Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mistery

Nie jestem kochanką, ale umiem zrozumieć mężów, którzy kochanki mają

Polecane posty

Gość Mistery

Drogie panie, czytam i czytam i widzę jak mówi się o tzw. "kochankach". Młodych laskach, które kradną mężów itp. Tylko zastanawia mnie czy każda z kobiet, która została zdradzona, zastanowiła się dlaczego tak się stało. Czy przeszło Wam przez myśl, zanim osądzicie męża, czy nie jesteście w pewnym stopniu odpowiedzialne za przyczynę zdrady? Jeśli człowiekowi brakuje czegoś w związku, zaczyna tego szukać gdzieś indziej, nawet jesli jest to seks. To normalne, że mężczyzna ma swoje potrzeby, ma fantazje tak jak i my - kobiety i tak jak i my czasem tęskni do tego, o czym marzy. Zastanówcie się czy Wasz mąz nie prosił kiedyś o to byście zmieniły fryzure, diete, ubranie czy cokolwiek innego dla nich. Wy na pewno oburzałyście się i denerwowałyście więc o następnych pragnieniach i potrzebach już nie mówił. Pogłębiały się one, z czasem stawały się natrętne a przy nadarzającej się okazji wyszły z ukrycia. Mężczyzna chce uwagi, zainteresowania i chce być wazny nawet po urodzeniu dzieci. Nasza uwaga skupia się często na błachostkach a zapominamy o mężczyźnie. Trzeba go czasem podziwiać, czasem podniecać, czasem nakarmić... Nie oceniajmy więc tak źle innych ludzi, przeciez ten człowiek - mąż był kiedyś wasza wielką miłością, waszym ideałem i za coś go kochałyście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko kochana
mam nadzieję, że nadal będziesz taka wyrozumiała, jak Ciebie facet zdradzi... i piszę to bez złośliwości, ja przeszłam przez zdradę i odejście męża, potem przez trudny rozwód i nie nienawidzę ani jego, ani tej kobiety, ale gardzę nimi obojgiem głęboko - za to, ze bez trudu przychodziło im oszukiwać swoich współmałżonków, za to, ze odszedł dopiero, jak się dowiedziałam, za to, że chciał wrócić, jak mu się przestało podobać w nowym związku i myślał, że ja tylko na to czekam... ale przede wszystkim za oszustwo skoro tak facetowi źle z żoną, skoro mu czegoś brakuje - to trzeba buzię otworzyć i powiedzieć, a nie nie skakać z kwiatka na kwiatek, "bo chciałem być szczęśliwy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala82848284
Popieram w całej rozciągłości...po to mamy usta i język,po to mamy współmałżonków,żeby mówic o swoich potrzebach,pragnieniach,fantazjach...Jeśli mówienie i mobilizowanie drugiej strony nic nie daje???Co wtedy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do matko kochana
ale autorka wyraźnie napisała, żeby się zastanowić czy mąż nie zwracał uwagi na to czego potrzebuje (w domyśle, że zwracał) więc nie pisz tutaj, że trzeba było coś powiedzieć. Autorka ma rację, pewnie mówił, pewnie dawał znać, że chciałby czegoś innego ale żony najczęściej uważają, że jak mają papier to już do grobowej i koniec i NIE TRZEBA SIĘ STARAĆ BO PRZECIEŻ NALEŻY DO MNIE a to jest człowiek i takie podejście do męża to jest lekkie poniżenie tego faceta. Czasami małżonki traktują mężów jak szmaty, jak zero potrzebne tylko do przynoszenia kasy a potem kupa pretensji, że odszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko kochana
ja piszę z własnego doświadczenia, toteż nie teoretyzuję, jak niektórzy tutaj... i, moja droga... wierz mi, ja jestem z tych, co najpierw winy w sobie szukają, zastanawiałam się długo, w końcu zapytałam go wprost: dlaczego nic nigdy nie powiedziałeś? odpowiedź powaliła mnie na łopatki "a bo ja wiem?" a co do starania się... starać się to muszą OBIE strony... więc Ty nie pisz tutaj (że zacytuję) o poniżeniu, na Boga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj naiwna dziewczynko mała
poczytałam co piszesz....wiedza dla naiwnych pensjonarek, łącznie z dawno upadłą teorią niespełnionych potrzeb jak powodu zdrady biedna ty...a co jak się okaże że żona ideał spełniająca z nadmiarem twoje wyobrażenia o o idealnej żonie........a tu klops ...mężuś zdradza taki ideał tylko dlatego że ma sparszywiałą klapkę w mózgu i ocenia niewielkie ryzyko że żona się dowie? Jeszcze dziecinko nie zrozumiałaś że powodem zdradzania nie jest COŚ po stronie żony (jakaś jej wina)..............tylko powodem zdrady jest defekt po stronie zdrajcy na który żona nie ma najmniejszego wpływu? I choćby żona była ideał i miss świata, starała się i co tam jeszcze sobie wyobrażasz...to nie ma TO żadnego znaczenia Albo trafisz na egzemplarz mężczyzny który nie jest zdrajcą , albo trafisz na łajdaka i nie poznasz się na jego łajdactwie więc jak wolisz gloryfikować łajdactwo i na dodatek szukać winy po stronie zdradzonych osób.......to coś ty za jedna i co masz za uszami, może właśnie taka jesteś tyle że jeszcze nie przyznajesz się do tego albo rozumienie problemu na poziomie gimnazjum bez znajomości życia proponuję pogłębić wiedzę i głębiej zastanowić się nad problemem, odrzucić naiwne stereotypy aby więcej nie popisywać się dziecinnym rozumieniem problemu (nie miałam zamiaru sprawić ci przykrości, nie traktuj tego jako obrażanie cię....raczej jest to odesłanie cię do początków alfabetu.....odrzuć to co sobie wbiłaś do głowy o przyczynach zdradzania...bo naiwne to i ma się nijak do prawdziwych powodów zdradzania)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do matko kochana
ja uważam, że żona ma jednak coś do gadania, to nie chodzi o wygląd!!!! o co wam chodzi???? Ja piszę o tym co się robi w tym małżeństwie, żona może być miss świata ale jak ma swojego męża w głębokim poważaniu i ani myśli nawiązać z nim jakikolwiek stosunek cielesny, jak nie chce z nim spędzać czasu, zwyczajnie rozmawiać, iść czasem do kina czy gdzie tam no cokolwiek co można fajnego robić razem to żona może być uznana za 8 cud świata a facet i tak odejdzie bo się z taką męczy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko kochana
a już "poza konkursem" nie uważasz, ze uczciwiej byłoby powiedzieć takiej żonie, że sie odchodzi, bo.... (wstawić sobie do wyboru) a nie wiać z podkulonym ogonem, jak się rzeczona żona dowie o zdradzie i z tym skonfrontuje? podstawowe poczucie przyzwoitości nakazuje zakończyć jedno, zanim zacznie się drugie - uczciwie, nie oszukując przy tym nikogo, ze sobą włącznie wierz mi, gdyby przyszedł do mnie jak człowiek i powiedział, że odchodzi, bo - powiedzmy - się zakochał - nie trzymałabym go za kostki, bo co za sens żyć z facetem, który kocha inną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to juz dzisiaj drugi taki temat.... moderatorzy!!! nie zameczajcie nas!! badzcie tworczy!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do matko kochana
słuchaj ja sądzę, że podjęcie decyzji o odejściu obojętnie w jakich się jest komitywach nie jest proste, do tego dochodzi potępienie przez rodzinę, znajomych (zdarza się), facet może zostać sam, przez czas jakiś oczywiście a jak się żona dowiaduje i już wie to jest taka kropka nad i, to jest może wygodnictwo ale nie wiem czy kobiety też tak zajebiście potrafią podjąć taką decyzję, żeby spakować ciuchy i wija z domu. Wątpie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko kochana
no rozumiem, to skoro mąż by nie chciał chodzić ze mną do kina, na spacer, na kolację do knajpy (nie chciał, "zmęczony jestem po pracy"), jak nie miałby ochoty na zblizenia ("zmęczony jestem"), jakby wszelka próba rozmowy kończyła się stwierdzeniem "potem pogadamy, mecz chcę zobaczyć/iść na piwo z kolegą/pograć w kompa" itd. to ja mogłabym z pełnym błogosławieństwem znaleźć sobie kochanka? no, inaczej mnie wychowano... i pewna jestem, ze przyklejono by mi łatkę puszczalskiej, za to facet "musi szukać poza domem tego, czego mu brak" ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko kochana
pewnie, ze to nie jest prosta decyzja, nagle staje się prosta, jak żona JUŻ WIE żałosne czyli wszystko ok, póki rodzina/znajomi się nie dowiedzą? moralność Kalego... wygodnictwo? fajnie jest dowiedzieć się po X latach, ze się było wygodną kanapą po prostu... dla mnie uczciwość jest najważniejsza, zdania nie zmienię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do matko kochana
przepraszam bardzo a ty uważasz, że jak dwoje ludzi zyje w jednym pomieszczeniu ale obok siebie i traktują się jak współlokatorzy to jest to normalne i należy to znosić? Wyobrażasz sobie taką sytuację? Posiłki oddzielnie, czas wolny spędzany osobno, stosunków brak, brak rozmów, brak istotnych elementów, na które składają się obowiązki (TAK OPRÓCZ PRAW SĄ TEŻ OBOWIĄZKI!!!!!!!) życia małżeńskiego. I ty to nazywasz normą? Przecież to jest jedynie prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego a pozostałe więzi są zerwane, to się kwalifikuje do rozwodu nawet. Ja nie pisze o tym, że raz na jakis czas jest ktoś zmęczony i mu się ani rozmawiać nie chce bo to jest normalne, wiadomo, że każdy czasem jest zmęczony. Ja pisze o tym, że jedno z dwojga ludzi ma to drugie głęboko w dupie i traktuje jak bankomat (czyli brak jakichkolwiek emocji związanych z tym drugim człowiekiem następuje). Dla mnie to nie jest norma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do matko kochana
Wytłumacz mi w takim razie, gdyby twój mąż miałby cię głęboko w dupie (sorry za słówko), nie miałby ochoty spędzać z tobą czasu, spałby w innym pokoju, nie interesowałabyś go praktycznie wcale, jedynie koło pierwszego pytałby cię czy masz wypłatę to ty chętnie byłabyś z kimś takim? BYłabys z kimś kto woli iść do kumpli, pooglądać mecz i co tam jeszcze napisałaś niż spędzać czas z tobą, i byłoby to codziennością, to by ci odpowiadało????????????????????????? jestem w szoku@!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko kochana
nie emocjonuj się tak, widzę, ze temat bliski (czyżbyś uważał się za taki bankomat właśnie swego czasu w oczach żony?) wybacz, ale w moim przypadku teoria ta się ma nijak, bo pracowaliśmy oboje, zarabiając porównywalne pieniądze... i w naszym przypadku nie było życia "obok siebie", a nawet jak już zaczął się oddalać, tłumaczyłam to sobie właśnie jego zapracowaniem i innymi rzeczami, obecnymi wówczas w naszym życiu jak słowo daję, do głowy mi nie przyszło, ze jest inna kobieta, do tego stopnia mu ufałam i uważałam nasze małżeństwo za udane zwracam przy tym uwagę, że nigdzie nie napisałam, jakobym za normę uważała brak więzi, czy też - jak byłeś uprzejmy to nazwać - "prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego" nasze postawy i poglądy wynikają z zupełnie różnych doświadczeń, w gruncie rzeczy piszemy o dwóch różnych rzeczach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do matko kochana
Może w związku twojego eksa był jakiś kryzys, praktycznie zawsze jest po jakimś niedługim czasie, tzw. docieranie, ale jeśli się dotarli to mogą tworzyć szczęśliwą parę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj naiwna dziewczynko mała
naprawdę uważacie że obowiązkiem żony jest bycie zaspokajaczką WSZYSTKICH potrzeb męża, tych nierealnych potrzeb i tych chorych potrzeb...czy też niewypowiedzianych potrzeb?....to ona jasnowidz czy co? A co w takim razie z problemem jakim jest....stale zmieniające się potrzeby i rozwijające się, bo przecież potrzeby człowieka są nieskończone jak studnia bez dna i stale rozpędzone i nikt na świecie nie ma szansy spełnić wszystkich potrzeb drugiego człowieka,...i nawet nie powinien niespełnione potrzeby...to nie jest argument zwykle ludzie czujący się zjednoczeni (małżeństwo) nie lekceważą nawzajem swoich potrzeb i starają się je spełniać w miarę swoich realnych i psychicznych możliwości jeśli o nich wiedzą.szacunek się kłania...............ale nikt nie jest w stanie dać więcej niż posiada,,,,tyle spełnisz potrzeb ile jesteś w stanie....ale nie wszystkie..i to jest realne........więc w bajki włóż wymaganie że jakieś tam potrzeby nie zostały spełnione więc ma to być wytłumaczeniem zdrady...absurd przy takim argumencie....to wszyscy ludzie mieliby wręcz obowiązek zdradzania.....bo przecież mają jakieś tam niespełnione potrzeby...jednak jakoś nie wszyscy zdradzają nawet jak mają niespełnione bardzo ważne potrzeby rozbawia mnie argument...że potencjalny zdrajca ...najpierw sygnalizuje że czegoś mu brakuje...najczęściej nic nie sygnalizuje bo właściwie niczego mu nie brakuje oprócz obcości (inności) a tego wie że żona mu dać nie jest władna...więc NIC nie sygnalizuje tylko zdradza dyskretnie licząc że nie ma to żadnych konsekwencji dla małżeństwa i zresztą żona się nie dowie..rzeczywiście łatwo jest ukryć podwójne życie na jakiś czas ...a potem ...żarło żarło i zdechło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do matko kochana
Sorry, ale ja jestem kobietą, nawiasem mówiąc też zostałam porzucona, z tym, że ja potrafię trzeźwo spojrzeć na sytuację i wiem co źle zrobiłam. Co najlepsze, dalej to robiłam w kolejnym związku, też się rozpadł, dopiero w kolejnym facet jakoś to zniósł a teraz dopracowaliśmy się i jest duzo lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko kochana
i oczywiscie - nie byłabym chętnie z kimś takim, ale wiesz co? na pewno nie zdradzałabym go za plecami jakby próby scalenia tego małżeństwa się nie powiodły, uczciwie bym je zakończyła, na pewno nie grzejąc wcześniej czyjeś łózko tak mnie wychowano więc szok jest tu zupełnie niepotrzebny a kryzys? cóż, będą musieli sobie z nim jakoś poradzić, skoro urodziło im się dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do matko kochana
gdzie ja napisałam, że kobieta ma nic tylko zaspokajać potrzeby męża? nie o to chodzi, mnie chodzi o motyw kiedy kobieta nie zaspokaja ANI JEDNEJ potrzeby małzeńskiej, partnerskiej. Czytaj prosze dobrze i nie dopowiadaj sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj naiwna dziewczynko mała
unikalna sytuacja że żona nie zaspokaja ANI JEDNEJ potrzeby małżeńskiej...ileż takich par bywa ...jedna na milion?? zwykle zaspokaja 99% znanych jej i realnych potrzeb małżeńskich zwłaszcza w zakresie seksu...stara się jak umie i też potrzebuje, bywa że nawet prostuje odpychające elementy seksu aby uczynić fascynującym i dobrym dla obu stron, tylko że TO nie ma znaczenia jeśli chodzi o zdradę...zauważ że nawet zupełnie niezaspokojony zdrajca....decydując się na obcy seks ...nie wie przecież co mu się trafi i czy potrzeba się zaspokoi...bo najpierw robi zdradę i jak już zdradza to dowiaduje się jak mu jest w obcym seksie bynajmniej nie brak seksu w małżeństwie jest argumentem, zwykle seks bywa , tyle że w nie obcym wydaniu...a tu obcego się chce i adrenaliny...i tam szukaj przyczyny ...ale przyczyna i wina jest w mózgu zdrajcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do matko kochana
Przepraszam bardzo ale to, że żona zazwyczaj spełnia 99% znanych jej jego potrzeb to jest wyssane z palca, w takim razie mąż też zazwyczaj spełnia 99% znanych mu potrzeb jego żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wracam do pierwszej wypowiedzi
nie wiem kto to pisał, jak dla mnie ten tekst jest pisany przez kompletnego debila czy też przez debilkę. Wynika tutaj, że kobieta ma służyć PANU I WŁADCY, zaspakajać jego wszystkie potrzeby, bo inaczej PAN zdradzi żonę. No i oczywiście żona będzie winna zdrady. Do autora/autorki: puknij się w pustą główkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia4555
Ile Ty dziecko masz lat? Zycie zweryfikuje Twoje poglady... a tak apropo's - czy zastanowilas sie jakie zony maja potrzeby i czy te potrzeby sa spelniane? Ciagle slysze, ze zona zeby utrzymac meza to powinna ... i cala lista. A odwrotnie? Co za bzdura!!!!!! jesli facet zostal normalnie wychowany i ma zdrowe poglady i jego zona tez, to nie ma mocnych - nie zdradzi, mimo wielu pokus. Jak nie zostal wychowany na uczciwego czlowieka, to zona moze stanac na glowie a i tak ja zdradzi I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja idę do ostatniej wypowied
A mąż powinien spełniać wszystkie potrzeby swojej żony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja idę do ostatniej wypowied
mówicie, że to od wychowania zależy? bo moim zdaniem to zwyczajny popęd mężczyzny, faceci troche inaczej mają poukładane, nie twierdzę, że to dobrze ale według mnie tak jest, według mnie bardziej niż wychowanie to geny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia4555
Nieprawda....mam dwoch braci, tak zostali wychowani, ze NIGDY nie zdradza. Moj mlodszy brat trafil na zone, ktora go bila i odeszla i czekal na nia jak mowil "az zmadrzeje". Na szczescie nie zmadrzala i podala o rozwod. Dopiero po rozwodzie poszukal sobie kobiety. Mogl 2 lata wczesniej. Wiec nie mow mi ze geny - tlumaczysz sie. Jak nie zostales wychowany na uczciwego czlowieka to tego nie zrozumiesz. \ Gdyby to byly geny to powiedz mi, dlaczego WSZYSCY faceci nie zdradzaja, tylko niektorzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia4555
A mąż powinien spełniać wszystkie potrzeby swojej żony? - nie powiedzialam tego, tylko mowilam, ze zwykle mowi sie o potrzebach meza i jakos nie slysze o potrzebach zony. Dla mnie malzenstwo to partnerstwo - obie strony maja potrzeby o ktorych powinni rozmawiac i spelniac w miare mozliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja zdradziłem byłą żonę
Zdradziłem ją bo już nie mogłem wytrzymać, to była podobna sytuacja jak opisuje tutaj jedna osoba. Moja była żona zupełnie nie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Nie wiem dlaczego za mnie wyszła, fakt to moja wina, chciałem małżeństwa, myślałem, że będzie dobrze, ona właściwie "z łaski" zgodziła się. Popełniłem błąd, gdybym olał ten temat to może rozeszlibyśmy się za rok, dwa czy jakim tam czasie, bez ślubu, byłoby lepiej. Ale ja sądziłem, że kiedy będzie razem, bliżej, to będzie lepiej. Nie było. Ona nie chciała ze mną spędzać czasu, jedynie w takiej formie jaka jej pasowała, czyli na zakupach, nic więcej. Spotkanie ze znajomymi? Owszem ale tylko z jej koleżankami, z moimi znajomymi nie. Spotkania rodzinne, dobrze ale z jej rodziną, mojej nie uznawała. Seks? Ewentualnie raz czy dwa na miesiąc. Dziecko? Absolutnie, mam sobie wybić z głowy. Nasze drogi rozeszły się, albo co bardziej prawdopodobne, nigdy się nie zeszły. Teraz żałuję tego związku, że istniał, albo, że tak mi się wydawało. Zdradziłem ją, trwałem w innym związku pół roku, potem kiedy przyszła okazja powiedziałem jej i odeszłem. Ona mści się za to do dzisiaj. Możecie mnie teraz potępić ale dobrze zrobiłem, życie z nią była dla mnie męką. Ona chyba też za szczególnie za mną nie przepadała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie to farmazony. Wybocz. Widzę, żeś się postarała ale no ni! Nieuwierzitelne to fest jest. Faceci zdradzają czyś dobra czyś niedobra. Poza nami samymi są jeszcze inne czynniki wpływające na zdradę. A kochanki... cóż... Jest to jakieś wyjście ale kompromitujące. Jak którejś to odpowiada to śmiało, o rety. Niech się pcha w cudze sprawy. Ale niewinna wtedy czuc się nie może. A żona? Co ma do tego nieświadoma żona :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×