miala takiego komfortu (Tesciowie maja sporo wille). Mimo ze ja wynajmuje fajne, nowe mieszkanie w centrum Bydgoszczy, to twierdzy ze do tej nory sie nie przenosi! Daleko do kolezanek, które sa chyba wazniejsze. Czy ja jestem jakis niedorobiony? co o tym myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniec jest tuz tuz
hmmm jak widac nie jestem sama dot mieszkania z małzonkiem... u mnie doszedl jeszcze nastepny problem minal kolejny miesiac a maz wyciagnal moj biling i doszukuje sie z kim rozmawialam i smesowalam, chce wyciagnac tresc smsow zeby udowodnic ze go zdradzam, chore to jakies.. o i w dodatku zabral mi telefon..szkoda ze komputera jeszcze nie wział, mam wrazenie ze szuka pretekstu do rozstania:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weldek
U nas to sie chyba skonczy rozwodem ;( nie mam juz sily co 2 miesiace przerabiac tych samych kłótni.... przekonywać.... prosić o szansę.... o czas....wymiękam ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniec jest tuz tuz
wiesz moze tak bedzie lepiej, skoro zona nie chce z Toba byc.. podobnie jak i u mnie mam odsyc ponizania sie i proszenia aby sie spotkac, albo proszenia aby zamieszkac razem... moze rozwod to jest jedyne rozsadne wyjscie.. i w mojej i Twojej beznadziejnej sytuacji, pociesza mnie jedynie fakt ze w dzisiejszych czasach co 4 malzenstwo sie konczy rozwodem widocznie my jestesmy tym statystycznym co 4... powodzenia i daj znac czy u was cos sie polepszylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniec jest tuz tuz
wiesz moze tak bedzie lepiej, skoro zona nie chce z Toba byc.. podobnie jak i u mnie mam odsyc ponizania sie i proszenia aby sie spotkac, albo proszenia aby zamieszkac razem... moze rozwod to jest jedyne rozsadne wyjscie.. i w mojej i Twojej beznadziejnej sytuacji, pociesza mnie jedynie fakt ze w dzisiejszych czasach co 4 malzenstwo sie konczy rozwodem widocznie my jestesmy tym statystycznym co 4... powodzenia i daj znac czy u was cos sie polepszylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez mysle ze
to chore. Rozwod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weldek
Rozwód. Łatwo się mówi.... kiedy człowiek dalej kocha drugą osobe... Staram sie zachować jakiś balast, miedzy praca- aby nie byla najwazniejsza i zyciem rodzinnym. Ale moja praca i proba osiagniecia czegos- jest dla nas obojga. Ona ciagle mi zarzuca, ze ja to tylko dla siebie. ale tak nie jest. Ja chcę, abysmy w przyszlosci mieli dobrze... zreszta, teraz juz place kupe kasy za mieszkanie w ktory jestem, tylko po to aby ona miala dobry standard. Bo na prawde jest spoko. Dla mnie cos duzo skormniejszego by wystarczylo :/ a mimo to siedze tutaj sam ;( no ale zeby zlapać poziom teściów, podwórka, psa, kota, willi to jeszcze troche czasu potrzebuje. Chce abysmy przynajmniej przez chwile pomieszkali razem, zyli tylko swoimi problemami, na dobre i zle, nie chce siedziec u tesciow i sluchac od zony jaki to teść jest zajebisty, bracia zaradni, a ja tam bede bez dobrej pracy, która mam w bydgoszczy :/ Nigdy nie uslyszalem ze zona jest ze mnie dumna, ze mnie wspiera, ze cos zrobilem dobrze. To ze mnie kocha, powiedziala mi w .... listopadzie zeszłego roku i to w dość kuriozalnej sytuacji. Wbrew pozorom- facet tez takich słow potrzebuje. Mimo ze na prawde udalo mi sie juz sporo i zasuwam dalej :/ co z tego... jesli czuje sie potrzebny tylko wte4dy kiedy mamy jechac gdzies na wakacje ;/ chyba i tak jestem zbyt miekki. Normalnie- facet zareagował by chyba inaczej......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANA MAZ CI MYDLI OCZY A TAK NAPRAWDE NIE MA DO CIEBE ZADNEGO SZACUNKU ANI SZCZERYCH UCZUC! ROZWIEDZ SIE BO JESTES Z NIEWARTYM SIEBIE CZLOWIEKIEM KTORY SIE W OGOLE Z TOBA NIE LICZY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniec jest tuz tuz
tez tak mysle ale nie jest takie proste zrobic ten krok, tym bardziej ze pracuje razem z jego matka w jednym budynku. przez ten tydzien a raczej 5 dni mieszkalam z jego matka i uslyszalam tyle niemilych i przykrych rzeczy na swoj temat, ze msyle ze rozwod rzeczywiscie iich by usatysfakcjonowal, szkoda tylko tych 10 lat spedzonych razem, ale wiem ze nie ma co sie ludzic ze bedzie dobrze.. pewnie i tak to by caly czas bylo na jezyku. Poradzcie mi jak sie zebrac na ten krok. I co z domem ktory mam kupiony do spolki?? Musialabym tez zapewne zmienic miejsce pracy bojak z tesciowa mijac sie na korytarzach i udawac ze wszystko jest ok.. Trzeba by bylo poprostu pewnie zaczac wszystko od nowa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak widzę nie jestem sama
prawie rok po ślubie a każdy mieszka osobno :( przynajmniej 1 na 2 tygodnie mam ochote wyć :( i często myślę o rozwodzie.... bo to dla mnie bez sensu. Ja tu, on tam.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlaczego.........
Witam. Mam podobny problem do was jesteśmy juz razem 5 lat w sierpniu wzieliśmy ślub. Jesteśmy z innych wojewódz i mamy do siebie 450 km. przez ostatnie 2,5 roku mieszkalismy razem przez poprzedni rok mieszkalismy u moich rodziców mielismy oboje prace, za nic nie musielismy rodzicom płacic wiec moglismy wydawać na różne "pierdoły" jednkam po roku mój mąż postanowił sie przeprowadzić do swojego rodzinnego domu bo mu sie u mnie "nie podoba" jednak mysle ze to przez teściową która opłakiwała wyprowadzke syna i to ze jest daleko (odrazu zaznacze ze mąz ma jeszcze młodsze rodzenśtwo które mieszka jeszcze w domu). Zgodzilam sie przeprowadzic bo mielismy mieszkac z tesciami tylko miesiac a później cos wynając jednak w wojewodztwie mojego męża jest bardzo trudno o prace wiec mieszkanie z teściami przedłuzyło sie i trwa do dzisiaj. nie wytrzymałam tego i postanowiłam wrócic do rozdziców, zaraz po ślubie a raczej po podrózy zabrałam swoje rzeczy i jestesm teraz ja tu on tam poniewadz mąz o powrocie nie chce słyszec i nie przemawia do niego to ze tu prace możemy miec. juz nie wiem co mam robic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniec jest tuz tuz
witam, ja niewytrzymalam i wyprowadzilam sie od tesciowej, bo meza tam nie bylo a cierpliwie na niego oczekiwalam, tesciowa skomentowala moja wyprowadzke slowami "cos ty najlpeszego zrobila??" ale gdy jej w tygodniu powiedzilam ze sie wyprowadze to dodala mi ze powinnam sie z nim rozwiesc bo te malzenstwo nie ma przyszlosci. Kochana nie chce zapeszac nas dzielilo zaledwie 20 km i co?? i mezowi sie najzwyczajnie niechcialo byc z zona, tylko ojcem. Juz teraz wiem ze rozwod to jedyne rozsadne wyjscie, bo niewyobrazam soebie wrocic do siebie i udawac ze nic sie nie stalo, a juz 4 miesiac mija jak ze soab nie rozmawiamy i niewidujemy sie nawet. Ta wyprowadzka p-rzywrocila mi wiare w siebie.. Nie łudz sie ja tez sie ludzilam dlugi czas niestety to nic nie daje, bo fakty robia i mowia swoje. Dziewczyna zapewne jestes jeszcze mloda, wiec ulozysz sobie zycie na nowo! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weldek-- ja się do Ciebie chętnie przeniosę może wówczas twoja żona otworzy oczy , a i zacznij jej dawać mniej kasy to też pomaga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łatowi powiedziec
łatowi powiedzieć "ułożysz sobieżycie na nowo" :( kocham mojego męża i nie wyobrażam sobie żyć bez niego wkońcu ledwo co ślub wzieliśmy jeszcze nawet zdjeć i filmu z tej uroczystości nie mamy a juz mamy sie rozwieść?? dziś mój mąż powiedział ze chce szukac pracy ale nie u mnie i nie u niego ale gdzies gdzie bedziemy daleko od jego rodziców i od moich wiec zobacze jak bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weldek
Od trzech tygodni z zoną nie gadam. Któregoś weekendu pojawiła się u mnie w bydgoszczy (o dziwo), ale foch byl od samego początku. Probowałem jakos nadskakiwac, lagodzic sytuacje, ale wytrzymalem do niedzieli. W niedziele, kiedy zona wyskoczyla znow z taka wiozanka, ze wlosy mi deba stanely, jako to jestem beznadziejny ile jej czasu zmarnowalem itp, itd (nie chce po prostu pisac tych rzeczy, bo na sama mysl robi mi sie niedobrze). Ja nie wytrzymalem, kazałem jej sie wynosic i nie odzywac do mnie bo mam jej oraz calej sytuacji dosc. Serio. Nie pojechala w ta niedziele tylko dzien pozniej, bo nie bylo juz pociagu. Rano zniknęla. Załamka. No ale zadzwoniła w poniedziałek, jak gdyby nigdy nic, z pytaniem, czy do jej kolezanki pojedziemy bo nas zaporsiła. I pomyslalem ze chyba jestem nienormalny, albo ona ze m nie takiego robi.. Jak gdyby nigdy nic.... tego bylo za wiele. Zyczyłem udanej zabawy i sie rozlaczylem...no kurcze ile mozna tak sie dawac robic :/ Nawet jak sie kogoś kocha, to dawanie bez otrzymywania czasem traci sens. Dla mnie straciło. Od 3 tygodni nie dzwonie, nie pisze, ale tesknie i kocham jak cholera.... mimo ze mam dosc... i jedyne co chce to jak najszybciej to zakonczyc i probowac prostowac swoje zakrecone zycie. Nawet tesciowie zadzwonili aby sie zapytac co sie dzieje ze mna (ona pewnie nic im nie gadala, udajac ze wszystko ok), to wyjasnilem to ze juz mam dosyc, i ze nie chce co 2 tygodnie zony przekonywać ze powinnismy mieszkać razem... obojetnie gdzie, bo chcialem juz z pracy rezygnowac, jechac z powrotem do hiszpanii.. cokolwiek- byle razem. Ale stwierdzilem ze chyba nie warto- bo bede mial cale zycie takie. Co chwile jakis szantaz itp. Dlugo sie tak nie pociagnie :( a ja mam dość :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko do du...y
Waldek gratuluje, że mimo milości jaką darzysz żonę, potrafiles to skończyć. Jestes naprawdę mądrym mężczyzną, i inteligentnym po treści jak wyrażasz i opisujesz wszystko. Zazdroszcze twojej żonie, że trafiła na takiego męża, który mimo wszystko staje za żoną murem. Ja już 2 lata żyje na walizkach mięszy domem moich rodziców, a domem teściowej. Czesto płacze... Ale, żyć tam nie będe. Mąz tłumaczy ze tam ma warsztat, całe pieniądze ze ślubu na firmę poszły. Rodzice chcą nam dać dom (stan surowy zamknięty), ale on nie opuści swojej wsi, w którek 90% to jego rodzina, i każdy wszystko o każdym wie. Dzieli nas 60km, i jakbym wiedziala, że tak bedzie po slubie, w życiu bym nie popelniła błedu. Mamy sliczną córeczkę i chyba juz tylko ona podtrzymuje całą sytuację. ja nie ptacuje, mąż prowadzi firme, wraca późno, a ja mialabym siedziec na totalnej wsi w domu gdzie mieszkają nadal 3 pokolenia z babcią wyłącznie i z rodzeństwem!!!??? U mnie jest piękny dom, nikt nikomu nosa w sprawy nie wtyka, wrecz przeciwnie, chca dac tyle możliwości. ja juz nie mam siły, słowo przeciw słowu, czemu nie chcesz u mnie mieszkać żono? A czemu ty nie chcesz u mnie mężu. i tak to wygląda! przykre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weldek
Ciezki temat, jezeli pojawia sie dziecko. Duzo sie zmienia, i mowi sie ze trzeba sie poswiecic dla dziecka. Tak, zgdza sie ale do zgody, do porozumienia musza dazyc dwie strony. Mowi sie ze milosc wszystko zwyciezy, pewnie tak, ale ona musi byc po obustronwch. Jezeli tak jak ja po moim zwiazku widze, moja zona wyszla za mnie z wyrahowania, bo juz wypadalo itd. ciezko sie walczy o zwiazek, o rodzine. Ja mimo iz od ostatniego postu minelo 2 lata jeszcze walcze. Teraz mam trudniej bo mamy 7 miesieczna corke i na domiar zlego, zona dalej troche ze mna mieszka troche z tesciami. Tak po dwa tygodnie, mimo iz zmienilismy miasto na Torun, bo ladniejszy, mieszkanie na wieksze a i wspolnie wybrane, to ciagle sie nie ukladalo. A teraz ... to juz calkiem szkoda gadac. W ciazy bylom rewelacyjnie, bez jezdzenia do mamusi, skazani na siebie. Jak sie corka urodzila ja zlecialem na 7 plan. Rozumiem, priorytety sie zmieniaja, dla mnie zosia tez jest najwazniejsza, ale to nie znaczy ze zony mam nie szanowac. Niestety. Wyglada na to ze wiez emocjonalna mojej zony do mnie byla tak slaba, ze zostal 7 plan. Ktorego raczej juz nie wytrzymam. Mam nadzieje ze zosia mi kiedys wybaczy.;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko do du....
Waldek co się dzieje? Masz córkę!!!! Uspokój się, pogadamy na forum!!! Nie rób nic pochopnie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weldek
Mysle o zlozeniu pozwu. Chcialem wychowac corke w normalnej rodzinie, ale moja zona od kilku tygodni nie odzywa sie do mnie, pomijajac fakt ze pomieszkuje ze mna tylko. Tak na dluzsza mete nie dam rady. Traktuje mnie jak powietrze. Proponowalme terapie, ale stwierdzila ze jej to niepotrzebne, ze ona nie ma problemu, a ze mna ani nie ma obowiazku ani checi rozmawiac o niczym, ewentualnie o zosce. Sam chodze do psychologa, tak zeby sie jakos trzymac. Przechodzac z nim przez rozne etapy mojego zycia, wyszlo ze ja nie jestem asertywny, a moja zona mnie nie kocha. W zasadzie, nigdy chyba nie kochala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko do du....
AHA to tak się ma sprawa, proponuję Ci abyś zadzwonił do żony i powiedział jej bez ogródek że zamierzasz złożyc pozew o rozwód i czekaj cierpliwie na reakcję. jesli w ciągu kilku dni nie zadzwoni lub nie przyjedzie to niestety oznacza koniec. Ale byc może sie zastanowi i przemysli ze nie żartujesz, Pamiętaj skutecznośc oznacza konkretnośc, zawdzon, zapyaj o córkę i powiedz na koniec rozmowy że skladasz pozew o rozwód ale jednym zdaniem bez tłumaczeń kiedy po co z jakiego powodu itp, jesli powie że ok to potwierdz i się rozłącz, zachowój spokój i o nic ją nie proś!!!! Poczekaj kilka dni i dzwoniąc nie mów o was tylko o córce. Może to naprawdę zadziałac. Ale musisz to powiedziec naprawdę zdecydowanie choby serce się chciało przekłóc. Daj znac co się dzieje!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×