Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

merkaba

Duchowy testament Anneliese Michel co myslicie

Polecane posty

Gość terazsiewkurzylam
To mi wygląda na testament diabła, który wszystkich nabrał żeby dalej siali tę hipokryzje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś prawie anonimowo
Bardzo często boli mnie, kiedy nie potrafię i nie mogę ( z Jego rozkazu) mowic o tym, co mnie boli i jak bardzo mnie boli... Bolesne jest rowniez to, gdy chcesz podzielic sie z kims swoim doswiadczeniem a spotykasz sie z niewiarą "słuchacza". Od kilku lat jestem w kontakcie z Bogiem. WIem, co przeszła ANnneliese Michel (moze nie az w takim stopniu, jesli chodzi o cierpienia fizyczne, jednak takowych tez doznawalam na skutek "siła Boga była silniejsza od mojej"). bol i cierpienia jakie doznała - tego nie sposob opisac zadnymi slowami. Autodestrukcja powodowana siłą od Boga jest niewyobrazalnie trudnym i zlym doznaniem. Boli mnie bardzo, kiedy ktos mowi: zyla, zwariowala, umarla i koniec jej historii...byla chora psychicznie itp. Ciagle staram sie uzyc argumentow, by zniwelowac omylne oskarżenia (rzeczy typu:INNI LUDZIE WIDZIELI, jak zmieniala sie wielkosc jej dłoni (to nie jest objaw choroby psychicznej), lub sytuacja, w ktorej rzucila wiadrem, ktore to "SAMO" zatrzymalo sie w powietrzu i po prostej spadlo na ziemie to widzialy inne osoby w otoczeniu Anneliese Michel...) wracajac do moich cierpien, mysle, ze u mnie skupil sie bardziej na doznaniach sfery psychicznej (wywolywanie silnych pragnien osiagniecia czegos i jednoczesnego uniemozliwienia realizacji celu)... (by nie dochodzilo do tych fizycznych - autodestrukcji - kosztowalo mnie wiele wiele wysilku, by sie temu juz pozniej nie poddawac, kiedy atakowal...gdyby nie moja sila-odpiernanie jego atakow, pewnie dzis wygladalabym jak Anneliese na masakrycznych zdjeciach) bolało duzo bardziej, kiedy podczas moich boleści pokazał jaki jednoczesnie jest dla AKIANE KRAMARIK. Nie moge zniesc tej Jego niesprawiedliwosci. Jednemu dac tyle dobra, ciepla, spokoju, spelnienia, poczucia szczescia w samorealizacji, nie mowiac juz o slawie i pieniadzach (jeszcze za dziecka zdobyc swiatowa slawe, kase, fanow, bedac jednoczesnie bez zadnej szkoly)...ona nie ma jeszcze pelnoletnosci, a tyle dobra w zyciu juz przeszla (sukcesy, wywiady, slawa, fani, zwiedzanie roznych krajow, by poznawac rozne kultury... boli mnie to, ze na skutek roznego dzialania Boga na osobe taka, jak ja, czy Anneliese a osoba taka jak Akiane - od jednej ludzie uciekaja (obok doznawanych cierpien dodatkowo wpedzanie w poczucie osamotnienia), a do drugiej lgną, bo jest "darem od Boga", ktore to dostalo od Boga tyle dobra ja skonczylam jedna szkole, potem druga, potem zrobilam jeszcze inny kierunek...i jestem bez pracy, bo sukcesywnie mnie odciagnal od zycia z praca na etacie, nakierowal na cos innego, a czesto uniemozliwia nawet zarabiania na tym, na co mnie nakierował...a zycie w domu rypnelo na skutek wyprowadzenia sie jednego czlonka rodziny (tak nim pokierował), ktory czesciowo mnie utrzymywal, drugi domownik ma ciagle niepewna sytuacje zawodowo...od grudnia do przedwczoraj byl bezrobotny...ile dlugow sie przez Bożą ingerencję narobilo - nie umiem zliczyc (gdybym zarabiala jak kazdy normalny czlowiek) dlugow rodzacych niepokoj by nie bylo) z jednej najnizszej emerytury na 3 dorosle osoby + zwierzaki - wyzyc sie nie da! pamietam, byla kiedys taka sytuacja, w ktorej KAZAŁ byc mi wdziecznym za cierpienia, ktore mi zadawał, tlumaczac, ze to przywilej wspoluczestniczyc w cierpieniach Boga. Ja wiem, ze to zaden przywilej, zadne szczescie, zadna Boża łaska...łaską od Boga moze byc jedynie Jego pomoc (A NIE UNIEMOZLIWIANIE, stawianie przeszkod) do bycia szczesliwym! I tylko za to bede mogla byc Mu wdzieczna...o ile On chce, bym miala za co Mu dziekowac... Nie wiem, jak sie skonczy moja "historia kontaktu z Bogiem", wiem natomiat jedno, NIE ZGADZAM SIE NA EKSPIACJE ANI JAKIEKOLWIEK CIERPIENIA ZA INNYCH (mimo, ze takowych juz doznawałam wielokrotnie! wbrew mnie! mimo braku mojej zgody! w totalnym osamotnieniu...silna chec popelnienia samobojstwa, tylko dlatego, ze zaraz dowiadywalam sie, ze ktos w moim miescie usilowal sie targnac na swoje zycie, "produkcja" we mnie silnego strachu, strachu z powodu Boga, tylko dlatego, ze zaraz dowiadywalam sie, ze ktos inny zyje w strachu, takich przykladow bezsensownych ekspiacji jest mnostwo...te ekspiacje nazywa u mnie empatią - bym doskonale wiedziala, co przezywal, co czul inny zupelnie obcy mi czlowiek...dlaczego wywolywal we mnie empatie? nakierowal mnie jakis czas temu na czyjes oskarzenia pod Jego adreem - Bog to psychopata...i niby dzieki tym empatiom mam niwelowac to oskarzenie, czujac przy tym spelnbienie, ze bronię Boga?? zadnej satysfakcji mi to nie przynosi...za duzo wycierpialam, by z czystym sumieniem i silna potrzeba chciec Go bronić) Zamiast zajmowania mnie cierpieniami innych, wybieram umozliwienie mi byc w koncu szczesliwym czlowiekiem, ktory moze cieszyc sie zyciem, ktore mamy od Stworcy. Myslę, ze za cierpienia, ktore przez Niego przeszlam nalezy mi sie od Niego juz tylko rekompensata i zadoscuczynienie, bym mogla zawsze wierzyc, ze Bog jest dobrem (chroniącym , pomagającym). Jak na razie tak bardzo wdzieczna Bogu moze byc tylko rodzina Kramarik. Oni naprawdę mają za co byc Mu wdzieczni! Dlaczego nie godzę się na ekspiację? jednym z powodow jest to, iz wiem, ze milosc mozna okazac w inny, duzo przyjemniejszy sposob (Akiane) Druga rzecz: Anneliese miala przynajmniej to, ze jej najblizszi wiedzieli, co sie z nia dzieje, sluchali jej, wierzyli jej, poniekąd wspoluczestniczyli w tym, co Bog jej "podarował"...ja zyje z tym w totalnym odosobnieniu, zupelna samotnosc, tylko ja i Bog (kiedy probowalam o tym z kims porozmawiac, to albo nie bylam wysluchiwana (moj brat:"eee tam, ubzdurałaś coś sobie"...ale on tak podchodzi do wielu waznych zyciowych spraw, albo spotkalam sie z brakiem wiary, albo ludzie zupelnie sie ode mnie odwracali (od osoby, ktora zawsze lubila towarzystwo innych ludzi)...to osamotnienie w tym co sie przezywa, niemoznosc podzielenie sie niecodziennymi doswiadczeniami i brakiem zrozumienia jest bardzo duzym bolem...poza tym, kiedykowliek probowalam sie komus zwierzyc z tego, co mnie spotyka, Bog mnie karał (nakazuje milczenie!...a to tez potwornie boli) i zamiast zrozumienia i mozliwosci podzielenia sie niecodziennymi doswiadczeniami z inna osoba, czuje nacisk na "zyj normalnie jak cywilizowany czlowiek Jak zyc normalnie, udajac, ze nic niecodziennego mnie nie spotyka, skoro prawda jes inna! To polaczenie jakby dwoch swiatow jest trudnym...a byc moze niemozliwym zadaniem. - Albo zajmujesz sie sprawami Bożymi (ktore pieniedzy nie dają...a zyc z czegos trzeba...tzn pomaga mi podsuwajac, jak moge DOROBIC, ale to DOROBIC to sa to duzo duzo mniejsze pieniadze niz moje potrzeby, potrzeby, ktore zaspokoilabym, pracujac i majac tą choćby najniższą krajową)), - albo zajmujesz sie sprawami przyziemnymi, a wtedy sprawy Boże, polaczenie/kontakt: "człowiek-Bog" przestaje swiadomie istnieć...ta rozbieznosc jest dla mnie tez trudna...bardzo trudna. Z jednej strony chcę kontynuowac tą niecodziennosc, ale jesli pomysle sobie, ze moze sie to skonczyc "przywilejami", jakie zafundował Anneliese...nie, tak konczyc nie chcę, nie zgadzam się. Z drugiej, kiedy patrzę na "przywileje" jakie podarował Akiane Kramarik...(sami sobie to mozecie ocenic) Z trzeciej...moje życie, moje potrzeby, moje cele, moje własne indywidualne szczęście, poczucie spełnienia... Nie wiem jaki jest cel Jego tak silnej ingerencji w moje życie, jaki jest sens braku spełnienia i permanentnym braku czucia szczescia; nie wiem jak się to skończy, wiem jedno, nie chcę kończyć w jakikowliek sposob źle...a juz na pewno nie tak, jak Anneliese Michel...tym bardziej, ze zostalam wtajemniczona w pewne Jego sprawy i wiem, jak pewne rzeczy, sytuacje wygladają NAPRAWDĘ! W "zycie po zyciu" juz nie wierzę. Niesmiertelny jest tylko Bog, czlowiek umiera i pozostaje po nim tylko pamieć w naszych swiadomosciach. Kiedy umiera czlowiek, umiera mozg, jak umiera mozg, umiera umysł, jak umiera umysł, umiera Twoje ja. "Duch mój nie będzie bez konca oddziaływał na człowieka ,bo jest on też ciałem.Dlatego jego dni potrwają 120 lat" Rodz. 6:3. A po wtore "Siła bez sprawiedliwosci to przemoc".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×