Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sardynia

Życie na jednym garze z teściami

Polecane posty

Gość Sardynia

Przeraża mnie wizja tego, że za rok czeka mnie mieszkanie z teściami. Nie widzę się w tej roli. Wczoraj zrobiłam awanturę mojemu narzeczonemu, że nie mam zamiaru robić za czyjąś służkę i prać czyiś gacie. Kocham gotować, u mnie w domu wszyscy wiedzą, że jak ja jestem w kuchni ma być pusto. Nie lubię gdy ktoś mi zagląda do gara, wychowałam się w rodzinie gdzie to ja zajmuję się kwestią gotowania. A tu teściowa też mistrzyni kuchni, identyczne myślenie. Mówi że będzie nam gotować, a my będziemy pracować. Chwila na nic takiego się nie zgodziłam, z góry zarządziła wszystkim miejsca w rodzinie. Ja się chyba zastrzelę. Kiedy mówię facetowi, że trzeba zrobić kuchnię, osobną łazienkę, on odpowiada- przecież się nie pogryziecie. Może i tak ale ja nie mam zamiaru tańcować przy teściu w bieliźnie itp. Wszystko się wali. Pomocy:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Osobiście zamieszkałabym z teściami/rodzicami tylko i wyłącznie pod warunkiem że byłby to dom piętrowy i każdy ma swoje piętro. W jednym mieszkaniu nie ma mowy ! Zastanówcie się może lepiej nad wynajmem itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandziula
my ci tu wypiszemy nasz babski punkt widzenia i potem pokaz to narzeczonemu, zeby widział, że to nie jest tylko TWOJE dziwactwo. Dwie panie domu w jednej kuchni - to nie da rady. Jakbyś ty nie lubiła gotowac i by ci odpowiadało, zeby ktos inny ci po prostu stawiał zarcie na stole, to moze jeszcze. Ale jak u was obu kuchnia to wasze królestwo - no to sie własnie pogryziecie. Kuchnia MUSI byc osobna, łazienka to samo. Inaczej po miesiacu nie będziecie mogły na siebie patrzyć. A jak dłuzej tak pociagniecie, to jeszcze sie wasz związek rozsypie. ty chyba jestes typ herod baby, twoja teściowa to samo. Nie w pejoratywnym znaczeniu ;), po psortu obie wiecie, czego chcecie i lubicie przywodzić. To jest naprawde kipeski pomysł - w ogóle mieszkac razem. A już z jedna kuchnia i łazienką - po prostu katastrofa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze to Ty wprowadzasz się do ich rodziny, ich domu i już, jeszcze przed ślubem jesteś nastawiona na nie. Masz kilka możliwości- albo przełożysz ślub/ zrezygnujesz z wesela i pieniądze przeznaczone na wesele poświęcicie na kupno/wynajem własnego mieszkania (co pewnie w grę nie wchodzi ;) ) albo wprowadzisz się do domu teściów i wspólnie ustalicie jakieś kompromisy. Uwierz, że ta sytuacje nie jest łatwa ani dla Ciebie ani dla Twoich przyszłych teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O matko, kobieto! Teście przyjmują Was pod swój dach, ratują was (bo pewnie jakby was nie przyjeli to nie mielibyście gdzie mieszkać) a Ty jeszcze marudzisz? :-/ Jak dal mnie to troche bezczelne. Współczuję Twojej teściowej. Jasne, że mieszkanie z teściami to najgorsze wyjście dla młodego małżeństwa ale jeśli nie macie innego wyjścia to niestety robicie to na własną odpowiedzialność i na zasadach tych, którzy będą was gościć, czyli teściów. A ewentualne przeróbki (własna kuchnia, łazienka, wejście) też powinniście skonsultować z nimi bo może nie życzą sobie przeróbek w ich domu? Ale jeśli sie zgodzą to super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszkam z teściami
Moja teściowa to też królowa swojej kuchni. Od początku ustaliliśmy z nimi że gotujemy oddzielnie i już. Z początku nie było to jasne i teściowa robiła żarcia jak dla pułku wojska a jak mimo to robiliśmy coś dla siebie to były pretensje "dla kogo ja gotuję" po jakimś czasie sie nauczyła ze oddzielnie to oddzielnie. My zazwyczaj też mamy inne menu niż teściowa. Praktycznie nie ma obiadu który bym zrobiła chociażby podobnie. Tylko że tu trzeba mieć męża po swojej stronie. Mój przez jakiś czas robił tak że przychodził sobie jaśniepan z pracy i wybierał między tym co mamusia ugotowała a tym co żona ugotowała. Ja się męczyłam z czymś żeby zrobić a on przychodzi i "a bo mama zrobiła to i tamto". Przez jakiś czas zaczęłam robić porcję dla siebie a jemu dawałam serdelki do odgrzania i się nauczył że jak mamy być oddzielnie to oddzielnie a nie ja się męczę a on i tak sobie wybierze co lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ruanda
sprawa jest naprawdę bardzo prosta - jak się wchodzi między wrony, trzeba krakać tak jak one. Teściowa przyjmuje cię pod swój dach - masz być wdzięczna i siedzieć cicho, a nie zaprowadzać swoje porządki. To nie oni mają się dostosowywać do twoich przyzwyczajeń tylko ty do ich. Fanaberie to można mieć u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlatego własnie się NIE mieszk
a z teściami ;) My idziemy na małe mieszkanie na wsi po mojej babci, to tak na początek. Jak trochę zaoszczędzimy, to je sprzedamy i kupimy coś w mieście. Też była taka opcja na początku, że może zamieszkamy u rodziców narzeczonego. I też 1 kuchnia i 1 łazienka. Początkowo byłam nawet pozyywnie nastawiona. Ale teraz myślę, że gdybym wybrała mieszkanie z teściami, to popełniłabym chyba harakiri na swoim małżeństwie. Teściowa jest miła, ale bywa nadopiekuńcza, i jest taka, że drobną złosliwością potrafi wbić nóż w serce, chociaż na pierwszy rzut oka jest miła. Przekonuję się o tym z biegiem czasu. I o ile teraz jestem w stanie znosić to, tak potem chyba bym wysiadła psychicznie. Zresztą sądzę, że nawet gdybym kochała teściową z wzajemnością , to wspólne mieszkanie z rodzicami po ślubie jest niewskazane dla młodego małżeństwa. Na swoim można się urzadzać tak, jak się ma ochotę, można gotować co się chce i kiedy się chce, można biegać nago po mieszkaniu i uprawiać seks na stole w kuchni o każdej porze dnia i nocy, a jak się jest u kochanych teściów to jak ktoś słusznie napisał, należy się przystosować do zasad panujących w domu i chyba przyzwyczaić do braku intymności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ty masz takie podejscie
"Może i tak ale ja nie mam zamiaru tańcować przy teściu w bieliźnie itp. Wszystko się wali." ==> Jak masz takie [podejście, dziewczyno, to trzeba było najpierw pomyśleć o tym, gdzie będziecie mieszkać, a nie o hajtaniu się. A nie, że teraz myślisz, że się wprowadzisz i każdy będzie skakał, jak ty zagrasz. Chyba na głowę upadłaś. Myślisz, że w danym domu panowały tyle lat takie a nie inne zasady i przyzwyczajenia i nagle ty wielka pani wejdziesz i wszystko zmienisz ? To Ty się masz przystosować, nigdy na odwrot u teściow. Przeraża mnie takie myslenia. Nie mają gdzie mieszkać po slubie, ale sie hajtaja i jeszcze potem wielkie wąty, że nie chce latac kolo tescia w bieliźnie. Może teściu też nie chce, zebys latala? Ale łaskawie się zgadza, żebys pod mostem nie wylądowala i miala kawalek dachu nad glowa ?? Najpierw się mysli i analizuje, a potem podejmuje decyzje, dziewczyno !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażkaaaaaaaaaaaa
nie widzę problemu:) skoro jesteś na nią tak negatywnie nastawiona to wynajmijcie sobie mieszkanie i po kłopocie:) proste prawda?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety w tym konkretnym przypadku nie da sie miec ciastko i zjesc ciastko. Albo macie wiecej kasy dla siebie i mieszkacie z tesciami i do nich musicie sie dostosowac, albo zyjecie skromniej, ale na swoim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mvsbsDJV
Jak można wychodzić za mąż czy się żenić nie mając własnego mieszkania. Ludzie wam się w głowach po przewracał jak się nie jest samodzielny nie można zakładać rodziny. To ty droga dziewczyno masz się dostosować do warunków swoich teściów. A jak Ci nie pasuje to pod most.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha ha wypowiedź wyżej powala mnie na łopatki:-)))) zapomniałaś/łeś dodać że przed zamążpójściem trzeba mieć jeszcze: a) samochód b) zarobki powyżej 3000 na osobę c) uprawnienia najlepiej potwierdzone przez pedagoga psychologa itp do wychowywania dzieci jeśli takowe pojawią się na swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mvsbsDJV
Żebyś wiedziała. Jak można być tak nie odpowiedzialnym zakładać rodzinę nie mając dachu nad głową. I co potem żerować na rodzicach teściach. Dla mnie to czysta nieodpowiedzialność . A potem takie rodziny się rozmnażają i lodują na łasce państwowych zasiłków. Pogratulować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie nie trzeba mieć
samochodu ... Ale nie sądzisz, że wypadałoby pomyśleć o tym, czy będzie się miało gdzie mieszkać po ślubie, zanim się podejmie taką decyzję ? A nawet jeśli się nie ma gdzie mieszkać i idzie się do teściow , to chyba powinno się myśleć o tym, że będzie trzeba się jakoś dostosować, żeby nie było zgrzytow. Jak ktoś myśli, że wejdzie do czyjegoś domu i teściowie mają zmieniać swoje przyzwyczajenia , to chyba ma coś z głową. Dla mnie dziwne jest takie myślenie. Poza tym, najpierw podejmować decyzje po ślubie, a potem się zastanawiać gdzie będziemy mieszkać to dla mnie totalna abstrakcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie nie trzeba mieć
o ślubie *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i tu się z wami nie zgodzę bo w grę wchodzą np wypadki losowe na które NIKT nie ma wpływu: znam młode małżeństwo bardzo młode których dom po majowej powodzi nie nadaje się do zamieszkania..przyszła chwila i zostali z niczym. Możecie sobie to wyobrazić? szczęście w nieszczęsciu że teściowie jego mieszkali daleko i ich przygarneli. a może młodzi stwierdzili że z kasy za wynajem w ciągu 3 lat wybudują sobie coś albo odłożą na mieszkanie? Każdy [przypadek jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiście, ale co
innego wypadek losowy, a co innego wejść do czyjegoś domu i jeszcze mieć jakieś pretensje. Ja nie mowie, że to jest źle, że młodzi mieszkają z rodzicami. Ale osobiście bym w życiu nie wymagała w takiej sytuacji, żeby teściowie pode mnie zmieniali swoje przyzwyczajenia i jeszcze żebym miała jakieś wąty do teściowej. Przecież wiadomo, jak to jest. Wchodzi się jakby nie było nie do własnego domu, tylko do domu wktorym juz są jakies zasady, trzeba się przystosować do życia z teściami,z domownikami. Jak się chce rządzić, to najpierw trzeba pomyśleć o swoim kącie, a potem po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypada miec gdzie mieszkać
ale nie przesadzajmy z tym że wszystkiego trzeba się dorobić najpierw, bo można przegapić naprawdę ważne momenty. Juz ja znam takich co sie najpierw dorabiali, rozstali się tuż przed ślubem i co z następnym sie od nowa dorabiać? I tak przez całe życie można. Mnie też po slubie spotkał kryzys finansowy i co mam się rozwieść z tego powodu, bo małżeństwo nie mające gdzie mieszkac jest nieodpowiedzialne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiście, ale co
Ja tam dorobiona nie byłam po ślubie. Ale nie wyobrażałam sobie po prostu mieszkania z rodzicami i teściami. Z prostego powodu, uważałam, że zakładająć rodzinę nie chcę mieć za ścianą teściowej. Chcę móc się nacieszyć intymnością z mężęm. Nawet samochodu nie mieliśmy wtedy, dopiero poślubie kupiliśmy. Ale mieszkaliśmy sami. No ale podkreślam jeszcze raz, jak ktoś chce mieszkać z teściami, to nic złego nie jest. Ale dziwne dla mnie jest wchodzenie do czyjegoś domu i oczekiwanie, że teraz wszystko będzie, tak, jak ja chcę bo ja się wprowadzam i musi być po mojemu. No sorry....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiście, ale co
a poza tym powiedzialam, co innego wypadek losowy... bo oczywiście po to się jest małżeństwem, aby wspolnie sobie radzić z kryzysami. Ale co innego, nie mieć grosza przy duszy na życie, a brać ślub. Bo jednak trzeba mieć jakieś podstawy , aby założyć rodzinę. No chyba, że się mylę... I nie mowie tu o wielkim dorobku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiście, ale co
mialo byc "Ja tam dorobiona nie byłam PRZED ślubem" sorry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze do konca w temacie bedzie ale przed slubem uzgodnilam z moim przyszlym mezem wiele rzeczy, on ma wszystko sie zgodzil a potem jak przyszlo co do czego zaczely sie wlasnie o te rzeczy klotnie a mieszkanie z tesciami, z rodzicami czy w ogole z rodzina jest najgorszym zlem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój nie należy do rozgadanych osób, zawsze to ja najpierw muszę zadać pytanie, żeby poruszyć temat małżeństwa.... Hm,,, że też sama wcześniej tego nie zauważyłam:-( Kiedyś jak zapytałam, gdzie będzie miejsce na mój ogródek to odpowiedział, że jak się będę z teściową kłucić o warzywa to weźmie z rotacyjną na niego wiedzie. Też mi odpowiedź... Mój facet chyba jednak jest maminsynkiem. W domu ma jak pączek w maśle: ugotowane, wyprane, nawet mu mamusia kurze w pokoju pościera, bo jak nie to wszystko lerzy odłogiem.... Ach,,, Jaka ja byłam ślepa, zakochana po uszy, powoli zdejmuję różowe okulary...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miss Cole
Ja tego nie rozumiem. Wiem ze ze slubem czekac nie mozna w nieskonczonosc, ale takie sprawy nalezy ustalac wczesniej. Dlaczego tyle mlodych par decyduje sie na mieszkanie z rodzicami? Przy dwoch osobach pracujacych mozecie zawsze cos wynajac, a pewnie lepsza kawalerka niz ciagle wojny. Poza tym jesli wprowadzacie sie do rodzicow to jest ich dom i ich zasady. Ale mlodzi ida na latwizne - choc tylko im sie tak wydaje a potem jest problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×