Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość matka zona

chyba mi sie rodzina rozpada:(

Polecane posty

Gość matka zona

hej...pisze tu pierwszy raz, ale po co??Niewiem, moze zeby sie wygadac, moze pomozecie mi jakjos obiektywniej spojrzec na sytuacje, a moze ktos ma podobnie... Jestem mama dwojki dzieci, mam meza, wlasne mieszkanie, maz moze nie zarabia kokosow ale jakos zyjemy na poziomie.Innym wydawaloby sie ze nam sie udalo.A wlasnie...chyba nie. Po slubie jestesmy ponad 6 lat, a od jakis 3 maz bardzo sie zmienil. Jesli chodzi o nas to jest bardzo ok, bardzo mnie kocha, okazuje mi to na codzien, jest wobec mnie czuly, lubi spedzac ze mna czas sam na sam, kilka razy dziennie pisze mi i mowi ze mnie kocha.I ja go tez, bardzo. Ale zmienil sie radykalnie w stosunku do dzieci. Nie zajmuje sie nimi, nie pomaga mi przy nich(jedne ma 2 latka, a drugie chodzi do zerowki)...wraca z pracy i siada do kompa albo przed tv. A ja calymi dniami z malym i potem ze starszym dzieckiem, gotuje, sprzatam, piore itp itd. Nie wymagam od niego zeby cos robil w domu bo pracuje, wiec domem zajmuje sie ja. Ale chcialabym zeby zajal sie dziecmi czasem, a nie robi tego wcale. Jego zajmowanie ogranicza sie do umycia co drugi dzien zabkow malego, poscielenia mu lozka i czasem poczytania im bajki na dobranoc. Nic wiecej, ciagle na nie krzyczy, wszystko mu przeszkadza, drazni jak biegaja, jak sie bawia, jak chalasuja, wiecznie jakies pretensje do nich ma io wiecznie tylko slysze: ciszej, nie biegaj, nie skacz, zostaw, idz stad itp. Nie rozumie ze corka to juz raczej nie ale mniejszy potrzebuje uwagi, nie usiadzie sam i sie nie pobawi. Wszystko na mojej glowie, ja musze dbac zeby dzieci mialy ciuchy czy buty na zime, planowac urodziny, szczepienia, szkole corki. Nawet na spacer nie moge go wyciagnac z nimi(ze mna sama by poszedl). Kocham dzieci ale tez czasem jestem zmeczona i jak chce gdzies wyjsc(i to nie dla przyjemnosci gdzies na kawe czy piwo tylko np cos zalatwic ale bez dzieci, przy okazji odetchnac troche od nich) to ona zawsze ma jakis problem. Mowi ze moge ale zaraz potem jakies waty czy musze isc, a po co, zostanie ale z taka laska i zawsze jakis problem. Nie zostaje z nimi wogole....a nawet nie bardzo bym tez chciala bo wiem ze ciagle by na nie krzyczal i ciagle by je irytowal... Nie przytula ich, nie mowi ze kocha, kilka razy dziennie zamieni tylko kilka zdan z corka, czasem wcale bo wraca dosc puzno z pracy. Czasem mam wrazenie ze musze wybierac miedzy nim a dzieci. Jakon nakrzyczy na corke za cos to niewiem czyja strone trzymac. Jak jego to corka zobaczy ze mimo ze nie mial racji to ja nie jestem z nia, a jak jej to maz strzeli focha ze co ja robie...maz nie chce dostrzec z czego wynikaja czasem klutnie miedzy dzieci, nie popyta co sie stalo tylko ukarze jednio z nich jak uwaza. I czesto sie myli...:( Czasem widze na spacerach jak tatusiowie spaceruja ze swoimi dziecmi, ida do piasku albo na plac zabaw. A moj..ostatni raz moze byl ze 3 lata temu. Nie ma juz takich sytuacji. Mysle ze zminilo to sie odkad urodzilo nam sie drugie dziecko. Maly jest bardzo absorbujacy, dosc niegrzeczny, teraz ma jakis bunt 2 latka i czasem i ja mam dosc. A maz to juz szczegolnie. Ale z ciazy sie cieszyl, oboje dzieci planowane, nawet to maz mnie namawial na pierwsze dziecko. Niewiem jak toz zmienic..kocham meza al;e straszliwie boli mnie jego postawa wobec dzieci... Corka nie raz mi juz powiedziala ze nie lubi taty, nie kocha go...i ja sie nie dziwie, ajk on nie ma z nia zadnego kontaktu, Ja mam z nia bardzo dobry kontakt, o wszystkim mowi mi, nawet w tajemnicy przed tatem...przyjkro mi to sluchac z jej ust. Kiedys maz byl inny, bawil sie z corka, wychodzilismy gdzies razem, bylo fajnie. A teraz...czuje ze nasza rodzina sie rozpada..i nie chce zeby dzieci odczuly ze to przez nie. Rozmawialam z nim o tym, on nie widzi problemu, mowi ze jest zmeczony po pracy, ze chce sobie usiasc, troche spokoju a ja wyolbrzymiam... Niewiem juz co mam robic:( Jest mi z tym naprawde ciezko.... Przepraszam ze sie tak rzpisalam, chcialam to opisac dokladnie...poradzcie, co moge jeszcze zrobic??A moze spojrzycie z dystansem na moja sytuacje...moze ja przesadzam??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znowu ktoś wyciąga starą historię. Najpierw odgrzewana opowieść o bratowej, teraz to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamili
niestety, większość facetów tak ma - dzieci nie są dla nich specjalnie interesujące. Ale ciesz się, że między wami jest dobrze, i dbaj o to - kiedyś dzieci wyfruną z domu, a wy zostaniecie ze sobą. A co do opieki - ja swojemu mężowi mówię konkretnie, co ma zrobić, także przy dziecku. I robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xdcfvbnm,
Nie przesadzasz. Wydaje mi się, że Twój Mąż nie dorósł do roli ojca. Nie mówię, ze jest złym człowiekiem. Nic z tych rzeczy. Po prostu rodzicielstwo go przerasta. Nie tego oczekiwał, nie tego się spodziewał. Pewnie inaczej sobie wyobrażał. Kurcze fajnie by było gdybyście zdecydowali się na wizytę u psychologa rodzinnego. On nie zdaje sobie sprawy z tego, że krzywdzi dzieci. Ktoś musi mu to uświadomić. Myślę, ze Ty na pewno z nim rozmawiałaś na ten temat nie raz ale nie ma to jak obiektywna ocena kogoś z zewnątrz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka zona
no wlasnie...kiedys sam chcial miec dzieci, sam mnie namawial. Gdy pojawila sie na swiecie corka to zakochal sie w niej, ale jego zapal szybko minal. Oczywiscie bylo dobrze, spacery, zajmowal sie nia czasem, nie narzekalam. Bylo tak umiarkowanie dobrze. Potem mala doriosla i potrzebowala mniej uwagi, az w koncu pojawil sie mlodszy synek. I tu zaczal sie problem. Kocham go bardzo, nie chce psoc tego co jest miedzy nami. Wiem ze nie dla niego jest wychowywanie dzieci, nie bawi go to, dlatego odciazam go jak moge, wychodze z nimi sama na spacery a maz zostaje i odpoczywa po pracy, przewaznie ja im czytam na dobranoc, na zakupy z nimi, z nimi sie bawie, rozmawiam. Nie chce zmuszac meza do tego...zaczynam sie czuc nawet winna ze zycie ulozylo mu sie tak jak by nie bardzo chcial, ze nie jest szczesliwy tak do konca, ze ma ograniczenia...czuje sie winna po prostu:( I staram sie wszystko robic sama zeby go jeszcze batrdziej nie dolowac, ale chwilami juz nie mam sil, cos we mnie peka. Czuje sie sama z tym wszystkim, on nie zdaje sobie sprawy ile ja mam na glowie. Wiem ze kiedys przyjdzie taka chwila ze dzieci beda mialy zal do ojca ze nie poswiecal im wogole czasu, ze beda tylko ze mna w dobrych stosunkach...a potem moze maz zrozumie, co starcil, ale bedzie juz za pozno. Tak, rozmawialam z nim o tym ale on nie widzi problemu, tlumaczy sie zmeczeniem. i wogole mnie nie rozumie... Niewiem, czy zacisnac zeby i dalej w tym trwac???Byc pomiedzy dziecmi i mezem???Pielegnowac to uczucie ktore jest miedzy nami a osobno zajmowac sie dziecmi???Niewiem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co to znaczy PRZED TATEM?????
co to jest TATEM???? :o :o :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet mi sie nie che tego czyt
czytac :PNie mgals tego w kilku zdanich napisac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm moze zrob maly aksperyment przez tydzien pros meza zeby zrobil cos przy dzieciach nie pytaj sie go "sluchaj czy moglbys" tylko powiedz " posluchaj mnie kochanie, wykap dzieci, ja zrobie w tym czasie kolacje" albo "prosze zabierz dzieci na spacer, ja w tym czasie posprzatam w domu albo odpoczne bo jestem zmeczona" pozniej pochwal meza, nawet kiedy po kapieli lazienka bedzie plywac , a spacer nie bedzie zbyl dlugi, na mezczyzn dziala lepiej pochwala ;) kiedy maz bedzie wymigiwal sie ciaglym zmeczeniem, napisze Ci co ja bym zrobila-nie musisz wcale robic tak samo ;) no wiec kiedy np nie bedzie chcial wykapac dzieci, ja bym je wykapala, podala im kolacje i polozyla spac kiedy maz upomni sie o kolacje, powiedzialabym ze odrobilam za niego kapiel i jestem zmeczona i poprosila zeby sam zrobil sobie kolacje a przy okazji dla mnie rowniez jak nie bedzie sie mu chciala, trudno, nie bedzie kolacji, za ktoryms razem napewno zechce zjesc kolacje i stanie przed dylematem "wykapac dzieci i miec kolacje albo nie wykapac i musiec zrobic sobie i zonie" to samo przy sniadaniu np u nas wyglada to tak ze umawiamy sie z mezem kto co robi rano on idzie po zakupy, scieli z dziecmi lozka rowniez nasze, ja robie sniadanie, ubieram dzieci i zmywam po sniadaniu wymagaj wiecej od meza i chwal, jak wiecznie zmeczony zrob maly strajk ;) jest duza szansa ze doceni po paru dniach to co robisz i ile tego robisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co to znaczy PRZED TATEM????? co to jest TATEM???? to samo co przed tatą, równie poprawne więc się nie czepiaj tylko zajżyj do słownika j.polskiego ! przepraszam że nie na temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co to znaczy PRZED TATEM?????
coz z tego, ze poprawna skoro przestarzala (archaiczna), wiec nikt juz tak dzis nie mowi, a ci ktorzy mowia to po prostu robia typowy blad fleksyjny (bo przewaznie mowia byle jak), a nie dlatego ze w slowniku sprawdzili poprawna przstarzala forme, pani madralinska! :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie zastanawia, po co ktoś wkleja jakieś stare historie, ten temat już był, więc dla mnie historia jest niewiarygodna. Może lepiej wymyślić coś nowego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka zona
skoro ten temat juz byl to widocznie nie tylko ja mam takie problemy... chmmm...zrobie jak mi radzisz, ale niewiem czy wogole to wypali...byc mze bedzie foch z jego strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubie komforttttt
sie dziwisz, no bo mieć w domu taką królicę jak ty tobym nie wytrzymał, 6 lat i już dwoje dzieci, od kiedy to życie składa sie tylko na zapierdolu przy dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzula45327
Babo przesadzasz.......Pójdz do pracy i zobacz jak to jest, praca w domu nie jest taka stresujaca, bo nikt ci za nia nie płaci i nie wymaga. Facet ma za duza odpowiedzialnosc na glowie, jest zmeczony, sam zarabi na was i ty mu sie dziwisz????? Wasze zycie wyglada jak wegetacja, nuda i tyle, nawet pewnie nic nie robicie ciekawego razem i pewnie jestes dla niego nudna, zrzędliwa i nieciekawa, bo twoje zycie to dom i dzieci i tak w kołko. Zacznij pracowac, a zobaczysz jak wyglada zycie po tej drugiej stronie, gdy sie wraca z pracy i na nic nie ma sie ochoty. I nie powiesz mi, ze przy dwojce hałaśliwych dzieci w tym jedno to zlośliwy dwulatek mozna po pracy odpocząć???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anussssssss
zuzula45327 a ty to chyba nie masz dzieci- skoro nie dostrzegasz w tej wypowiedzi ze maluchy tez potrzebuja ojca, bycia z nim zabawy, jakiegokolwiek zainteresowania- mama to mama, wiadomo zajmuje sie dowmem dziecmi jesli nie pracuje to na nich bedzie skupiac swoja uwage ale po zachowania meza widac ze izoluje od siebie dzieci- czas znajduje ale tylko i wylacznie dla zony Wiadomo nikto nie kaze spedzac mu po powroce z pracy czasu z dziecmi ale codziennie np powinien przynajmniej wykapac czy poczytac bajke na dobranoc, a jak taki zmeczony to np niech sobata czy niedz bedzie takim dniem dla dzieci Hmmm sprobuj moze na poczatek odbudowac relacje meza z corka -skoro mial z nia wczesniej wiekszy kontakt, skoro maly sprawai duzo problemow-ewidentnie jemu brakuje wzorca ojca... no ale na poczatek sprobuj z corka- niech np czasami wyjdzie z nia do kina, na plac zabaw, basen, czy w inne miejsce-wtedy chociaztroszke ciebie odciazy A potem wprowadzaj go do zajmowania sie synem Koniecznie cos trzeba z tym zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wez ty sie odczep jeden
i drugi od niej ona jest 24 w pracy i tez jej sie nalezy odpoczynek i pomoc a nie wielki hrabia zmeczony a co sama se dzieci zrobila on nie chcial ,wez go kobieto pogon do roboty po pracy bo przy 2 dzieciaczkow to jest zapi...ol a nie praca gdzie sie ma kolezanki i kolegow i mozna sobie pogadac i oderwac sie od domej rutyny .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wez ty sie odczep jeden
domowej mialo byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miskerpolski
DO MATKA ZONA Witaj, czytając Twoja historię mam wrazenie ze czytam o sobie. Tez mamy dwojke dzieci jedno ma 5 lat a drugie 2 lata maz pracuje od poniedzialku do piatku od 6 -14 wiec cale popoludnia spedza w domu , a dziecmi sie wogole nie interesuje. Przychodzi siedzi na internecie potrafi tak od godziny 15 bo wczesniej je obiad i pije kawe , do godziny 21 potem idzie spac i tak wygladaja dni w tygodniu . Natomiast w wekendy wstaje rano o 7 i potrafi tak do wieczora przy tym oczywiscie codzinnie wypija po 3 piwa jak nie wiecej (to rowniez bardzo mnie niepokoi ). Mowilam mu o tym , ale on twierdzi ze pracuje i piwo mu sie nalezy , ja rowniez tak uwazam ale nie po 3-4 piwa dziennie. Wszyskto go interesuje tylko nei dzieci , potrafi tylko mowic nie biegaj nie krzycz cicho badz i tyle z jego strony, nie bawi sie z nimi , czasami mi ich naprawde szkoda bo starszy syn prosi go ze chce isc pogarac w piłke czy na rolki to maz na to ze zmeczony jest albo ze nie bo nie i tyle gadki. Nie spelnia sie w roli ojca wogole wkoncu to nie sa tylko moje dzieci. Rozumiem gdyby pracowal calymi dniami ok , ale niechby poswiecil jedno czy dwa popoludnia tylko dla nich. Z karaniem dzieci jest tak samo widze ze maz wine zawsze znajdzie u starszego natomiast gdy mlodszy cos przeskrobie to w sumie nic sie nie dzieje. Rozmawiam z mezem na ten temat ale on uwaza ze a wymyslam ze nie mam racji ze to nie tak jak mowie i nei trafiaja do niego argumenty. U ciebie jeszcze wyglada to tak ze razem sie rozumiecie , u nas jest juz inaczej gdyz maz ze mna wogole nie rozmawia bo jego czas jest przeznaczony na internet , jak sie cos sie zapytam to sie odezwie ale tak to raczej nie czuje sie jakbysmy zyli razem ale osobno, z kazdym dniem mam tego dosc . bo ja sobie to troche inaczej wyobrazalam ze stworzymy rodzine a to wyglada inaczej. Czasami czuje sie jakbysmy mu w zyciu przeszkadzali , wiec moze warto sie nad tym zastanowic bo ja juz nie mam sily sie meczyc w takim zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umnie tez
U mnie tez sie tak zapowiada dlatego wymyslilam taki plan, ze po kryjomu odkladam jakies drobne kwoty . Mysle ze jak za 10 lat bede miec taka sytuacje to bede miala niezla sumke i zostawie drania. Czemu niektorzy faceci sa tacy wygodni. Chociaz moj na razie jest ok. Dlugo pracuje i dziecko mamy male, zobaczymy co czas pokaze. Mam plan i jego sie trzymam. Autorke rozumiem i to ze nie pracuje i siedzi w domu to nie ma nic do rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie identyczna
sytuacja, z tą różnicą że mąż nie mówi mi nawet że mnie kocha, chociaż wiem że tak jest, ale tego nie robi. Nie za bardzo w domu pomaga i często sie o to kłócimy, eh nic tylko się pochlastać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a najgorsze w tym wszystkim jest ze jak z nim rozmawiam po raz ktorys to on nie widzi w tym swojej ani troche winy. Ja bardzo chcicalabym isc do pracy niestety nie mam narazie co z malym zrobic bo do zlobka nie ma szans na przyjecie , a jedna babcia jest daleko a druga nie za bardzo moze sie zajac malym . Najgorsze w tym wszystkim jest to ze czuje sie jakbym byla tu na lasce meza bo jestesmy przy jego rodzinei tzn. jego rodzina mieszka bardzo bliksko nas a moja dalej . Ach szkoda gadac narpawde ..mam dosc czasami moim zdaniem rodzina powinna sie wspierac w trudnych sytuacjach , powinno sie rozmawiac wspolnie spedzac czas a tu dupa nic z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kochana ciesz się że mąż przychodzi do domu i jest,chociażby tyle.ja uważam,że może w życiu być gorzej..co byś powiedziała,gdyby małżonek po robocie nie wracał,bo wódka,piwo,koledzy-dodam kawalerzy,gdyby wszyscy z szacunku do niego reklamówki alkoholu znosili,a on jeszcze z kawalerka robił sobie wypady na weekend.dodam,że jesteśmy 8 lat po ślubie,2 dzieci,on zarabia,ja zajmuję się domem,dziećmi,a on jeszcze mówi że sobie nie radzę i do roooobotyyy. mam iść,bo za darmo chleb jem.a dzieci,jeszcze może niezbyt świadome są,ale dostrzegają,że tato znowu piwo pije. trzymaj się i walcz ,bo u ciebie osobiście widzę duże szanse.u siebie raczej żadnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×