Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Maciej_____

Czy jest sens walczyć o "miłość"(?) po czyms takim?

Polecane posty

Gość Maciej___
Raz jeszcze dziękuję Wam za tak poważne podejście do mojego tematu. Potrzebna jest moja łagodność, wyrozumiałość i ciągła praca nad sobą, a jednocześnie nigdy nie będę mieć gwarancji, że to moje postępowanie przyniesie jakikolwiek efekt. Tak, to jest nawet logiczne. Ale skoro duża część jej rodziny i znajomych stwierdziła, że to dobrze, że ode mnie odeszła, to pewnie nie mam już szans. Wiem, "Macieju Macieju", jej niektóre zachowania to taka jakby otwarta furtka, ale.. pewnie zbyt wiele złego wyrządziłem jej swoim postępowaniem, żeby sprawić by do mnie wróciła. Fakt, oni znają "starego mnie". Faceta, który pod przykrywką egozimu i cynizmu ukrywał swoje lęki i nie był dość dobry, wyrozumiały dla swojej partnerki. Nic dziwnego, że są przeciwko mnie :-( Życie to nie kino, ale może widzieliście kiedyś takie filmy, w których główny bohater błądzi, nadrabia miną, kocha swoją kobietę/mężczyznę, ale uważa, że "zawsze jakoś będzie" i nie trzeba się starać, robi błędy jak np. ja. A tu guzik prawda. W końcu dostaje cios, wszystko się wali. Czasem główny bohater podnosi się z kolan i budzi z letargu. Zaczyna działać, zmienia się całkowicie jego postawa. Tylko że jest już za pozno. Bo publiczność siedząca w kinie to za mało, a tylko oni wiedzą przecież o tym fakcie. Świat w tym filmie tego nie widzi, a ona już go nie chce. Mimo jego (lub jej) zmiany. I film kończy się smutno, czasem wręcz ponuro lub tragicznie. Nie ma happy endu. Ludzie wychodzą z sali zamyśleni, zszokowani. "Dobrze, że to tylko film". Jaka szkoda, że to teraz moja rzeczywistość :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macieju Macieju
Posluchaj... moja cala rodzina byla przeszczesliwa, ze juz nie jestesmy razem. Jestem ta jedyna, ktora jednak przeszczesliwa nie byla gdy sie rozstalismy. Wiem... ze gdyby wtedy tak latwo sie nie poddal... moglby to byc naprawde piekny film ze szczesliwym happy endem . Daj o sobie znac. Lubie dobre zakonczenia.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A skoro zmieniala wersje i dodawala pikantne szczegoly w miedzyczasie to chyba tez z nia jest cos nie tak."---jasne, dlatego napisalam,ze ona tez nie zachowywala sie fair i skoro autor nie potrafi tego zaakceptowac (jej zmieniania faktow i jej przeszlosci oraz innego podejscia do zycia) to moze nie warto dalej w to brnac??/ Swoja droga, czemu nie porozmawialiscie o tym, czemu nie spytales jej dlaczego wciaz zmieniala te wersje, wprost? Autorze, pieknie napisales o tym filmie w kinie.. na plus to, ze jestes inny i chcesz dalej siebie zmieniac, bo niewielu potrafi przyznac sie do bledow i zmienic swoje postepowanie-zazwyczaj ludzie rekami i nogami bronia sie przed psychologiem, a wiekszosc facetow umniejsza swoja wine albo zwala ja zawsze na kobiete ("bo to zla kobieta byla" albo "skoro odeszla nigdy mnie nie kochala"). oboje macie problemy ze soba, poczekajcie ze zwiazkami , zanim sie z tym nie uporacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"boję się sytuacji, panicznie, w której daję wolność a ona np. ucieka z kimś innym, nie wiem, zdradza mnie w jakimś klubie. Zawsze w takich okazjach włączał mi się w głowie schemat, że uchronię się przed ewentualnym uderzeniem jeśli "będzie jakaś kontrola" macieju - ja po tobie nie jade - uwazam zecenne jest to ze pracujesz nad soba i pewnie kiedys uda Ci sie zalozyc zwiazek - oby nie z Ta dziewczyna - napisales gdzie ze widzisz Was siwiejacych za reke i bedziecie sie z tego smiac - jak mozna sie snmiac z aktu przmocy? wedlug mnie takie rzeczy sie nie zdarzaja - smiac to sie mozna z zabawnego nieporozumienia albo pierwszych zalotow a nie z zalamania nerwowego odnoszac sie do cytatu powyzej - w jakich ty kategoriach myslisz? daje wolnosc - a ona ucieka - nie musisz dawac niekomu wolnosci bo ona juz ja ma i jak zechce to ucieknie z kimkolwiek bedzie chciala - taka prawda. ty mowisz raczej o ubezwlasnowolnieniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
Pewnie, że dam znać :-) W ogóle sytuacja jest rozwojowa. Jutro kupuję od niej auto (jedyna wspólna rzecz, którą mieliśmy poza zdjęciami i wszystkimi innymi niematerialnymi rzeczami które wypracowaliśmy przez 4 lata bycia razem). Wzięła je po naszym rozstaniu, bo było jej bardziej potrzebne niż mnie. Ostatnio chciała je sprzedać, ale nie było kupca. Postanowiłem, że kupię je ja. Powiedziałem jej, że na pewno mi się przyda w drodze do pracy. Tak naprawdę jednak chciałbym mieć obok cząstkę jej, nawet jeśli już ułoży sobie życie z kimś innym. Wsiąść do auta i przypomnieć sobie nasze wakacje nad morzem, wypad do Wrocławia itd. Wszystkie te wspolne chwile, które budują związek. Wiem, jestem sentymentalny, ale tak czuję. To miłość mojego życia :-( Kilka godzin temu powiedziała mi, że mam jej zaplacić od razu całą kwotę bo ona czuje, że ja coś kombinuję. Zabolało okrutnie, ani razu jej nie oszukałem ani na pieniądzach, ani na niczym innym. Ale tylko odpowiedziałem jej na to, że chociaż czuję teraz wielki smutek - bo nigdy nie spodziewałem się, że tak do mnie powie, to ją rozumiem i wiem, że ma prawo być na mnie zła. I kocham ją z całym jej bagażem doświadczeń i słabostkami. Ciekawe czy zerwie ze mną kontakt jak już odkupię od niej to auto. Jeśli tak, to pewnie traktowała mnie teraz czysto koniunkturalnie.... Do "sun6" Rozmawialiśmy o tym, pewnie. Tylko, że niestety, ona nie podejmowała tematu kiedy wszystko było dobrze. Podobno mówiła mi to co w danej chwili chciałem usłyszeć, to jej słowa. Innym razem stwierdziła że bała się, że ją zostawię po tym jak przyjęła pierścionek zaręczynowy jeśli dowiem się prawdy od jej koleżanek. Dlaczego zmieniała zeznania w pozniejszej fazie związku? Nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
Do "ROR" Może nie dość jasno się wyraziłem. Nigdy, przenigdy nie będę się śmiał z tego, że ją uderzyłem. Choćby nawet (kiedyś) ona próbowała obrócić to w żart. To jest zbyt traumatyczne dla mnie doznanie :-( Masz rację w tym co napisałeś (napisałaś) później. To nie była wolność, tylko ubezwłasnowolnienie. Ten mix moich zahamowań i jej kłamstw spowodował powstanie takiej potężnej spirali, że zakończyło się to moją klęską. Jeśli uważasz, że nie mam już u niej szans i próżne są moje dalsze starania, to szanuję Twoją oczywiście opinię ale mam nadzieję, że się mylisz. Z drugiej jednak strony czy oczekuję zbyt wiele licząc na to, że jeśli mielibyśmy być kiedyś znowu razem ona powie: "skłamałam tu i tu, nie zrobię nic przeciwko Tobie, po prostu mi zaufaj a ja odpłacę Ci tym samym?".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Kilka godzin temu powiedziała mi, że mam jej zaplacić od razu całą kwotę bo ona czuje, że ja coś kombinuję" dziewczyna to wlasnie zamierza zrobic - zerwac z Toba kontakt, i tak tez powinna zrobic - nie utrzymywac kontaktu ze swoim oprawca, z reszta ty tez powienienes skupic sie na czyms innym niz na roztrzasaniu zwiazku z nia swoja droga chyba intuicja jej nie zawodzi - i slusznie domysla sie ze cos kombinujesz... "Ciekawe czy zerwie ze mną kontakt jak już odkupię od niej to auto. Jeśli tak, to pewnie traktowała mnie teraz czysto koniunkturalnie...." ja mysle ze ona to wlasnie zamierza zrobic - i to bedzie znaczyc ze mysli logicznie - nie jest chybotliwa emocjonalnie taka jak Ty, i ze wcale jej nie o samochod tu chodzi.. " Podobno mówiła mi to co w danej chwili chciałem usłyszeć, to jej słowa" tak sie postupuje wobec osob niezrownowazonych emocjonalnie... " Dlaczego zmieniała zeznania w pozniejszej fazie związku? Nie wiem..." to pierwsza faza zwiazkupolega na zeznaniach;-))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
ROR, Twoje słowa są jak igły. Ale właśnie o to mi chodziło kiedy zakładałem ten wątek. Nie oczekiwałem poklepania po plecach. Dziękuję za szczerą opinię mimo wszystko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Calkowicie, w kazdym zdaniu zgadzam sie z Ror-em

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jeśli uważasz, że nie mam już u niej szans i próżne są moje dalsze starania, to szanuję Twoją oczywiście opinię ale mam nadzieję, że się mylisz.' zle do tematu podchodzisz - tu nie chodzi o to czy ja sie myle - tylko na ile to co pisze prawdopodobnie pokrywa sie z rzeczywistoscia.. czy aby jej zachowanie nie pokrywa sie ztym co ja sadze? "Z drugiej jednak strony czy oczekuję zbyt wiele licząc na to, że jeśli mielibyśmy być kiedyś znowu razem ona powie: "skłamałam tu i tu, nie zrobię nic przeciwko Tobie, po prostu mi zaufaj a ja odpłacę Ci tym samym?"" tak, oczekuszjesz zbyt wiele;-)) powiem tak: mleko sie juz rozlalo - a ty wciaz roztrzasasz czy bylo w sloiku czy w kartonie;-) nie ma juz na tym etapie czego ty ovzekujesz - mozesz nawet oczekiwac ze przyczolga sie do ciebie na kolanach ale spojrz na realne fakty i na prawdopodobienstwo tego - ok? laska nie chce miec z toba kontaktu to co ja moze interesowac czego ty oczekujesz/nie oczekujesz ty nie mozesz jeszcze mowic o milosci zycia bo u ciebie sie to jeszcze nie wydarzylo....zeby moc pokochac kochos najpierw trzeba pokochac siebie samego - pomysl o tym bo to co ja widze to obsesja niedojrzalego kolesia majacego prob z samokontrola, dobrze ze choc jestes swiadomy, na pkt przeszlosci seksualnej laski kt go niemozebnie kreci - ja tu nie wiedze milosci tylko chec posiadania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
"sun6" ==> zmieniłaś o mnie zdanie po tym poście o samochodzie? Jeśli tak to napisz proszę co robię nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do uslu;-) zawsze jestem szczera - aha i nie czerpie radosci z wsadzania igiele - zeby wszystko bylo jasne! sile sie na obiektywizm oczami kogos z boku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
"ROR" Wypowiadasz się dosyć autorytatywnie. Czy rzeczywiście uważasz, że tu nie już czego zbierać i wszystko jest "pozamiatane"? 100 na 100? A jeżeli nie to co musiałbym zrobić (abstrahując od innych porad na forum) Twoim zdaniem zrobić, żeby udowodnić jej, że ten związek może być dobry, piękny - taki jak bywał przecież w niedalekiej przeszłości. Bywał. Co mogę zrobić, żeby tak się stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ROR ma racje, dziewczyna zna cie dobrze i czuje, ze cos kombinujesz z tym samochodem-sam przyznales, ze traktujesz to jako furtkę, zeby znow z nia miec kontakt. Na moje oko, napisalam ci juz wczesniej, daj sobie spokoj, ona chce od ciebie sie odciac i nie ma sie co dziwic, ona ci juz kompletnie nie ufa i zapewne czuje do ciebie niechec, a jednoczesnie jest jej ciebie żal, ale z samego żalu czy litosci nie mozna budowac relacji. Ror prawdopodobnie ma racje, ona zmieniala "zeznania" , bo mowila tobie to, co chcesz uslyszec, tak postepuje sie z osobami niezrownowazonymi Mysle ze tu juz za duzo krzywd sie stalo, a za malo czasu minelo, zebys ty chlopie byl gotowy na zwiazek. pobadz teraz sam, a dziewczynie daj spokoj, niech ma szanse na swoje szczescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ja byłabym na jej miejscu
po tym jak uderzyłbys mnie to skopałabym Cie do nieprzytomności !!! a co do samochodu oddałbyś mi 2x więcej za niego niż kosztował - jako straty moralne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Wypowiadasz się dosyć autorytatywnie." to fakt - bo dla mnie sprawa jest jasna "Czy rzeczywiście uważasz, że tu nie już czego zbierać i wszystko jest "pozamiatane"? 100 na 100? " tak sadze - i wbrew pozorom to wam wyjdzie na dobre - zarowno jej, jak i Tobie. tu nie ma szans na zwiazek juz. "A jeżeli nie to co musiałbym zrobić (abstrach*jąc od innych porad na forum) Twoim zdaniem zrobić, żeby udowodnić jej, że ten związek może być dobry, piękny - taki jak bywał przecież w niedalekiej przeszłości. Bywał. Co mogę zrobić, żeby tak się stało?" nic.przekresliles wszystko i najwyrazniej laska uwaza podobnie - skoncentruj sie teraz na czyms innym - a to twoje "napalanie" sie na naprawianie "zwiazku' utwierdza mnie w przekonaniu ze jestes bardzo chybotliwy...nadal... czyli niegotowy jeszcze na zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady_helutka
maciej nie zazdroszcze sama bylam kiedys w zwiazku pelnym klamstwa pewnie dlatego tak bylo ze to akceptowalam ...chociaz do dzis kocham i nie moge zapomniec to nie powtorzylabym tego..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
Ech, dziewczyny :-( Czytacie teraz oczywiście "starego mnie" - pisałem Wam o tym co czułem i myślałem wtedy. Teraz, w trakcie terapii z psychologiem i po tych 3 miesiącach wiem przecież, że nic na siłę i jezeli ona nie zechce to przecież nie będzie ze mną a ja nic nie z tym nie zrobię... Z autem też jest inaczej - nie szukam z nią za tym pośrednictwem kontaktu. Dopóki nie zostałby sprzedany (mamy na niego współwłasność) sprawa cały czas by się ciągnęła. Zapłacę jej więcej niż jest warty. Wiem, że potrzebuje pieniędzy. Nie chcę niczego w zamian. Nie obdzierajcie mnie już tak totalnie z człowieczeństwa, proszę. Jeżeli akurat dziś jestem aktywny na forum to nie znaczy, że jestem nierobem i skupiam się tylko w chory sposób na niej. Może potrzebuję po prostu innego spojrzenia na temat ze strony kobiet? Nie dziwi mnie wcale, że w większości stanęłyście po jej stronie. Sytuacja jest w miarę jasna, wina była głównie po mojej stronie boiska. Chciałem tylko usłyszeć czy Waszym zdaniem mam jeszcze szansę na to, aby znowu zagrać z nią w jednej drużynie. Piszecie, że raczej nie, a "laska powinna ode mnie uciekać". Jeśli tak będzie, przyjmę to przecież z dobrodziejstwem inwentarza. Będzie to dla mnie kolejna część lekcji. Co nie zmienia faktu, że całym sobą chciałbym móc cofnąć czas....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady_helutka
jesli o mnie chodzi to mialam na mysli jej klamstwa platanie sie w tym co mowila itd. rozumiem ciebie w tym co piszesz i rozumiem nawet ze ja w jakis sposob sprawdzales itd w koncu gdy w zwiazku nie ma zaufania to nie macie podstawy solidnej by dalej budowac oczywiscie decyzja nalezy do ciebie czy chcesz walczyc czy nieja osobiscie wychodze z zalozenia zenie wchodzi sie dwarazydo tyej samej rzeki... jaw swojej milosci zakochalam sie majac zaledwie 5 lat dopiero gdy mialam 16 bylismy para i spelnilo sie to o czym marzylam- chlopak marzenie jedynak, z kas i wydawalo sie z klasa, pzrystojniak mielismy mnostwo wspolnych tematow, a jednak sie nie udalo i to ja zrezygnowalam z niego choc byl wspanialy a kazdy jego dotyk i slowo wzbudzalo we mnie euforie! nie mialam dpo niego zaufania i jestem pzrekonanna ze on zdradzal mnie pomimo braku dowodow nazwijmy to, nie moglam mu zaufac caly czas czulam sie jak piekna ozdoba do pana i wladcy dzis minelo juz prawie 1o lat kocham go wiem ze on mnie na swoj sposob tez ale znalazl mnie mezczyzna ktory nauzyl mnie jak dojrzale kochac dal mi wspanialego syna i jest moja podpora zawsze i wciaz i ufam mu nie martwie sie ze mnie oklamuje jestem po prostu dla niego najwazniejsza.... nie zrozumiem nigdy tylko jednej rzeczy jak mozna podniesc reke na druga osobe? ja nigdy nie chce byc skrzywdzona w ten sposob i sma tez zadnego policzka nie wymierze bo to dziala w dwie strony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciej___
Czasem jedna chwila może zburzyć wszystko to, na co pracowało się w pocie czoła całe lata. To truizm, ale tak jest. I nie piszę nawet o swoim związku, bo u nas to wszystko wzbierało już dużo dużo wcześniej. Nie wiem jak można podnieść rękę na drugiego człowieka, nie wiem... Panika, złość, bezsilność - na pewno mają w tym jakiś udział. Z tego co piszesz wiele przeszłaś, nadal kochasz swojego byłego mimo, że masz fantastycznego męża. To dopiero musi okrutnie boleć. Ale z tego to co napisałaś to dobrze się stało, bo poprzednik raczej nigdy nie dałby Ci tego, co mąż. A może on się zmienił? Masz o nim jakieś w miarę nowe informacje? Jadąc tylko stereotypami można by założyć w ciemno, że jednak nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady_helutka
rzadko slysze o nim bo mieszka nie w moim miescie,ale powiem szczerze ze to prawda ze stereotypami co piszesz, ja po prostu niechce wiedziec ze jest fantastyczny, zminil sie itd bo co wtedy bym miala poczac? staram sie kazdego dnia docenic jaka mam wspaniala rodzine i cale zycie chcociaz sama przyjelam oswiadczyny, zgodzilam sie na dziecko i wszytsko to kosztowalo mnie wiele trudu to czasami sie zastanawiam co byloby gdyby... moja rodzina nie zasliuguje na cos takiego, bo mam dwoch wspanialych mezczyzn ktorzy daja mi sile do codziennego wstawania do pracy i zycia:) kocham ich bardzo i nie moge zawiezc ale moje serce jest przy bylym rowniez spedzilismy mnostwo wspanialych chwil i staram sie niczego nie zalowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady_helutka
aha i masz racje co do tego ze tamten nie dalby mi tego wszytskiego co moj maz - zdecydowalam soie na malzenstwo z nim bo od samego poczatku wiedizlaam ze bedzie wspanialym mezem i ojcem i taki jest:) mam szczescie maz poza tym jest jedynym facetem na ktorego nigdy nie polowalam ze tak to ujme to on walczyl o mnie i nasz zwiazek bylismy wczesniej tylko pzryjaciolmi pomagalam mu naprawic jego zwiazek mowilam ze kwiaty ma kupic, przytulac rozmawiac ale nie yratowal tamtych 5 lat i zostalismy para- nasze podstawy to przyjazn pzrede wszytskim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady_helutka
powoli uciekam do mojego malutkiego mezczyzny bo spi niespokojnie w łóżeczku:) jesli masz ochote zapraszam lady_helutka@o2.pl jestem ciekawa co postanowisz oczywiscie jesli to nie tajemnica pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorze, czas pokaże, wiec musisz byc cierpliwy. Na pewno na OGROMNY plus jest to, ze byles na terapii, zrozumiales swoje bledy i wciaz pracujesz nad soba. Dziewczyna na pewno to docenia, na pewno ciebie jeszcze kocha , ale jest jej bardzo ciezko. BO: - jej rodzina i wszyscy sa przeciwko tobie -chociaz ufam, ze jakby dowiedzieli sie o terapii, byc moze z czasem dostalbys kolejna szanse - Ona-nawet gdy cie kocha, a kocha jeszcze w jakichs sposob na pewno, to ta milosc moze juz po prostu nie byc ta sama, moglo sie cos w niej wypalic, cos pęknąc. Pamietaj, ze kazdy z nas odczuwa inaczej, nie wszyscy sa w stanie wybaczyc takie cos, a juz na pewno zapomniec. Ona moze czuc sie w potrzasku-bo z 1 strony kocha, z 2 strasznie sie boi i czuje duza niechcec do ciebie za to co zrobiles ( a wierz mi, ze to dla kobiety trauma), czuje tez zapewne smak wolnosci, po tylu latach z zaborczym partnerem. Byc moze po prostu nie ma siły juz ryzykowac. Zobaczymy co bedzie, ale tak jak mowisz- walczyc trzeba do konca, ale nic na sile. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×