Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość problematyczna8

Proszę o radę. Jak poprawić sytuację w rodzinie.

Polecane posty

Gość 7829387987
w sumie jako corka masz prawo, a nawet jest to dobrze widziane, pogadac z lekarzem co ja leczy - ze nadal nie ma sily, itp. Taka obiektywna relacja jest b. cenna - bo pacjent nie zawsze sie przyzna. No i jeszcze jest kwestia czy ten lekarz w ogole ja ddobrze i chetnie lecczy. Porzadne antydepresanty niestety troche kosztuja - powiedzmy 50 a nie 5 zl... No i nie wiem jak tam teraz jest z kasa - ale dla leniwych sa takie cuda jak zmywarka. Na allegro czasem mozna wypatrzec w dobrym stanie po 500 zl... Nie mowie zebys im to kupowala ale moze ich przekonac i niech sie zloza? To daje spore oszczednosci na wodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z rodzicami mieszka jeszcze dwójka rodzeństwa. jakoś nikt się nie przejmuje sytuacją w domu. powiem szczerze że wyprowadziłam sie żeby nie męczyć się w domu, pomagam na tyle na ile mogę ale teraz mieszkam ponad 100km i moje kontakty z rodziną ograniczaja sie do kilku rozmów telefonicznych i wizyty w miesiącu. rodzice nie są starzy, to też nie jest kwestia siły mamy bo przecież jest też siostra. oni po prostu tak żyją. jedynie brat czasem próbuje coś zdziałać - ostatnio sam wyremontował pokój a ma dopiero 21 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 7829387987
TYlko jest taka sprawa, ze dzieci biora przyklad z rodzicow. I skoro widza, ze rodzice nie sprzataja, to nawet bezwiednie - nasladuja to. Az dziwne, ze ty autorko jestes inna... No nie wiem, mozesz sprobowac im wytlumaczyc ze to choroba, i ze powinni przejac czesc obowiazkow. W takiej sytuacji idealny bylby grafik: kazdy robi cos - okreslone zadanie, np. chlopak wyrzuca smieci i sprzata podlogi, dziewczyna idzie do sklepu i zmywa, matka robi obiad, itp. TYlko to powinno wyjsc raczej od rodzicow, a nie od ciebie - zwlaszcza ze tam nie mieszkasz juz. Albo najlepiej sie nie przejmuj - od brudu sie nie umiera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) w sumie racja... mi dużo dało to że musiałam zacząć sobie radzić sama. z wieloma negatywnymi nawykami musiałam sobie poradzić. teraz jest ok i mam nadzieję że już tak będzie. tylko ten brak poczucia własnej wartości... złożyłam aplikację na kierownika placówki. jeśli będą zainteresowani to mają jutro oddzwonić... ciekawe. boję się że się zbłaźnię - i tak to właśnie ze mną jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sluchaj absolutnie nie
powinnas sie wstydzic rodzinnego domu. W koncu nawet z lepiąca sie lodówka wychowali cie na samodzielnego, sensownego czlowieka. Zawsze jest ktos, kto ma ladniej, lepiej w domu. Ty masz tak, kto inny inaczej . Wazne,ze o wlasny dom dbasz. kazdy ma jakies kompleksy na punkcie swojego mieszkania - nieslusznie!!! mam kolezanke, ktora ma zawsze w domu naprawde apokaliptyczny bajzel, wcale sie tym nie przejmuje, przyjmuje gosci, ma kupe przyjaciól, bo sie z nia swietnie gada. Do mnie np czesto przyjazdzaja obcokrajowcy, o ktorych wiem,ze w stodunku do mnie mieszkaja naprawde luksusowo - i co z tego - i tak mnie lubia, choc nie mam superkomfortu, a kurz scieram raczej rzadko. Nie dla wszystkich to jest najwazniejsze!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 7829387987
no ja np. sie troche zdziwilam z tych sztuccow nie do kompletu.... serio nie pamietam gdzie widzialam kompletne ostatnio - chyba na komunii u kogos... A kurzu za bardzo nie widac, jak zalega rownomierna warstwa.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie u niego w domu są od kompletu jak ja przyjeżdżam. i wiele innych rzeczy. aż się boję planowania ślubu itp... generalnie starcia moich rodziców z jego rodzicami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trollica forumowa
Wiesz, mam bardzo podobnie. Pochodzę z lubelskiej wsi, w domu nigdy się nie przelewało. Cała kasa szła na gospodarstwo, które po śmierci dziadka praktycznie jest zrujnowane, bo rodzice również nie stronili od alkoholu. Teraz oboje są chorzy - na serce, depresja, stawy...i też piją, pomimo zdecydowanego zakazu lekarza. W domu też zawsze był bałagan. Matka najchętniej leżałaby tylko przed telewizorem. Nie odczuwa żadnej potrzeby ogarnięcia bałaganu, nie raz widziałam, jak zmywa naczynia (po 3 dniach ich leżenie w zlewie) samą wodą i ścierką do podłogi :O Od tamtego momentu praktycznie nie jadam w domu (moja sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, a nie będę tłumaczyć jej, bo by literek zabrakło ;) ). Mieszkam teraz 160 km od domu, nie odwiedzam zbyt chętnie rodziców, bo raz, że ciągle są pijani, dwa, za każdym razem, gdy tam jestem, dostaję jakiejś alergii i kicham, kaszlę i mam czerwone oczy - to chyba od kurzu, trzy, że matka jest toksyczną osobą, potrafi być kochana, ale naprawdę jest ciężkim rozmówcą. Co do Ciebie Autorko - nie mam absolutnie żadnej rady. Ja wiem, że idealnie by było, gdybyśmy pomagały swoim rodzicom, jak się tylko da, ale co z tego, skoro oni tego albo nie doceniają, albo tej pomocy nie chcą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarne_kowboje
nic nie poradzisz na bałagan w domu, do którego przyjeżdżasz raz w miesiącu. ja Ci mogę powiedzieć, jak to jest od drugiej strony. U mnie w rodzinnym domu jest czysto, wpojone mam, że co tydzień robi się generalniejsze sprzątanie, kilka razy w roku gigantyczne, takie z wywalaniem wszystkiego z szafek, sprzątaniem każdego kąta itp. Szału może nie ma, ale moja mama zwsze dbała o prządek, taka jest, źże musi być sprzątnięte i już. Siła rzeczy jest więc czysto. natomiast w domu mojego faceta.... szczerze przyznam, że jak pojechałam tam pierwszy raz to mnie trochę przytkało. nie chodzi o to, że był jakiś konkretny syf, ale widac, że nikt się sprzątaniem za bardzo nie zajmuje. Ponadto mają kupę! różnych pierdół, strasznie dużo rzeczy, wszędzie. Na początku mi to przeszkadzało i widziałam, że i on się krępuje, ale po kilku wizytach stwierdziłam: tragedii nie ma, gówna, za przeproszeniem, na podłodze nie leżą, a od bałaganu i umiarkowanej ilości kurzu nikt jeszcze nie umarł. Oczywiście- fajniej by było i milej, gdyby było czysto, ale cóż, ja tam nie mieszkam, mój facet gdy mieszkał to starał asię jak mógł, żeby było lepiej, a teraz mieszkamy razem i szczerze przyznam, że wspaniale sprząta ;) a jesli w jego rodzinnym domu wszystkim mieszkańcom odpowiada bałagan, to to nie mój problem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja się też wypowiem...
rozumiem cię autorko tematu.U mnie domu jest podobnie....tzn też mam przeważnie bałagan:( Niestety nienawidzę sprzątać!!!!Wzieło się to chyba stąd,że mam malutkie mieszkanie,a masę różnych pierdół,z którymi w żaden sposób nie mogę się rozstać.Bardzo bym chciała mieć czyściutko w domu,by bez wstydu otwierać drzwi jak ktoś dzwoni,a nie panikować przy każdym dzwonku. Niestety nie potrafię nic z tym zrobic.Czasmi jak sie wkurzę,albo przed jakąś imprezą zaczynam w domu demolkę i mnóstwo rzeczy wyrzucam np. ciuchów i butów no i na jakiś czas jest w miarę czysto,ale co z tego kiedy po jakimś czasie wszystko wraca do poprzedniego stanu.Znowu nakupię ciuchów i butów...nie mówiąc już o apaszkach,szalikach,czapkach i ręlawiczkach...na punkcie których mam totalnego fioła.To nic,że większość z tych rzeczy mam założone tylko w momencie kupna..póżniej lądują w szafie ,ale sama świadomość,że mam takie a takie poprawia mi humor.Już kilkadziesiąt razy postanawiałam sobie,że już nic nie kupię do ubrania,bo tych ciuchów i butów oraz torebek co mam tyle,że ubrałabym 20 kobiet i to od stóp do głów odpowiednio do 4 pór roku. Paradoksalnie mój mąz jest strasznym czyściochem i przez kilka lat naszego małżeństwa walczył ze mną o porządek w domu,jednakże po latach bezcelowej walki spasował i zaakceptował ten stan. Powiedział,ze każdy ma jakąś wadę....moją jest to,że nie umiem utrzymać porządku w domu,ale pozatym jestem wspaniałaą zoną i kochanką:) dlatego woli to niż gdyby miało być na odwrót.Np. w domu byłoby czyściutko,a między nami nie bardzo.i że woli to aniżeli bym miała go zdradzać,albo szlajać się po lokalach irestauracyjnych z koleżankami.Mówi,że liczba nałogów jest stała i że gdybym się wyleczyła z zakupocholizmu to wpadłabym w inny więc woli ten stan rzeczy.Cieszę się z jego podejścia do tego problemu,bo gdybym trafiła na innego faceta ,który by się awanturował z powodu nieporządku w domu to jestem pewna,że od dawna nie bylibyśmy już razem. A tak przez ponad ....eścia lat żyjemy w tym bałaganie i można powiedzieć,że jest nam dobrze.Mąż wie,że zamiast sprzątać wolę pójść z nim na spacer,do teatru,operetki lub na basen lub rower. Kiedyś mąż mi powiedział,że nawet gdybyśmy mieli swój domek to i tak nie załatwiłoby to sprawy porządku w domu,bo jest pewien,że po kilku latach mieszkania w takim domku obojętnie czy mielibyśmy do dyspozycji 5 czy 10 pokoi i tak bym je z czasm zapełniła ciuchami,butami i innymi pierdołami. Dodam,że próbuję z tym kupowaniem walczyć....myslałam już o jakieś terapii odwykowej.....bo jestem zakupocholiczką,ale mam świadomośc,że jestem już w takim wieku i tak zatwardziała w tym kupowaniu,że żadna terapia mi nie pomoże. Tym bardziej,że na bieżaco oglądam najnowsze pokazy mody i jak coś ciekawego zobaczę muszę to mieć. Ostatni mój bezsensowny zakup to króciutkie skórzane spodenki...ostatni hit włoskiej mody.Kosztowały niemalo,a wiem że z racji wieku,chociaż mam super nogi i figurę chyba w nich nie wyjdę,ale musiałam je kupić.No i po powrocie ze sklepu z nowym nabytkiem ubrałam się w nie do tego buty i reszta tak jak na pokazie ..poprzeglądałam się w lustrze ..no i wylądowały w szafie. Wiem,że jestem beznadziejny przypadek,ale co zrobić ..te typy tak mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
no to ja się też wypowiem. - w takim wypadku najlepszym rozwiazaniem bylaby sprzedaz tych lezacych rzeczy na allegro. Wiecej miejsca i bylyby fundusze na zakup czego innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×