Infekcja waginalna a leczenie partnera - POMOCY:(

Juz nawet nie licze, ile razy mialam infekcje - grzyby czy bakterie, to u mnie norma, srednio raz na dwa miesiace:( I tak juz od roku. I od roku blagam, bo juz nie prosze tylko blagam meza, zeby poszedl do laryngologa, moj lekarz wyzywa mnie dlaczego jeszcze moj maz nie byl u lekarza, a co ja mam mu powiedziec - przeciez go nie zmusze:( Jedyne co, to posmaruje sie, ale i tak nieregularnia, a zreszta to nic nie warte jest. Jestem zalamana, juz mi sie nic nie chce, powiedzialam mezowi ze koniec z seksem, bo ja mam dosc wiecznego zarazania sie od niego:( Nie wiem co mam mu powiedziec, jakich argumentow czy grozb uzyc, zeby poskutkowalo. Dlaczego faceci sa tacy uparci i tepi. Przeciez lekarz nie gryzie,na milosc boska. Mam dola i mam juz go dosc. Moze zabrzmi melodramatycznie, ale mam ochote odejsc, bo mam dosc tej jego sredniowiecznej mentalnosci:(

śmierdzi grzybem

Skoro to infekcja waginalna to dlaczego wysyłasz męża do laryngologa? Czyżby źródłem zakażenia było gardło męża? W takim razie seks oralny odpada a do lekarza musi pójśc . Jeżeli jednak Twój mąż wie do czego fallus służy to radziłabym wizytę u urologa lub androloga.

lekami co babę, np. tabletki orungal zażywaja oboje partnerzy + maść np. triderm do smarowania tylko to leki na receptę

Nie wiesz jakich argumentów użyc? No proszę Cię... Nie ma leczenia = nie ma seksu. Sorki, ale po co się męczyc z leczeniem skutków skoro można wyleczyc przyczynę??