Jest ktos taki, kto nie umie pozbierac się po poprzednim związku?

dla którego czas, ktory uplynął wcale nie jest lekarstwem? Ja tak ma. Minęło 7 miesięcy i nadal przezywam to samo. Co jakis czas mnie dopada mega dół, kiedy siedzę i ryczę.

wiesz u kazdego ten etap przebiega inaczej, to zalezy tez od tego w jakich relacjach byliscie i ile was laczylo...mi tez sie wydawalo ze nie dojde do siebie...meczyalm sie dosyc dlugo, nawet teraz zdarza mi sie o nim myslec choc nie jestesmy juz ze soba ponad rok...teraz uswaidomilam sobie ze nie bedzie mi dane juz z nim byc, rozmawiac poprostu jakby dla mnie nie istnial...byc moze tak musialo byc...ja sobie poradzialam. choc nie mam nikogo do tej pory to radze sobie dobrze, tesknie za nim ale to nie ta sama tesknota co jakis czas temu. Tobie zyczę tego samego abys uswaidomila sobie swoja wartosc i ze w zyciu czeka jeszcze ktos tam na Ciebie:) oraz samych slonecznych dni:)

Czasem takie "wyleczenie się" z kogoś może trwać kilka lat. Wiele zależy jak już wspomniała koleżanka wyżej od głębokości relacji jaka Was łączyła. Ale także od Twojego sposobu radzenia sobie. Z tego co piszesz, to widzę, że lubisz przeżywać swoje emocje na nowo, rozpamiętywać. T niestety nie jest zbyt dobry sposób na pozbieranie się. Spróbuj może poświęcić się temu co lubisz robić, albo spotykaj się częściej ze znajomymi, czy przyjaciółmi. Da się z Twojego stanu wyjść, choć wymaga to pracy nad sobą. Powodzenia Ci życzę w każdym razie :)

7 miesięcy to nie tak dużo, jeszcze zdążysz uspokoić serce. Ja się męczyłam 1,5 roku i najlepszym lekarstwem była nowa miłość.