Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość kasiunia mała

Co się ze mną dzieje?

Polecane posty

Gość kasiunia mała

Mam 158 cm wzrostu i ważę ok. 45 kg. Jeszcze półtora roku temu przy tym samym wzroście ważyłam 56 kg. Zaczęło mi być z tym źle i podjęłam próby odchudzania. Zmniejszyłam najpierw wszystkie porcje o połowę. Dzięki temu utraciłam pierwsze kilogramy, ale oczywiście waga zatrzymałam się w pewnym momencie. Wtedy kolację zastąpiłam owocem. Z czasem wyeliminowałam ją całkowicie. Później zrobiłam to samo ze śniadaniem. Jadłam tylko obiad, bo nie chciałam martwić domowników. Jednak zamieniłam w końcu ten obiad na owoc. Doszło do tego, że jadłam jeden owoc dziennie a czasami nawet i to odpuszczałam. Waga zatrzymała się na 45 kilogramach i nie chciała nawet drgnąć. W związku z tym pogarszał mi się humor i próba głodówki kończyła się pod koniec dnia (w okolicach 22:00) zjedzeniem np. kawałka ciasta czy czegoś równie kalorycznego. Wtedy doszłam do wniosku, że moja waga mi w zasadzie odpowiada, że czuję się dobrze ze sobą i że warto byłoby ją utrzymać, bo moje wystające kości powoli stają się nieatrakcyjne. Nie chcę być bardziej chuda. Ale chyba jeszcze bardziej nie chcę być z powrotem gruba. Postanowiłam więc jeść 4 razy dziennie. Śniadanie ok. 7.30 i jest nim kromka chleba razowego posmarowana białym serkiem, około 10:15 jem jakiś owoc. Około 13.00 obiad, którym jest cokolwiek typowo domowego, ale jem nie więcej niż pół tego co mam na talerzu (taka potrzeba psychologiczna) a mam na nim naprawdę mało. O 15:45 jem kolację, którą są dwie łyżki najzwyklejszych musli na sucho. Czasem pozwalam sobie na coś słodkiego, ponieważ kocham wszelkiego rodzaju ciasteczka. Po godzinie 16.00 nie jem absolutnie nic. Muszę mieć pewność, że mój organizm wszystko spali. Aktualnie prowadzę mało aktywny tryb życia. Ale jedynie do października, czyli zanim nie zacznie się rok akademicki, bo wtedy moja aktywność jest bardzo duża - funkcjonuję praktycznie około 20 godzin na dobę, gdyż mam ciężkie studia. Wiem, że ten plan posiłków nie jest najlepszy, ale boję się każdych gwałtownych zmian. Marzę o powrocie do normalności, tak jak wtedy, gdy nie musiałam się trzymać żadnych planów posiłków, mogłam zjeść coś spontanicznie, np. wychodząc z przyjaciółmi. Teraz unikam przy spotkaniach miejsc, gdzie można by coś zjeść, bo to na pewno byłoby niezgodnie z moim planem żywienia. No i jest jeszcze codzienne kontrolowanie wagi. Robię to nawet parę razy dziennie. To za bardzo rządzi moim życiem. Ja wiem, że nie waga jest najważniejsza, że ważne jest to jak się człowiek ze sobą czuje, jaką osobą jest, ale to stało się jakby silniejsze ode mnie. Nie wiem po co to robię, nie zależy mi na schudnięciu, a jedynie na tym żeby nie przytyć. Mimo iż wiem, że nie tyje się z dnia na dzień, to sprawdzam wagę, żeby mieć absolutną pewność. Zastanawiałam się czy by całkiem nie zrezygnować z ważenia się i nie wiedzieć ile ważę dopóki mi całkiem nie przejdzie ta okropna obsesja, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Myślałam też o sprawdzaniu wagi raz na miesiąc. Ale wiem, że przez cały miesiąc pilnowałabym się strasznie, mając na uwadze to, że niedługo MUSZĘ się zważyć i waga może pokazać więcej. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale chciałabym, żeby to się już skończyło. Nie wiem co mi jest ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×