Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w połowie drogi

KOBIETY, KTÓRE KOCHAŁY ZA BARDZO - JAK SIĘ LECZYCIE?

Polecane posty

Gość w połowie drogi

Witam! Ktoś, kto odwiedza ten wątek zapewne wie o czym mowa w przypadku "Kobiet kochających za bardzo". Nie chcę rozstrzasać tu problemów związanych z tym "stanem"- chodzi mi raczej o rozwiazanie. Połykam lektury jedna po drugiej (ma się rozumieć zaczęło się od Robin Norwood i Pia Mellody) i już od ponad 7 miesiecy próbuje się leczyć zajmując się sobą..Tyle, że nie bardzo wiem, jak to zrobić.. Co to znaczy w praktyce pracowac nad swoim wnetrzem? Jak to robic na codzień? Co to znaczy dbać o swój rozwój osobisty? Jak wpleść to w zycie? Wiem, że pewnie wiele z Was szło podobna drogą, która ja zmierzam, ale poczułam, że stoję w miejscu wiec proszę o radę, wszystkie te, które wiedzą, jak zająć się sobą po tylu latach zajmowania się facetami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idz na terapie grupowa . Sama sie z tym nie uporasz, za bardzo jestes uzalezniona od tego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazylia z tymiankiem
Nie prawda ze samamemu się nie uporasz! Żadna terapia grupowa, żadne rady nie pomogą jeśli sama nie zaakceptujesz tego, że od dziś postanawiasz zmieniać swoje wnetrze. Musisz tego chciec. Proponuje cwiczenie: weź 2 kartki i 3 pisaki - czerwony niebieski i czarny. Na kartce A4 w połowie nakrysuj czerwoną linię. Na górze kartki napisz żale i pretensje a na dole miłość. W ten sposób podsumuj swój były zwiazek - szczerze pisz! Możes nawet płakać przy tym! Potem zrób to samo z drugą kartką: moje cele na górze (co chce zrealizować) a pod linią jaki chce tworzyć zwiazek! Pierwszą kartkę - jak juz uzupełnisz - to pognieć i spal. W ten sposób pozbywasz sie paskudnych emocji ktore w tobie siedza! Druga powiesc na scianie i realizuj punk po punkcie z listy! Wiem cos na ten temat. Byłam w zwiazku 9 lat, +1 rok przechodzone zaręczyny. facet okropnie mnie skszywdził, teraz - jestem swietnie realizującą się singielką, choć równowagę odzyskałam dopiero po 3 latach od rozstania. On natomiast - miesiac po zareczył się z inną laską!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazylia z tymiankiem
Nie prawda ze samamemu się nie uporasz! Żadna terapia grupowa, żadne rady nie pomogą jeśli sama nie zaakceptujesz tego, że od dziś postanawiasz zmieniać swoje wnetrze. Musisz tego chciec. Proponuje cwiczenie: weź 2 kartki i 3 pisaki - czerwony niebieski i czarny. Na kartce A4 w połowie nakrysuj czerwoną linię. Na górze kartki napisz żale i pretensje a na dole miłość. W ten sposób podsumuj swój były zwiazek - szczerze pisz! Możes nawet płakać przy tym! Potem zrób to samo z drugą kartką: moje cele na górze (co chce zrealizować) a pod linią jaki chce tworzyć zwiazek! Pierwszą kartkę - jak juz uzupełnisz - to pognieć i spal. W ten sposób pozbywasz sie paskudnych emocji ktore w tobie siedza! Druga powiesc na scianie i realizuj punk po punkcie z listy! Wiem cos na ten temat. Byłam w zwiazku 9 lat, +1 rok przechodzone zaręczyny. facet okropnie mnie skszywdził, teraz - jestem swietnie realizującą się singielką, choć równowagę odzyskałam dopiero po 3 latach od rozstania. On natomiast - miesiac po zareczył się z inną laską!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta
Najlepiej zaproś pare koleżanek tak od piątu do niedziel.i.... Faceci mówią na frasunek dobry trunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna wkrótce
przerabiam to samo... Troche pomogla ksiazka pt " kobiety, ktore kochaja za bardzo " Prawie od 2 lat mysle o odejsciu. I chyba odchodze... Powoli, bo na wiecej mnie nie stac. Z rozyslem, rozplanowujac zycie bez Niego... Przemeblowalam w glowie, znalazlam inny azymut... Nie jest latwo. Jest trudno, tyle, ze ja juz wlazlam na ta gore, zchodzic latwiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna wkrótce
* schodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna wkrótce
* schodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna wkrótce
* schodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazylia z tymiankiem
Faceci nigdy tego nie zrozumieją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna wkrótce
to może my nie rozumiemy, że bywają wokół nas ludzie, którzy nie potrafią kochać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna wkrótce
Albo kiedyś kochali i limit kochania w ich przypadku został wyczerpany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w połowie drogi
:) Dzięki za rady! Ja odeszłam juz dawno od mojego byłego, 7 miesięcy temu. To było pieklo, ale jakos się doczolgałam do chwili obecnej. Problem w tym, że nie mam pojęcia jak zacząć "dbać" o siebie, tak samo jak dbałam o niego. Wkładałam w to całą energię i zapominałam o sobie. A teraz kiedy próbuję przekierować uwagę na samą siebie to pojawia mi się pytanie w głowie.."yyy, ale jak ja mam o siebie dbać?" przecież nie chodzi o ciuchy i kosmetyki (próbowałam!), imprezowanie (też nie działa) żeby czymś "zakitować" tą wewnętrzną pustkę. :(:( mi tez pomogły "Kobiety, które kochają za bardzo" oraz mnóstwo innych książek na temat uzaleznienia od innych..Tyle, że większości mówią o tym czego NIE ROBIĆ, a nie o tym CO ROBIC...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w połowie drogi
Samotna wkrótce..czy Ty planujesz od kogoś odejść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta
w połowie drogi a dokąd zmierzasz, bo jak jesteś w połowie drogi dna to wesoło a jak w połowie drogi na szczyt to współczuję. Zjeżdża się lżej, tylko na mecie jet nie komfortowo. Wspina się z mozołem, ale na szczycie widać wszystko w innym świetle. W ogóle wszystko wygląda o wiele lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blisko końca drogi
przeszłam zaczynając od 100%-pustki w nowym mieście bez znajomych, nawet jednej osoby nowa praca...była psychicznym ratunkiem, jedynym kontaktem z ludźmi, potwierdzeniem że istnieję i jednak jestem człowiekiem jak zająć się sobą.....niemal nierozwiązywalny problem nie wiemy nawet że jednak przecież ...zajmujemy się sobą ale nie widzimy tego....dopiero potem to zauważamy potem możemy robić to świadomie jak zajmowałam się sobą? a choćby - kupiłam mały album do zdjęć aby w jednym podręcznym albumie mieć zdjęcia moich rodziców i rodzeństwa, takie z czasów mego dzieciństwa.....oglądając przenosiłam się psychicznie do czasów młodości , ożywały wspomnienia i bliskość rodzinna, i miłość bazowa w rodzinie...takie uczucia są w nas zakodowane i nigdy nie przemijają , tak jak nie przemija wartość i miłość do rodziców (którzy już odeszli) - albo urządzanie nowego mieszkania....wybieranie nowej doniczki do kwiatka...aby pasowało do całości....aby estetycznie zadowoliło mnie....czyż nie jest to dbanie o siebie? - wieczorem upalnego dnia wyszłam na balkon aby powiew ochłodził mi twarz...czuła, oddychałam....czyż nie jest to zajmowaniem się sobą? Czy patrząc w rozgwieżdżone niebo i zastanawiając się nad nieskończonością... nie czułam się dzieckiem wszechświata? I tego że wszechświat należy do mnie bo mam do niego prawo, i dla siebie jestem najważniejszym punktem wszechświata?.................czyż to nie jest zajmowaniem się sobą? -nowi znajomi, grupa wsparcia, odnowienie bliskości z osobami spokrewnionymi a zaniedbywanymi w czasie gdy on wypełniał całość życia bo kochałam za bardzo? Wszystko w czym nie ma tego którego kochało się za bardzo, celebrować wspomnienia w których go nie ma, umniejszać i wyrzucać ...wygaszając w sobie jednostronną miłość Z pustki początkowej i nieumiejętnością dbania o siebie...bo nie czarujmy się....kochanie za bardzo pozbawia nas potrzeb własnych i już ich nie mamy................z takiej pustki i próżni........dziś niewiele zostało..............puste miejsce wypełniło się samo. powoli i interesująco......wypełniło się moim życiem, moim WŁASNYM ŻYCIEM , stało się to samoistnie wraz z upływem czasu.............tworzyło się powoli , najpierw w wielkim bólu....kto przez to przeszedł to wie o czym mówię............kto nie przeszedł przez to, to nawet nie jest w stanie wyobrazić sobie z czym musi zmierzyć się osoba którą to spotkało a która kochała za bardzo Zawsze pomaga odcięcie się i nie myślenie o tym którego kochało się za bardzo........nawet we wspomnieniach nie powinno go być (to jak odstawienie narkotyku...ból odstawienia a potem powolne leczenie się...) Mam nadzieję że moja wypowiedź i przykłady zajmowania się sobą, podpowie ci jak powinno wyglądać zajmowanie się sobą i nauczysz się zauważać że jednak zajmujesz się sobą w drobnych czynnościach i pozornie nieistotnych chwilach które okazują się wielkie i niepowtarzalne... (tak jak dla mnie chwila kupienia albumu ...przypomina się często bo często oglądam album z ważnymi momentami mojego dziedzictwa napełniającymi mnie cennymi uczuciami i siłą)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepiej nie kochać wcale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIyaaaa82
Dbanie o własny rozwój to zaspokajanie swoich potrzeb, zarówno cielesnych jak i duchowych. Dowartościowywanie siebie, oddawanie się refleksji nad swoimi przeżyciami, odczuciami. Jak zapełnić pustkę? - Hobby - Szukanie sposobów na spędzanie wolnego czasu - w samotności i w towarzystwie - Poszukiwanie i ustalanie celów tych bliższych i dalszych- a później dążenie do ich realizacji - Dopieszczanie siebie ( kosmetyki, pielęgnacja, sport - to bardzo pomaga, poprawia nastrój, ciuchy, drobne lub większe zmiany w zależności od możliwości) - Próbowanie nowych rzeczy, których się wcześniej nie robiło - można zacząć od kuchni jeśli ktoś lubi gotować, ale może też być zwiedzanie, odwiedzanie miejsc, nowe formy aktywności. - Rozwój zawodowy -praca i kształcenie bardzo pomaga bo dzięki nim wzrasta nasza samoocena. - Współpraca z psychologiem bądź kimś kto będzie w tym rozwoju wspierał i miał siłę do wysłuchiwania po raz setny jakie ktoś ma problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w połowie drogi
Dziękuję za rady...właściwie dopiero teraz dostrzegam, że zajmuję się sobą, tylko nie jest to takie spektakularne, jak wtedy, gdy zajmowałam się wylącznie "nim" blisko końca drogi-----masz rację, że po takich przezyciach nie ma się swoich potrzeb, albo są tak pogrzebane, że jak się już do nich dokopać to ma się wrażenie, że są nic nie warte.. NIyaaaa82---dziękuję za wskazówki- obecnie rzeczywiście pracuję nad samotnością - uczę się jak spędzać czas ze sobą samą bez szukania czegokolwiek by zająć ręce, myśli.. Tak przy okazji trafiłam na ciekawą książkę, której autor twierdzi, że uzaleznienia biora się z naszego poczucia, że jesteśmy niekompletni, że czegoś nam brakuje (w naszym wypadku pewnie jest to nieuświadomiona wewnętrzna pustka). Następnie stwierdza, że wszystko, czego potrzebujemy jest w nas od narodzin, tylko o tym zapomnieliśmy - to powoduje, że szukamy tego na zewnatrz. Skierowanie uwagi do wewnątrz sprawia, że po dlugich poszukiwaniach znajdujemy w nas samych to, czego szukalismy. Tym samym udawadniamy odwieczną prawdę, że jesteśmy kompletnymi istotami (doskonale niedoskonałymi), stworzeni z miłości, a kazde twierdzenie, ktore nie wyraża tej prawdy jest irracjonalne (i powoduje uzaleznienie..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×