Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z c c c avonnnnnnnn

czy ktos z was nie ochrzcil swojego dziecka? i dlaczego?

Polecane posty

Gość powialo rasizmem
i zamiast chodzic na pasterki sluchac tych belkotow (co roku to samo) wolalam isc na cmentarz i pomodlic sie do mojej prababci, pradziadka, dziadka itp itd. Wierze w Boga i w zycie po smierci ale jedyna zbadana prawda to taka ze zjedza nas robaki niewazne kiedy umrzemy, majac 5,10, czy 150 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katoliczka12345
Moze nie ma tutaj agresji pod postacia wulgaryzmow, czy wyzwisk, ale pod przykrywka swiatlych argumentow, kryje sie pogarda dla "katolickiego motlochu", ktorzy wierza w jakies bzdety. Niestety ktos, kto utozsamia wiare z pustym rytalem sam nie posiada wielkiej wiedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie byłam ochrzczona i swojego dziecka też nie ochrzczę. Jestem wdzięczna rodzicom, że dali mi wybór. Argumenty o ostracyzmie darujcie sobie. Dzieci potrafią doczepić się do wszystkiego - koloru włosów, okularów, wagi, inteligencji, statusu majątkowego, stanu cywilnego rodziców itp., a nie tylko do wyznania. Jeżeli wybiorą kogoś na kozła ofiarnego, powody zawsze się znajdą. Więcej problemów w podstawówce miała klasowa grubaska niż ja. Wychowujcie dziecko na zaradną osobę umiejącą obronić siebie i swoje zdanie, a nie na życiową ciamajdę, to spokojnie da sobie radę z głupimi docinkami na jakimkolwiek, nie tylko wyznaniowym, tle. I jeszcze jedno. To prawda, były osoby, które z góry skreślały mnie z uwagi na wyznanie, ale w żadnym stopniu nie żałuję braku znajomości z nimi. Może nie wszyscy mnie uwielbiali, ale te osoby, które jednak stanęły przy mnie i stały mi się bliskie, zostały nimi po dziś dzień. I jakoś bardziej sobie to cenię niż miłość ogółu - w końcu wszystkim się nie dogodzi, chyba że jest się zupełnym przeciętniakiem. :P Co do świąt katolickich - na wigilie klasowe chodziłam, traktowałam je po prostu jako pewną uroczystość kulturową. :) Jeżeli ktoś miał jakieś "ale", na ogół szybko zamykał buzię dowiadując się, skąd te nasze wszystkie ukochane zwyczaje świąteczne pochodzą :P (korzenie jak najbardziej pogańskie). Komunię pamiętam słabiej - wiem, że dostałam wtedy trochę pieniędzy i śliczną, jak najbardziej świecką sukienkę, w której później uwielbiałam chodzić. :P Co do bierzmowania, to już akurat była farsa - wręcz zazdroszczono mi, że nie muszę odsiadywać tych przygotowawczych godzin w kościele :D (swoją drogą, ładne mi podejście do własnej wiary). I na koniec: jak napisał to już ktoś wyżej, o niebo łatwiej dołączyć do Kościoła niż od niego formalnie odejść. Jeżeli moje przyszłe dzieciątko jednak wybrałoby ścieżkę rzymskokatolicką, nie będzie miało żadnych problemów ze sformalizowaniem tego, o to jestem spokojna. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Katoliczka12345 Ja osobiście do katolików naprawdę nic nie mam dopóty, dopóki nie ingerują w żaden sposób w moje własne życie - np. dopóki nie narzucają pewnych rozwiązań prawnych (dotyczących przecież całego społeczeństwa; nie tylko katolików, ale też innowierców i osób bezwyznaniowych) wywodzonych z podstaw wiary katolickiej. Nie szukając daleko - jeżeli katoliczce nie pasuje in vitro, niech go po prostu nie robi, a nie narzuca innej kobiecie, żywiącej inny (co przecież nie znaczy: gorszy!) światopogląd, że ma iść w jej ślady. Prawo jest po to, aby w następstwie rozumnej dyskusji i aktów kompromisu wyznaczać granice możliwości - czy ktoś z nich skorzysta, to już jego indywidualna sprawa. Jestem w stanie zrozumieć, że niektórzy potrzebują wiary w Boga, aby móc szczęśliwie żyć, i nic mi do tego, ludzie są różni i każdy ma inne potrzeby psychiczne. Stawiam opór dopiero wtedy, kiedy ktoś próbuje mi udowadniać, że moje własne życie, według mnie również szczęśliwe, szczęśliwym nie jest, bo nie ma w nim (katolickiego) Boga. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mammi Chciałabym żeby moja mama była tak mądra jak ty w momencie moich narodzin...bo ochrzcić się łatwo a wyjść z tego bagna...Juz rok walczę o apostazje...:( a miało być tak łatwo:( Ja osobiście też do katolików nic nie mam dopóki nie wpychają buciora w uchylone drzwi...Wiary pozbyłam się ponad dwa lata temu i mam własny rozum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panienka niczym wisienka - jesteś niesamowita, bardzo inteligentna osoba z Ciebie, ten styl wypowiedzi :) Złotowłosa - dzięki:) Malutka jest dlamnie najważniejsza i nie skrzywdzę jej czymś takim jak przynależność do Kościoła katolickiego. Ja też walczę z apostazją 3 lata już, a mam 22 lata, więc szczeniakiem nie jestem - a ksiądz próbuje udowodnić, ze jestem zbyt młoda żeby mieć takie poglądy - jakaś porazka w tym państwie, dlatego niedługo na stałę przenoszę się do Francji - nawet córce nie dałam polskiego imienia żeby się nie kojarzyła Francuzom z idiotyzmem. Pozdrawiam Was dziewczynki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×