Sasiadka zwrocila mi uwage ze pale na balkonie

Palilam sobie niedawno na balkonie na tej czesci niezabudowanej (bo mam balkon dwuczesciowy) i sasiadka z gory wychylila sie i powiedziala tak " a dlaczego ty palisz? Nie wiesz ze ja mam dzieci i sobie nie zycze? No to juz wiesz wiec zgas tego peta" Ale sie wkurwilam bo po pierwsze na balkonie u niej dzieci nie bylo, po drugie nie jestem z nia na ty a ona mowila do mnie jak do dziecka a po trzecie jej maz pali i jeszcze bezczelnie rzuca pety na dol i spadaja na moj balkon! Powiedzialam jej wiec ze kolezankami nie jestesmy a jak jestes taka przeciwniczka palenia to meza niech najpierw oduczy. Fuknela cos tam i chyba poszla, wychodze ja teraz pranie rozwiesic patrze a ta baba zapieprza z faja w gebie do sklepu. No kurwa o co jej chodzilo? Niedawno sie wprowadzilam ale nie robilam ani imprezy ani glosno nie bylam, nie ma mnie praktycznie calymi dniami. O co tej sasiadce chodzilo? Po co sie mnie czepia?