Gość xDDXDD Napisano Październik 10, 2010 O czym mowi ten fragment lalki? hrabina Karolowa we wszystkich salonach opowiadała o pieniądzach, które złożył na jej ochronę; jego służba i subiekci sławili go za podwyższenie im pensji. Ale Wokulskiemu rzeczy te nie sprawiały żadnej przyjemności, tak jak on sam nie przywiązywał do nich żadnej wagi. Rzucał tysiące rubli do kas urzędowych dobroczyńców, ażeby kupić za to rozgłos nie pytając, co się zrobi z pieniędzmi. I dopiero dziś, kiedy dziesięcioma rublami wydobył człowieka z niedoli, kiedy nikt nie mógł głosić przed światem o jego szlachetności, dopiero dziś poznał, co to jest ofiara. Dopiero dziś przed jego zdumionym okiem stanęła nowa, nie znana dotychczas część świata - nędza, której trzeba pomagać. " Tak, alboż ja dawniej nie widywałem nędzy?..."szepnął Wokulski. I przypomniał sobie całe szeregi ludzi obdartych, mizernych, a szukających pracy, chudych koni, głodnych psów, drzew z obdartą korą i połamanymi gałęźmi. Wszystko to przecie spotykał bez wrażenia. I dopiero gdy wielki ból osobisty zaorał mu i zbronował duszę, na tym gruncie użyźnionym krwią własną i skropionym niewidzialnymi dla świata łzami wyrosła osobliwa roślina: współczucie powszechne, ogarniające wszystko - ludzi, zwierzęta, nawet przedmioty, które nazywają martwymi. Doktór powiedziałby, że utworzyła mi się nowa komórka w mózgu albo że połączyło się kilka dawnych" - pomyślał. " Tak, ale co dalej?..." Dotychczas bowiem miał tylko jeden cel: zbliżyć się do panny Izabeli. Dziś przybył mu drugi: wydobyć z niedostatku Wysockiego. " Mała rzecz!..." " Przenieść jego brata pod Skierniewice..." - dodał jakiś głos. " Drobnostka." Ale poza tymi dwoma ludźmi stanęło zaraz kilku innych, za nimi jeszcze kilku, potem olbrzymi tłum borykający się z wszelkiego rodzaju nędzą i wreszcie - cały ocean cierpień powszechnych, które wedle sił należało zmniejszyć, a przynajmniej powściągnąć od dalszego rozlewu. " Przywidzenia... abstrakcje... zdenerwowanie!" - szepnął Wokulski. To była jedna droga. Na końcu bowiem drugiej widział cel realny i jasno określony - pannę Izabelę. " Nie jestem Chrystusem, ażeby poświęcać się za całą ludzkość." " Więc na początek zapomnij o Wysockich" - odparł głos wewnętrzny. " No, głupstwo! Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany, ależ nie mogę być śmieszny - myślał Wokulski. - Zrobię, co się da i komu można, lecz osobistego szczęścia nie wyrzeknę się, to darmo..." Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach