Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nienawidzę miłości

Po 6 latach samotności zakochałam się i... dramat!

Polecane posty

Gość nienawidzę miłości
narzeczeństwem nie byliśmy długo, ale razem prawie 8 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulaczka kuleczka :))))))))
8 lat to dużo. ja nie wyobrażam sobie jak można się podnieść po czymś takim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
:-( te lata to koszmar, ja byłam wyłączona z życia, prawie chodziłam po ścianach z bólu :-( nie mam pewności, ze już się podniosłam, mam wrażenie, ze już nigdy normalnie nie będzie :-( że moje zycie już nie wróci do normalności :-( bo ja nadal myślę o tamtym codziennie i pamiętam o nim zawsze, tęsknię za nim, strasznie mi go brakuje :-( ale jak poznałam tego (zresztą mają tak samo na imię...) to poczułam w środku pewną smutną gotowość, nie umiem tego opisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uleczka kuleczka :)))))))
kurczę, tak bardzo chciałabym żeby wam się ułożyło, żebyś była szczęśliwa z nim. ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
Dziękuję Ula :-) to bardzo miłe :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uleczka kuleczka:))))))))
dobrze, że się uśmiechnęłaś :) zresztą taki ładny dziś dzień. nie warto się smucić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieto, daj mi swoje zdjęcie, oprawię je w ramkę i będę się do Ciebie codziennie modlić ;) a tak serio....... jesteś dla mnie wielkim autorytetem, bo masz taką siłę, że chyba nic złego nie może cię już spotkać. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
dziękuję dziewczyny za dobre słowo :-) niestety silna to ja nie jestem :-( jestem słaba, bo tyle lat nie umiałam się pozbierać, żyłąm przepełniona bólem i tęsknotą :-( zresztą chyba nadal tak jest, ale dzięki Niemu cos we mnie drgnęło i dlatego boję się o to wszystko i jak to się dalej potoczy, bo chociaż pragnę, zeby mnie przytulił, to nie wiem jak bym zareagowała gdyby rzeczywiście to nastąpiło... mam nadzieję, ze nie ryknęłabym płaczem :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego wierzę w Twój sukces :) Jakkolwiek się zakończy ta sprawa, to dla Ciebie i tak będzie wygrana :) Także wrzuć na luz i nie myśl tyle o tym :) i za jakiś czas napisz koniecznie, jak się sprawy mają. Trzymam kciuki i pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
Edyciak :-) dziekuję :-) no zobaczymy jak to wszytsko sie ułoży... no jakoś musi w sumie...nie ma innego wyjścia ;-) Dobranoc :-*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uleczka kukeczka :))))))
Ewa, co słychać? kiedy to spotkanie? dzisiaj? napisz jak poszło. mam nadzieję, że dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
hej :-) spotkanie jak spotkanie, nie wydarzyło sie nic fascynującego, zwykła praca, ja byłam zdystansowana, on też, nawet miałam taki humor, ze nie chciało mi się specjalnie z nim gadać, chyba nawet go lekko odpychałam mentalnie ;-) bylismy dla siebie bardzo mili i uprzejmi, ale to wszystko, on troszczył się czy udało mi się wszystko załatwic. Po spotkaniu zadzwonił jeszcze 2 razy, nie miałam humoru... :-( raczej nic z tego nie będzie, ja byłam i jestem już zm eczona ta karuzelą i wyrzucaiłam/wyrzucam go sobie z głowy, za duzo mnie to kosztuje, a on ma 3o pare lat i sam nie wie czego chce :-( nie chce mi się babrac w tym wszystkim i wciagać w te jego niezdecydowanie :-( będę sama i przynajmniej mam swiety spokój :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To beznadziejny przypadek
nienawidzę miłości - szkoda, że ja nie jestem tak mądra. Sporo lepiej bym na tym wyszła. Ale niestety. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
tylko, że ja nie jestem mądra :-( jestem zniechęcona zyciem i ciagłą walka o odrobinę radości w tym zyciu :-( a skoro nawet odrobina radości ma być okupiona upokorzeniem i zwodzeniem to już nie chce nawet i tego :-( po prostu jestem zniechęcona do życia :-( i jeszcze ta pogoda mnie dobija :-O a ten typek zadzwonił po ostatnim spotkaniu i wprosił się do mnie pod byle pretekstem :-O niech przyjdzie, załatwię sprawę i raczej dam sobie spokój z nim, nie będę pisać, dzwonić i jakoś to sie rozejdzie po kościach :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawwkaaa
Jestem w podobnej sytuacji co autorka topkiu. J. poznalam w pracy, przepracowalismy razem 9 m-cy, bylismy tylko koleżenstwem choc niektorzy mysleli ze jestemy parą, tak blisko sie trzymalismy, byl flirt, ciagle komplementy, przytulanie, buziak na dzien dobry itp. J powiedzial mi, ze bardzo mu sie podobam jako kobieta i ze bylby mna zainteresowany, gdyby nie to ze nie pozbieral sie emocjonalnie po rozstaniu z zona( wciaz jest z nia w kontakcie, kochaja sie ale nie moga byc razem). Zmieniłam prace miesiąc temu i wtedy mi odbilo- non stop o nim mysle, tesknie za nim, uzmyslowiłam sobie ze bardzo mi na nim zależy ( wczesniej nic do niego nie czułam, była to zwykla zabawa, wygłupy) J wydzwania do mnie, mowi duzo cieplych słow, chce sie ze mna umówic, a ja ...jestem w kropce, wiem ze on wciaz kocha była zone (namawiam go zeby o nia zawalczył, ale on juz nie chce, mowi ze nie warto, ze nie potrafi sie z nia dogadac) z drugiej strony jestem ja i moje uczucie, o ktorym on nic nie wie. Boje sie z nim spotkac bo wiem, ze bede musiala to odchorowac, pierwsze dni po odejsciu z pracy były dla mnie koszmarem, teraz jak nie widzialam go przez niecaly m-c jest o niebo lepiej. Nie wiem jak elegancko zakonczyc ta znajomosc - nie odbieranie telefonow nie wchodzi w gre, bo to nie powaznie wyglada, zamierzałam skłamac ze poznałam kogos ale klamstwo mi przez gardło nie przejdzie , uczucia tez nie chce ujawniac poki co , nie wiem co dalej robic doradzcie proszę - delikatnie zbyc go czy wywalic prawde prosto w oczy i niech sie dzieje co chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ueczka kulcka :))))))))
Ewa, myślałam, że coś z tego wyjdzie...mam wrażenie, że już się poddałaś. może umówcie się gdzieś na gruncie prywatnym. Spróbuj, zawalcz. Może to będzie ostatnie spotkanie, a może wstęp do czegoś nowego..... Przynajmniej będziesz miała poczucie, że nie zmarnowałaś szansy na szczęście. powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
nie umiem walczyć, a zresztą nie chcę wywalczonego uczucia, chce żeby było dobrowolne i chciane z obu stron :-( a on szuka konaktu, wypytuje co u mnie, ale sam jest niedostępny... :-O tęsknię za nim i myslę o nim ciagle, ale nic z tego nie będzie, bo on ma jakiś problem a ja nie mam sił znosic swoich i jego problemów, nie chcę po prostu wgłębiac się w tę znajomość, bo będzie coraz gorzej. Nie rozumiem tylko tego po co on do mnie dzwoni :-O faceci bywają naprawdę beznadziejni... skoro nic ode mnie nie chce, to po co dzwoni? dla mnie jest to męczące i chyba wolałabym zerwać kontakt :-( :-( :-( dla swojego dobra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda82222222222222
to powiedz temu kolesiowi że masz dosyć tej karuzeli i podchodów i nie chcesz mieć z nim kontaktu:O niech facet zdecyduje się czego tak naprawdę chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
tak mu nie powiem, bo nigdy nie rozmawialiśmy o nas jako NAS, o tym, ze cos zaiskrzyło, ze coś nas do siebie ciągnie, po prostu nie rozmawialiśmy o uczuciach, bo one po prostu były, a każde z nas chyba nawet bało się o tym mówić :-( mi też to było na reke, bo bałam się takich rozmów, tego, z e będę musiała opowiadać o sobie, swojej przeszłości, bałam się otworzyć... nie wiem czy mnie rozumiecie :-( mi się właśnie wydaje, ze on sam nie wie czego chce :-( niby chce, a jednak nie, woli kontakt koleżeński, z dystansem, ale dla mnie na tym etapie jest to zbyt trudne :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skad jestes nienawidze milosci
? moze chcesz sie spotkac pogadac, mam podobny problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
dziękuję za propozycje rozmowy, ale mam wrażenie, ze tylko się tym nakręcam a właściwie powinnam wypierac tę znajomość ze świadomości :-( mam wrażenie, ze jemu jest łatwiej bo jako facet pewnie tego nie roztrząsa na najmniejsze kawałki i tak tego nie przezywa... chociaż ja już nie wiem, co on ma w tej głowie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może te jego problemy
Śledzę ten wątek od pewnego czasu. Pomyślałam, że on równie dobrze mógłby tutaj pisać w ten sposób o znajomości z Tobą. Zachowujecie się przecież identycznie: żadne nie chce się wychylić poza swoją skorupę, jedno o drugim nie wie. Boicie sie bliskości i zranienia. On ma prawo myśleć o Tobie to samo, co Ty o nim, również jest na karuzeli uczuć, bo odbiera sprzeczne sygnały: chciałabym i boję się. łączy Was jednak wzajemna skłonność do siebie, dlatego nie chowaj głowy w piasek, odważ się na serdeczną rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skad jestes nienawidze milosci
no dobra znam podobny przypadek i myslalam ze to ten sam facet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
a może te jego problemy---> pewnie masz duuuuużo racji :-( ja wiem, ze nie jestem typem wylewnym i jestem raczej zdystansowana i zimna przy pierwszych kontaktach, ael przy nim naprawdę starałam się być inna, odrobinkę, ale zawsze ;-) Jednak masz bardzo duzo racji w tym co napisałaś...niestety :-( nie wiem czy porozmawiamy o tym, bo jesli wyjde z inicjatywą rozmowy o nas, to to będzie znak, że dla mnie jesteśmy jacyś MY, a dla niego może w ogóle nie ma takiego problemu, nie chcę wyjść na zesperowaną idiotkę, bo o byłoby dla mnie gorsze niz ta cała sytuacja teraz :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety miłość nie jest dla paranoików. Zazwyczaj ludzie są sami, bo zwyczajnie CHCĄ być sami, tak jak Ty w tym momencie. Nie masz bladego pojęcia o co chodziło, równie dobrze może mieć jakieś problemy w rodzinie, z rodzicami, rodzeństwem itd. Oczywiście najłatwiej jest się wycofać i w spokoju czekać na trumnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, nawet serdecznego znajomego wypada zapytać czy ma jakieś problemy, bez większych deklaracji, przecież SAM ci o nich powiedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może te jego problemy
Do odważnych świat należy. Pozwól do siebie dotrzeć, skoro przejęcie inicjatywy jest ponad Twoje siły🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę miłości
fawila może masz rację, że po prostu chcę być sama; innej opcji od lat nie brałam pod uwagę i przyzwyczaiłam się do tej mysli, nawet przestraszyłam się co ja zrobię, gdy cos się między nami zacznie (bo juz od pierwszego wejrzenia iskrzyło jak nigdy w zyciu) raczej jestem pewna, ze chodzi o kobietę, z rodzicami i rodzeństwem u niego wszystko ok, a rozterek emocjonalnych dotyczących rodziny nie ma się ponad 2 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×