Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Wręcz przeciwnie, wyjdziesz do ludzi jak nigdy dotąd, gdyż zrozumiesz, że nie masz nic do stracenia! Nic nie krępuje przejawiania miłości bardziej aniżeli świadomość, że możesz na tym coś stracić. Z tego samego powodu trudno wam było i straszno, kochać Mnie. Powiedziano wam, że jeśli nie będziecie Mnie wielbić w odpowiedni sposób, w odpowiednim czasie, z odpowiednich pobudek, wpadnę w gniew. Albowiem jestem Bogiem zazdrosnym i nie przyjmę waszej miłości w jakiejkolwiek postaci odbiegającej od tej, w jakiej żądam, aby mi ją okazywano. Nic nie może być dalsze prawdy i nigdy prawda nie była odleglejsza od waszej świadomości. Niczego od was nie potrzebuję, przeto niczego nie dochodzę, nie domagam się, ani nie pragnę od was. Moja miłość do was jest wolna od warunków i ograniczeń. Traficie z powrotem do Nieba niezależnie od tego czy wielbiliście Mnie w prawidłowy sposób czy nie. Nie sposób nie trafić do Nieba, ponieważ nigdzie indziej nie możecie pójść. W ten sposób macie zapewnione życie wieczne, zagwarantowaną wiekuistą nagrodę. W Rozmowach z Bogiem powiedziałeś, że nawet miłość fizyczna, doznanie seksualnej ekstazy może być formą medytacji. Zgadza się. Ale to nie jest bycie sam na sam z Jaźnią. To obcowanie z drugim. W takim razie nie wiesz, co znaczy naprawdę się miłować. Jeśli prawdziwie miłujesz, jest tylko jeden z was. Co zaczyna się jako bycie z drugim, przeistacza się w doświadczenie Jedności Jedności z Jaźnią. W istocie, taki jest cel erotycznej miłości i każdego innego przejawu miłości. Na wszystko znajdziesz odpowiedź! Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej. W takim razie, co z tymi dwoma niszczycielami miłości oczekiwaniem i zazdrością? Nawet jeśli zdołacie wykorzenić potrzebę ze swojego związku z inną osobą czy ze Mną, przyjdzie wam się zmierzyć z oczekiwaniem. To taki stan, w którym wyobrażasz sobie, że ta druga osoba powinna postępować w określony sposób, pokazywać się od tej strony, jaką jej przypisałeś. Podobnie jak potrzeba, oczekiwanie jest zabójcze. Krępuje wolność, a wolność jest istotą miłości. Kiedy kogoś kochasz, dajesz mu całkowitą swobodę bycia tym, kim jest, to bowiem stanowi największy dar, jaki możesz na nich zesłać, a miłość zawsze zsyła największy dar. Ja was obdarowuję tym samym, lecz wy nie potraficie tego pojąć, ponieważ nie umiecie sobie wyobrazić miłości tak wielkiej. Dlatego uznaliście, że zapewne dałem wam swobodę czynienia tylko tego, czego od was oczekuję. Owszem, wasze religie głoszą, że Ja daję wam całkowitą wolność działania, dokonywania dowolnych wyborów. Lecz Ja pytam po raz kolejny: jeśli za dokonanie wyboru niezgodnego z moim życzeniem dręczę was bez końca i potępiam na wieki, czy rzeczywiście dałem wam wolność? Nie. Dałem wam możliwość. Macie możliwość wybrania wedle własnego upodobania, ale nie jest to wolny wybór. Przynajmniej jeśli obchodzi was rezultat. A oczywiście, obchodzi to wszystkich. Tak więc to sobie ułożyliście: jeśli mam was nagrodzić pójściem do nieba, oczekuję, że będziecie postępować po Mojemu. I nazywacie to Boża miłością. Dalej, również siebie nawzajem wiążecie oczekiwaniami i nazywacie to miłością. Ale ani w jednym, ani w drugim przypadku nie jest to miłość, miłość bowiem nie oczekuje niczego, czego nie przynosi wolność, a wolność nie zna oczekiwań. Kiedy przestaniesz wymagać, aby druga osoba naginała się do twoich wyobrażeń, wówczas będziesz mógł wyzbyć się oczekiwań. Oczekiwania ulotnią się. Wtedy pokochasz ją dokładnie taką, jaka jest. Ale to może stać się dopiero wtedy, gdy pokochasz siebie dokładnie takim, jakim jesteś. To z kolei może nastąpić tylko wtedy, gdy pokochasz Mnie dokładnie takim, jakim Ja jestem. Do tego jednak musisz Mnie znać takim, jakim ]a jestem, nie takim, jakim Mnie sobie dotąd wyobrażałeś. Dlatego pierwszym krokiem ku przyjaźni z Bogiem jest poznanie Boga, drugim zaufanie Bogu, którego znasz, trzecim zaś pokochanie Boga, którego znasz i darzysz zaufaniem. A to staje się możliwe, jeśli traktujesz Boga jak kogoś, kogo znasz i darzysz zaufaniem. Czy potrafisz kochać Boga bez warunków? To ważne pytanie. Być może do tej pory myślałeś, że właściwym pytaniem jest, czy Bóg może kochać ciebie bez warunków, ale chodzi o to, czy ty potrafisz kochać Boga bez warunków. Ponieważ otrzymać Moją miłość możesz tylko w takiej postaci, w jakiej ty obdarzasz Mnie swoją. To doniosłe stwierdzenie. Po raz kolejny proszę Cię o powtórzenie. Nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego. Otrzymać miłość Boga możesz tylko w takiej postaci, w jakiej ty obdarzasz Go swoją. To chyba odnosi się także do relacji międzyludzkich. Oczywiście. Odbierać czyjąś miłość możesz tylko w takiej postaci, w jakiej ty przejawiasz miłość do tej osoby. Ona może cię kochać na swój sposób, ile chce. Ty możesz odebrać to jedynie na swój sposób. Nie możesz doświadczyć tego, czego doświadczenia odmawiasz innym. A to wiąże się z ostatnim elementem odpowiedzi: zazdrością. Postanawiając kochać Boga miłością zazdrosną, stworzyliście mit Boga, który kocha miłością zazdrosną. Chwileczkę. Chcesz powiedzieć, że my jesteśmy Ciebie zazdrośni? A skąd twoim zdaniem wzięła się idea zazdrosnego Boga? Próbowaliście z całych sił zaskarbić sobie Moja miłość. Próbowaliście zdobyć wyłączność. Rościliście sobie prawa do Mnie, i to bezceremonialnie. Głosiliście, że kocham was i tylko was. Wy jesteście wybranym narodem, wy jesteście narodem w Bożej pieczy, wy stanowicie jedyny prawdziwy kościół! I zazdrośnie strzeżecie tej pozycji, do jakiej sami siebie wynieśliście. Gdy ktoś mówi, że Bóg kocha wszystkich ludzi równo, akceptuje wszystkie wyznania, przygarnia każdy naród, wy nazywacie to bluźnierstwem. Powiadacie, że to bluźnierstwo, jeśli Bóg kocha inaczej, niż WY twierdzicie, że kocha. George Bernard Shaw powiedział, że wszelkie wielkie prawdy na początku uznawane są za bluźnierstwo. Miał racje.Ta przesiąknięta zazdrością miłość jest Mi obca, niemniej tak właśnie postrzegacie Moją miłość, ponieważ w taki sposób Mnie kochacie. W taki sam sposób kochacie siebie nawzajem i to was zabija. Dosłownie. Z zazdrości zabijaliście innych lub siebie. Jeśli kochasz drugą osobę, wymagasz, aby kochała ciebie i tylko ciebie. Jeśli kocha kogoś innego, wpadasz w zazdrość. A to jeszcze nie wszystko. Jesteś bowiem zazdrosny nie tylko o innych ludzi, jesteś zazdrosny również o pracę, zainteresowania, dzieci, o cokolwiek, co odwraca od ciebie uwagę ukochanej osoby. Niektórzy są zazdrośni nawet o psa czy o grę w golfa. Zazdrość przybiera wiele kształtów. Ma różne oblicza. Lecz żadne z nich nie jest ładne...." i tego esencja: Jak można przestać myśleć? Przecież myślę bez przerwy. Nawet myślę teraz o tymi Przede wszystkim, bądź wyciszony. Przy okazji, zwróć uwagę na to, że powiedziałem bądź wyciszony". Nie powiedziałem myśl wyciszony". Ach, tak. To świetnie. Dobrze. Kiedy pobędziesz wyciszony, zauważysz, że twoje procesy myślowe spowalniają się. Stają się ociężałe. Czas wtedy zacząć myśleć o tym, co myślisz. Co takiego? Słyszałeś. Zacznij zastanawiać się, dokąd zmierzają twoje myśli. Następnie powstrzymaj je. Zogniskuj je. Pomyśl o tym, co myślisz. To pierwszy krok ku mistrzostwu. O rety. To mnie bierze. Dokładnie. To znaczy, nie w tym sensie... Tak, w tym sensie. Tylko, że o tym nie wiedziałeś. To naprawdę bierze twój umysł, sprawia, że za chwilę go opuścisz. Kiedy ludzie zobaczą cię w takim stanie bezmyślności", spytają może Czyś ty postradał zmysły?". A ty odpowiesz: Owszem! Czyż to nie wspaniałe?". Ponieważ twój umysł to nic innego jak przetwornik danych zmysłowych, a ty przestałeś analizować napływające dane. Przestałe o nich myśleć. Teraz rozmyślasz o przedmiocie swoich myśli. Zaczynasz skupiać swoje myśli i niebawem skupisz je na niczym. Jak można skupić się na niczym? Najpierw skup się na czymś konkretnym. Nie można skoncentrować się na niczym, dopóki się nie skoncentruje na czymś. Szkopuł w tym, że umysł niemal zawsze skupia się na wielu rzeczach. Odbiera dane płynące ze stu różnych źródeł naraz i przetwarza je z prędkością wyższą od światła, wysyłając ci informacje o tobie i o tym, co dzieje się z tobą i wokół ciebie. Aby skupić się na niczym, musisz przerwać ten mentalny zgiełk. Musisz nad nim zapanować, ukrócić go i wreszcie wyeliminować. Chcesz się skupić na niczym, ale najpierw musisz skupić się na czymś w szczególności raczęj, niż na wszystkim naraz. Uprość całą sprawę. Zacznij od migocącego płomienia świecy. Spójrz na świecę, popatrz na płomyk, przyjrzyj się temu, co zauważysz, wejrzyj głęboko Pobądź z płomieniem. Nie myśl o nim. Pobądź z nim. Po chwili zaczną ci opadać powieki, zrobią się ciężkie. Czy to autohipnoza? Staraj się nie szufladkować. Widzisz? Znowu to robisz. Rozmyślasz o tym. Analizujesz i chcesz mu nadać miano. Rozmyślanie o czymś oznacza kres twojego bycia z tym. Nie zastanawiaj się. Pobądź z doznaniem. W porządku. Kiedy najdzie cię ochota zamknąć oczy, zamknij je. Nie myśl o tym. Niech powieki same opadną. Stanie się to naturalną koleją rzeczy, gdy przestaniesz na siłę je rozwierać. Ograniczasz dopływ danych zmysłowych. To dobrze. Teraz wsłuchaj się w swój oddech. Skup się na oddychaniu, zwłaszcza na wdechu. Wsłuchiwanie się w siebie, odrywa cię od słuchania całej reszty. Stąd pochodzą wspaniałe pomysły. Kiedy słuchasz swojego wdechu, słuchasz swego natchnienia. O, Mój Boże. Że też Ty potrafisz tak dobrać słowa. Sza. Bądź cicho. Przestań o tym myśleć! Teraz zogniskuj swój wewnętrzny ogląd. Gdyż teraz, kiedy masz natchnienie, przyniesie ci ono wielki wgląd". Skup swój ogląd na punkcie pośrodku czoła, nieco ponad linią oczu. Na tak zwanym Trzecim Oku? Tak. Skoncentruj na nim swoją uwagę. Wejrzyj głęboko. Nie oczekuj, że coś dojrzysz. Zajrzyj w tę nicość. Bądź z tą ciemnością. Nie staraj się czegoś tam zobaczyć. Odpręż się, ciesz się spokojem, jakim emanuje pustka. Pustka jest dobra. Stworzenie może dokonać się jedynie w próżni. Dlatego raduj się pustką. Nie oczekuj niczego więcej, nie pragnij niczego więcej. Co mamy zrobić z tymi wszystkimi myślami, jakie wciąż nas nachodzą? Można mówić o szczęściu, jeśli zazna się choć trzy sekundy pustki. Czy mógłbyś wypowiedzieć się w sprawie tych natarczywych myśli, jakie nie dają spokoju zwłaszcza początkującym? Nowicjusze popadają we frustrację, kiedy nie udaje im się uciszyć umysłu i przejść do tej nicości, o jakiej mówisz. Dla Ciebie to może łatwizna, ale dla większości z nas na pewno nie. Znowu o tym rozmyślasz. Proszę cię, abyś przestał. Kiedy umysł wypełniają ci myśli, po prostu przyglądaj się, zaakceptuj to. Myśli przychodzą, a ty odsuwasz się i zamieniasz w widza. Nie myśl o tym, tylko rejestruj. Nie zastanawiaj się nad tym, co myślisz. Odsuń się i rejestruj. Nie osądzaj. Nie popadaj z tego powodu we frustrację. Nie zaczynaj mówić sam do siebie, na przykład: No i znowu! Nic, tylko same myśli! Kiedy wreszcie osiągnę pustkę?". Nie można osiągnąć pustki narzekając bez przerwy, że jest się od niej daleko. Kiedy wyskakuje myśl o niczym szczególnym, bez związku z obecną chwilą zauważ to. Zauważ i chwal, niech stanie się częścią twego doświadczenia. Nie dumaj o tym. To uczestnik pochodu przewijającego się przed twym wewnętrznym oglądem. Niech przejdzie. Podobnie postępuj z odgłosami czy uczuciami. Odkryjesz może, że nigdy nie słyszysz tylu dźwięków jak wtedy, gdy próbujesz doznać absolutnego bezruchu. Przekonasz się może, że nigdy nie masz takich trudności z zajęciem wygodnej pozycji jak wtedy, gdy próbujesz usiąść w absolutnie wygodnej pozycji. Zarejestruj to. Cofnij się o krok i przyjrzyj się sobie, jak to rejestrujesz. Włącz to do swojego doświadczenia. Ale nie dumaj o tym. To uczestnik pochodu. Niech przejdzie. Podobnie ma się rzecz z zadanym właśnie przez ciebie pytaniem. To pytanie po prostu przyszło ci do głowy. Ono również uczestniczy w pochodzie. Niech przejdzie. Nie staraj się szukać odpowiedzi czy rozwiązania, nie próbuj go rozgryźć. Pozwól mu być, iść w pochodzie. Zauważ, że nic nie musisz w związku z nim robić. W tym odnajdziesz wielki spokój. Jaka ulga. Nie trzeba niczego pragnąć, niczego robić, niczym być, z wyjątkiem tego, czym się właśnie jest. Niech będzie i niech minie. Ale nadal patrz. Bez niepokoju, bez oczekiwania. Tylko... przyglądaj się na luzie. Niczego nie wypatruj... bądź gotów na cokolwiek. Za pierwszym razem, kiedy to robisz, za dziesiątym albo dopiero za setnym czy tysięcznym, możesz dostrzec coś, co przypomina migocący błękitny płomień czy pląsające światło. Z początku może rozbłyskiwać, potem się ustala. Pozostań z nim. Wniknij do niego. Jeśli poczujesz, jak stapiasz się z nim, niech tak się stanie. Jeśli to się stanie, nie trzeba ci nic więcej mówić. Czym jest ten błękitny płomień, to pląsające światło? Tobą. To rdzeń twojej duszy. Otacza ciebie, przenika, jest tobą. Przywitaj swoją duszę. Wreszcie ją odnalazłeś. Wreszcie jej doświadczyłeś. Jeśli stopisz się z nią w Jedno, zaznasz prawdziwej błogości. Odkryjesz, że istota twojej duszy jest tożsama z Moja istotą. Utworzysz jedność ze Mną. Chociaż na chwilę. Chociaż na nanosekunde. Ale to wystarczy. Potem nic innego nie będzie się liczyło, nic nie będzie takie same, nic w fizycznym świecie temu nie dorówna. I wtedy też zrozumiesz, że nie potrzebujesz niczego i nikogo, poza samym sobą. Brzmi to trochę groźnie, w jakimś sensie. Chcesz powiedzieć, że nigdy więcej nie będę chciał z nikim innym być? Nie będę chciał nikogo pokochać, ponieważ nie będzie mógł mi dać tego, co odnalazłem w swoim wnętrzu? Nie powiedziałem, że nie pokochasz nikogo czy niczego poza sobą. Powiedziałem, że nie będziesz potrzebował nikogo, czy niczego poza sobą. Powtarzam: miłość i potrzeba, to dwie różne rzeczy. Jeśli naprawdę doznasz tej wewnętrznej jedni, o jakiej mówię, wynik będzie wręcz odwrotny. Zapragniesz być z wszystkimi ale teraz z zupełnie innego powodu. Nie będziesz dążył do uzyskania od nich czegoś. Teraz będziesz się rwał, aby im coś ofiarować. Gdyż zapragniesz całym sercem podzielić się z nimi doświadczeniem, jakiego zaznałeś w sobie doświadczeniem Jedności. Będziesz szukał tej Jedności z każdym, gdyż będziesz wiedział, że stanowi ona prawdziwą twą istotę i będziesz chciał poznać te prawdę we własnym doświadczeniu. Wtedy to staniesz się niebezpieczny". Zakochasz się we wszystkich. Tak, to jest niebezpieczne, ponieważ my, ludzie, ustanowiliśmy taki styl życia, w którym uczucie Jedności z każdym przez cały czas, wpędza nas w tarapaty. Ale teraz znasz przyczyny, wiec możesz tego uniknąć."....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CD ........Sza. Bądź cicho. Przestań o tym myśleć! Teraz zogniskuj swój wewnętrzny ogląd. Gdyż teraz, kiedy masz natchnienie, przyniesie ci ono wielki wgląd". Skup swój ogląd na punkcie pośrodku czoła, nieco ponad linią oczu. Na tak zwanym Trzecim Oku? Tak. Skoncentruj na nim swoją uwagę. Wejrzyj głęboko. Nie oczekuj, że coś dojrzysz. Zajrzyj w tę nicość. Bądź z tą ciemnością. Nie staraj się czegoś tam zobaczyć. Odpręż się, ciesz się spokojem, jakim emanuje pustka. Pustka jest dobra. Stworzenie może dokonać się jedynie w próżni. Dlatego raduj się pustką. Nie oczekuj niczego więcej, nie pragnij niczego więcej. Co mamy zrobić z tymi wszystkimi myślami, jakie wciąż nas nachodzą? Można mówić o szczęściu, jeśli zazna się choć trzy sekundy pustki. Czy mógłbyś wypowiedzieć się w sprawie tych natarczywych myśli, jakie nie dają spokoju zwłaszcza początkującym? Nowicjusze popadają we frustrację, kiedy nie udaje im się uciszyć umysłu i przejść do tej nicości, o jakiej mówisz. Dla Ciebie to może łatwizna, ale dla większości z nas na pewno nie. Znowu o tym rozmyślasz. Proszę cię, abyś przestał. Kiedy umysł wypełniają ci myśli, po prostu przyglądaj się, zaakceptuj to. Myśli przychodzą, a ty odsuwasz się i zamieniasz w widza. Nie myśl o tym, tylko rejestruj. Nie zastanawiaj się nad tym, co myślisz. Odsuń się i rejestruj. Nie osądzaj. Nie popadaj z tego powodu we frustrację. Nie zaczynaj mówić sam do siebie, na przykład: No i znowu! Nic, tylko same myśli! Kiedy wreszcie osiągnę pustkę?". Nie można osiągnąć pustki narzekając bez przerwy, że jest się od niej daleko. Kiedy wyskakuje myśl o niczym szczególnym, bez związku z obecną chwilą zauważ to. Zauważ i chwal, niech stanie się częścią twego doświadczenia. Nie dumaj o tym. To uczestnik pochodu przewijającego się przed twym wewnętrznym oglądem. Niech przejdzie. Podobnie postępuj z odgłosami czy uczuciami. Odkryjesz może, że nigdy nie słyszysz tylu dźwięków jak wtedy, gdy próbujesz doznać absolutnego bezruchu. Przekonasz się może, że nigdy nie masz takich trudności z zajęciem wygodnej pozycji jak wtedy, gdy próbujesz usiąść w absolutnie wygodnej pozycji. Zarejestruj to. Cofnij się o krok i przyjrzyj się sobie, jak to rejestrujesz. Włącz to do swojego doświadczenia. Ale nie dumaj o tym. To uczestnik pochodu. Niech przejdzie. Podobnie ma się rzecz z zadanym właśnie przez ciebie pytaniem. To pytanie po prostu przyszło ci do głowy. Ono również uczestniczy w pochodzie. Niech przejdzie. Nie staraj się szukać odpowiedzi czy rozwiązania, nie próbuj go rozgryźć. Pozwól mu być, iść w pochodzie. Zauważ, że nic nie musisz w związku z nim robić. W tym odnajdziesz wielki spokój. Jaka ulga. Nie trzeba niczego pragnąć, niczego robić, niczym być, z wyjątkiem tego, czym się właśnie jest. Niech będzie i niech minie. Ale nadal patrz. Bez niepokoju, bez oczekiwania. Tylko... przyglądaj się na luzie. Niczego nie wypatruj... bądź gotów na cokolwiek. Za pierwszym razem, kiedy to robisz, za dziesiątym albo dopiero za setnym czy tysięcznym, możesz dostrzec coś, co przypomina migocący błękitny płomień czy pląsające światło. Z początku może rozbłyskiwać, potem się ustala. Pozostań z nim. Wniknij do niego. Jeśli poczujesz, jak stapiasz się z nim, niech tak się stanie. Jeśli to się stanie, nie trzeba ci nic więcej mówić. Czym jest ten błękitny płomień, to pląsające światło? Tobą. To rdzeń twojej duszy. Otacza ciebie, przenika, jest tobą. Przywitaj swoją duszę. Wreszcie ją odnalazłeś. Wreszcie jej doświadczyłeś. Jeśli stopisz się z nią w Jedno, zaznasz prawdziwej błogości. Odkryjesz, że istota twojej duszy jest tożsama z Moja istotą. Utworzysz jedność ze Mną. Chociaż na chwilę. Chociaż na nanosekunde. Ale to wystarczy. Potem nic innego nie będzie się liczyło, nic nie będzie takie same, nic w fizycznym świecie temu nie dorówna. I wtedy też zrozumiesz, że nie potrzebujesz niczego i nikogo, poza samym sobą. Brzmi to trochę groźnie, w jakimś sensie. Chcesz powiedzieć, że nigdy więcej nie będę chciał z nikim innym być? Nie będę chciał nikogo pokochać, ponieważ nie będzie mógł mi dać tego, co odnalazłem w swoim wnętrzu? Nie powiedziałem, że nie pokochasz nikogo czy niczego poza sobą. Powiedziałem, że nie będziesz potrzebował nikogo, czy niczego poza sobą. Powtarzam: miłość i potrzeba, to dwie różne rzeczy. Jeśli naprawdę doznasz tej wewnętrznej jedni, o jakiej mówię, wynik będzie wręcz odwrotny. Zapragniesz być z wszystkimi ale teraz z zupełnie innego powodu. Nie będziesz dążył do uzyskania od nich czegoś. Teraz będziesz się rwał, aby im coś ofiarować. Gdyż zapragniesz całym sercem podzielić się z nimi doświadczeniem, jakiego zaznałeś w sobie doświadczeniem Jedności. Będziesz szukał tej Jedności z każdym, gdyż będziesz wiedział, że stanowi ona prawdziwą twą istotę i będziesz chciał poznać te prawdę we własnym doświadczeniu. Wtedy to staniesz się niebezpieczny". Zakochasz się we wszystkich. Tak, to jest niebezpieczne, ponieważ my, ludzie, ustanowiliśmy taki styl życia, w którym uczucie Jedności z każdym przez cały czas, wpędza nas w tarapaty. Ale teraz znasz przyczyny, wiec możesz tego uniknąć."....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam, ale wspomniany tekst wkleję trochę później, bo "wleciało tu trochę do przetrawienia. I tak dla jasności "budząc się" nie jestem wrogiem Twoim, tylko nie zgadzam się z niektórymi Twoimi wypowiedziami czy spostrzeżeniami. A że doszedłeś do tego praktycznie sam, więc chylę czoła przed ogromem pracy jaką włożyłeś w podniesienie swojej świadomości. Tylko już nie gań tak tego świata, bo świat na prawdę jest piękny, a jesteśmy tu po to by sobie przypomnieć Kim Jesteśmy w Istocie i Kim chcemy być. Nie jesteśmy tu za karę, ale w świecie Absolutu niemożliwe jest doświadczenie zła i dobra. Aby tego doświadczyć musisz najpierw zapomnieć o Bogu. Faktem jest, że Bóg o nas nigdy nie zapomina, to my poprzez "zapomnienie" Boga mamy również zapomnieć wszystko to co uczyniliśmy bliźniemu w poprzednim wcieleniu. Bez tego zapomnienia nie byłby możliwy nasz rozwój. Brak rozwoju to zastój, a Wszechświat nie lubi zastoju. Byli już tacy jak Ty ze swoją tęsknotą do całkowitego powrotu do Domu i połączeniu się z Największą Miłością, ale w każdej chwili mogą (i wielu też to uczyniło) swoją "wędrówkę" zacząć od nowa. Mnie osobiście przyświeca przesłanie Najwyższej Zasady "niebo i ziemia przeminą, a Człowiek nie przeminie" - tego się trzymam i żadnego piekła się nie boję i szatana również, które to twory wymyśliły największe męskie pokraki (jako facetowi tak mi wolno napisać) w czasach gdy istniał zamiast patriarchatu matriarchat. To miała być zemsta za to, że żadna ich nie wybrała, a zauważyli że tylko One bały się strachu. Ot i wszystko na temat piekła i szatana, a jak ktoś zechce mogę wkleić tutaj matematyczny dowód na nieistnienie piekła, przeprowadzony przez Największego Nauczyciela wszechczasów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze taka jedna mała dygresja, szczególnie dla tych, którzy mienią się być wierzącymi. Prawdziwie wierzący ma moc uzdrawiania. Ja nie mam, więc jeszcze nie jestem prawdziwie wierzącym. Pozdrwiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ramajah
co za bełkot...w rankingu na najbardziej zbłąkane duszyczki na prowadzaniu : autor i mars Ciężko powiedzieć który tkwi w większej ciemnicy najbardziej szkoda jat bo widać że dziewczyna chłonie ten new age owskie brednie jak gąbka szkoda słów :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shesadda Czyż to co poniżej nie jest dowodem, jak bardzo trzeba uważać, o czym z resztą przestrzegasz? „Rozważmy modlitwę Dawida w psalmie dwudziestym trzecim. Pan jest pasterzem moim, nie będę więc łaknął. Jak pojmujecie, nie była to modlitwa błagalna. Czy nie znajdujecie, że prawdziwe jej znaczenie jest równoznaczne z tym, iż prowadzi nas Jedna Wielka Zasada na ścieżkę, którą powinniśmy iść, czyli że Wielka Zasada idzie przodem na naszej ścieżce i w ten sposób, kręte drogi się prostują? Wielka Zasada przygotowuje naszą ścieżkę, tak jak to czyni dobry pasterz dla swych ufnych polegających na nim owiec; a więc możemy powiedzieć: Tam gdzie prowadzi nas Ojciec, nie lękamy się. Dobry pasterz wie, gdzie jest wszystko, co dobre dla jego owiec; możemy więc powiedzieć: Nie będę łaknął! Razem z Dawidem możemy powiedzieć: Nie będę łaknął, gdyż JAM JEST chronione jest od wszelkiego zła. Każda potrzeba naszej natury jest zaspokojona. Nie tylko będziemy dobrze żywieni na zielonych pastwiskach, lecz obfitość pozwoli nam zaoszczędzić. Odpoczywamy z zupełną pewnością, że każde pragnienie jest już spełnione, tak iż możemy powiedzieć z Dawidem: 0n daje mi zielone pastwiska, do cichych wód prowadzi mnie. Błękit ich spokojnych głębi daje wielkie ukojenie naszym duszom i ucisza zmąconą świadomość. Przy spokojnym ciele i opanowanej duszy, niebiańskie natchnienie Zasady Najwyższej spływa do naszych wnętrz jako czyste światło życia i siły. Jasność wewnętrzna w nas płonie chwałą Pana swego, prawem, przez które jesteśmy wszyscy jedno. To promienne światło ducha odnawia nasze poznanie, stoimy w objawieniu naszej prawdziwej istoty, czując się jednością z Nieskończonym i wiedząc, że każdy wyszedł z tej Zasady dla przejawienia doskonałości Ojca. W spokojnej ciszy naszych dusz jesteśmy bezpieczni. W ten sposób On odnawia mą duszę. Oto, choć idę doliną cienia śmierci, nie boję się złego. Czego mamy się bać w pełni dobrodziejstwa tej Zasady Bożej? Tu odpoczywają nasze natury fizyczne, Bóg ucisza nasze umysły, Bóg uspokaja nasze dusze, Bóg oświetla nas dla służenia. Z tak doskonałym przygotowaniem wewnętrznym, jakież próby zewnętrzne mogłyby nas zatrwożyć? Jakież zło mogłoby nam szkodzić? Bóg jest w pobliżu każdego z nas, dla wszystkich jest On wiecznie obecną pomocą w chwilach trudnych. W Nim żyjemy, poruszamy się i mamy swój byt. Mówimy jednogłośnie wszystko jest dobre. Teraz każdy musi powiedzieć: Miłość boża prowadzi mnie wprost do stada. Pokazano mi prawdziwą drogę; gdy zabłądzę od stada, ścieżka moja jest prostowana. Potęga bożej miłości przyciąga mnie do mego dobra, i tak wszystko, co by roi szkodziło, jest odsunięte. Obecnie każdy może powiedzieć z Dawidem: Ponieważ Ty jesteś ze mną, Twoja różdżka i Twoja laska mnie prowadzą. Podejmując zrazu tę pracę i dostrzegając prawdy, i podstawowe fakty naukowe, ukryte poza wszelkim życiem oraz drogą dojścia do nich, robicie pierwszy krok, a odczuwana radość i uzyskane oświecenie są tak ponad wszelkie doświadczenia, jakich dotąd doznaliście, Że postanawiacie kontynuować tę pracę. Ale kiedy dopuszczacie do siebie zwątpienie, obawy czy zniechęcenie, to wasza działalność się opóźnia. Walczycie najpierw na jednej drodze, potem na drugiej, i przypuszczacie, że tracicie grunt pod nogami. Bóg wydaje się zbyt trudny dla ludzkich istnień i godzicie się ulegać niepowodzeniom. Mawiacie, dzieci boże umierają na każdym kroku i nikt z waszego pokolenia nie osiągnął ideału wiecznotrwałego i życia wiecznego, spokoju, harmonii, doskonałości, które ja idealizuję. Mawiacie, że cel osiąga się po śmierci opuszczacie się więc i uważacie przez pewien czas, że znacznie łatwiej jest płynąć z ludzką falą, obniżając dążenia. I znów świadomość rasy się uwsteczniła, a choć wsparta była rozległym duchowym oświeceniem i rozumieniem, wszakże wszystko zawiodło i świadomość ta uległa innej sile, która wiąże ludzkość i panuje nad nią. Pokolenie za pokoleniem potęguje tę siłę, czyniąc ją zawziętszą. Czyż można więc się dziwić, że natura ludzka staje się słaba, krucha i człowiek z kolei popada znów w ten sam wieczny kołowrót, w którym ślepy idzie za ślepym, powoli i stopniowo we wieczne zapomnienie, i schodzi we wielki wir, gdzie nie tylko ciało podlega zniszczeniu i rozkładowi, ale dusza jest miażdżona miedzy nigdy nie spoczywającymi żarnami ludzkiego postrzegania i błędami? Gdybyście zrozumieli jak ja i wielu innych, iż o wiele łatwiej jest wypracować swój własny problem, w jednym ziemskim doświadczeniu niż powoli i stopniowo iść, gromadząc rasową świadomość dobra i zła, która wkrótce stanie się stężałą skorupą, układaną warstwa po warstwie na tym stwardnieniu przez każde następne doświadczenie, aż nabiera ono nadludzkiej siły i zadaje ciosy jak potężny młot, aby rozbić skostniałą powłokę i wyzwolić wasze prawdziwe ja. Dopóki nie rozkruszycie skorupy i nie uwolnicie waszego prawdziwego ja, będzie was miażdżyć ten sam wir. Możecie działać, aż wyzwolicie się na tyle, że dostrzeżecie na mgnienie oka szersze horyzonty. Tu znów przestajecie walczyć; wasze widzenie umysłowe doznało rozjaśnienia, lecz wasze dało ciągle jest jeszcze zamknięte w łupinie, Pojmujecie, że nowo narodzone kurczę, gdy swobodnie wychyli głowę z jaja, musi iść naprzód i walczyć; musi ono oswobodzić się zupełnie ze swej starej skorupy, czyli środowiska zanim wrośnie w nowe które przeszło i dostrzegło, skoro wybiło otwór, w jajku, z którego wyszło. W ogóle nie zdajecie sobie sprawy z tego, że ja, będąc chłopcem pracującym w stolarni razem z mym ojcem, uświadomiłem sobie, iż istnieje wyższe życie dla zrodzonej z Boga, tzw. istoty ludzkiej niż tylko wejście w istnienie ludzie na krótki czas, podczas którego miażdżą ją kamienie młyńskie stworzonych przez człowieka praw, przesądów i konwenansów, a walka w toku tego istnienia o krótkie lata życia, potem wejście do nieba i wspaniała nagroda w postaci gry na harfie, i śpiewanie psalmów, nie mogą mieć logicznego bytu poza umysłami ludzi, na których żerują kapłani naszych czasów. Całkowicie nie rozumiecie, że po tym wielkim przebudzeniu, czyli realizacji wewnętrznej, przeminęło wiele dni i nocy walki w odosobnieniu i milczeniu, w zupełnej samotności, w sobie i ze sobą, A gdy przezwyciężyłem osobowość, nastały dla mnie jeszcze cięższe doświadczenia przy osobistym obcowaniu z tymi, gorąco ukochanymi chciałem im ukazać światło, które dostrzegłem, będąc przekonany, iż płonie ono jasno i oświetla ścieżkę każdego dziecka bożego na świat przychodzącego. W ogóle sobie nie wyobrażacie natrętnej pokusy, która nachodziła mnie, aby pozostać cieślą, jakim być mogłem, i żyć przez ten krótki czas przydzielony człowiekowi przez hierarchię i ortodoksję zamiast podjąć życie, które ukazało mi się tylko w przebłysku, poprzez błoto przesądu, dysharmonii i niewiary. Nie pojmujecie cielesnej boleści, nikczemnych obelg, którymi obrzucali mnie bliscy. Wyłączam tych, którym ukazałem dostrzeżone przez siebie światło. Nie wiecie, że to wymagało woli niezłomnej, potężniejszej niż moja własna, która podtrzymywała mnie w godzinach próby. Jak mało możecie wiedzieć o tych doświadczeniach i walkach, pokusach i porażkach. Jak walczyłem wciąż z zaciśniętymi pięściami i zębami, widząc i wiedząc, że było tam światło, choć się wydawało, że błyska ostatni promień, a nawet że i ten zniknął, ustępując mrokowi. Ale także wtedy było zawsze coś we mnie silniejsze i panujące, że poza cieniem światło było tak jasne jak zwykle. Nie ustawałem, odsunąłem cień. i znalazłem światło, płonące jeszcze jaśniej z powodu chwilowego przyćmienia. Również wtedy, gdy cień ukazywał się krzyżem, mogłem widzieć ponad nim świat boski, ostateczne nadejście jutrzenki triumfu, przechodzącego pojmowanie śmiertelnego człowieka pogrążonego jeszcze w lęku, wątpliwościach i przesądach. To był zew tego widzenia, który mnie zobligował do zdecydowanego wypicia pełnej czary goryczy, abym mógł przez własne doświadczenie zetknąć się z tym, co gasiłem: Ze człowiek poprzez wolną wolę Boga, połączoną z jego własną wolną myślą i czystymi pobudkami, może dowieść samemu sobie, że Bóg jest boski i że człowiek, Jego Syn prawdziwy, zrodzony na Jego obraz i podobieństwo, jest tak samo prawdziwie boski, jak boski jest Ojciec że ta boskość jest realnym Chrystusem, którego każdy człowiek postrzega, i który jest w nim oraz we wszystkich dzieciach Boga. Ten faktyczny Chrystus jest światłem, oświecającym każde dziecko na ten świat przychodzące. Jest ono Chrystusa-Boga, naszego Ojca, w którym, poprzez Niego oraz dzięki Niemu my wszyscy mamy wieczne życie, światło, miłość i prawdziwe braterstwo, prawdziwe Ojcostwo, prawdziwe Synostwo Boga i człowieka. W świetle tego rzeczywistego poznania, czyli prawdy: nie potrzebujecie króla, królowej, korony, papieża ani kapłana. Przy właściwym pojmowaniu, wy sami jesteście królem, królową, papieżem, kapłanem i nikt, tylko wy i Bóg stoicie razem sami. Rozpowszechniajcie to prawdziwe poznanie, aby ogarnęło cały wszechświat formy i kształtu, a dzięki danej od Boga zdolności twórczej czyńcie go doskonałością, którą widzi Bóg, i która Go otacza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ramajah, a ty należysz do tych męskich pokrak, których wyżej wspomniałem? Ja wybrałem Miłość, a skoro Tobie po drodze ze strachem, mnie nic do tego i to Twoja wola, a dziewczyna, której niby bronisz, chce się od strachu uwolnić. Za parę lat, gdy sobie pomyślisz, "dlaczego?, dlaczego właśnie mnie to spotkało?" - wróć i przeczytaj co napisałeś i co czułeś pisząc to, a zaręczam Ci poznasz odpowiedź. Nie chcesz, nie czytaj, a idź jak większość z falą, którzy nic i niczego nie umieją sami osiągnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
budząc się teraz ta poniżej przytoczona przypowieść trochę kłóci się z niektórymi Twoimi wypowiedziami: "Nie zazdrość innym sukcesu, ani nie ubolewaj nad porażką, albowiem nie wiesz, co jest sukcesem czy porażką w końcowym rozrachunku duszy. Nie sądź pochopnie, co nieszczęściem jest, a co radosną okazją, dopóki nie przekonasz się, lub zdecydujesz, jaki z tego zostanie zrobiony użytek. Albowiem, czy śmierć okropna jest, jeśli ratuje życie tysiącom? A życie weselem, jeśli nie przyniosło nic prócz łez? Lecz nawet wtedy nie osądzaj, zachowaj swoje zdanie dla siebie i pozwól innym sądzić, co im się podoba. Nie znaczy to, abyś był głuchy na wołanie o pomoc, czy nakaz płynący z duszy, aby działać na rzecz zmiany warunków czy okoliczności. Chodzi o to, abyś wystrzegał się szufladkowania i ferowania wyroków. Gdyż każda sytuacja to dar i każde doświadczenie kryje w sobie skarb. Była kiedyś duszyczka, która wiedziała, że jest światłością, młoda i przeto żądna doświadczania. Ja jestem światłością", powiadała. Ja jestem światłością." Jednak świadomość, ani powtarzanie tego, nie mogły zastąpić doświadczania siebie jako światłości. W świecie, z którego wywodziła się duszyczka, panowała wyłącznie jasność. Każda dusza była wspaniała, każda niepowszednia, i każda błyszczała blaskiem Mojej światłości. Zatem owa duszyczka była niczym płomyk świecy na słońcu. Zanurzona w jasności, której stanowiła część, nie mogła siebie dostrzec, ani doświadczyć, Czym W Istocie Jest. Stało się więc, że duszyczka zapragnęła siebie poznać. Tak mocne było jej pragnienie, że pewnego dnia powiedziałem: Czy wiesz, Maleńka, co musisz uczynić, aby zaspokoić to swoje pragnienie?" „Co takiego, Boże? Co? Nie cofnę się przed niczym!", odparła duszyczka. „Musisz odłączyć się od nas, rzekłem, „a potem pogrążyć się w ciemności. „A czymże jest ciemność, o Przenajświętszy?, spytała duszyczka. „Wszystkim, czym nie jesteś ty, wyjaśniłem i duszyczka zrozumiała. Tak więc oddzieliła się od Całości i zstąpiła do innego świata. A w tym świecie miała moc ściągania na siebie wszelkich odmian mroku. I tak postąpiła. Lecz pośród owych zgromadzonych ciemności zawołała, „Ojcze, Ojcze, dlaczego mnie opuściłeś?" A i wy, to czynicie w swej najczarniejszej godzinie. Ale przecież ja nigdy was nie porzuciłem, zawsze stoję u waszego boku, gotów przypomnieć wam, Czym W Istocie Jesteście; zawsze gotów przyjąć was z powrotem do siebie. Zatem, bądźcie światłem w ciemności i nie przeklinajcie jej. I nawet kiedy osaczy was to, czym nie jesteście, nie zapominajcie swej prawdziwej istoty. Głoście chwałę stworzenia, nawet gdy chcecie wnieść doń zmiany. I wiedzcie, iż to, jak się zachowacie w chwili najcięższej próby, może stać się zaczynem najwspanialszego triumfu. Albowiem stwarzane przez was doświadczanie jest wyrazem tego, Czym W Istocie Jesteście - I Czym Pragniecie Być. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jupiterr
Mars co wg ciebie jest nie tak w kursie cudów? mnie sie zdaje, ze ta ksiazka przede wszystkim nawołuje do tego by przebaczac i kochac. chyba nic w tym złego? przy okazji co w cytowanym tekscie znaczy nie łaknij? nie pragniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedny/a z wielu statd
jupiterr a ty jestes zwykla hiookrytka bo wiadomoz ze pisalas wczesniej pod tymi nickjalmi co ktos wymienial. nie ma ien czego wstydzic bo kazdy z nas ma tu problemy i nie ma co sie oszukiwac.zycze WSZYSTKIM znalezienia dobra i dobrych ludzi sobie takze. bez odbioru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro pytasz o te słowa czyli nie czytałeś/aś całości. Ten tekst pochodzi z książki, w której został przedrukowany ze stenogramu rozmowy i wypowiadającego się Jezusa. Nie komentował tej wypowiedzi (jak i wielu innych) autor tej książki, który tę wypowiedź słyszał i był obecny, więc i ja nie ośmielę się jej komentować. Ta wypowiedź znacznie koliduje z tym o czym mówi Kurs, że ukrzyżowanie to symbol, a nie rzeczywistość. Jezus wyraźnie podkreśla dlaczego do tego doszło i jakie to miało nieść przesłanie. Że zostało zmienione i wypaczone w naukach kościoła, zupełnie nie wiem w jakim celu, chyba tylko dla straszenia nas? Poza tym, wystarczy przeczytać parę zdań z Kursu i podręcznika dla nauczycieli, a ma się wrażenie (może mam mylne, bo podkreśliłem, że nie czytałem całości), że to trąci zbyt mocno religią. Może się przemogę i ją przeczytam, więc tylko na podstawie tego fragmentu mogę się wypowiadać. Pokreśliłem też, że w wielu aspektach moja świadomość się zazębia ze świadomością budząc się, ale zbyt dużo jest w jego wypowiedziach żalu i strachu. Skoro więc wzoruje się na Kursie, to uważam Kurs za mało wiarygodny. Słowa pochodzące od Boga nie mogą nieść strachu i nie niosą, ale tylko Miłość, spokój i ukojenie. Przeczytaj sobie Przyjaźń z Bogiem i Jedność z Bogiem, a będziesz mieć podobne wrażenie. W księgarniach każą sobie słono płacić, a na moim chomiku masz je za darmo. Poza tym, jak wspomniałem wyżej, Ktoś steruje tym co mam przeczytać, być może teraz będzie to Kurs cudów. Jakoś jednak mnie do niej nie ciągnie. Wszystkie inne poprzednie nie wprowadzały do mojej świadomości takiego oporu. Jeśli przebaczysz bratu, to co? NIC. To nic nie znaczy. Prawdziwego cudu przebaczania doświadczysz - gdy przebaczysz sobie. Powiem Ci nawet, że o wiele łatwiej jest przebaczyć bratu największe łajdactwo wyrządzone Tobie niż przebaczyć sobie malutkie przewinienie wobec brata. To religie mówią o wybaczaniu, ale naucza się o przebaczaniu, a to istotna różnica. Naucz się wybaczać sobie, a zaręczam Ci, że tego odczucia nie da się nijak opisać, bo język nie zna takich słów. Można jedynie to nazwać PRAWDZIWYM CUDEM WYBACZANIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jupiterr
dajże spokoj jam jupiterr co nie zmienia faktu, ze uwazam iz pastwicie sie nad pytająca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jupiterr Dlaczego sądzisz, że ktoś się pastwi nad kimś? Przeczytałeś chociaż teksty akapitów zamieszczone przeze mnie? Znajdziesz w nich jakieś słowo, które może być podszyte strachem? Jeśli ktoś poszukuje odpowiedzi na stawiane pytania, a dostaje odpowiedź, która naprowadza, że tak na prawdę odpowiedź tkwi w nas samych - nie uważam tego za pastwienie się. Jeśli nie wierzysz, że mam rację, spróbuj chociaż przez chwilę o niczym nie myśleć - zaręczam Ci - 5 sekund to będzie wielki sukces. Jednak to, co potem poczujesz, będzie Ci trudno opisać słowami. Zawsze, wszędzie i wszystkich ostrzegam - nie baw się swoim umysłem gdy czujesz niepokój, bo to oznacza utratę z Najczystszą Siłą. Ukojenie, uczucie fruwania w powietrzu, a nawet oddzielenie się od ciała - są to uczucia bezpieczne i nie zagrażające nikomu. Każda zabawa w duchy, myślenie o w stanie wyciszenia o złych mocach, jest zaproszeniem dla takowych. Nie jesteśmy sami we wszechświecie i są światy na o wiele niższym poziomie świadomości niż nasz, więc nie bawmy się w wywoływanie duchów, wszak te filmiki podane we wcześniejszy linkach o tym świadczą. Kierowanie się ku Miłości jeszcze nikomu nie zaszkodziło i do opętania nie doprowadziło, ale wyżej wspomniane "zabawy" i zabawy w czarną magię owszem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogi administratorze, chciałbym się dowiedzieć dlaczego, gdy prosiłem by usunąć moje podwójne wypowiedzi na forum, są one do dzisiaj, a ktoś usunął moją wcześniejszą wypowiedź, chociaż ona nijak nie naruszała regulaminu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jupiterr
Mars to nie było do ciebie! to do osoby, ktora mysli, ze mam cos wspolnego z pytająca tutaj. postanowilem jednak zabrac głos bo widac, ze pytająca szuka, a niektórzy próbują ją ośmieszyc tylko dlatego, ze pyta, ze szuka. takie odnioslem wrazenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok jupiterr Pozwolisz więc, że CI pomogę. Nie rozumiałem i nie rozumiem różnego rodzaju prześmiewców, podszywaczy i różnego innego rodzaju trolli. Cóż, zapewne internet to jedyne miejsce gdzie osoby nieśmiałe mogą się wyżalić i zadawać pytania - w realu niestety nie znajdą zrozumienia, bo tak na prawdę obawiają się podobnych ataków jakie spotyka je tutaj. Znam jednego trolla i jak do tej pory miałem do niego szacunek, tak w momencie gdy "ujawnił się" szacunek prysł jak bańka mydlana. Późniejsza obserwacja ujawniła, że taki sam jest w realu mimo iż robił to bardziej dyskretnie. Poza tym, cóż złego jest w zadawaniu pytań, wszak kto pyta, nie błądzi. Jednak chciałbym przestrzec osoby pytające. Wszystkie wskazówki i rady dostosowujcie do swojej rzeczywistości, bo tak samo jak buty, które widzicie na nodze przyjaciela, czy też przyjaciółki, nie będą dla Was wygodne mimo, że bardzo się Wam podobają. Tak samo jest i ze wskazówkami. One mają wskazać kierunek lub kierunki do wyboru, ale drogę musicie pokonać samodzielnie. Jak to się robi? Spróbujcie sobie zrozumieć na podstawie tego filmiku i tego kawałka jak się powstaje: http://www.youtube.com/watch?v=zFACPWKg0IE Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do tych prześmiewców!!!!!! Potrafilibyście tyle się nauczyć? Tak wiem, to zbyt nudne, przecież obrażanie kogokolwiek jest łatwiejsze. Mimo to, pozdrawiam Was i życzę Wam wszystkiego dobrego, bo w każdym jest jakaś iskierka Boga, a Wy tylko się przed Nim bronicie. http://www.youtube.com/watch?v=mXwE5TAGgqY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oszołomek z Pacanowa ;)
Ale pierdolisz Mars :O jak potłuczony g=haha kontakt z Najwyższą Siłą :D ta najwyższa siła powinna c kiedys spuścił cegłówke na ten durny łeb żebyś otzrezwiał i trochę zmadrzał ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Love peace end kwiatki
jat... boje sie ludzi, wydaje mi sie, ze wiekszosc chce mnie skrzywdzic. za bardzo widze te schematy wg których działaja ludzie. wydaje mi się, ze odstaje od nich, ze nie potrafie sie juz wpasowac ale wiem jedno nie poddam sie i bede koncentrowac sie na Bogu i zmieniac myslenie o ludziach i o sobie. własnie budzac sie duzo mi uswiadomił II Tylko że budząc się wprowadza Cię w totalny kanał...który z nie ma nic wspólnego z prawdziwym żywym Bogiem...To są tylko jego wizje,jego przemyślenia,a najgorsze jest to że wciska ten swój kurs cudów :( A to juz jest bardzo niebezpieczna ścieżka,wiedzie totalnie donikąc.I w ogóle jego posty sa pełne błędów,mylenia pojęć,pełne wręcz kłamstw, które trudno wyłapałac w pierwszej chwili bo opakował to wszystko bawełenką pięknych ślicznych słówek o miłości.Tylko że to wszystko jest pustosłowe.Można obalić każde jego zdanie jakie wypowiedziala w tym temacie, tylko że trzeba by na to ok 200 str,cytat jego-sprostowanie,cytat jego sprostowanie jak jest naprawdę.To się nie da,nikt nie przeczytał.Ale powiem tylko jedno,jat uważaj na tego człowieka, na te te teorie bo one nie są drogą do Boga.Wiem że Cię nie przekonam, bo on już zrobił Ci niezłe pranko mózgu ale mam nadzieję że kiedyś jednak sama przejrzysz na oczy.Zacznij czytać Biblię i modlić się,to jedyne co może Cię nakierować na własciwe ścieżki.Pozdrawiam i życzę żeby nie dała się zwieść błędnym nauczycielom...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jat...
love.. dlaczego uwazasz, ze budzac sie oszukuje? przeciez opisuje, ze kontroluje siebie na ile może, oddaje się Bogu, a to znaczy, ze mu ufa i czy to nie jest kontakt z żywym Bogiem? dlaczego uwazasz też, ze K.C. to droga do nikąd? czy czytałas tę ksiązke? Czy mozesz pokazac mi jakis jeden post budzac sie gdzie jest bład. ja nie atakuje tylko próbuje zrozumiec i pisalam powyzej, ze ja tego nie przyjmuje bezgranicznie, a analizuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idzjuz
jat... nie biorę żadnych leków jestem przeciwna raczej mocnym lekom, nie wiem czy to depresja, ale faktem jest, ze bardzo się meczę, boje sie ludzi, wydaje mi sie, ze wiekszosc chce mnie skrzywdzic. za bardzo widze te schematy wg których działaja ludzie. wydaje mi się, ze odstaje od nich, ze nie potrafie sie juz wpasowac ale wiem jedno nie poddam sie i bede koncentrowac sie na Bogu i zmieniac myslenie o ludziach i o sobie. własnie budzac sie duzo mi uswiadomił 15:30 [zgłoś do usunięcia] pan white tylko, żebyś była wolna od tego wszystkiego czego doświadczasz, musisz sobie zdać sprawę z czegoś, a trzymając się kurczowo autora możesz tego w ogóle nie dostrzec. Oferuję pomoc, jeśli będziesz chciała napisz, bo wydaje mi się, że stoisz praktycznie w miejscu, a jak nie w miejscu, to jeszcze nie takim miejscu, w którym byś mogła powiedzieć sobie. Rozumiem, czuje, jestem wolna oraz odważna, bo sobie coś uświadomiłam.,,,,,, i Dokladnie tak jest , kobieta pisze tu od lat a nic z tego nie wychodzi,....myslalame zt tro ze mna jest zle ale widze za nie jest po pirostu rtagicznie,...BEZ POMOCY psychologoai psychiatry ona naprzwde moze zle skonczyc.Poojscie do spescjalisty napreawde nie wymaga az takiego wysilku.pozdrowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) To ciekawe, ale z punktu widzenia sposobu odnoszenia się do innych, jat ... jest chyba najbliższa drogi oświecenia ze wszystkich na tym topiku. Jat: nie ocenia, nie osądza. nie atakuje, nie wywyższa się, nie mówi "wiem to, wiem tamto", pyta się. Nikt tu nie jest taki oprócz jat ..., ani ja, ani ktokolwiek inny nie ma takiej postawy. A przecież mamy nie oceniać (to nauczanie Jezusa, buddyzmu, Kursu) i zrozumieć, że nie wiemy. Postawa "nie wiem", to zakwestionowanie wiecznego gadania ego, które ciągle coś "wie", choć w istocie patrzy a nie widzi, słucha a nie słyszy. Gdy odwróciliśmy się od Boga, nie wiemy i "nie wiem" to najuczciwsze, co możemy powiedzieć. Nie wiem, kto tu tak naprawdę kogo uczy :) Pozdrowienia dla Wszystkich 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ramajah
Mars "Ramajah, a ty należysz do tych męskich pokrak, których wyżej wspomniałem?Ja wybrałem Miłość, a skoro Tobie po drodze ze strachem, mnie nic do tego i to Twoja wola, a dziewczyna, której niby bronisz, chce się od strachu uwolnić.Za parę lat, gdy sobie pomyślisz, "dlaczego?, dlaczego właśnie mnie to spotkało?" - wróć i przeczytaj co napisałeś i co czułeś pisząc to, a zaręczam Ci poznasz odpowiedź.Nie chcesz, nie czytaj, a idź jak większość z falą, którzy nic i niczego nie umieją sami osiągnąć." To Ty idziesz z falą tylko tego nie widzisz.Nie ja.Ja wiem w co wierzę i Kogo ale nie epatuję tym, nie mam takiej potrzeby. Ty idzisz z falą modnego krojenia tworzenia Boga na własne potrzeby.Oraz z falą własnego gniewu, urażonej ambicji,która widać w słowach o męskich pokrakach. Kiepski z Ciebie aktor. Jesteś bardzo niepewny siebie,pełen strachu i lęku który maskujesz wielkimi pseudomądrosciami których się naczytałeś a swój strach projektujesz na innych ludzi.Sądzę ze za jakiś czas to Ty będziesz jednym z tych co zadają sobie pytanie dlaczego mnie to spotkało. Ty nie wybrałeś wcale Miłości, tak tylko Ci się wydaje.A dowodem na to są Twoje własne słowa w pierwszym zdaniu tego wpisu. I nie zaprzątaj sobie główki kim ja jestem,bo to nie jest ani ważne ani istotne dla tego tematu.Pomyśl lepiej o sobie.Kim Ty jesteś i ku czemu zmierzasz.A na początek dowiedz sie czym w ogóle jest Miłość. Bo narazie piszesz o czymś o czym nic nie wiesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ramajah
jat... love.. dlaczego uwazasz, ze budzac sie oszukuje? przeciez opisuje, ze kontroluje siebie na ile może, oddaje się Bogu, a to znaczy, ze mu ufa i czy to nie jest kontakt z żywym Bogiem? dlaczego uwazasz też, ze K.C. to droga do nikąd? czy czytałas tę ksiązke?Czy mozesz pokazac mi jakis jeden post budzac sie gdzie jest bład. Ja się zgadzam z love.Skąd Ty wiesz że budząc się oddaje się "Bogu"? Bo on tak mówi? To nie jest żaden dowód.Tak samo i to samo mówia okultyści sekciarze etc. Mówic pisać można dużo ale juz pobieżnie przejrzawszy jego posty widać że to groch z kapustą,wszystko się temu chłopu pomieszało,wszystko.Postawione do góry nogami.Dokładnie tak samo bajają twórcy sekt i new ageowcy, przekręcają wszystkie pojęcia, odwracają prawdziweich znaczenie .Właściwie trudno powiedzieć czy on to robi celowo czy nie.Sekciarze i okultysci na ogół manipuluja celowo. Ale tu jest to pewnie manipulacja nie świadoma,wynikająca z jego tego że on sam wsiąkł w te bzdury.Powiem wprost-nie powinnaś wierzyć temu człowiekowi.Bo on sam jest baaardzo odwrócony od prawdziwego Boga, ten o ktorym pisze to jego wymyślony bożek, odbicie jego Ego.I zgadzam sie całkowicie że kurs to może nie droga doniką, bo zawsze dokądś, do wielkiego wielkiego błędu.Możesz się do konca pogubić.Jeden post w którym jest błąd? Alez w każdym jego poście są liczne błędy.Nie wystarczyłoby życia aby je wszystkie skomentować.Ten człowiek błądzie w sposób nieprzeciętny.I ciągnie za soba innych, bo wpływa na Was niezauważalnie indoktrynuje.I to jest niebezpieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mixxerka
Tutaj osoba przebywająca dłuższy czas w Indiach która poznała od podszewki religie Hinduistyczne,studiowala na hinduskim Uniwersytecie,oraz żyła wśród Hindusów wspólpracowała nawet z kuzynem o.Antonego de Mello - Ambrożym de Mello opowiada o kwestiach reinkarnacji,podejściu synkretycznym,o tym jak w Pl propaguje się i dlaczego religie wchodu,itd itd.Mówi bardzo wiele ciekawych rzeczy.Myślę że każdy kto czyta ten topik powinien się z tym zapoznać-wiele się rozjaśni http://www.youtube.com/watch?v=9yxxQM3KbR8

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adam juz tu byl
Plus takie drobiazgi jak inkwizycja, wyprawy krzyżowe, pogromy żydów, stulecia wojen religijnych w Europie, i taki drobiazg jak np. ludobójstwo Indian w Ameryce przez chrześcijańskich kolonizatorów http://www.cochise.com.pl/ludobojstwo_indian.html Może by tak wreszcie chrześcijanie posłuchali Jezusa, a nie klechów, których zbrodni z ostatnich dwóch tysięcy lat nie sposób zliczyć, i przestali się wreszcie wymądrzać, że są jacyś lepsi. 2000 lat pokazuje coś innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezuuuuuu jestem agnostyczką
arogancja siostry Pawlik ociekająca poczuciem wyższości musi odrzucać inteligentne osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ramajah o kurcze, dzięki że uświadomiłeś mnie, sam bym na to nie wpadł. A swoją drogą to trochę mało tego, może byś jeszcze więcej dołożył, bo ja już leżę, a widać że lubisz kopać leżących. Stać Cię chyba na więcej. Napisz jeszcze o Miłości i uświadom mnie, może jeszcze nie jest za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×