Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Maciej_____

Czy jest sens walczyć o "miłość"(?) po czyms takim?

Polecane posty

Gość Maciej_____

Od razu przejdę do rzeczy, bardzo proszę o wszelkie, nawet najkrytyczniejsze komentarze: Kilka lat temu poznałem dziewczynę. Ładna i niegłupia. Wystarczyło kilka rozmów i po jakimś czasie byliśmy parą. Dość szybko, bo po 3 miesiącach zamieszkaliśmy ze sobą. Po 3 kolejnych się jej oświadczyłem. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. 3 miesiące temu wyprowadziła się po niemal 4 latach bycia razem. Co do tego doprowadziło? - nie miałem do niej zaufania. Kiedy ją poznawałem nie stroniła od imprez z różnymi często przygodnie poznanymi kolesiami (ale mówiła mi, że nic z nimi nie robiła, że wszystko co złe robiły podobne jej koleżanki). - nieodpowiedzialne czyny z jej strony Po kilku miesiącach powiedziała mi, że jestem jej czwartym facetem, po czym po pół roku się z tego wycofała mówiąc, że jestem "ten pierwszy". Po kolejnym pół roku znów stwierdziła, że jednak kogoś miała wcześniej, po czym po jakimś czasie po raz kolejny mówiła mi, że jestem pierwszy. Nie ma to dla mnie znaczenia generalnie jaki mam numer, chodzi mi o poczucie bezpieczeństwa w związku i o szczerość... - jej przeszłość rzutowała na terazniejszość Po kolejnych rewelacjach z jej życia stałem się zaborczy i zaczałem ją kontrolować. Denerwowałem się gdzie jest i co robi. Miała na tyle miękki charakter, że obawiałem się jej odejścia z kimś innym. Coraz częściej kłóciliśmy się o głupoty. Kilka razy od siebie odchodziliśmy, w końcu wracaliśmy. Wreszcie uderzyłem ją, kiedy doszło do kolejnej scysji na tle przeszłości... Nigdy jej ani nikogo wcześniej nie zdradziłem ani nie uderzyłem. Jest mi potwornie wstyd, potem padłem na kolana i ją przeprosiłem, ale było już za pozno. Po kilku tygodniach odeszła. Kiedy rozmawialiśmy ostatnio powiedziała, że jest jej fajnie, że wreszcie może wychodzić z kim chce, gdzie chce i wracać do domu o której chce, że nie potrzebuje faceta tylko po to, żeby się dowartościować, że jej psychoanalityk powiedział jej, że jestem raczej toksycznym mężczyzną i że to fajnie, że nadal ją kocham, ale ona już nie chce powrotu. Mam w głowie straszny mętlik... Pomóżcie. Czy powrót do niej, starania się o to mają jeszcze jakiś sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LilkaBłękitna24
A czy w czasie gdy byliście razem miewala jakies rozmanse badx przylapałes ją na kłamstwie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Kiedy rozmawialiśmy ostatnio powiedziała, że jest jej fajnie, że wreszcie może wychodzić z kim chce, gdzie chce i wracać do domu o której chce, że nie potrzebuje faceta tylko po to, żeby się dowartościować, że jej psychoanalityk powiedział jej, że jestem raczej toksycznym mężczyzną i że to fajnie, że nadal ją kocham, ale ona już nie chce powrotu." ----------masz odpowiedz, czy sie starac. miala dosc twojej ciaglej kontroli i traktowania ja jak wlasnosc. teraz zyje jej sie lepiej. poza tym uderzyles czy nawet szarpnales, zwyzywales= nie masz do niej szacunku. nie potrafisz sobie poradzic z tym, ze miala innych przed toba, to znaczy co, masz jakies kompleksy, boisz sie porownań?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej____
Tak, miałem straszne kompleksy i dopiero wizyta u psychologa + praca nad sobą pomogły mi się o tym przekonać. Nie radziłem sobie jednak nie z tym, że kogoś miała przede mną, ile z faktem, że tyle razy zmieniała "zeznania". Czy jeśli ktoś kłamie w takich sprawach, można mu zaufać w terazniejszości? Tak, kilka razy przyłapałem ją na kłamstwie, ale nigdy nie złapałem za rękę ze zdradą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LilkaBłękitna24
Mój mnie okłamywał na bieżąco, nie potrafilam mu już ufac, nie umialam, chociaż starałam się. Widzę, że jesteś podbnym typem co i ja. Mój związek się rozpadł, bo nie mogłam znieśc tego, że kombinował za moimi plecami. Boli jak cholera, ale wiem, ze tak jest dobrze. Ty też zrobiłeś dobrze, nie wracaj, nie walcz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie radziłem sobie jednak nie z tym, że kogoś miała przede mną, ile z faktem, że tyle razy zmieniała "zeznania". Czy jeśli ktoś kłamie w takich sprawach, można mu zaufać w terazniejszości?"======a pomyslales, ze byc moze klamala, bo bala sie twojej reakcji?? wiedziala, ze jakby cokolwiek powiedziala, to bys ja zgnoil ze wzgledu na swoja zaborczosc i chec kontroli? Gratuluje postawy, dobrze, ze chociaz zrobiles jakis krok i cos dla siebie i poszedles do psychologa. w nastepnym zwiazku moze juz nie bedziesz popelnial takich bledow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lilka Blekitna- chyba nie do konca zrozumialas jaki byl zwiazek autora, wydaje mi sie , ze widze tu duzo twojej winy choc moze sie myle autorze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej____
Gdyby od początku powiedziała jedną, nawet zmyśloną rzecz i się jej trzymała to byłoby może łatwiej. Ale nawet jeśli się bała mojej reakcji, to dlaczego zmieniła to co mówiła chyba sześciokrotnie w zależności od tego jak wiatr zawiał? "Tak, robiłam to na z nim na stole, bardzo bolało", "No tak, nie tylko moja koleżanka uprawiała z nim sex, ja też, z tym, że ona u góry a ja na parterze z jego kolegą w tym samym czasie" a potem: "jesteś moim pierwszym i jedynym mężczyzną". Dostawałem szału - z żalu jak można tak pomiatać partnerem w tak ważnych dla niego sprawach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macieju Macieju
te tak wazne sprawy, o ktorych piszesz nie sa az tak waznymi dla nas, a poniewaz wiemy, co tak bardzo jest dla was wazne to wiemy gdzie was dotknac. nie twierdze, ze Twoja partnerka postepowala lojalnie i nie usprawiedliwiam jej klamst( mysle, ze po czesci zmyslonych) ale nie miales zadnego prawa podnosic na niej reki. To co zrobiles klasyfikuje Cie na faceta od ktorego trzeba uciekac. Jesli ona teraz twierdzi, ze zyje jej sie fajnie to tak zapewne jest. Dla pocieszenia powiem Ci, ze przezywalam analogiczna sytuacje i tez zaraz po rozstaniu wydawalo mi sie, ze wreszcie zyje, ze wreszcie nikt mnie nie kontroluje nie sprawdza i nie wrzeszczy. Oczywiscie oznajmilam mu to dostojnie. A on po prostu to zaakceptowal twierdzac, ze skoro tak mowie to nigdy nic nie czulam tak naprawde. A prawda jest taka, ze wylam w poduszke i rozpaczalam, ze tak latwo sie poddal i nie walczyl o mnie. Sprobuj. Jesli sie nie uda bedziesz wiedzial, ze probowales i nie bedziesz sobie wyrzucal. A swoja droga powinienes konkretnie popracowac nad hamowaniem zlych emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej____
Masz rację, miałem problemy z powstrzymywaniem gniewu. Mimo terapii nadal miewam z tym jeszcze problemy, choć je kontroluję już w dużo większym stopniu. Chciałbym, żeby uschła mi ręka, jeśli miałoby to sprawić, że ona wróci i rozpoczniemy "od nowa" pamiętając wszakże wszystko to co sprawiło, że wyszło jak wyszło i nie dopuszczając tego do siebie po raz kolejny... Twój przypadek jest rzeczywiście bardzo podobny do mojego! Ale jak tu walczyć, co robić, skoro ona mówi, że jest fajnie. Ale z drugiej strony kiedy rozmawiamy przez telefon, czasem łamie jej się głos. Jak to jest z Wami kobietami?... Mówię jej tak jak czuję, że jest miłością mojego życia, że wiem, że więcej winy jest po mojej stronie pewnie, ale dlatego chciałbym to jakoś naprawić. Dałem jej sporo czasu, minęło 90 dni. Przez ten czas sporo nad sobą pracowałem, wiem dokładnie czego chce a czego nie. Ale ona mówi, że już mi nie wierzy, że przejechała się na tym wcześniej właśnie ze mną. Nie mam odpowiedzi na to poza stwierdzeniem, że wiele się u mnie zmieniło, że obojętnie jak bardzo mnie teraz rani tymi swoimi agresywnymi wywodami to ja to rozumiem, że biorę to na barki bo oczyma wyobrazni wciąż widzę, jak idziemy za 50 lat razem pod rękę, siwi, zgarbieni i śmiejemy się z głupich wyskoków i "problemów" sprzed pół wieku. Co jeszcze mogę tu zrobić? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam nadzieje, ze ona nigdy do Ciebie nie wroci;/ jej psychoanalityk ma racje - jestes toksyczny, masz problemy ze soba - jak je rozwiazesz sam to dopiero potem mozesz zaczac myslec o zwiazku - prawdopodobnie juz z kims innym, nie nia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojej - pomylilam sie - ty nie jestes toksyczny - ty jestes bardzo toksyczny. mowisz ze wszystko jedno z iloma partnerami byla wczesniej - i tak nigdy sie tego nie dowiesz - jednoczesnie szalejesz jesli ona mowi ze raz bylo na stole a raz na imprezie;-)) jak ktos jest dojrzaly i nie wnika w przeszlosc to nie wnika nie tylko w liczbe partnerow ale i w inne doswiadczenia seksulane... i jeszcze to ze podkreslasz ze to "tak wazny temat" ;-)) Dobrze zez zdecydowales sie na psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temp58
Latawica... Olej ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam dość tego gnoja
nie miałeś do niej zaufania więc dałeś jej w ryj??? gratuluję babce, że na czas przejrzała na oczy i cię gnoju kopnęła w doopę :) podaj swe namiary, żeby wszystkie wiedziały, że należy cię omijać jak zarazę, czubku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macieju Macieju
Jak to jest z nami kobietami ? Mysle, ze jesli facet mowi kobiecie, ze jest najwazniejsza, ze chce spedzic z nia cale zycie, ze kocha bardzo i ze ona jest dla niego wszytskim... to kobieta w to wierzy, gdy ten facet w imie tej wyznawanej milosci potrafi zapanowac nad wlasnymi nerwami. Wybuchy agresji ze strony faceta sa dla kobiety zaprzeczeniem calej jego milosci. Dlatego ona teraz Ci nie wierzy. I nie uwierzy w to, ze ja kochasz, ze to z nia pragniesz byc i ze zalujesz. W tym momencie to sa dla niej puste slowa. Potrzeba czynow. A o pokazanie tych czynow musisz walczyc. Trudne, bo ona teraz moze sie nie zgodzic na to bys jej udowodnil, ze Twoje slowa nie sa bez pokrycia. Nie zniechecaj sie tez tym, ze mowi, ze jej fajnie. Moze to robic specjalnie, bo wie jakie to dla Ciebie trudne do zaakceptowania. Im bardziej czuje sie przez Ciebie skrzywdzona tym dluzej bedzie Ci dopiekac. Pomysl... gdyby naprawde byl to dla niej koniec to nawet nie odbieralaby telefonu i z Toba nie rozmawiala. Cierpliwosc i lagodnosc to musza byc teraz Twoje drogowskazy. Pozwol jej, by sie wygadala jak ja skrzywdziles. Powiedz jej, ze jestes tylko czlowiekiem, ktory popelnia bledy i ze tylko dzieki niej mozesz juz tego bledu nigdy nie popelnic. No i przygotuj sie na to, ze moze Ci powiedziec, ze wlasnie kreci sie kolo niej jakis facet, ze uwielbia tanczyc na co Ty jej nigdy nie pozwalales itp. To takie proby. Bedzie Cie sprawdzac na ile jestes w stanie jej pozwolic, bo to jak bedziesz reagowal bedzie tez wyznacznikiem Twojej prawdziwej zmiany. Oczywisnie nie zapomnij o kwiatach, jakiejs piosence, bo kobiety to (niestety) uwielbiaja. A od serca. Wylecz w sobie ta chora zazdrosc, chcec kontroli drugiej osoby. Naucz sie dawac wolnosc i ufac i nie wybuchac. Nienawidze niepohamowanych facetow ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej____
To nie tak, napisałem że nic mnie nie usprawiedliwia. Bardzo, bardzo tego żałuję i wiem, że macie prawo po mnie jechać na forum. Uderzyłem ją wtedy, kiedy zamknęła się w pokoju z moim komputerem i zagroziła, że wykasuje mi oprogramowanie potrzebne do pracy wraz z całą zawartością już nie do odtworzenia... Tak, wiem, to żaden powód, ale ona faktycznie już zaczęła kasować te dane, chwilę przedtem mieliśmy znów straszną kłótnię o terazniejszość na tle przeszłości. Wiem, nie zdradza się (nigdy tego nie zrobiłem) ani nie bije słabszego. To dla mnie lekcja na całe życie, śni mi się niemal co noc, mimo rozmów z psychologiem ciągle jest mi z tym faktem niesamowicie źle... I należy mi się to teraz oczywiście. Wiem :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej____
Do "Macieju Macieju" Dziękuję! W zasadzie tylko Ty nie pojechałaś od razu po mnie na forum, Twoje wskazówki są dla mnie niesamowicie cenne... Będę się starał aby właśnie tak to odebrała, na szczęście nic nie jest na pokaz z mojej strony. To jest prawdziwa lekcja dorosłego życia... Cały czas muszę nad sobą pracować. Czyli Twoim / Waszym zdaniem problemem jestem raczej ja, a nie jej totalnie różne wersje wydarzeń z przeszłości? Bolało mnie np. to, że wdała się (tuż przed poznaniem mnie) w długi romans z własnym kuzynem, który od kilku lat był w związku z kobietą i ona (ta oficjalna kobieta kuzyna mojej byłej) akurat spodziewała się dziecka. Kiedy pytałem mojej byłej "hej, przecież to było niewłaściwe, jak Ty potem mogłaś jej spojrzeć prosto w oczy kiedy widziałyście się gdzieś przypadkowo lub na rodzinnej imprezie?" moja była odpowiadała "a co mnie obchodzi ona, niczego jej nie przyrzekałam". To mnie bolało. Nie mogłem się przemóc i wierzyć mojej byłej po takich wyznaniach... Stąd te kłótnie, brak zaufania i dalsze konsekwencje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podnoszenie ręki na kobietę (odliczam walkę na poduszki) jest aktem barbarzyństwa. Gdyby ona ciebie uderzyła pierwsza, masz prawo oddać. Ale uderzyłeś ją za słowa, nie za czyny. Moim zdaniem zadręczałeś ją pytaniami o przeszłość, zamiast delikatnie o niej porozmawiać z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buritto
uderzenie swiadczy tylko o bezradnosci, bezsilnosci i utracie kontroli. nie usprawiedliwiam tego ale wiem, ze mozna kogos doprowadzic do takiego stanu. Predzej bicie dziecka lub dla przyjemnosci jest nie do przyjecia. Masz chłopie koniec zwiazku i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macieju Macieju
Powinienes popracowac z psychoterapeuta o akceptowaniu przeszlosci. Pomysl... to wszystko sie dzialo zanim Ciebie poznala. Ty zanim poznales ja...miales swoje doswiadczenia...To jak najbardziej normalne. Gdy kochamy czasami ta przeszlosc partnera/partnerki nas boli, ale dojrzale musimy sobie z tym poradzic. Tak naprawde powinno sie liczyc tylko to, co dzieje sie od czasu gdy dwoje ludzi zaczyna tworzyc zwiazek. Twoje pretensje i brak zaufania bazowany na jej przeszlosci nie powinien miec racji bytu. (nie dyskutuje tu i nie oceniam podejscia Twojej dziwewczyny do swojego szwagra, o ktorym mogles porozmawiac, jakkolwiek ta sytuacja nie powinienna byc baza braku zaufania do niej, bo to wszytsko sie dzialo zanim Ciebie poznala) Masz ciezka orke przed soba :) Ale jesli czujesz, ze to kobieta Twojego zycia to walcz! Trzymam kcuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
Do "Stalingrad": nie wspomniałem o tym w pierwszym poście, żeby tego nie rozwlekać, ale tak - to ona uderzyła mnie najpierw - piszesz, że to ma znaczenie, dla mnie chyba nie miało, po prostu spotęgowało w tamtej chwili mój wybuch. Twoim zdaniem to ma znaczenie? I w jakimś stopniu mnie usprawiedliwia? Nie chcę tak myśleć, bo to by znaczyło zrównanie się z haslem "nie zgwałciliby Cię, jeśli byś nie założyła tej mini sukienki. Po co ją zakładałaś? Sama jesteś sobie winna". Uważam, że to nie powinno mieć wplywu na moją reakcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
Do "Macieju Macieju": Ale czy Twoim zdaniem przeszłość nie jest kluczem do przyszłości? Skoro robiła tak z tym kuzynem za nic mając to, że jego narzeczona byla wtedy w ciaży, to może zrobi tak znowu? I drugie pytanie. Piszesz, że czas nad pracą nad kontrolowaniem agresji iumiejętnością dawania wolności. Pracuję nad tym cały czas, ale... boję się sytuacji, panicznie, w której daję wolność a ona np. ucieka z kimś innym, nie wiem, zdradza mnie w jakimś klubie. Zawsze w takich okazjach włączał mi się w głowie schemat, że uchronię się przed ewentualnym uderzeniem jeśli "będzie jakaś kontrola". To: A) kompleksy, B) wiedza o jej przeszłości. To pierwsze już prawie wyrugowane, chociaż ten proces tak naprawdę chyba nigdy nie jest zakończony. Gorzej z tym drugim. Po jej stronie nie było specjalnej ekspiacji. Tak, żałuję tego. Zamiast tego była wręcz dumna, że tamta ciężarna kobieta miała dzięki niej wielkie rogi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Uważam, że to nie powinno mieć wplywu na moją reakcję"- masz racje i widac, ze rozumiesz swoje bledy i starasz sie wyciagnac wnioski. tak czy inaczej dluga droga jeszcze przed toba , pracuj z terapeutą. przynajmniej chciales cos zmienic i pracujesz nad soba, to ci sie chwali. a dziewczyna...cóż, popelnila troche bledow w przeszlosci, ale tak jak juz ktos napisal-nie powinienes jej karac za to, tylko jak juz-spokojnie z nia o tym pogadac.jesli bedziecie mieli byc razem to i tak bedziecie, moze potrzeba wiecej czasu. A ty zanim nie zrobisz porzadku z soba i swoimi emocjami- nie wchodz w zwiazek!! co w ogole jest przyczyna tej twojej agresji i niekontrolowanego gniewu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macieju Macieju
Masz okrutne poczucie winy po tym, co sie stalo i to w moich oczach jest Twoja zaleta. Ja trzymam sie tego, co napisales. Odbiera telefony od Ciebie, rozmawiasz z nia, czujesz, ze czasem zalamuje jej sie glos... Gdyby nie chciala nie mialbys z nia zadnego kontaktu. To jakby taki nie domkniete drzwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro z kompleksami sobie "prawie poradziles" i juz wiesz, ze one byly glowna przyczyna, a z jej przeszloscia i z jej podejsciem nie umiesz sobie poradzic, to tak naprawde zastanow sie, czy chcesz z nia byc? skoro dla ciebie to jest takie nie do zaakceptowania totalnie. moze jednak czas na pobycie samemu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I sam fakt , że napisałes słowo miłość w cudzysłowie, daje duzo do myslenia. Czy to na pewno (jeszcze) jest milosc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
Do "Sun6": Nie wiem, ale pewnie fakt, że nie mialem w życiu wiele związków. To była moja trzecia kobieta, a mam 29 lat. Druga rzecz, nie lubię przypadkowego seksu. Imprez, tego typu rzeczy. Wolę iśc do kina, pobiegać, poczytać książkę, pojechać w jakieś ciekawe miejsce. Ona lubiła (i lubi0 imprezować, nie dobraliśmy się chyba pod tym względem. Po trzecie, ej były chłopak to niesamowicie wyrzezbiony facet, taki jak od dłuta Fidiasza :-) To właśnie ten kuzyn. Sporo mi do niego brakowało, patrzył na mnie z politowaniem. Myślałem, że nie jestem dość dobry dla niej. Katowałem się ćwiczeniami, żeby nikt nigdy nie patrzyl na mnie tak jak on wtedy. Żeby była dumna, że też mogę jakoś wyglądać. Zrzuciłem od tamtego czasu kilkanaście kilogramów, teraz inne kobiety patrzą na mnie i wysyłają sygnaly na basenie, na ulicy. Ale ja nie zauważam ich wzroku. Nie chcę ich oszukiwać. Nie bylbym z nimi szczery. Dla mnie liczy się tylko ona... Takie właśnie miałem kompleksy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No moj Boże, ale to, ze nie miales wielu zwiazkow, to akurat zadne wytlumaczenie. Przyczyna kompleksow musi tkwic gdzies glebiej. Zastanow sie powaznie i nad swoba, swoim zachowaniem i nad swoim zyciem. Nie wiem , to jakies pokrecone wszystko, jesli uderzyles kobiete to naprawde ciezka sprawa, wygladasz mi na typa mega zaborczego. Zejdziesz sie z nia, nastapi znowu jakas sytuacja, ze ona cie zdenerwuje i znowu ja albo trzasniesz, albo bedziesz chcial kontrolowac. Teraz ci sie wydaje , ze nie, ale zeszlibyscie sie, przyszlaby codziennosc, rutyna i znow zaczelyby sie awantury. Ona lubi imprezy, jest towarzyska zabawowa, ty nie, wydaje mi sie po tym wszystkim co tu piszesz, ze macie inne oczekiwania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macieju Macieju
"Ale czy Twoim zdaniem przeszłość nie jest kluczem do przyszłości? Skoro robiła tak z tym kuzynem za nic mając to, że jego narzeczona byla wtedy w ciaży, to może zrobi tak znowu?" Na nic nie masz w zyciu gwarancji... Jesli idac na spacer ktos mysli, ze zaraz sie potknie traci urok calego spaceru, skupia sie na tym jak stawia kroki zamias cieszyc sie aura przyrody. Glina przeszlosci jest tworem terazniejszosci, ale nie zawsze tak bywa. Czlowiek sie zmienia a otaczajacy go ludzie maja duzy wplyw na te zmiany.Twoja lagodna postawa mogla "nauczyc ja" wlasciwszego interpretowania bledow z przeszlosci. "I drugie pytanie. Piszesz, że czas nad pracą nad kontrolowaniem agresji iumiejętnością dawania wolności. Pracuję nad tym cały czas, ale... boję się sytuacji, panicznie, w której daję wolność a ona np. ucieka z kimś innym, nie wiem, zdradza mnie w jakimś klubie. Zawsze w takich okazjach włączał mi się w głowie schemat, że uchronię się przed ewentualnym uderzeniem jeśli "będzie jakaś kontrola". To: A) kompleksy, B) wiedza o jej przeszłości. " Nawet znajac jej przeszlosc, nawet zyjac z drugim czlowiekiem 20 lat nigdy nie poznasz do konca i nie przewidzisz. Dlatego istnieje tzw. kredyt zaufania od ktorego sie zaczyna zwiazek. Potem przeradza sie to w prawdziwe zaufanie. Co do wolnosci to jest to bardziej skomplikowane. Pelnia wolnosci moze zaistniec tylko wtedy, gdy jeden z podstawowych fundamentow jakim jest zaufanie jest na tyle silny, ze daje upus wolnosci. Nie wiem na jakich zasadach opieral sie Wasz zwiazek, ale jesli w poczatkowej fazie daliscie sobie wolnosc obcowania z innymi i wtedy bylo to do przeskoczenia to nie rozumiem dlaczego z biegiem lat stalo sie to problemem. Mysle, ze poki nie zrozumiesz, ze kontrola kogos tak naprawde zniewala tylko Ciebie nie bedziesz mogl spokojnie spac.Ale nad tym pracujesz i to mnie bardzo cieszy :) To dluzsze leczenie, ale chyba o tym wiesz. "To pierwsze już prawie wyrugowane, chociaż ten proces tak naprawdę chyba nigdy nie jest zakończony. Gorzej z tym drugim. Po jej stronie nie było specjalnej ekspiacji. Tak, żałuję tego. Zamiast tego była wręcz dumna, że tamta ciężarna kobieta miała dzięki niej wielkie rogi..." To jak zareagowala moze tylko oznaczac(ale nie musi) jej charakter. Nie kazdemu latwo sie przyznac do bledu i zamiast tego przekornie dalej twierdzi, ze zrobil dobrze, albo bagatelizuje. W pierwszym poscie napisales, ze to madra dziewczyna. Wiec mysle, ze duzo w niej przekory i byc moze czasem cos mowi tylko dlatego, by Cie sprowokowac. Glupie to, ale niektore kobiety tak maja. I tylko wtedy, gdy mezczyzna potrafi lagodnie przedstawic swoj rozbiezny od naszego punkt widzenia potrafimy to przyjac i nawet przyznac, ze ma racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsfdgggdf
Dziwi mnie to ze tak jedziecie po autorze. Ktora normalna osoba bedac w zwiazku opowiada takie szczegoly o swojej przeszlosci seksualnej? Latwo jest pouczac kogos jak sie nie jest w danej sytuacji ale znajac kobiece wyczulenie w tym temacie jestem pewna ze gdyby sytuacja byla odwrotna to nikt by nie umial zaakceptowac takich rewelacji. Pal licho burzliwa przeszlosc,ale jesli ktos klamie w takiej sprawie to za dobrze o nim nie swiadczy. Gdyby sie bala jego reakcji to by powiedziala ze miala jednego czy dwoch facetow. A skoro zmieniala wersje i dodawala pikantne szczegoly w miedzyczasie to chyba tez z nia jest cos nie tak. Tak jakby bawila sie uczuciami autora. Ja to tak odbieram. Na pewno miala swiadomosc ze go to rusza. Wiesz Macieju, dla mnie ten zwiazek nie ma przyszlosci.Jest toksyczny.Jesli obie osoby w zwiazku maja ze soba problemy i chodza do specjalisty to wjaki spsoob maja stworzyc zdrowa normalna relacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×