Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Konsternacja89

Ciągle mi czegoś brakuje...

Polecane posty

Czuję taki niedosyt... Chciałabym mieć COŚ. Nie wiem dokładnie co... może idealnego faceta, może bardziej ekscytujące życie... Ciągle za czymś tęsknię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I kiedy mam taki dzień, że jestem bardziej świadoma braku TEGO CZEGOŚ snuję się jak mara po domu... i nie da się ze mną dogadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grrrrr..........
ciesz sie ze ci czegos brakuje ;)... masz w zyciu jakis cel (najpierw odkryc czego ci brakuje a pozniej to zdobyc :) ) a nie jak wiekszosc tutejszych frustratow :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Czego wciąż mi brak? Przecież wszystko mam, obcy ludzie mówią mi, że tak zazdroszczą miiiiii" :classic_cool: Wkurza mnie jak ktoś tak zamula. Strasznie. Wnioskuję, iż jesteś moją rówieśniczką i już ględzisz jak stara panna! Szoke 😠

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Obrona moralnosci
a nie brakuje ci czasem ogromnego badyla należącego do rosłego murzyna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prażynka_87
mi też dziś czegoś brakuje.Żeby mnie ktoś kopnął w d... bo wstałam godzine temu i nic nie robie - nie chce sie mi ani sprzątać ani gotować ani uczyć do poprawki. Potrzebuje jakiejś mobilizacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, zamulam :P Ale mam koszmarny dzień, jestem przeziębiona, boli mnie głowa, gardło... i nie mam siły na nic poza marudzeniem. Oblubienica, zanim je zerwałam też marudziłam :P Też mi ciągle czegoś brakowało, myślałam wtedy, że wolności... teraz jestem wolna i nadal czuję pustkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prażynka, ja też potrzebuję kopniaka w tyłek. W poniedziałek mam poprawkę z fizyki i zamiast się uczyć użalam się nad sobą od rana :P Poprzedni egzamin zdałam na 4 i siadłam na laurach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, Prażynko, miałam ten sam problem jakiś tydzień temu i skończyło się tak, że cały dzień oglądałam tv i chodziłam w piżamie :P Ja też zerwałam zaręczyny jakieś pół roku temu i mam się świetnie :P :D Poza tym, że popsułam komuś plany i mam go na sumieniu. Ale wszystko mija ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prażynka_87
To chyba przez tę jesienną pogodę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedyny sensowny, ciągle próbuję się określić w tych moich dążeniach. Brakuje mi silnych emocji... stąpania po kruchym lodzie, cienkiej linie... tańca nad przepaścią... nie wiem, jak to nazwać:) Chciałabym czuć, że znajduję się na jakiejś krawędzi, brakuje mi adrenaliny... Mam takie uporządkowane życie ostatnio... Jedyne emocjonalne rzeczy w moim życiu to te dwie poprawki wrześniowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak kobieta tak mówi, to znaczy, że chłopa jej trzeba :) adoracji ;) to są te wasze tańce nad przepaścią i kruche lody (bez podtekstów) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prażynka_87
Człowiek chyba jest tak skonstruowany ,że wciąż mu czegoś brakuje - jak ma stabilizacje i poczucie bezpieczeństwa, to ciut adrenaliny szuka, a jak żyje z dnia na dzień, to tęskni na uporządkowaniem.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i trzeba mi chłopa. Ale tym razem musiałaby się zatrząść ziemia, kiedy go spotkam. Albo niebo musiałyby rozjaśnić błyskawice... Już nie chcę być z kimś... żeby nie być sama... Może rzeczywiście to jest ten mój taniec nad przepaścią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie, taka chyba już jest ludzka natura. Nienasycona. I niech mówią, że bycie człowiekiem nie jest tragiczne. :O Zastanawiam się, czy można być tak całkiem szczęśliwym... Czy ci ludzie, którzy deklarują swoje szczęście przypadkiem sami siebie nie oszukują. Może ich szczęście jest tylko złudzeniem, tym co sobie wmówili i w co uwierzyli... Może przez całe życie tłamszą w sobie wszystkie pojawiające się tęsknoty... albo po prostu nie rozdrabniają się nad pierdołami jak ja... nie myślą za dużo, po prostu żyją... i to jest klucz do tego całego szczęścia... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedyny sensowny, właśnie nie na kaktusa... Wszyscy mi mówią, że "szukam w dupie smaku"... bo ten mój były facet to był prawdziwy ideał. I wszyscy wróżą mi samotność po kres moich dni. Niby ciężko mnie zadowolić. :) Cóż. Ideał ideałem, ale widocznie to nie jest moja połówka jabłka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to zależy czego oczekujesz od życia i jaki masz temperament, jakich ludzi w życiu spotkasz. Czasami wydaje nam się, że szczęście jest gdzie indziej, osiągamy to, o czym marzyliśmy i okazuje się, że nas to nie cieszy. Zależy od wyobraźni - bo różowa kretynka w białych kozakach nie wymyśli, że szczęśliwa może być podczas zbiegania schodami hiszpańskimi w Rzymie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem, jest wiele chwil, w których BYWAM szczęśliwa. Ale to moje szczęście można opisać sinusoidą. Przychodzi...odchodzi... i tak ciągle. A ja się zastanawiam, czy można być szczęśliwym ciągle, tak żeby niczego nie brakowało już... Czasem wydaje mi się, że jestem największą szczęściarą na świecie. I wystarczają drobiazgi, żebym zaczęła tak myśleć... Np. kiedy jestem w górach i patrzę w dół. Wtedy wręcz fizycznie czuję jak mnie to szczęście rozpiera. Jest idealnie. Zachłystuję się tym, wypełnia mnie za każdym razem, kiedy wciągam powietrze do płuc. I cieszę się jak mała dziewczynka, że mogę być tu gdzie właśnie jestem. Albo, kiedy jest lato... i w nocy siedzę na parapecie w moim pokoju przy otwartym oknie, dookoła cicho, wszyscy śpią i tylko słychać świerszcze i rechoczące żaby... I nikogo nie ma oprócz mnie. W kieliszku chlupie mi wino, mogę sobie pomyśleć o wszystkim, nic mi nie przeszkadza... To są chwile, w których bywam najszczęśliwsza na świecie. Ale potem przychodzi kolejny dzień i znowu mi czegoś brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale takim nigdy nie będzie dość... nigdy nie będą już na miejscu, tylko wiecznie w drodze. Tacy ludzie cieszą się kroplą wina jak dzieci i jak dzieci płaczą, gdy nie mają lizaka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×