Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Arlabuka

Czy kochający sie ludzie mogą być razem mimo wszystko?

Polecane posty

Gość Arlabuka

Hej mam 23 lata i jestem w związku z mężczyzną starszym ode mnie o 6 lat. Jesteśmy ze sobą 5 lat. W tym roku zaręczyliśmy się i planujemy ślub, z na razie odległą datą, ponieważ bark nam środków. Bardzo go kocham i nie potrafię wyobrazić sobie życia z innym facetem. Przez ten czas mieliśmy małe rozstania, pomiędzy którymi miałam okazję zauroczyć się w kimś. Gdy zaczęłam się spotykać z kimś innym albo wracać do normalności, zawsze zrozumiał, że tylko JA się liczę i wracaliśmy do siebie. Prawdę mówiąc tylko na to czekałam. Jest między nami jedna, różnica, która boję się, że w przyszłości będzie wpływać na nasz związek, ja studiuję prawo a on jest pracownikiem w zakładzie produkcyjnym. Nigdy mi to nie przeszkadzało, lecz coraz częściej zastanawiam się, jak to będzie kiedyś. Ja jestem osobą, która ma 100 pomysłów na minutę, tu chcę pojechać, to chcę kupić, to zrobić... A z nim już jest coraz ciężej. On najchętniej siedziałby w domu, jak już to mogą odwiedzić nas jego znajomi (moi też, ale bardziej jego), nie jeździmy do kina, na wakacje, bo coraz częściej nie ma pieniędzy, ja może bym miała ale na razie do tej pory nie mam tyle pieniędzy, żeby płacić za nas dwóch i nie chce tak do końca życia, po to się tyle uczę, żeby coś w życiu osiągnąć i zarabiać na zachcianki, a nie wracać z kancelarii, gotować obiad i słuchać jaki to mój przyszły mąż jest zmęczony po pracy. Jak chce gdzieś wyjść ze znajomymi, to najczęściej wychodzę sama, bo mu się nie chce i woli mnie żebym poszła sama niż mam go ciągać. Ostatnio często się kłócimy, nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Często zastanawiam się jakby to było jakbym poznała miłego prawnika, który nosiłby mnie na rękach i te motylki w brzuchu, a z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia bez mojego narzeczonego, i myślę wiedziałam jaki on jest i sama wybrałam..i jest moim narzeczonym. Wiem, że mogłabym się z nim rozstać ale tak bardzo go kocham mimo wszystko, wiem, że to by mnie zabiło, bym nie miała już życia, bo mamy je wspólne, bym nie miała nic. Ciężko mi... Czy ktoś może na to spojrzeć sceptycznym okiem...Pliss

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niereformowalna
mimo wszystko? tak, ale nie w momencie w którym mają tak duże watpliwości. a widzę, że je masz... powiem ci tak. mam 27 lat, gdy miałam 17 poznałam mężczyznę starszego o 10. ja - nadzwyczaj dojrzała, on z kolei - duży dzieciak. było nam ze sobą dobrze, prowadziliśmy wesołe beztroskie życie. ja dojrzałam. on nie. rozstaliśmy się po 6 latach. nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale nie wyobrażam sobie życia z nim. on teraz ma prawie 40 lat i nadal ogląda się za nastolatkami... gdy patrzę na ten zwiążek z perspektywy czasu, wydaje mi się on skrzywiony. a był właśnie, pod niemal każdym względem taki - jak ty opisujesz swój. do tego - wybacz, jeśi mężczyzna w tym wieku nie osiągnął zbyt wiele na stopie życiowo-zawodowej, nie wierzę, że uda mu się to teraz. chyba, że to Ty będziesz wciąż ciągneła ten związek za uszy do góry... namawiała go do dalszej nauki, podnoszenia kwalifikacji, rozwoju. masz na to siłę i chęci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30tyka
Jak miałam 20 lat byłam zakochana po uszy w facecie, z którym związek był z góry przegrany. Potem rzuciłam się w związek z gościem z zupełnie innego bieguna... Teraz mam 30 na karku i zaczynam rozumieć, że w życiu trzeba mieć partnera z tej samej beczki. Ja jestem kobietą po studiach, z ambicjami - mój facet po zawodówce, ze słomianym tylko zapałem - już wiem, że do niczego w życiu nie dojdziemy - tak, tak chodzi o sprawy materialne - co tu dużo kryć - lepsza praca, dom, samochód; ale również o to, że ja chciałabym coś osiągnąć, a on niczego nie umie doprowadzić do końca... żal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
W dupie ci się od tych studiów poprzewracało - oto co się stało. Znam jedną taką po studiach, co to myśli że jak ma magistra to Boga za nogi złapała, a siedzi w domu bezrobotna i też wali takie byki jak Ty. Naucz się ortografii! Żeby nie było - jestem już dawno prawnikiem i właśnie takie dziewczyny jak ty miałam okazję obserwować, im bliżej magisterki, tym większe wahania czy nie zakończyć dotychczasowego związku. Żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
Mój Boże i jeszcze ten tekst: "Często zastanawiam się jakby to było jakbym poznała miłego prawnika, który nosiłby mnie na rękach..." Normalnie jakbym słyszała tamtą dziewczynę, nikt jej nie chce, a siedzi i marzy o panu lekarzu, który zapewniłby jej cudowne życie u boku! Jesteście siebie warte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arlabuka
No właśnie Pani prawnik, żenada, bo nie miała Pani takiego problemu. I zapewne ma pani męża "godnego siebie" Nie musi się Pani martwić o wszelkie troski. Niestety dzisiejsze pokolenie, dążę do tego, żeby w życiu coś osiągnąć. Mimo, że kocham mojego mężczyznę problemy się rodzą, jak nie z mojej, to z jego strony. No i dlatego czekam na wszelakie opinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
To zdanie które wyżej przytoczyłam o noszeniu na rękach, pokazuje jaka jesteś jeszcze naiwna i niedojrzała, a szkoda, bo mniemam że jeśli już studiujesz, to powinnaś mieć trochę więcej w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
Trochę więcej pokory w życiu Ci się przyda. Przytaczając kolejne Twoje zdanie: "Mimo, że kocham mojego mężczyznę problemy się rodzą..." Myślisz że życie jest bezproblemowe? Uważasz, że jeśli zamiast robotnika weźmiesz za męża prawnika to już będzie gotowa recepta na sukces? Naprawdę ochłoń trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arlabuka
Widzę, że jesteś MakeMeHappy nastawiona z góry na mnie. Może i tak wywnioskowałaś z tego co pisze, nie oceniam Cię. Nie znasz mnie, a za dużo by tu pisać, żeby opisać wszystko. Po prostu chciałam zawrzeć koncentrat, nie chodzi tu jak piszesz o "robotnika" jak piszesz tylko o ogół rzeczy na które się składa nasz związek, czytaj uważnie, jak chcesz komentować. A jak uważasz, że jestem pusta i niedojrzała to już to przekazałaś, dotarła do mnie Twoja opinia i wezmę ją pod uwagę, nie martw się. Nie widzę potrzeby żebyś się dalej wypowiadała w tym temacie, bo zachowujesz się jakbyś zjadła wszystkie rozumy lub też, jesteś taka rozgoryczona życiem, że rozpocznij sobie swój nowy wątek, gdzie na pewno Ci pomogą. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dość niefrasobliwa pani prawnik ze słownictwem mocno nieprawniczym: "właśnie takie dziewczyny jak ty miałam okazję obserwować, im bliżej magisterki, tym większe wahania czy nie zakończyć dotychczasowego związku. Żenada." a to dlaczego 'żenada'?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
Jak zdążyłaś zauważyć, to Ty oczekujesz pomocy, nie ja. Piszę co wywnioskowałam po Twojej wypowiedzi. Ja nie szukam pomocy, bo radzę sobie świetnie sama, a mój facet nie jest "naukowcem", jednak pomimo tego wartościowym człowiekiem. Licz na siebie a nie na faceta, to będzie Ci w życiu łatwiej i nie będziesz miała takich rozterek jak teraz. Jesteś sobie sama sterem...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
Czemu żenada? Bo poczuły się kimś ponad. Już zaczął przeszkadzać jednej z nich wieloletni związek z chłopakiem, który przecież tylko handlował samochodami. No właśnie, wcześniej "aż", a teraz już "tylko".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może dopiero po jakimś czasie zaczęły widzieć różnice - kiedy zaczyna się myśleć poważnie o życiu. Może Twój Nie-naukowiec jest oczytany i ambitny lub Ty jesteś mniej ambitna i wymagająca od Autorki. Może swoje frustracje wyładować chcesz na Autorce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralala ,...
Napisz książkę ja królewna a on biedak i jak go zostawić... Czy Tobie liczy się tylko wykształcenie?Bo z tego co piszesz to tak mi się wydaje,wiesz czasami człowiek bez wykształcenia ma wiecej do zaoferowania poprzez bogatą osobowość niż niejeden magister... A i oczywiście nie zgodze sie z tym że każdy po studiach zarabia wiecej niż ten bez,otóż ja skończyłam studia a mój mąż tylko ZAWODÓWKĘ i zarabia więcej ode mnie...życie... Skoro go nie kochasz to go zostaw i nie zawracaj chłopakowi doopy a nie oceniasz go przez pryzmat jego zarobków i wykształcenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
Zołza, to powiedz mi czego oczekuje autorka? Poczytaj co napisała, to przekonasz się, że nie oczekuje niczego, bo niczego nie jest pewna. Coś kiepsko widzę naszą autorkę w roli prawnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o czym rozmawiacie? potrafisz się zachwycić nim? imponuje Ci? jak widzicie Waszą przyszłość? czego chce od życia każde z was osobno? wstydzisz się go? wykształcenie to nie wszystko, ale to nie tylko papier, czasami to zupełnie inny świat i człowiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że oczekuje związku, w którym się spełni, a nie takiego, w którym czuje niedosyt. Może być kiepskim prawnikiem, za to wartościowym człowiekiem i ją pokochasz miłością bezgraniczną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
W każdym związku czuje się jakiś niedosyt, jak jest inaczej, to czas umierać. Co zaś do Twojego drugiego zdania, to zastanów się chwilę i zgadnij kto tu wartościuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arlabuka
P.S. No takkk, tu nie chodzi o wykształcenie, bo po pierwsze jeszcze nie mam zawodu i nie wiadomo czy będę go miała a zgodzę sie z tym, że niejeden po zawodówce zarabia więcej niż ludzie po studiach. temat obrócił się nie wiem w co.. w mezalianse jakieś, nie o to mi chodziło. Chodzi o to, że mój mężczyzna np. wraca z pracy codziennie i jest taki zmęczony, że idzie się zdrzemnąć, ja np. wracam ze studiów, robię obiad, on wstaje..i mówię, zróbmy coś, idźmy do kina, na spacer.. A słyszę np. szkoda kasy, na wakacje nie, bo szkoda kasy... kasy zawsze szkoda a się jej nie odłoży. Wiem, że łatwiej jest ściągnąć nowy film z neta niż wydać 50 zł na kino. Brakuje mi w moim związku jakiś wypadów np. na miasto z moim facetem. Bo sama ze znajomymi wychodzę, jestem młoda i nie chce siedzieć w domu i patrzeć jak mój facet gra ze znajomymi w playa i nawet nie zwraca na mnie uwagi jak coś powiem, nie przytuli, nie pocałuje w towarzystwie, siedzi gdzieś daleko. Mam wrażenie, że mamy nawet w naszym wspólnym życiu dwa światy. On nawet nie zna moich znajomych ze studiów, tylko ze słyszenia, a chciałabym, żeby znał, ale on nigdy nie ma czasu żeby ich poznać. Wiele jest takich rzeczy... pierwszy raz się radzę forum i nie wiem co mam pisać za bardzo, żeby to nie było błędnie odczytane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do 30tyka
Masz rację. miałam to samo co ty.nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
Zołza, normalne i prawidłowe - zgoda, ale ja pisałam w kontekście wypowiedzi autorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
No to trzeba było tak od razu. To ja Ci wytłumaczę. Ty masz 23 lata on niemal 30. Inne światy. Ty się uczysz, on pracuje. Inne światy. Jak zaczniesz chodzić do pracy, to zobaczysz jak Ci się będzie chciało spełniać zachcianki jakiegoś małolata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też bym się zastanawiała, ale moje zdanie nie jest w ogóle obiektywne. Nie znam żadnej osoby niewykształconej, która byłaby inteligentna, ambitna i ciekawa jako osoba. Zakładam, że takie istnieją, lecz nie dane mi było poznać. A na pewno nie byłabym z takim ignorantem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
Zołza, jasne. Pochopnie można ocenić sytuację której się nie rozumie, tu masz wszystko jak na dłoni: małolata i stary zmęczony pracą pryk - żeby było obrazowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
I Ty Zołza sama oceniasz pochopnie! Skąd wiesz że jest ignorantem? Wiesz gdzie pracuje, ile czasu spędza w robocie, wiesz ile musi dojeżdżać do pracy? Może chłop wraca zmęczony po pracy i ma ochotę tylko się wyspać, aby mieć siły do pracy na następny dzień. To kwestia dopasowania się, a nie oczekiwania gwiazdki z nieba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MakeMeHappy
Zołza, opanuj się, piszesz teraz o sobie. Rozejrzyj się nieco dalej niż na metr a gwarantuję Ci, że zdziwisz się jak ludzie potrafią ciężko harować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×