o co chodzi??

Wiem ze to odwieczny problem w kontaktach damsko męskich ale być może naprowadzicie mnie na odpowiedni tor myślenia. Spotykam się od półtora roku z pewnym mężczyzną (on 32l) ja (30l).Nie potrafię jego zachowania zrozumieć. Ostatnio bardzo rzadko się widujemy z uwagi iż on wiecznie nie ma czasu. Firma mu się rozsypała i próbuje postawić ja na nogi oraz ma problemy ze zdrowiem. Irytuje mnie to ponieważ odnoszę wrażenie że to tylko pseudo powody by się nie zobaczyć. On twierdzi oczywiście ze tak nie jest, ze tęskni i ze chciałby się spotkać oraz że doszukuje się rzeczy których nie ma. Ok to pytanie mi się nasuwa to dlaczego się nie widzimy skoro tak bardzo by chciał się zobaczyć kiedy jest okazja i np. choć na pół godziny. Twierdzi wtedy że faktycznie nie pomyślał ale że ma tyle spraw na głowie że brakuje mu już doby. Dodam ze ostatnie spotkania są raz w tygodniu na dwie godzinki. Gadamy codziennie ze sobą ale mi to nie wystarcza chce go zobaczyć i pogadać w realu a nie on-line. Oczywiście powiedziałam mu to wszystko ale twierdzi ze przysadzam, że rozumie mnie ale dopóki nie pozałatwia swoich spraw to trudno mu więcej czasu wykombinować i nie robi tego specjalnie bo jemu tez to nie pasuje. Dla mnie to jest jednak bezsensu jak nie można znaleźć czasu w ciągu tygodnia więcej niż dwie godziny. Nie rozumie tego i bardzo mi to przeszkadza. Nie wiem czy to ja przysadzam czy tez moje podejrzenia są jak najbardziej słuszne. Jak mam sprawdzić co się dzieje i co zrobić by był taki jak wcześniej kiedy to tylko kombinował jak się spotkać ze mną. Czyżby czas robił swoje i po prostu znudził się mną?

przesadzasz a jak chcesz się z nim spotkać to czemu ty nie pojedziesz do niego ??? skoro ma problemy to zrozumiałe jest że się na nich skupia nie wymagaj od racjonalnego faceta że jebnie pracę by do ciebie lecieć

Oczywiście że proponowałam wiele razy że ja moge przyjechać i mówiłam ze się dostosuje jak mu pasuje ale co zaproponuje to zawsze jest tak że mu nie pasuje.Może faktycznie przysadzam ale martwi mnie to bo zamiast coraz lepiej jest coraz gorzej.Zawsze mi powtarza że nie robi mi na złość i w sumie o to chodzi on poprostu nie myśli o nas tak jak ja myśle.Być może mam więcej czasu i bardziej za nim tęsknie niż on za mną bo on ma wszystko na głowie.Nie oczekuje od niego by rzucił prace i wybrał mnie nic z tych rzeczy.Chciałabym aby poświecił mi więcej czasu niż raz w tygodniu dwie godziny.Czuje się zaniedbana.Chciałabym sobie jakoś to poukładać.