Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość carrie bradshow

wy tez tak macie,ze boicie sie byc z kims??

Polecane posty

Gość carrie bradshow

czesc. moze to wyda sie wam naciagane,ale ja nie umiem byc z nikim. za kazdym razem, kiedy bylam w zwiazku, konczylam po ok miesiacu i nie bylam w stanie dluzej wytrzymac. teraz spotykam sie z cudownym facetem - kreci mnie jego wyglad, jest zabawny, cieply, troszczy sie o mnie, jest zawsze wtedy,kiedy go potrzebuje...ale juz nie wytrzmuje. znow dopada mnie to przykre uczucie bycia w pulapce. niedobrze mi, kiedy mnie przytula, trzese sie, kiedy go widze i mam ochote spieprzyc. nie wiem, czemu. milosc wydaje mi sie obrzydliwa, a tak jej chce. wiem, to chore. chce go zostawic, ale wiem,ze po raz kolejny bym sie unieszczesliwila....jak to pokonac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalalalalalanananana
mam dokladnie tak samo jak ty! nie wiem czy po prostu nie dojrzałam do tego,zeby byc z kimś??!! chociaż mam 25 lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może po prostu boisz się mu zaufać? Ja miałam tak przez długi czas. To były katusze. W końcu stwierdziłam że i tak jest źle, więc wszystko mi jedno. Jest jakiś powód dla którego mogłabyś się bać komuś zaufać? Obecnie jestem w związku ale często czuję się niepewnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carrie bradshow
jesli chodzi o niego, to nie...ale tak mysle ostatnio..moze to prawda,ze nasze dziecinstwo determinuje nas jako doroslych. moi rodzice sa po rozwodzie,a zaraz po nim matka wziela slub z facetem, ktorego nie akceptuje i ktory nie akceptuje mnie. nigdy nie ukladalo nam sie w domu. tylko nie ma powodow,zeby jemu nie ufac. poprzedni moi faceci tez zreszta byli kochani - mialam farta... Daria - Tobie przeszlo, bo spotkalas tego wymarzonego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carrie bradshow
a ok? np kiedy sie zakochasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
o! ja mam to samo i też mam kiepskie wzorce w domu. Nie podejmuje już prób bycia z kimś bo najczęściej krzywdzę facetów tym że uciekam w najmniej oczekiwanym momencie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalalalalalanananana
kurde no ja jestem z normalnej rodziny,moi rodzice sie kochaja,kochaja mnie,ale jakos hmmmmm... nie wiem czemu moje znajomosci z facetami kończą sie po 2-3 randkach i to zawsze ja sie wykrecam,bo po prostu dusze sie !!! facet od razu wydzwania do mnie i pyta co robie,gdzie jestem i z kim?? osacza mnie i uciekam.Zycie singla jest fajne,bo moge spotykac sie z kim chce,flirtowac,chodzic do łóżka z kim mam ochote, a zwiazek mnie przeraza po prostu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jfsllsewe
mam podobnie..od czasu gdy kiedys po mies.zostawila mnie milosc mego zycia nie potrafie zaangazowac sie z nikim:O a nie powiem --spotykalam sie z fajnymi facetami,ustawionymi finansowo,przystojnymi,z poczuciem humoru i naprawde mysleli o mnie "powaznie"...tylko ze mi z reguly szybko odwidzialy sie te znajomosci i wciaz mysle o mojej milosci,choc nie byl pierwszy w moim zyciu...zobojetnialam na wszystko i nie wiem co sie dzieje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
llalalalala a jak wyglądały twoje relacje z rodzicami? może byłaś rozpieszczana alborodzice we wszystkim cię wyręczali? a jak jest u ciebie ze zmianami w życiu? boisz się ich? unikasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jfsllsewe
obecnego faceta znam 3 tyg i jest naprawde ok...zawsze jest gdy go potrzebuje,przystojny,wpatrzony we mnie jak w obrazek,odwozi mnie do pracy kiedy tylko zechce i wogole szarmancki i nie mam nic do zarzucenia tylko,ze ja nawet do niego nie pisze..jedynie odpisuje a on dziwi sie czemu nie kontaktuje sie,i chyba odejdzie ,bo moze miec wiele dziewczyn,a ja ....wszystko sie we mnie wypalilo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carrie bradshow
tak,ja tez sobie myslalam,ze singlem byc fajniej, ale dziewczyny! zakochalam sie i mam. chcialabym sprobowac, nie mowie o tym,ze robie jakies powazne plany,ale normalnie sprobowac bycia ze soba. niestety, zaczynam odmawiac sobie posluszenstwa.... czy z nami cos jest nie tak? z tego, co piszecie, wnioskuje,ze wam taki stan rzeczy nie odpowiada, wiec....moze cos z tym zrobic? moj wie, ze sie boje i jest juz przyzwyczajony,ze czasem mowie kocham, a czasem spier****j....ale na pewno go ranie, wiec to nie wyjscie. robilyscie cos z tym? bo godzenie sie na bycie singlem to przegranie sprawy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
carrie bradshow - ciężko powiedzieć czy mi przeszło. Ciągle się boję że mnie zostawi, że zdradzi. Układam sobie mimowolnie w głowie scenariusze. Kocham go, jest dla mnie dobry, jestem z nim szczęśliwa ale czasem tak się boję i tak mam dość że mam ochotę to skończyć. co do dzieciństwa to na pewno. Moi rodzice też są po rozwodzie, ojciec ma kobietę, matka też się z kimś spotyka. Ponadto należę do dda, miałam spore problemy, pożegnałam centrum psychiatryczne a następnie odbylam terapię ;) Więc na pewno dzieciństwo ma na nas znaczny wpływ, jak i dom, to czy mamy zapewnione poczucie bezpieczeństwa. Pozatym podobno kobieta podświadomie szuka mężczyzny podobnego do swojego ojca. To czego uczymy się w dzieciństwie przenosimy potem na dorosłe życie, jeżeli nie miałaś poczucia bezpieczeństwa, nie nauczyłaś się ufać ludziom, to później jest ciężko, bo jest to dla ciebie czymś obcym, znanym tak na prawdę tylko z teorii. Człowiek wraca do schematów i utartych ściezek którymi kierował się kiedyś ''żeby przetrwać''. Wraca do tego, ponieważ to zna. W tym czuje sie dobrze i ma złudne poczucie bezpieczeństwa. Wszystko co jest dla nas obce stanowi jakiś lęk i wywołuje uczucie zagrożenia. Może dlatego tak się kurczysz kiedy on Cię przytula.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez tak mam. Czasem mówię kocham, czasem każę mu odejść. Mimo to na szczęście wraca, bo już mnie zna. Jesteśmy ze sobą prawie trzy lata, nie daje mi żadnych podstaw, a jednak nie ufam. Cały czas to samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carrie bradshow
Daria - moze tak byc, ale to smutne. jest tyle osob, ktore w domach z roznych powodow nie mialy poczucia bezpieczenstwa, nie chce wierzyc, ze wszscy jestesmy skazani na takie szarpanie sie....z drugiej strony, teraz tyle osob chodzi na terapie, popada w nalogi, nie zaklada rodziny itd. itp., wiec... ale to jest do zmiany, nie? wzorce mozna zmienic ciezka praca z pomoca drugiej osoby, tej bliskiej. tak? przykro mi z powodu Twojego bycia dda - dziecko zasluguje na milosc i dobrze,ze dostajesz ja teraz! tylko...zostawic go? moze sobie znajdzie kogos normalnego. tylko on ma wobec mnie powazne plany....i chcialabym w nich zaistniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majorkanka
Wiecie co dziewczyny. Jakkolwiek było w dzieciństwie, niskiego poczucia własnej wartości można się nabawić i w kochających rodzinach i rozbitych, ale możecie przez to przejść, a fakt, że macie u boku fajnych mężczyzn może Wam tylko pomóc. Spróbujcie sobie wyobrazić, że jesteście dojrzałymi, pewnymi siebie kobietami. Wyobraźcie sobie jak taka kobieta zachowuje się w stosunku do swojego mężczyzny. Z czasem stanie się to rzeczywistością. Dajcie im szansę. Nie traktujcie związku tak bardzo poważnie, to jeszcze nie ślub. Dajcie sobie czas na poznanie się, na luzie. Pamiętajcie, że mężczyzna wbrew pozorom nie jest gruboskórnym, nieczułym zwierzem, ale wrażliwym człowiekiem, który też potrzebuje przytulenia, dobrego słowa. Spróbujcie mu sprawić przyjemność, tym co wam sprawia przyjemność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carrie bradshow
ja sie staram. na poziomie racjonalnym nawet wychodzi. umiem sobie wytlumaczyc itd. i jest dobrze. a potem o nim mysle i bum....wymiotuje ze stresu. emocje niestety bywaja poza kontrola w niektorych momentach. moze najpierw trzeba siebie naprawic,a potem sprobowac byc z kims? zamiast i jego dolowac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
nie nie nie! spóbuj z nim być, widzisz że mu na tobie zależy, to dopiero początki znajomości, dopiero się poznajecie. Z czasem się przyzwyczaisz do jego towarzystwa i będzie git, zobaczysz. Tylko daj wam szansę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie. Z tym też mam problem że jak już jest, to szybko się angażuję. A potem jak coś nie wyjdzie, to od razu się załamuję. Przeczytałam kiedyś fajny atykuł w gazecie na temat związków, relacji. Trochę mnie to przeraziło, jestem staszną romantyczką. Dla mnie nawet jeśli on zrobi coś złego, to i tak będę kochać. Nie przejdzie tak szybko. Ale w teorii tych zdrowych relacji hm. No wlaśnie, dużo w tym prawdy. Żyjemy dla siebie, i powinniśmy być dla siebie najważniejsi. Ty jesteś najważniejsza, jest Ci z nim dobrze, spełnia Twoje oczekiwania. Jesteśmy z kimś dlatego że spełnia nasze oczekiwania, jest nam z nim dobrze, dba o nas. Jeśli przestaje spełniać nasze oczekiwania rozstajemy sie, przestaje mieć to sens. Co mi się trochę w glowie nie mieści i ciężko jest mi pojąć. Więc powinnaś postarać się zadbać o siebie, masz prawo do szczęścia. Nie wiem dlaczego nie dajemy sobie szansy. Często coś mi nie pasuje i mam ochotę go zbluzgać, czasem się trochę na nim wyrzywam, nie wiem jak on to znosi i ile jeszcze może znieść. A tak na prawdę nie jestem przecież zła na niego, tylko na siebie. Że nie potrafię sobie odpuścić, spuścić trochę powietrza.. Pewnie trochę chaotyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
''carrie bradshow ja sie staram. na poziomie racjonalnym nawet wychodzi. umiem sobie wytlumaczyc itd. i jest dobrze. a potem o nim mysle i bum....wymiotuje ze stresu. emocje niestety bywaja poza kontrola w niektorych momentach. moze najpierw trzeba siebie naprawic,a potem sprobowac byc z kims? zamiast i jego dolowac.... '' Ha, kiedy F pierwszy raz mi powiedział że mnie kocha, też poszłam zwymiotować. Wcześniej byłam rok z chłopakiem. Byłam przerażona. Chciałam, i nie chciałam. Ale z pewnością robiło mi się niedobrze na myśl że będę musiała jeszcze raz przez to przechodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majorkanka
To jest walka. Jeśli jego odpuścisz, to i sobie odpuścisz i będziesz się o to jeszcze bardziej obwiniać. Gdybyś go bardzo raniła, sam by odszedł. Nie myśl, że ten związek wisi tylko na Twoich barkach, bo jest to zarówno Twoja jak i jego decyzja. Widocznie nie jesteś taka zła, jak Ci się wydaje ;-) A jeszcze jestem ciekawa, czy w stosunku do zwykłych kolegów też masz takie opory, żeby.. nie wiem... wyjść, pogadać na pizze itp. Czy w stosunku do koleżanek potrafisz wyjść z inicjatywą, propozycja spędzenia wolnego czasu, czy raczej biernie czekasz? Wiem, że psycholog jest jeszcze mało popularny, ale może poszukaj jakiegoś w internecie blisko ciebie i umów się choć raz na próbę, z ciekawości - na pewno nie zaszkodzi, pod warunkiem, że nie nastawisz się, że on da Ci gotową receptę, ale na pewno pozwoli dotrzeć do sedna problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majorkanka
Daria882 ma rację. Nie tyle jemu daj szansę, co sobie. Zasługujesz na szczęście. Spróbuj się przejrzeć w jego oczach. Zobacz jego oczami jaka jesteś wspaniała i bądź taka dla niego i siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carrie bradshow
ktos kiedys powiedzial IF YOU CAN NOT HANDLE ME AT MY WORST YOU DO NOT DESERVE ME AT MY BEST. prawda, wiec...jesli jestes kochana i szczesliwa, zobacz. moze wytrzyma wiecej, niz myslisz.... to co? dajemy szanse szczesciu na calego? moj najwyzej bedzie obrzygany, jak sie zdenerwuje ;) maly odkrywca - dzieki, jestem tylko ciekawa, czy wzajemne poznanie cos zmieni? nie mam nikogo, z kim czuje sie komfortowo. nawet po dlugim czasie odchodze od ludzi. jak teraz od przyjaciolki po 6 latach,ale juz nie daje rady z nia byc, zabija mnie ta bliskosc, cieplo, zaufanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carrie bradshow
majorkanka - to takie dziwne, nie? sposob, w jaki patrza na nas faceci... chociaz my same czesto nie widzimy w sobie nawet paru procent tego wszystkiego, za co oni nas kochaja...s jak jest u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę przyznać że moje napady czepialstwa to czasem podświadomy wynik sprawdzenia ile wytrzyma, czy wytrzyma, i oczywiście kręcenie sobie w głowie filmów że na pewno i tak mnie zostawi. Czego w ogóle nie polecam, bo facet - wbrew pozorom - też czlowiek:) I kiedyś rzeczywiście może nie wytrzymać, stwierdzić że ma dość i dać nogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carrie bradshow
nie martw sie - ja dla znajomych jestem mega sympatyczna i wyluzowana i mozna sie ze mna dogadac...a przy nim? nie chce, a robie sie zolza..... i moj cel chyba ten sam. czesto np wkladam mu szpile, lubie udawadniac, ze jestem w czyms lepsza, przy jego kumplach tez potrafie sie nasmiewac i NIE PANUJE NAD TYM. jak maszyna...a nie rozumny czlowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie. Ja przy moim często czuję się jaki idiotka. Jest taki wykształcony, mądry i oczytany. Ja o wielu rzeczach nie mam pojęcia i często nie mogę dojść dlaczego właściwie on się ze mną spotyka? Przecież jego byłe dziewczyny były takie ładne a do tego mądre.. Ale cóż, najważniejsze to uwieżyć że na prawdę jest w Tobie coś, co sprawia że nie ważne jest czy mu gotujesz, nadskakujesz, czy jesteś piękna. Coś co jest od tego ważniejsze, i dla czego właśnie chce z Tobą być:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie. Często zdażało mi się wcześniej słyszeć od facetów że poniżam ich przy kolegach. Wkurza mnie jak facet ma o sobie za wysokie mniemanie. Mówi czasem, niby to dla żartu zobacz jaki jestem przystojny, a ja mu na to że jest brzydki. Zawsze, już chyba taki odruch żeby podciąż skrzydła. Zastanawiałam się nad ty, że chyba się boję, że jeśli poczuje się przy mnie zbyt pewnie, to ucieknie. Sama miałam kiedyś partnera który chyba wszystko we mnie lubił, nawet permanentny syf zostawiany przeze mnnie w pokoju. Po jakimś czasie miałam dość dość dośććć. A potem był inny, i zimny prysznic na głowę, też wytykał mi moje niedoskonałości, wyszły wszystkie moje kompleksy. Toksyczy związek, czułam się okropnie, beznadziejnie, jak ścierwo ale kochałam.. I chciałam. jak to jest że kiedy był dobry, kochał i ubustwiał to źle, a jak był chamowatym gnojkiem to pociągało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Toksyczy związek, czułam się okropnie, beznadziejnie, jak ścierwo ale kochałam.. I chciałam. jak to jest że kiedy był dobry, kochał i ubustwiał to źle, a jak był chamowatym gnojkiem to pociągało" typowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×