Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość do szpiku kosci

czy naprawde jestem taka zla?

Polecane posty

Gość do szpiku kosci

Mam dosc trudna sytuacje rodzinna. Brat majac 5 lat zachorowal na nowotwor, skonczylo sie amputacja obu nog, dzis jest niepelnosprawny. Leczenie, rehabilitacja, dostaosowanie mieszkania do jego potrzeb pochnely wlasciwie wszelakie oszczednosci rodzicow wiec ani ja ani siostra nie moglysmy isc na studia. Zaraz po maturze wyjechalam za granice, uczylam sie jezyka, ciezko pracowalam jako sprzataczka, pokojowka, kelnerka, opiekunkan skonczylam studia i dzisiaij zarabiam calkiem dobrze, mam fajna prace. Przez te wszystkie lata, a konkretnie minelo ich od matury az 7 nie dostalam zadnej pomocy od rodzicow "bo macius potrzebuje ...". Wszystko kreci sie wokol mojego brata. Przez te wszystkie lata wysylalam rodzicom pieniadze, na poczatku drobne, teraz wieksze. Jednakze w tym roku siostra zdala mature i zdecydowalam, ze najlepiej bedzie jak do mnie przyjedzie i ja jej tu sfinansuje studia, moze u mnie mieszkac. Zbieglo sie to momentem wziecia kredytu na dom i moim zajsciem w ciaze. Musze teraz myslec o sobie, mezu i moim dziecku, ktore urodzi sie w marcu. Nie jestem juz w stanie wysylac pieniedzy rodzicom - zreszta nie widze powodu dla ktorego mialabym to robic. Rozumiem, ze brat nie zachorowal specjalnie ale nie rozumiem dlaczego nie moglby isc do szkoly i podjac pracy zawodowej. Tymczasem jego jedyne zajecie to siedzenie przed kompem i albo czatowanie albo granie w jakies gierki na konsoli. Rodzice wcale nie widza powodu, ktorego brat mialby sie wziasc za siebie i zaczac cos robic, choroba juz dawno minela, dzisiaj ma 24 lata i chyba wydaje mu sie, ze rodzice beda zyli wiecznie a ja wezme go do siebie po ich smierci. TYmczasem ja wcale nie mam na to ochoty. Wiem, ze choroba odciska pietno na psychice, brak nog to ogromny problem i w ogole jest mnostwo trudnosci. Problem w tym, ze przez wiele wiele lat brat byl osob wysoce nieprzyjemna - zlosliwe komentarze, wyzwiska i egoistyczna postawa 'nie mam nog to wszyscy macie nademna skakac jalk nad jajkiem i absolutnie nie mowic mi ani slowa prawdy o moim zachowaniu jakiekolwiek by nie bylo'. Mozcie pomyslec, ze jestem zimna i nieczula na ludzkie cierpienie, biedny czlowiek byl chory jako dziecko, ciele lat leczenia a ja tu teraz mam jakiekolwiek wymagania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic w glowie buu
nie jestes zla:-) martw sie teraz o siebie i swoja rodzine..Nauczylas ich po prostu ze im pomagasz i teraz maja wymagania ..skoncz z tym i zyj swoim zyciem..powodzenia!!!!:_)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×