Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sardynia

Na jednym garze z teściami:-(

Polecane posty

Gość Sardynia

Przeraża mnie wizja tego, że za rok czeka mnie mieszkanie z teściami. Nie widzę się w tej roli. Wczoraj zrobiłam awanturę mojemu narzeczonemu, że nie mam zamiaru robić za czyjąś służkę i prać czyiś gacie. Kocham gotować, u mnie w domu wszyscy wiedzą, że jak ja jestem w kuchni ma być pusto. Nie lubię gdy ktoś mi zagląda do gara, wychowałam się w rodzinie gdzie to ja zajmuję się kwestią gotowania. A tu teściowa też mistrzyni kuchni, identyczne myślenie. Mówi że będzie nam gotować, a my będziemy pracować. Chwila na nic takiego się nie zgodziłam, z góry zarządziła wszystkim miejsca w rodzinie. Ja się chyba zastrzelę. Kiedy mówię facetowi, że trzeba zrobić kuchnię, osobną łazienkę, on odpowiada- przecież się nie pogryziecie. Może i tak ale ja nie mam zamiaru tańcować przy teściu w bieliźnie itp. Wszystko się wali. Pomocy:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onazajafka:)hhh
wieksze wesele zrobic takie zeby wszyscy w calej wsi wiedzieli :) i jeszcze wiecej piniedzy wydać na nie :) a potem plakac jakim sie bylo glupim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paz krolowej
nie rozumiem po co w takim razie zmaieszkujecie z tesciami??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie
Miałam podobną sytuację. Tyle, że jeszcze nie wyszłam za mąż. Też były plany, ze się wprowadzę, bo duży dom, miejsce jest. Teściowa będzie gotować, my pracować. Tyle, że łazienka osobno już była. Ale postawiłam sprawę jasno: nie wprowadzę się, bo nie ma osobnej kuchni i koniec. Gdzie kucharek sześć... Prawie się rozstaliśmy. Tłumaczyłam, że skoro już od początku nie rozumie co jest dla mnie ważne i mnie nie wspiera, to tym bardziej źle to wróży na przyszłość... No i własną kuchnię mam:) okazało się, że da radę zrobić:) i żyje się spoko, nie ma punktów zapalnych:) więc ja bym walczyła... inaczej będzie cięzko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×