nudności,mdłości, nie okres nie ciąża. Nie wiem co robić.

Na samym początku zaznaczę, że mam 17 lat, miesiączkuję w miarę regularnie, nie współżyję, to też nie stosuję żadnej antykoncepcji. Ni piję, nie palę, nie używam itd. Mój problem zaczął się w październiku kiedy to trafiłam do szpitala bo się odwodniłam. Strułam się jakimś domowym tostem i potem całą noc wymiotowałam. Wstawałam automatycznie, kibelek i dalej spać na ok.1h. Po ponad tygodniu kroplówek wypuścili mnie, mówiąc, że mam słaby żołądek i nie mogę jeść wszystkiego. Powiedziałam sobie ok i żyłam dalej. Czasem tylko, gdy przesadziłam (zwykły kogel-mogel wywoływał wymioty) nie jadłam czipsów i innych świństw, czasem tylko czekoladkę, jogurt, coś w ten deseń, a i to w niewielkich ilościach. Mdłości powracały w czasie okresu ale nie martwiłam się tym, bo silne i denerwujące objawy to chyba znak rozpoznawczy kobiet z mojej rodziny. Niestety tak ok. półtorej miesiąca temu znowu się zaczęło. Bez przyczyny nudności, mdłości, czasem wymiotowałam "powietrzem" i aż zatykało mi dech. Poszłam do lekarza, dostałam tabletki osłonowe, jakieś antybiotyki na choroby żołądka i syrop przeciw wymiotny. Leżałam w domu, nie wychodziłam, nie poprawiało się. W końcu po jakimś czasie nudności ustały, poszłam na badania na helikobakter, ale wyszły mi świetne wyniki jakbym była okazem zdrowia. Porzuciłam więc sprawę, z nadzieją, że mi przejdzie, czasem piłam tylko miętę. Nie wiem, może to na tle nerwowym, ale właściwie jedyną denerwującą rzeczą są teraz te wymioty, a w takim razie byłoby to błędne koło. Nie wiem co robić, dziś na 12 znów idę do lekarza, mam już tego serdecznie dość, czy któraś z Was, miała kiedyś podobną sytuację.?