Piję czerwone, wytrawne wino i słucham Kaczmarskiego

Czuję się żałośnie :O

eee, nie jęcz.... polecam Nemirofkę... miodową z papryką.... słucham chrapania męża pozdrowka.

Kaczamrski to patron mojej szkoły:O

Wunderlich \m/ "Zagłady świata się boję Więc dla poprawy nastroju Wrzeszczę jak dziecko w ciemnym zamknięte pokoju" Normalnie koorfa jak w liceum :O:O:O

To tak jak ja....Tyle, ze ja slucham Banaszak...:o

no to co? idziemy na jednego?

Kupiłam sobie dziś buty na poprawę nastroju, ale nie podziałało. Zresztą nie podobają mi się już

Ja sobie upiekłam racuchy na poprawę - też nie pomogły :(

Na mnie węglowodany działają dołująco same w sobie, więc nawet bym nie próbowała z racuchami ;)

Słodycze dołujące? Nie pomyślałabym ;)

Muszę więc spróbować z tymi butami :D

Jeśli ma się równie ponadywmiarową doopę, co moja...

Haha, wiec to nie racuchy, a ich skutki Cię dołują :P Ja tym akurat nie mam się co martwić, za to wszystkim innym przejmuję się za bardzo, ech...Więc pozostają mi smętne piosenki i dobicie się do końca :o

Jak przestanę się wbijać w jeansy 29-tki, to się już całkowicie pochlastam

a daj spokój swoje doopie, ważne że twoja własna moja też niczego sobie nie każda ma figurę patyczaka parę lat temu będąc na notorycznej diecie dojechałam do anoreksji, gdy prawie ołysiałam - opamiętałam się, teraz mam parę kg nadwagi, gładką różową buzię i jestem szczęśliwa\;) no, to po małym....

no to zdrowko, ja pije wytrawne, ale biale

http://www.youtube.com/watch?v=-1t4Dz0vQjo

Oj tam, oj tam. Takie wieczory też są fajne :). U mnie mąż w robocie, dzieciaki śpią, a ja cieszę się obecnością Możdżera w duecie z Kaczmarkiem oraz Zagajewskim- cudowny wieczór, na który najczęściej nie mam czasu :)

I też pije, żeby nie było- porto- smaczne i daje w cyban ;]

Daje w cyban? To najważniejsze? :P Mi się juz wszelki trunek skończył, chyba pójdę spojrzeć jak tam niedobre winko mojej babci... ;)

Takie wieczory są fajne, gdy funduje je się sobie świadomie. Ja raczej zapijam niż się delektuję i zagłuszam niż słucham, no ale cóż, inni mają gorzej ;) Ostatni Niedziel - tej płyty akurat nie chce mi się szukać, a na laptopie mam beznadziejne głośniki, więc nie posłucham sobie z Tobą :)

a ja pod Dianę Krall cudnie....

nie wiem co...--> takie babcine trunki bywają turbo nieziemskie! :) ooh layla- to miło zagłuszasz przynajmniej :). Ale zamiast smutnego Kaczmarskiego może wybierz coś bardziej entuzjastycznego, nie wiem Bajm na przykład :D:P

Ja już sobie zmieniłam repertuar na mniej dołujący - tears in heaven ;)

Tabou - przekonalaś mnie, idę spróbować :P

Nie jestem w jazzowym nastroju. Kaczmarski nie umie ani śpiewać, ani grać, ale ma w sobie coś - paradoksalnie - pokrzepiającego, no i nie jest broń boziu romantyczny + przypomina mi zaprzeszłe czasy, więc się nadaje.

nie wiem co...-> koniecznie podziel się z nami swoim znaleziskiem :). Kto wiem, może odnajdziesz jakąś kilkunastoletnią whisky, którą nie pogardzisz :D

Kaczmarskiego lubię jedynie dwa utwory - i to nie w jego wykonaniu :)

Tylko nie wyskakuj tutaj z Pidżamą Porno ani innym Hepisedem, ktokolwiek by go nie zmasakrował, bo się skoczę

Ooh layla- jeśli te zaprzeszłe czasy mają jakiś pozytywny wyraz to dobrze, jeśli jeste odwrotnie proszę natychmiast wyłączyć!!