Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zagubiona1212

Mąż mnie nie pociąga, nie kocham męża

Polecane posty

Gość gość
Piszesz że mąż pomimo pogodzenia sie z nową sytuacją i wejścia w nowy związek m wewnętrzne problemy ze swoim poczuciem grzechu. Ty zresztą też. A więc nie wszystko skończyło się radośnie. Po co więc hipokryzja o szczęściu i radości. Gdy nie mozna czegoś zrealizować więc nie ma szczęścia. Sama widzisz Zagubiona. Życie wcale nie jest łatwe i proste. Nasze decyzje są tylko dla nas wygodne, ale też nie są dobre. Nie napiszę że złe. Ale twoje czyny pokazują jak lawina błędów się nawarstwia. Jak z małego kłamstwa robi się góra problemów. Wiec w dalszym ciągu oszukujesz siebie. Nie śmieję sie z tego i nie krytykuję. Pokazuję tylko że cały czas dawny problem pozostaje i uwiera jak kolec. Jak teraz załatwić żeby wilk był syty i owa cała. Psycholog w tym nie pomoże. Zrobi ci co najwyżej pranie z mózgu. A to będzie świadczyć znowu o twojej słabości. Nie napiszę co ja bym zrobiła. Bo ja to nie ty. Mam inny charakter, inne życie, innych ludzi w swoim otoczeniu. Mam też inne podejście do takich problemów. Wiem że krytykować kogoś i oceniać jest bardzo łatwo. Trudno samemu podjąć właściwą decyzję. Czy będzie dobra i właściwa ? Sama na własnym przykładzie widzisz że nie ma takiego uniwersalnego rozwiązania. Jeżeli ty wyjdziesz z tego zadowolona, on pozostanie przegrany. Jeżeli uda ci się sprawić żeby on przeszedł po tym bezboleśnie ty będziesz krwawić jeszcze bardzo długo. Każda decyzja w przypadku rozstania jest bolesna. Nie mów więc że wszystko zakończyło się Happy Endem. Mąż ze względu na przekonanie wiary nie zrealizuje swojego marzenia nowej partnerki. Za każdym razem będzie wyznawał życie w grzechu. Nie może jej pojąć za żonę w jego wierzącym schemacie. Bo ma z tobą ślub. Więc z tamtą jest to cudzołóstwo. Jak zwał, tak zwał. Nie rozpatruję aspektów detalicznych. Patrzę na całokształt problemu nie radzenia sobie z rzeczywistością. Na blizny które pozostaną do końca. Tak łatwo się rozstać, a tak trudno pozostać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalnie smutna
Ale sie kobieto uparlas, zeby pokazac jakie to zycie jest do du...y haha. No powaznie, jak czytam Twoje wpisy to odnosze wrazenie, ze jestes z tych osob co to tylko widza szklanke do polowy pusta. Jeny, ale to smutne. Zawiedziona, moze kolezanka poczuje sie szczesliwa jak napiszemy, ze zawalilysmy, zycie jest do kitu, zlamalysmy je najblizszym, zrobilysmy niezaprzeczalne krzywdy I ... I co? Mamy sie teraz powiesic od naporu wyrzutow sumienia? Wyluzuj kobieto. Naprawde, nie jest tak tragicznie. Co Ty sie tak przejmujesz I czemu ( to mnie zastanawia) chcesz udowodnic nam jak jestesmy mierne? No ok, zrobilo sie troche bledow, ale pls, nie kamienuj nas juz tak, bo to o Tobie jako o osobie swiadczy tragicznie. Poczujesz sie lepiej? Zyj swoim zyciem, masz racje, ze takie jest zycie, ale po co rozmieniac sie na drobne? Musisz byc bardzo idealna osoba, albo twoi najblizsi jeszcze Ci nie uzmyslowili ze jest inaczej. Brak mi slow na to jaka bije od Ciebie niechec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Totalna. Nie uwzięłam się na ciebie. Sama pisałaś że starasz się naprawić samą siebie. Więc jak widzisz nie jest to bicie w jeden bęben. Zagubiona założyła ten topik. Ty stworzyłaś jego kontynuację. Pisałyście obie że ta forma samobiczowania daje wam możliwość spojrzenia na problem z perspektywy, Uwagi kąśliwe, krytyka, wsparcie. To zawsze jest w takich portalach. Każdy ma inne podejście, osąd i ocenę. Właśnie to jest hipokryzją nie uznać cudzego zdania i uważać je za bicie piany. Popełniłaś błąd. Masz tego świadomość. Walczysz i chcesz iść do przodu. Ja tego nie krytykuję. Nie ganię. Staram się zrozumieć. Jeżeli tobie pomaga wyplucie na ekran opisu sytuacji, ja staram się zrozumieć motyw i pobudki. To jak z chorobą. Zanim podasz lekarstwo, musisz wiedzieć na jaką chorobę. Jaka dawka jet potrzebna. Nie atakuję. Czujesz się zaszczuta ? Czy moze moje słowa coś dają ci do przeanalizowania. Nie ma spraw tylko białych i tylko czarnych. Są jeszcze odcienie szarości. Wtedy miałaś tylko czerń i biel. Teraz dostrzegasz i inne barwy. To właśnie rozmowa z drugą osobą, tekst napisany na forum. To wszystko jest składową zrozumienia i pojęcia tego co się wydarzyło. Dlaczego ? Co było [przyczyną . Nie jestem ideałem. Nie jestem doskonała Mam więcej na sumieniu niż wy trzy razem wzięte. Winna jetem śmierci człowieka, który mnie kochał.. Więc chyba mnie trudniej żyć z pewną świadomością niż wam. Wy tylko na chwilę zapomniałyście wziąć parasolki gdy padał deszcz. Cóż znaczy taki drobiazg ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalnie smutna
Teraz rozumiem twoje nastawienie. Ty na nas patrzysz przez pryzmat wlasnej tragedii I oczywiscie z zalozeniem ze twoje sumienie jest bardziej zbrukane niz nasze. Uwierz, nawet nie chcialabym sie z toba o to targowac. Twoje zdanie uznaje jak najbardziej, tylko spojrzenie na swiat srednio mi sie podoba, bo jest cholernie przygnebiajace. Mysle ze ucieszyloby cie gdybysmy napisaly ze jestesmy glupie I teraz kazda z nas dostanie na co zasluguje? Jeny, moze ja ciebie zle rozumiem. Sama nie wiem. Nie wiem tez co mozna zrobic jeszcze? Ty bys chciala zeby Zagubiona powiedziala ze popelnila blad I ze teraz tez go popelnia bo sie oszukuje ze jest szczesliwa. Ale co jesli ona tego nie czuje? Moze poczuje za iles lat, moze nigdy, ale czemu teraz ma mowic cos co jest dla niej nieprawda? Zagubiona moze rozwod koscielny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pprowokatorr
Jako facet pewnie nie wiele wniosę w dyskusję. Ale dopiero teraz dostrzegam jaki to złożony problem. Każdy patrzy przez pryzmat własnych niepowodzeń. Tak jak w krzywym zwierciadle. Każda z pań ma swoje przeżycia i inne przyczyny. Nie można generalizować. Trudno jest żyć zgodnie z 10 przykazaniami. W każdym związku są przemilczenia i drobne kłamstewka. Żeby nie urazić partnera, żeby mu nie zrobić przykrości. A po chwili okazuje się że wszystko piardło. Ludzie się żenią i rozwodzą. Niektórzy traktują je lekceważąco. Inni przeżywają to przez całe życie. Kruszyć kopii nie ma o co. Należy pamiętać że na każdym forum są ludzie o różnym podejściu. Jeżeli decyduję się pisać to muszę się liczyć z wyrzutami, obelgami i śmiechem. Za wszystko płacimy. Nie ma nic za darmo. To są koszty jakie musimy ponieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma takiego slowa jak "piardło" :O jest "pierdnęło", cholerny prostaku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Często używamy słów z żargonu. Często jest to słowo gwarowe. Czepianie się takich drobiazgów świadczy o zbyt ograniczonym polu widzenia jak określił to p. Miodek, który jest chyba autorytetem w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do gościa z 31.01.14 bardzo mądre podsumowanie. do gościa z 2014-01-31 16:14:15 rozumiem Twoją gorycz, ale życie idzie dalej nie można siebie samemu za życia ukamienować bo kiedyś zrobiło się błąd i stać się żywym trupem. Może faktycznie chciałabyś bym napisała... Tak zrobiłam błąd, zostawiłam nie takiego złego męża ale tak nie napiszę. Żałuję tylko że wzięłam z nim ślub. Ja nie mam problemów z poczuciem grzechu, mam dosyć na ten temat radykalne porządki. Uważam, ze jeśli istniej Bóg i jeśli on jest dobry to chciałby dla swoich ludzi dobrze tak jak rodzice dla dzieci. Moja mama mimo tego, że jest bardzo wierząca nie ma żalu o moje odejście, to ona pierwsza powiedziała mi że dobrze zrobiłam bo widziała dużo więcej niż ja. A co byłego i jego poczucia grzechu, kurcze sama nie wiem jak z nim jest, byliśmy razem do kościoła unikał a jak chodził to na pokaz. Spowiedź realizował sobie sam, w drodze do kościoła a nie w konfesjonale. Sama nie wiem czy to że narzeka na niechodzenie do komunii jest też na pokaz, tak by go ludzie żałowali a może zmienił podejście do wiary jak odeszłam tego nie wiem. O rozwodzie kościelnym myślałam, tylko że u mnie nic on nie zmieni, mi nie zależy na ślubie kościelnym, ale jeśli były chce ja mu naprawdę nie będę robić problemów. Rozumiem co to życie w poczuciu winy. Kiedyś też obwiniałam się za śmierć ukochanej siostry. 15 lat czułam się winna tylko dlatego że w dzień wypadku pojechała sama do koleżanki bo mi się nie chciało z nią. A ja byłam młodsza, jakbym pojechała z nią uważałaby na mnie i jej by się nic nie stało. Tylko, że pewne rzeczy się dzieją, trzeba się podnieść i żyć dalej. Myślę, że moja siostra by tego chciała. Bo to był wypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale już "nie wiele" nie ma nic wspólnego z gwarą. ma za to z nieznajomością zasad gramatycznych. troglodytom i ich mentalnym wypocinom mówimy NIE :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ooo i nauczyciel się znalazł. Co za ironia losu. POSZŁEM PO ROZUM DO GŁOWY ? A może poszedłem ? Oto jest pytanie, Czy zwracać uwagę na pisownie, czy na sedno sprawy ? 2 za ortografię. 2 za gramatykę. 2 za treść tematu. Nie trzyma się grafiku. Spadaj chory człowieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i proszę, jak taka menda rozpieprza topik. Rence opadajom jak widzem takie pokrakie z szerostem własnego EGO DEBILIZMU Podoba ci się pisownia, składnia zdania, gramatyka i ortografia palancie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakby stylistyka była ważna. Kobiety tu mają życiowe problemy. Totalnie smutna jak u Ciebie weekend? Ja jestem z ukochanym, ale okazał się terrorystą. Rozchorowałam się, mam zapalenie oskrzeli i mnie z łóżka nie wypuszcza i to nie w erotycznym tego słowa znaczeniu. Mam leżeć pod kołdrą, nawet mi podaje jedzenie do łóżka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalnie smutna
Biedna:( Ale fajny ten terrorysta haha. Zdrowka życzę i cierpliwości na taki terroryzm:) U mnie ok haha. Atmosfera sie poprawiła. Rozmowy są złotym środkiem na wszystko. Trzeba tylko do niektórych dojrzeć. Myślę pozytywnie. Walczymy, staramy sie. Oby tak dalej. Pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A no znoszę to cierpliwie:) I są efekty bo już czuję się lepiej :) Choć boli mnie pupa od zastrzyków. Widzisz, Twoja walka też się opłaca, cudownie jest walczyć gdy walczy każda ze stron. Rozmowa i jeszcze raz rozmowa to największy skarb w związkach, bez szczerej rozmowy ludzie się odsuwają a po jakimś czasie coraz więcej narasta niedomówień. Mam nadzieję, że u Ciebie kryzys minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc widzisz Zagubiona. Teraz wiesz że rozmowa jest ważnym elementem w małżeństwie. Ale wtedy nie rozmawiałaś. I ty twierdzisz że nie nauczyłaś się na błędach. Boisz się zepsuć szansę którą teraz dostałaś. To nie jest aż tak wielkie uczucie. To strach. Dziwne jesteście kobiety. Musi was coś sparzyć w tyłek żebyście inaczej zaczęły postępować w życiu. Dla was miłość do A, zy do B, a nawet X nie stanowi problemu. Dla was miłość to jak kupowanie ciuszków. Nie ważne kogo. Ważne żeby was i z wami. Biedulki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cała hipokryzja z was wychodzi. Fałsz, obłuda, zakłamanie. Nie kocham męża. Kocham tylko samą siebie. Mąż jest nieważny. Nikogo nie kochacie. Czy ten partner, czy inny. Liczy się dla was wasze EGO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ 1234
Witam, to temat chyba świetnie pasujący do mnie... Mam niemały problem, przynajmniej dla mnie... Mam 22 lata, ale już 5 lat jestem po ślubie, mam 4,5 letniego synka. Wcześnie zaszłam w ciąże, wzieliśmy ślub, bo uznaliśmy, że będzie to najlepsza decyzja, chciałam stworzyć dziecku normalny dom i rodzinę, przez 3 lata było dobrze, siedziałam w domu, zajmowałam się dzieckiem, prawie nigdzie się nie wychodziło, no chyba, że z mężem do rodziny... Po dwóch latach naszego małżeństwa wróciłam do szkoły, chciałam skończyć zaocznie liceum, poznałam nowych znajomych i raz na 2 tygodnie był czas kiedy mogłam psychicznie oderwać się od domu i obowiązków... skończyłam szkołę w maju, bardzo chciałam iść do pracy, żeby znowu nie ,,osiąść,, w domu, mąż przejął gospodarkę 2 lata po naszym ślubie, od tamtej pory pracowałam na gospodarce, wychowywałam syna, nie wychodziłam z domu... Teraz już tak nie chcę, chcę normalnego życia... Chciałabym iść do pracy, przyjść, ugotować, posiedzieć z małym. Chciałabym wychodzić do znajomych, wyjeżdzać na wakacje i mieć czas dla siebie...Nie chce zmarnować sobie życia na gospodarce Którą mój mąż wziął sobie na barki, nikt się mnie nie zapytał czy chcę takiego życia każdy uważa że to normalne że powinnam mu pomagać i go wspierać... Teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalnie smutna
W mlodym wieku wzielas na siebie duze obowiazki. Sporo tego naprawde jak na kogos w wieku 22lat. Wcale Ci sie nie dziwie, ze przytloczylo Cie to wszystko, ale mysle, ze moze byc dobrze, wazne, zebys nie stawiala wszystkiego na ostrzu noza. Jest kilka pytan. Czy jestes zmeczona sytuacja, ale kochasz meza? Nie masz nikogo na boku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ1234
To strasznie ciężkie opisać 5 lat swojego życia, wiem już że nie kocham męża, czasem go nawet nienawidzę, mam do niego za dużo żalu... ja wiem że życie to nie bajka, ale czuję że zmarnowałam 5 lat swojego życia, żeby mu dogodzić... Mieszkamy na kupie, nigdzie nie wyjeżdzamy, teraz to już tylko wieczne awantury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sposób na zdrowy rozsądek
Nie wiem czy myślę prawidłowo. Może się mylę. Sporo jest par które po jakimś czasie zaczynają odczuwa potrzebę oddechu, wolnej przestrzeni, możliwości rozwijania się itd. W dniu zawierania ślubu słyszymy formułkę. Świadoma/my praw i obowiązków itd. Z perspektywy czasu zapominamy o tej formule i dochodzi do głosu ukryte pragnienie. Świadczy to stawianiu na piedestale naszej kariery, spełnienia naszych zachcianek, naszej samorealizacji. A zapominamy o czymś co nazywa się związkiem małżeńskim. Do głosu dochodzi tylko nasze EGO. To zaczyna być priorytetem. Ileż tu głosów już było. Masz rację odejdź. Pomyśl o sobie. Zostaw go. Weź rozwód i znajdź człowieka który okaże ci zrozumienie i wsparcie. A co z rodziną. Dzieckiem, wspólnym domem, mężem, uczuciem które doprowadziło do ślubu. To przecież było. Już przeszło. Teraz czas na samorealizację. Teraz najważniejsza jestem ja. Oni się nie liczą. To tylko zbędny balast. Najlepszy przykład autorka. Zagubiona. Czy naprawdę tamto małżeństwo było tym złym elementem w jej życiu ? Czym różni się jej obecny związek od małżeństwa ? Jaka różnica jest w tym układzie ? To nie inne podejście nowego modelu. To zmiana podejścia autorki. Wmawianie na siłę że tamto małżeństwo było skazane na przegraną jest tylko wymysłem słownym. Głupim tłumaczeniem przegranej kobiety. Czy Zagubiona wygrała teraz ? Czy tylko wmawia sobie że teraz jest szczęśliwa, bo musi. Bo jak nie będzie szczęśliwa to znowu przegra. A jeśli za rok okaże się że ten nowy model zauroczy się jakąś nową panią. Powabną, młodszą, bardziej wyrozumiałą. Nagle oświadczy że odchodzi, bo ślub, bo ona w ciąży, bo z nią jest inaczej. Co wtedy ? Nie musi tak być. Ale jeśli, to co wtedy. Jak się zachowa, co powie, co zrobi ? Napisze na forum jak to d**ek zniszczył jej marzenia ? Wiec wrócę do tematu. Rodzina czy własne ambicje ? Kładę na szalę. Co zaważy. Co jest najważniejsze. Chęć bycia wśród ludzi czy szczęśliwa rodzina. Bywanie na salonach czy układ zamknięty. Zabawa, czy harówka na gospodarce. To wszystko z mojego ograniczonego sposobu myślenia. Stare chińskie powiedzonko mówi. Każdy głupiec ze złota zrobi g***o. Ale tylko mądry człowiek potrafi z niczego zrobić coś wspaniałego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ1234
Niby mam przyjaciół z którymi mogę porozmawiać, ale potrzebuję osoby postronnej, żeby mi coś doradziła... W ciągu pół roku uciekałam z domu 3 razy... 2 razy uciekałam do siostry a raz prawie coś wynajęłam... ostatnio chciałam to zakończyć miesiąc temu, kiedy wytworzyła się kolejna kłótnia, gdzie mój mąż był strasznie pijany i żalił się moim rodzicom że on mnie kocha a ja jego nie, że się nie staram. Jestem zła że nastawia moją rodzinę przeciwko mnie, znalazł w nich oparcie, widze, że oni stoją za nim, mnie nie rozumieją. Siostra powiedziała że nie mogę u niej mieszkać bo ona nie chce się mieszać w tą sytuację... Musiałam wrócić do męża, ale sytuacja w domu jest bardzo napięta, nie odzywam się do teściów, mieszka z nami jego siostra z mężem i córką, z nimi też już mam złe stosunki... Nie chcę już tu mieszkać ale nie mam dokąd iść, nie wiem co mam robić...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sposób na zdrowy rozsądek
A to ciekawe. Rozumiem brak porozumienia z mężem. Dopuszczam nawet wrogość ze strony jego rodziny. Ale TWOJA RODZINA, twoi bliscy też odwracają się od ciebie. Coś w tym jest. Moze jednak jest to twoja i tylko twoja wina. Powinnaś się zmienić. Pokazać mężowi i swojej rodzinie że potrafisz być dobrą żoną i matką. Że możesz być Gospodynią w swoim domu. Ale rozumiem. To światowe życie. Ten blask neonów. Wieczorne spotkania w kawiarni. Obiadek w restauracji. Towarzystwo panów którzy cię adorują. Ich szepty, jaka ty jesteś wspaniała. A w domu ? Ten stary cap chce żebyś zapieprzała w gospodarce. Jaka gnida z niego. Co za prostak. Cham. Masz rację. Nie kochasz go. Kochasz tylko siebie. Rób tak dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ1234
Co to za małżeństwo gdzie jedna osoba decyduje za dwie ? Czy nie można być w związku i jednocześnie się samorealizować ? Niech jedno wspiera drugiego a nie tylko skupiamy się na jednej osobie, a może JA jako dobra żona powinnam utrzymać za wszelką cenę nasze małżeństwo kosztem własnych potrzeb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aleś ty durna. Z tego co piszesz to właśnie ty rozwalasz małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pprowokatorr
Jestem za ostatnim postem. GOŚĆ1234 jest winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A w czym się chcesz samorealizować ? W spotkaniach z innymi panami. Rozwijać takie towarzyskie kontakty, czy seks bez zobowiązań ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuje Wam mężów. Przeciez to jest wegetacja a nie życie. Boze dziekuje Ci za cudownego męża:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona też ma cudownego męża, tylko w głowie ktoś jej zrobił pranie mózgu. Teraz płacze na męża, jak mąż kopnie ją w 4 litery to będzie wyła do księżyca, że nie ma gdzie mieszkać, że rodzina ją nie wspiera. Jej własna rodzina ma jej dosyć. Że jeszcze ten mąż ją chce trzymać w domu. Faktycznie jakiś idiota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ1234
Może macie rację, może jestem winna, zachciało mi się swojej pracy, żebyśmy mogli wyjechać na wakacje, żebyśmy mieli znajomych, do których moglibyśmy wyjść z czasu. Chciałabym żeby mój mąż dał mi prezent na urodziny, żeby pamiętał o rocznicy ślubu... żeby widział we mnie kobietę a nie osobę która będzie mu prała, sprzątała, pilnowała dziecka i zapieprzała na gospodarce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ1234
W czym samorealizować ? Bardzo chętnie poszłabym na studia, ale nie pójdę, bo akurat na moje studia to szkoda pieniędzy.... Chciałam iść do pracy ale nie mogłam bo mój mąż sam nie poradzi sobie na gospodarce, ktoś musi mu pomagać... Co złego w tym, że chcę mieć znajomych ?! Chciałabym mieć trochę prywatności a nie 1 pokój w którym mieszkam od pięciu lat z dzieckiem które zaraz pójdzie do szkoły i mężem który jest strasznym brudasem i z którym nie śpię bo jemu jest ciasno na łóżku i chciałabym raz w roku wyjechać na kilka dni, odpocząć i zrobić sobie wakacje których nigdy nie miałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×