Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

poprostu: nadzieja

- 30 kg, czas nieokreślony

Polecane posty

Gość do nadziei
chwilę mnie nie było, ale już się dzielę: Waga wyjsciowa 77 kg Dieta: * 6 posiłków (nie mniej) * wykluczenie przez pierwsze dwa i pol miesiaca wszelkiego pieczywa, makaronu, ryzu, kaszy, i cukru (nawet w owocach) * oprócz tego jem wszystko, bywa że tłusto (parówki, wszelakie mięsko, kaszanka itp..., mnóstwo ryb) * siłownia (poł godziny bieżni, pól godziny vacu stepa, lub godzina bieżni) - codzień w dni tygodnia * po 9 tygodniach waga 66 kg - dodaje ciemny ryż do obiadów, sporadycznie owoce, w niedzielę ciemny chlebek na sniadanie * po kolejnych dwoch miesiącach waga 58 kg * ciągnę dalej do 55, potem zaczynam troche sobie pozwalać (pizza czy Mc donald w weekend, zbyt czeste piwkowanie) waga wzrasta o 2 kg * zaciskam pasa i wracam do pierwszych punktów. Po ok poł roku waże 50 kg, nie mam brzucha, który miałam zawsze od dziecka i grama cellulitu na ciele (zasługa vacu i biegania) Po wakacjach, 2 tygodnie na all inclusive gdzie jadłam i piłam do tzw oporu, wazę 51 kg i znów zaczynam się pilnować. Może to nieskromne, ale nie jest moim celem chwalenie sie, a raczej chęć żeby kazda z Was mogła coś takiego przeży: w wieku 35 lat mam takie ciało o jakim marzyłam odkąd stałam się dorosła, kosztowało mnie to sporo wysiłku, ale dlatego chyba bardzo to szanuję!!! Walczcie dziewczyny, bo naprawdę warto, spojrzec w lustro i zobaczyć wymarzony obraz!!!! I nie jest to wcale takie trudne!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nadziei
Powiem Wam jeszcze, że zawsze byłma przeciwniczką ćwiczeń... Jesli bylo trzeba wolałam nie jeść i chudnąć na lężąco... Kiedys mając ok 27-28 lat, odchudziłam się dietą do poniżej 50 kg (chyba 48 wazyłam) ale mimo ze bylma sporo młodsza moje ciało nie wyglądało tak jak teraz. Brzuch był obrzydliwy, jakby ktoś wytopił z pod spodu tluszcz i został po nim wiotki worek, który po kazdym posiłku odstawał :O Skóra zwijała mi się nad kolanami i mialam obwisły tylek... Teraz oprócz małego biustu (ale taka moja uroda) nie można się specjalnie czepiać, mam dość napieta, jędrną skórę, ładnie ukształtowane posladki, plaski trzymany przez gorset mięsni brzuch, ktory nie orzciąga się nawet po bardoz obfitym posiłku Ogólnie jak patrze na zdjęcia z tamtych i tych czasów to o niebo ładniejszą sylwetke... Ćwiczenia czynia cuda dziewczyny, ja potrzebowałam 35 lat życia zeby sie o tym przekonać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, ja nie ćwiczę, ale chyba mnie zainfekowałaś chęcią do ćwiczeń. Co byś mi poleciła? Ja jestem od Ciebie o dychę starsza. czy siłownie, czy raczej spacery, przebieżki czy coś tam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nadziei
wiesz co, ćwiczenia cholernie wciągają tylko musisz najpierw złapać rytm Takiej przeciwniczki ruszenia dupy jaką ja byłam trudno znależć, uwierz... Jesli chodzi o spalanie tłuszczu, bo o to chyba nam wszystkim chodzi głownie, to tylko aeroby czyli: bieg, stepper, orbiter, rower, pływanie, ewntualnie rolki, czy nawet szybki marsz... Zasady są takie: 1. Cwiczyć musisz ponad 30 minut (optymalnie 45-60 minut), bo dopiero po takim czasie zaczynasz palić tłuszcz 2. Cwiczenie nie może być zbyt intensywne, zeby nie mieć za wysokiego tętna, bo wtedy to jest trening wysiłkowy nie aerobowy Ja na przykład kiedy jeszcze nie miałam kondycji zeby godzinę biec po prostu maszerowałam szybko na biiezni, pilnowałam żeby tętno nie przekraczało 160 uderzeń na minutę i nie spadało poniżej 120 To wcale nie taki znów straszny wysiłek a spalasz tłuszcz aż miło Potem z czasem kondycja była coraz lepsza, wiec mieszłam bieg z maerszem, a teraz juz potrafię biec godzinę i nie padam po tym na twarz 3. conajmniej 4 razy w tygodniu, rzadszy trening nie przynosi efektów... Dajcie sobie spokój z jakimiś Weiderami i innymi cwiczeniami rozwijącymi mięsnie, bo nie spalają tłuszczu a masa mięsniowa pod jego warstwa dodaje wagi, a po co to komu.... Kiedy bedziecie już "odtłuszczone" możezecie rzeźbić ciałko, wiadomo ze jak sie człowiek weźmie za zbyt wiele rzeczy na raz to nic z tego nie bedzie. Tak wiec dowolność pełna, byle odpowiedni czas i cżęstotliwość. Wybierz sobie coś co ci się szybko nie znudzi, bo cwiczenie "na siłe" z niechęcią nigdy nie bedzie trwało długo. U mnie na siłowni jest kilkanaście babeczek 45-55 lat, które w pocie czoła okupują bieznie, orbiterki i inne sprzęty, mają idealne figury i widać że wspaniale sie z tym czują, także wiek nie ma tu nic do rzeczy...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wielkie dzięki za szerokie informacje! :D jeżeli chodzi o mnie, to mam stepper skrętny w domu, mam możliwość codziennych godzinnych spacerów praca-dom, mam tez możliwość zapisania się na siłownię pytanie co wybrać na początek? oczywiście chodzie teraz o schudnięcie, potem o rzeźbienie ciała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nadzei
Powiem tak: zakup karnetu na siłownię bardzo mobilizuje. wiadomo: wydalam kasę muszę to wykorzystać. Poza tym na siłowni zwykle poznaje sie babki, które są tam w tym samym celu, zawsze raźniej... Jesli masz sprzęt w domu to tym bardziej super. Możesz na przykład dwa razy w tygodniu iść na siłke a dwa dni poćwiczyć w domu. Marsz (niestety nie spacerek) musi być dość szybki, na tyle żebyś czuła że mocno wali Ci serce (może masz tez przy okazji pulsomierz). No i nie powinien być krótszy niż 40 minut. 2 x po 20 minut już zupełnie nie działa, nie wolno sumować czasu wykonywanych aeroboów (np poł godziny stepera rano i poł wieczorem nie da efektów). Opracuj sobie jakiś plan, ktry bedzie dla ciebie wygodny, nie musisz od razu codzień meldować się na siłowni i spędzać tam 1,5 godziny tak jak ja to robiłam, bo możesz zwyczajnie nie dac rady... I jeszcze jedna wazna rzecz: początkowo bedziesz słaba kondycyjnie, bedziesz się bardzo męczyć, bedziesz mieć męczące zadyszki. Nie przyjmuj i nie zniechecaj się tym, to normalne, z kazdym kolejnym treningiem Twoja kondycja bedzie się poprawiać. Nie rób nic na siłę, jesli bardzo bedziesz zmęczona zwolnij tempo, do takiego w ktrym trochę odpoczniesz, ale nie przerywaj, nie stawaj... Gwarantuje że po miesiącu regularnego wysiłku bedziesz duzó szczuplejsza, sprawniejsza kondycyjnie no i dumna ze swoich osiągnięć, a one cholernie motywują!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nadzei
Bardzo ważne jest to co macie w temacie topiku: CZAS NIEOKREŚLONY!!!! Nie ustalajcie kiedy macie ile wazyć, bo to najgorsze co mozna zrobić. "Bede szczuplejsz do świat", ok, ale nie "będę ważyć...kg do świąt" Ma Was cieszyć zmiewniający się obraz w lustrze i cyferki na wadze, a nie kalendarz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nadzei
Jeszcze coś: moja koleżanka po tym jak zobaczyła efekty mojej walki postanowiła też wziąć się za siebie. Nie ma możliwości pojscia na siłownię, ani basen, ale ma w domu maly steperek, na którym od połowy czerwca codzień walczy godzinke. Przy okazji zmieniła nawyki żywieniowe na te proponowane przeze mnie, może trochę mniej restrykcyjne. Była słodyczową narkomanką i to była glowna przyczyna jej nadwagi. Nawet kiedy byla na dietach musiała codzień jeść coś slodkiego. Teraz dzięki znacznej redukcji węgli, ma staly poziom cukru i jej organizm po prostu nie domaga się slodyczy. Nagradza się w niedzielę kawalkiem ciasta lub mini batonikiem, na którego jak sam twierdzi czasem nawet nie ma ochoty. A co do ćwiczeń, mówi że tak się psychicznie wkręciła w aktywność fizyczną że nawet kiedy przychodzi padnęta z pracy nie potrafi nie poćwiczyć bo najzwyczajniej w swiecie bardzo żle by sie z tym czuła. ...więc coś chyba w tym jest ;) P.S. Zgubiła 9 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, ale dałaś mi powera do ćwiczeń :) dzięki za radę🌻 tak patrząc na Twoje wyniki, to nieźle jechałaś z wagi :) ja bym chciała dojść do 60-65 max i będzie już super. Mam w domu taki pulsomierz. Leży od kilku lat w szufladzie...nierozpakowany... to jest taki zegar i coś tam jeszcze, jakiś pas.. muszę się przyjrzeć temu :) Fajnie, ze się podzieliłaś dobra radą :) Ja chciałam robić dietę proteinowa, ale niestety nie wytrzymywałam na niej więc pozostało tylko ograniczenie kalorii. Ale tez jest już ok. Waga spada nieźle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nadzei
Krotko powiem tak, rob co chcesz byle przez 40-60 minut Twój puls był w przedziale 120-160. Wtedy palisz tluszcz pełną parą. Nie schodź poniżej ale staraj sie też zeby nie wzrastał. Cała filozofia :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nadzei
Ja też bylam na diecie proteinowej ale wytrzyamłam tylko 5 dni i wymiotowałam na samą myśl o nabiale. Wole wykluczyc pewne rzeczy z jadlospisu a resztę jesc w dowolnych ilosciach (jestem takim typem, ze nie mogę ograniczać kalorii, bo kiedy jestem glodna to MUSZĘ jeśc wiec komunikat "przkroczyłaś już na dziś limit kalorii jest dla mnie zabójstwem") POza tym nie wyobrażam sobie życia bez warzyw, salatki + miesko to podstwa mojego jadlospisu, wiec dieta bezwarzywna jest zupelnie nie dla mnie. Poza tym moim zdaniem ducan jest szkodliwy dla zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja niestety też tak uważam o Dukanie, chociaż na początku byłam za. Ktoś może powiedzieć, że to że pije Pepsi light i używam słodzik czasami, to tez jest to szkodliwe i będzie miał rację :) Dla każdego coś innego, czyli każdy musi dopasować dla siebie sposób spalania tkanki tłuszczowej. Taki sposób na którym nie wymięknie. Bo jakby nie patrzeć, dieta jest to pewnego rodzaju walka, wyrzeczenie i samobiczowanie :D Cały dowcip polega na tym, jaki rodzaj tortur :D Na szczęście nie trwają one wiecznie i nie ma co ich przedłużać bez końca, bo to już jest masochizm i bez sensu. Sorry za takie zobrazowanie sprawy, ale tak jakoś mi się to nasunęło hi, hi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, jeśli dieta jest ułożona dobrze, człowiek nie chodzi głodny, zjada wyznaczone posiłki ze smakiem to żadne tortury:D I jeszcze ta radość z utraconych kilogramów;) Wracając do ćwiczeń, to muszę napisać że w końcu zamówiłam rowerek, myślę że od wtorku zacznę pedałować. Czasu dla siebie mam niewiele, ale postaram się ćwiczyć przynajmniej 3-4 razy w tygodniu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie u mnie z dietą ok a dzisiaj po raz pierwszy w życiu byłam na saunie było super! polecam wszystkim pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie tez z dieta nieźle, jeszcze nie ćwiczę, bo akurat mam sporo do porządkowania w domu zawartość piwnicy wylądowała w mieszkaniu do przeglądnięcia po powrocie do domu, mam tylko czas na przeglądnie zawartości worków jak się z tym uporam, to jako ostatni wkroczy do pokoju mój zakurzoiny stepper muszę znaleźć czas dla siebie, aby zacząć dreptać na stepperze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nadzieja, to gratuluję wagi! ja bym już przy takiej zrobiła sobie "imprezkę" z radości, ale jeszcze musze trochę poczekać, może miesiąc, może dwa... :( ale przyjdzie, wiem to na pewno! napisz potem jak Ci się na rowerku ćwiczy jak z kondycją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na rowerku ćwiczy się super;) Kondycje do roweru mam świetną gdyż w okresie wiosna-lato sporo pedałuję w terenie;) majo nawet się nie obejrzysz jak zgubisz kilogramy, osobiście trzymam za Ciebie kciuki:) Ja jestem mile zaskoczona moją wagą, choć nie wiem czy to efekt diety czy wcześniej poprostu błędnie się oceniłam. W każdym razie imprezka będzie jak zobaczę 6 z przodu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nadzieja, ja też nagradzam się imprezkami a schudnięcie :) Kupuje sobie wtedy mocne piwo i imprezuję Teraz czekam aż pojawi mi sie 7 z przodu, to zaimprezuję :) Trochę wolniej mi teraz waga schodzi, bo czuję że wody trochę w tkanki nabrałam, ale to jak zwykle przechodzi. dzisiaj mam lekkie zawroty, może z niewyspania (kot w nocy drze pyska), a może to skutek brania Miłorzębu. Musze się jednak najpierw odespać :) Wpisz może swoją wagę w stopce, to będzie widać, jakie robisz postępy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie mi waga nic nie spada ale to pewnie dlatego że mam miesiączkę :( no i muszę się pochwalić wczoraj przeszłam 24 km ,dzisiaj 8 a jutro siłownia:) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie podobnie, 2 tygodnie zastoju jakiegoś więc czekam i czekam na ruch do przodu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie waga nadal stoi za to zeszły 2 cm w pasie czyli tak najgorzej to nie jest :) dzisiaj mam zobaczyć się z koleżanką która wyjechała 9 mcy temu akurat jak zaczynałam dietę ciekawe co powie już nie mogę się doczekać Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dorota, ponoć tak jest czasami: waga stoi, a centymetry lecą, czyli chudniesz :) to sie ciesz ja na wagę na razie nie wchodzę, bo jakoś czuję jakby dużo wody w sobie i nie chce się zdołował. Poza tym 19 mam ważenie i zobaczę ile spadło mi w tym miesiącu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę dorotka, że bardzo dużo od stycznia już zgubiłaś :) tez już bym chciała mieć tyle "na liczniku" :) niby wydaje się to długo, ale czas szybko biegnie i efekty są czasami zaskakujące, a czasu się wtedy nie liczy trzymajmy sie więc i liczmy kalorie um mnie w tym miesiącu dosyć kiepsko, bo tylko 2 kilo mi spadły, ale to moja wina, kilka dni miałam "ponadkalorycznych", więc nie ma się co dziwić nie można mieć i zjeść :)... przywołuję się jednak do porządku od dzisiaj :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
można zrobić z dwóch miernych jeden lepszy topic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×