Gość mizia_kizia Napisano Listopad 4, 2010 To nie jest moje, ja tylko cytuję: Usiadł obok i chuchnął mi do ucha - Mogę pani coś powiedzieć ??? Wówczas to rozniósł się zapach przepitych nadziei i straconego życia po całym autobusie. Milczałam. - Niech nie będzie taka spięta i zdenerwowana, szkoda życia i urody - szepnął i beknął. Autobus niebezpiecznie zakręcił i zmarnowany pan wyladował na podłodze. Cisza w autobusie potęgowała wyobcowanie tego człowieka. Nikt nie pospieszył mu z pomocą. Sapał próbując podnieść się z podłogi - Upadłem nisko, zbyt nisko tym razem. Podnosiłem się wiele razy i dzisiaj zdołam. Moje życie to ciągłe upadki i niekończąca się podróż autobusem. Lubię was obserwowoać, tacy schludni jesteście i tacy porządni. Patrząc na was wyobrażam sobie co robicie - wgramolił się na siedzenie - O, ten pan na pewno ma okropną żonę, jego ramiona o tym mówią. Chowa je za mocno do środka. A ta starsza pani, tam na przodzie autobusu - wzkazał palcem - marzy o młodości i miłości, nie lubi swojego wieku, ukrywa go pod modnym ciuchem. Natomiast ty - zwrócił się do młodej i zadbanej dziewczyny - za wcześnie chcesz być z kolei dorosłą. Głupia jesteś, dorosłość to gówno. Sama zreszta się o tym wkrótce przekonasz. W twoim wieku miałem ponoć wszystko, pokończone szkoły, pracę dobrą, cichy kąt przy rodzicach. Za dobrze miałem, za dobrze. Nawet żonę miałem chwilę, złą kobietę. Jednej rzeczy wtedy tylko nie miałem - wolności. Zamilkł na chwilę by sapnąć mi ponownie do ucha - A ty smutna jesteś, czemu ??? Nie lubisz jesieni, a jesienna jesteś. Taka melancholijna i zarazem niespokojna. Podobasz mi się, sprawiasz wrażenie osoby pewnej siebie i stanowczej. Prawdę mówię ??? Liczyłam przystanki - jeszcze dwa. - Rozpiłem się, i co z tego, moje życie i mój strach przed jutrem. Strach że nie wstanę z ławki i że sił mi zabraknie by nazbierać kolejne puszki. To jedyny strach. Ale życ chcę, mam wiele jeszcze do zobaczenia. Każdy autobus to kolejna opowieść. Generalnie nie lubię ludzi, doszukuję się w ich sylwetkach ukrytego strachu, zawiedzionych nadziei, smutku codzienności i kłopotów w pracy. To moja autoterapia. Śmieciem jestem dla was, wiem, sam na to zapracowałem, ale rozum mam, a wy ???- zakreślił koło ręką - podobno szczęśliwi tacy. Gówno prawda, ani szczęśliwsi, ani lepsi. Możecie mnie w dupę pocałować, ja wolność mam dzisiaj. Ze mnie wieczny turysta. Nic nie muszę nic na czas, nikomu tłumaczyć się z niczego nie muszę. Jestem panem siebie, jestem swoim domem, swoja pracą, swoim mężem i żoną ... i zawsze cieszy mnie słońce. Wysiadłam. I chociaż wiele spraw na głowie tego dnia miałam, to caly dzień o nim myślałam. Zrobił na mnie wrażenie. Ani dobre, ani złe, ale wrażenie zrobił. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach