Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość polaszka-a-a

mąż mnie nie akceptuje

Polecane posty

powiedz mu ze chcesz usiasc i na spokojnie pogadac zapyaj go dlaczego tak cie traktuje i ze nie bylo przeciez tak. powiedz ze to ze macie dziecko nie znaczy ze nie macie sie cieszyc soba. i zapytaj wprost czy przeszkadza mu twoj wyglad! a jak dalej bedzie pozostawal przy swoim to powiedz mu ze skoro ma takie podejscie to lepiej bedzie jak wyprowadzisz sie do matki a on bedzie mial spokoj i zyl tak jak chce bo potrzebujesz czulosci i bliskosci i po co ci facet jak nie ma z tego pozytku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po pol roku juz powinien umiec zajac sie dzieckiem moj mial tak przez miesiac ale potem bylo oki. on zajmowal sie dzieckiem a ja odpoczywała(mimo ze pracowal fizycznie i byl zmeczony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutaj pytasz
strasznie beznadziejny ten twój facet on potrzebuje jakiejś kuracji wstrząsowej, ale i tak twoja sytuacja jest kiepska, bo ludzie rzadko się zmieniają a życie z takim facetem to będzie samotna i trudna droga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polaszka-a-a
jego jakoś do dziecka nie ciągnie. to bardziej chodzi o mój wygląd. jakbym znów wyglądała dobrze, to by na wszystko przymknął oko i pewnie zacząłby się uśmiechać do dziecka. wczoraj byłam w solarium, staram się jak mogę chociaż powinnam unikać solarium sauny itp. Wiesz Darunia, ja często próbuję z nim usiąść i już na różne sposoby zaczynałam rozmowę, to mi dzisiaj powiedział, że jestem nachalna. Z jednej strony to mam ochotę się wypiąć na niego i go olewać, no ale nie mogę tak, bo nie jesteśmy szczeniakami tylko małżeństwem. Chyba pojadę z dzieckiem do matki na tydzień, może więcej, niech mąż zostanie sam, powiem, że daję mu czas na przemyślenia, tylko boję się, że dojdzie do jakichś głupich wniosków. Acha, już pisałam, że mąż też się roztył i ja mu uwagi zwrócić nie mogę, ale on do mnie grubasie mówi i ja mam się nie obrażać tylko się wziąć za siebie. któregoś wieczoru gdy mąż miał ochotę na seks chciałam trochę mu sie odgryźć i powiedziałam, że odkąd się roztył to wypadł z formy, wiecie jak się obraził? kilka dni musiałam go przepraszać, a mi nie wolno mieć focha czy w ogóle jakichś pretensji bo od razu mówi, że marudzę itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polaszka-a-a
niby miał kurację wstrząsową jak zbyt pochopnie mnie zostawił przed ślubem, przysięgał, że się zmieni, że spróbuje dać mi coś lepszego a tymczasem wytrzymał może niecały miesiąc i znowu to samo. jest porywczy i czasem krzyczy i obraża się z byle powodu, a później tego żałuje, jak byłam w ciąży to zrobił mi awanturę, bo włączyłam piekarnik i przypaliłam kurczaka, wszędzie był smród, miał rację, że źle zrobiłam, ale nie musiał kobiecie w ciąży urządzać takiej awantury, trochę się zestresowałam i zakręciło mi się w głowie, tak sie wystraszył, przepraszał, błagał o wybaczenie, a za tydzień był taki sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie-nie-nie
Droga Polaszko Bardzo przykro mi jest czytac to co piszesz. To nie do wiary, ze czlowiek moze ukrywac druga twarz- tak odmienna od tego co znamy. Ja po porodzie mialam dokladnie to samo. Przez 7 najtridniejszych miesiecy bylo tylko coraz gorzej. Docinki, uwagi, komantarze.. A ja na paluszkach wokol niego, a moze tak a moze siak, a moze z tej strony, a moze z innej.. Im bardziej ja zabigalam tym bardziej bylo wrednie. Z letargu otrzasnela mnie siora, ktora zamieszkala u nas na tydzien przejazdem. Uswiadomila mi, ze musze miec wuiecej dumy i godnosci. Zamiast jak pies zbity lasic sie do niedobrego pana - ktory albo bedzie mial humor i poglaszcze , albo nie bedzie mial humoru i da kopa. Poszlam do fryzjera, kosmetyczki. Kupilam kilka fajnych ciuchow ktore maskowaly moje niedoskonalosci. Poumawialam sie z kolezankami-mamusiami na spacery. Pana mialam w dupie. Skonczyly sie obiadki, skonczylo sie wspolne spanie, skonczylo sie zabieganie. W srodku mnie skrecalo, ale pomyslalam sobie - co do cholery? 12kg wiecej i nie jestem warta funta klakow?? Czy za wszelka cene musze znosic jego impertynencje, bo mamy dziecko? Dla dziecka lepiek miec rodzicow osobno, a mily kochajacy dom, niz rodzicow razem ale siekiere w powietrzu... Dam sobie rade bez niego. Na poczatku dogryzal mi jeszcze bardziej. Cisnelo mi sie na placz, ale nie dalam nic po sobie poznac. NIC. Ignorowalam go, powiedzialam, ze jak mu sie zona znudzila to moze zabierac manatki i zjezdzac. Wyszedl trzaskajac drzwiami. Uplakalam sie jak norka. Kiedy wrocil, zamknelam sie w lazience, zrobilam kapiel z babelkami razem z malym, potem makijaz, wyszlam jakby nigdy nic. Z dnia na dzien baranial coraz bardziej. A ja? Zaczelam wracac do Siebie - psychicznie. Czulam ze jestem silna, dam sobie rade. Kilka razy wspominalam o separacji, ale On nie podejmowal tematu... To trwalo 4miesiace. Po pierwszym z tego zbaranienia przestal mi dogryzac. Po drugim, jak kot- chodzil przy scianach i nie mowil nic. Po trzecim chcial byc moim "pezyjacielem". W czwartym miesiacu zaczal o mnie zabiegac. I to bardzo. Kwiaty, przeprosiny, czekoladki. Nic mnie nie ruszalo. Po czterech miesiacach - dalam mu szanse. Usiedlismy porozmawiac. Wyjasnilam mu, ze ja znam swoja wartosc i nigdy ale to przenigdy nie pozwole sobie zeby mnie ktos tak gnoil. A juz zwlaszcza osoba ktora kocham, ktorej ufam i ktora to powinna mnie bronic przed calym zlem tego swiata. Powiedzialam ze mozemy sprobowac jeszcze raz, poniewaz go kocham, i mamy dziecko i chce ratowac to malzenstwo - ale NIE ZA WSZELKA CENE. Ze chce pelnej rodziny, ale niechce dla omojego syna podlego dwulicowego ojca, tylko troskliwego zaradnego Miska, za ktorego wyszlam. Plakal. Dzis minelo 6m-cy od tamtej rozmowy. Bardzo sie stara. Dalej jest u mnie na probnym. Jestem gotowa zostawic go i wiesc sama z dzieckiem GODNE ZYCIE, jesli sie jeszcze raz tak ode mnie odwroci. Zobaczymy. Takze kochana - nie trzymaj sie kurczowo meza- jesli sie zamienia w chama. Szanuj siebie najbardziej na swiecie. I trzymaj go teraz na dystans - zateskni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3mam kciuki, dacie radę
nie-nie-nie Popieram w 100%! To jest właściwe podejście do własnej wartości, a też jak widać skuteczne. Mój facet też chodzi jak w zegarku i się stara już pieć lat, a zakochany coraz bardziej. Nie mieliśmy poważnych problemów, ale wie, że jestem od niego zupełnie niezależna i jeśli nie będzie mnie szanował, to wróci do mamusi :P SZACUNEK TO PODSTAWA!!! Kocham go, ale kocham też siebie i nigdy nie powolę, żeby najbliższa mi osoba próbowała mną pomiatać albo mi szkodzić. Pozdrawiam wszystkie dzielne panie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polaszka-a-a
no fakt, ja przecież ganiam za nim jak głupia.proszę się go, a on mnie traktuje coraz gorzej, może za szybko mu odpuszczałam? może nie byłby znowu taki chmaski po tygodnu starania się gdybym nie pokazała tak szybko, że mu wybaczam? a ja głupia idiotka narażam własne zdrowie i do solarium chodzę. tylko widzisz między nami jest taka różnica, że ty uświadomiłaś sobie, że możesz żyć bez niego a ja nie dopuszczam takiej myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polaszka-a-a
ile wy macie wiary w siebie, podziwiam was za tą siłę i zazdroszczę, ja chyba nie do końca jestem pewna siebie. boję się, że zostanę sama, że nikt mnie nie zechce, że nie będę już miała później nikogo, nie będę potrafiła się zakochać, dlatego boję się trzymać go na dystans. a przecież wrócę do formy i znowu będę tą fajną kobietką, ktoś na mnie zwróci uwagę... ale ja mężowi poświęciłam się w pełni w dniu, w którym przed ołtarzem powiedzieliśmy sobie "tak". Dystans to najzdrowsze podejście, skorzystam z Waszej rady i spróbuję wdrożyć to w życie. dziś jak wróci nie będę marudziła, będę normalna, nie miła i kochana, tylko normalna, obojętna na jego wyczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie-nie-nie
Nie moge przestac o Tobie myslec. Chcialabym Ci przekazac troche sily i energii. Zeby Ci bylo lzej. Mnie nie bylo latwo. Policz. 7 miesiecy katorgi z chamiejacym bucem, 4 mce olewania go/ To prawie ROK mojego zycia. PRawie caly rok SMUTNY. Ale bylo warto postawic na siebie. Dzis jest inaczej. Gdzie bylabym teraz, gdybym sie otrzasnela? Przeciez tez sie balam, ze mnie zostawi.. Trezslam sie za kazdym razem kiedy go olewalam - a moze sie wkurzy i mnie zostawi?.. Rozwazalam to. Bralam pod uwage. Pogodzilam sie z ta opcja. NIC nie bylo dla mnie wiekszym do wyobrazenia bolem w sercu, niz ten kiedy On byl dla mnie podly. ON. Moj jedyny. Kochany. .Maz. Jak to? Nawet rozstanie. Wolalabym rostac sie i wiecej go nie ogladac, niz dalej to znosic. Czy nie obawialam sie ze nikogo nie znajde? NIE. Nie myslalam o tym. WOLE BYC SAMA NIZ Z BYLE KIM najpierw walcz o siebie potem o dziecko a potem ......dluga przerwa........ o faceta. "bi sztong dobra?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 49874982
Autorko, a ty bierzesz leki steroidowe? Bo w ssumie glownie po nich sie tak sstrasznie tyje... Ale jesli bierzesz np. antydepresanty, to kweistia dobrania odpowiedniego, wcale nie trzeba koniecznie tyc. One najczesciej jednak dzialaja poprzez zwiekszenie apetytu. - czyli tyje sie bo apatyt wiekszy. Moze by warto cos zrobic zeby to tycie zahamowac? Zmiejsz radykalnie spozycie soli, bo zatrzymuje ona wode w organizmie.. Meza masz kiepskiego, ale to juz chyba wiesz. O dobra linie warto jednak walczyc dla dobrego samopoczucia. Z wiekiem coraz trudniej sie gubi kilogramy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 49874982
wiecie jak się obraził? kilka dni musiałam go przepraszać, a mi nie wolno mieć focha czy w ogóle jakichś pretensji bo od razu mówi, że marudzę itp Ale dlaczego go przepraszalas skoro on robi ci to samo??? Przeciez on toba manipuluje... Moim zdaniem te rozmowy to blad. Rozmawiac mozna z kims co ma w ogole chec wysluchac, zmienic sie. Wasz problem nie tkwi w braku porozumienia, ale po prostu tym, ze facet jest niedojrzaly i egoistyczny. Ja z mezem robilam ten sam blad. Rozmowy z facetami wygladaja z reguly tak: -Drogi mezu, Uwazam ze traktujesz mnie przedmiotowo i wytykasz wyglad...Mozesz mi powiedziec dlaczego tak sie dzieje? -Nie, spierdalaj! -Kochanie, przepraszam ze na ciebie naskoczylam, no prosze rozmchmurz sie... Juuz nie bede....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polaszka-a-a
no tak płaszczyłam się przed mężem bo chciałam żeby było dobrze. wrócił, nie zwróciłam na niego uwagi. wzięłam małą i poszłyśmy do drugiego pokoju. wszedł, zapytał o kolację, powiedziałam, że czekałam na niego bo sama się nie zrobi. trzasnął drzwiami usłyszałam tylko "ja pierdolę" i tyle teraz siedzę i płaczę nie mam już siły. nie odzywa się do mnie. odpowiem dlaczego go przepraszałam skoro on też nazywa mnie grubasem, napiszę to w dialogu. mąż okazuję swoją chęć na seks a ja na to: -daj spokój, odkąd się roztyłeś wypadłeś z formy -taaaak???? -a co nie wyraźnie mówię? -dobra, jeszcze przyjdziesz -ja przyjdę? zastanów się człowieku, sam mnie obrażasz w ten sposób -grubas nie będzie z tobą rozmawiał- odparł i odwrócił się na drugą stronę. później nie odzywał się do mnie, omijał jak obcą, nie mogłam tego znieść, chciałam, żeby było dobrze i oto kolejny dialog: -już się nie bocz, co Ci zrobić na obiad, na co masz ochotę? -... (cisza) -jak się odezwiesz to zrobię ci coś co najbardziej lubisz jeść -...(cisza) -odezwij się w końcu, nie jesteśmy dziećmi!!!! -...(cisza) -i kto tu jest dzieckiem, Ula czy Ty? -rób sobie co chcesz na ten obiad, mi to obojętne, czy ja zawsze muszę Ci mówić co masz robić? grubasowi to obojętne i w sumie zaczął się odzywać ale gnębił mnie takimi sarkazmami typu "grubas nie ma ochoty, grubasowi to obojętne". on ma bardzo trudny charakter co do leków, które biorę to mają dużą dawkę hormonów, i nie tylko tyję ale też mam problemy skórne, wypadają mi włosy, ale to nie jest problemem bo wykwinty można zamaskować, a otyłości nie ukryję. mąż uważa, że sama do tego doprowadziłam, że się zaniedbałam przy dziecku i tu cytuję: " można przytyć kilo dwa czy tam góra pięć tak jak moja siostra ale nie aż tyle, to nie jest normalne, i nie wmawiaj mi, że to leki"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polaszka-a-a
i jeszcze jeden tekst mojego męża: "jak się siedzi i nic nie robi to później dupa rośnie, nie wiem weź się za jakieś ćwiczenia albo nie jedz tyle" a ja naprawdę się ograniczam, nie jem dużo bo nigdy nie miałam takich przyzwyczajeń, a na jakiś fitnes nie mam zwyczajnie czasu przy dziecku, kto z nią zostanie? gdyby mąż się nią zajął to ja bym ze trzy razy w tygodniu wyskoczyła, ale on jest zawsze zmęczony po pracy i musi mieć drzemkę, ewentualnie pośpi przy jej łóżeczku i tyle. a ja nie siedzę i nic nie robię tak jak on to mówi, bo biegam po kuchni i robię obiad, w międzyczasie muszę mieć małą na oku, muszę pamiętać o tych wszystkich czynnościach typu karmienie, przewinięcie, poza tym zawsze coś się znajdzie do sprzątnięcia, i prania przybyło, musze to ogarnąć. jeżeli do jutra mi nie przejdzie wezmę małą i pojadę do mojej mamy. zbieram się, żeby go obudzić i mu to teraz zakomunikować. najgorsze, że u mojej mamy nie ma warunków, nie ma ogrzewania tylko piecyk zwykły, zimna łazienka bez ogrzewania, ciasno. mam nadzieję, że nie będę musiała tam zostać nie wiadomo jak długo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daj znaka jak tam z mężem. no wumie nieźle facet przegina. potrzymasz go na dystans z olewka i nauczy sie jak traktować żonę. ja to bym mojego udusiła chyba odrazu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to czytam, aż mi słabooo
też miałam takiego chłopaka. I cieszę sie niezmiernie, że postanowiłam odejść - bo dziś byłabym właśnie taką nieszczęśliwą żoną ..... Kobieto- moja waga waha się między 58 a 62 kg przy 165 wzrostu - dla mnie relatynie szczyt marzeń to nie jest, ale wiem, że sa osoby, które marzą , by wyglądać jak ja. Dla neigo zawsze byłam za gruba, za brzydka - a mimo wszytsko nie odszedł ode mnie, tylko mnie gnębił. Dziś jestem sama, choć minęło trochę czasu - mam uraz do mężczyzn, boję się, że każdy jest taki i nikomu się nie będę podobać, a nie mam siły, by kolejny raz być poniżaną. Doszłam do wniosku, że chłopom się teraz w głowach poprzewracało i jeżeli się nie wygląda jak bohaterka filmów porno - to jest się w ich mniemaniu pasztetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polaszka-a-a
No i znowu mu obciągłam... Połknęłam do końca:) Jak myślicie-ile kalorii ma porcja SPERMY tłustego 105kilogramowego paszczura????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje kochane jestem 20 lat po ślubie mam wspaniałego męża ale... No właśnie uwielbia być w pracy... nie lubi ze mną rozmawiać, mówi ciągle że mnie kocha ale podczas seksu zawodzi... Ogląda się za młodymi kobietami chociaż jestem nadal atrakcyjną kobietą.... Jak zwrócę uwagę to mówi że się czepiam... Nie chodzimy na impezy bo tego nie lubi jak jest uroczystość rodzinna to bawi się z innymi... Muszę to znosić bo go kocham, religia mi nie pozwala na zdradę choć miałam wiele możliwości.... Po prostu muszę go kochać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×