Powiedziałam mu spierdalaj

Prawie dwa lata temu spotkałam chłopaka, który właśnie zakończył trudny zwiazek. Długi czas spotykaliśmy się wyłącznie na seks, bo on ustalił taką zasadę. To ja przyjeżdżałam do niego, wykonywałam jego rozkazy, on kazał na siebie czekać niejednokrotnie w okropnych warunkach, w środku nocy, w obcym mieście, itp. Kiedy łamałam zasady, np. pisałam do niego smsa co u ciebie, pisał, że nie chce mnie widziać,wiec musiałam sie dopraszać spotkania (w poniżający sposób). Mimo to, systematycznie sie w nim zakochiwałam. Spaliśmy ze sobą, nad ranem wychodziłam od niego, a potem długi czas cisza i brak wieści od niego. Na moje kocham odpowiadał, że jestem dzidzią, która nie zna życia. Miał ciężki los, okropny charakter, nie lubi się przytulać, nie mówi o uczuciach, nie raz wyrażał się do mnie bardzo nieelegancko. Z czasem jednak coś w nim najwyraźniej pękało, bo zaczął przebąkiwać cos o związku. On jednak mieszka w innym mieście. Kiedy ustaliliśmy, że możemy spróbować, przez dwa tygodnie nie odbierał moich telefonów, nie odpisywał, nie dawał znaku życia, a kiedy wreszcie udało mi się z nim skontaktować stwierdził, że nie może rozmawiać, bo jest zajęty. Napisałam mu więc, żeby spierdalał. Tak się wyraziłam- dziękuję, że mogłam cię poznać, ale spierdalaj, bo nie mam juz sił. Z jego strony cisza. Jak mam to rozumieć? Poza tym, zastanawiam się, czy nie popełniłam błędu rozstajac się z nim w tak nieelegancki sposób. Czułam jednak, ze tylko tak brutalnie, będę w stanie tego dokonać. Powiedzieć spierdalaj facetowi, któemu przedtem mówiło się o miłości? Uważacie, ze to był mój błąd? Poradźcie mi.