Zakochałam się w... dziewczynie. I mam na jej punkcie jakąs dziwną obsesję!

Jest znajomą kolegi i tak się poznaliśmy. Jak dla mnie jest perfekcyjna, choć przy kości, a ja sama mam bzika na punkcie odchodzania, ale inni mówią że jest ogólnie taka średnia. Zawsze uważałam się za 100% hetero, byłam w związku z facetem, nigdy nie miałam ciągot do dziewczyn... ale Ona.. jest inna niż wszystkie, choć wiem że to banał. Nie wiem, co robić. Ona ma męża od 2 miesięcy i chyba jest z nim szczęliwa (tak wynika z facebooka i innych portali, których ma dużo, a ja śledzę je wszystkie). Dzisiaj poszłam na spacer i tak "przypadkiem" wylądowałam w nieznanej mi dzielnicy, pod kościołem gdzie Ona brała ślub. Teraz jak to napisałam to wygląda to jak jakaś paranoja, ale ja przecież nie chcę jej nic zrobić... Ja tylko chciałabym trochę Jej, Jej uwagi, czasu, uśmiechu. Chyba ją kocham! Ktoś też tak ma/miał? Mam 21 lat. :(